Dodany: 30.01.2018 18:38|Autor: misiak297

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Powieść pod różą
Kornacki Jerzy, Boguszewska Helena

7 osób poleca ten tekst.

Pocztówka z zapomnianego świata


„– Pan do kogo? Przepraszam…
– Do obojga państwa. Wytłumaczę się zaraz, że bez telefonu! Tylko najpierw się rozbiorę, pozwoli pan, prawda? A zresztą, jestem przecież Rysio Wietrakowski, przychodzę do rodziców!”[1].


Fascynują mnie Helena Boguszewska i Jerzy Kornacki. Tę parę – jedną z najniezwyklejszych wśród
twórców naszej rodzimej literatury – połączyły miłość, pisarstwo i zaangażowanie społeczne, a także wiara w to, że literatura może zmienić świat. Założyli oni swoistą „spółkę autorską”, stanowili pisarski duet, wiele książek to owoce ich wspólnej pracy. Kojarzy się ich z „Przedmieściem”, literackim ugrupowaniem postulującym odejście od fikcji, zajęcie się w książkach ludźmi z marginesu, biedą („nędzologią polską” – jak by to ujął Kornacki), aktualnymi problemami społecznymi. Z tego zrodziły się powieści bardzo bliskie reportażom. Autorzy działali też bezpośrednio – zaglądali do fabryk, mieszkań robotników, organizowali akcje protestacyjne, starali się pomagać najbiedniejszym, zrozumieć ich. W czasie wojny Boguszewska i Kornacki pomagali Żydom, a po wojnie – zaangażowali się w badanie zbrodni hitlerowskich. A jednak później wszystko obróciło się przeciwko nim – rozczarowani komunizmem (stanowiącym dla nich koszmarne wypaczenie przedwojennych lewicowych idei), popadli w konflikt z władzami. Wstrzymano druk ich dzieł, zamknięto możliwości, Kornacki został aresztowany (osobną kartą w tej historii są losy jego wielotomowego dziennika). Jeszcze jedną przewrotnością losu jest to, że zupełnie o nich zapomniano – dziś ich książki zbierają antykwaryczny kurz, są sprzedawane za grosze na aukcjach. Swoistą próbą przypomnienia czytelnikom o tej parze była publikacja w 2010 r. „Powieści pod różą” – która na premierę musiała czekać pół wieku.

Oto zwyczajny dzień 1952 roku. Helena Boguszewska i Jerzy Kornacki przyjmują nieoczekiwanego gościa. Mężczyzna przedstawia się jako Ryś Wietrakowski, bohater ich przedwojennej powieści „Jadą wozy z cegłą”. Jego „rodzice” nie dowierzają mu, ale słuchają, jak opowiada o swoim „poksiążkowym” życiu. Zna zdumiewająco wiele szczegółów! Wizyta nie jest jednak czysto towarzyska. Ryś, dawny partyzant, teraz należy do UB. Chce zapytać o Maksa Efrona-Freimana, człowieka związanego z przedwojenną lewicą i poszukiwanego przez obecne władze.

Bohaterowie wracają wspomnieniami do roku 1938, wyruszają w swoistą podróż śladami dawnego znajomego. Krążą w środowisku skupionym wokół owego Freimana („zafrajmanione kręgi”[2], powie żartobliwie autorka „Całego życia Sabiny”). Spacerują po ówczesnej Warszawie, rozmawiają, spotykają się z najróżniejszymi osobami, głównie z kręgu lewicy lat trzydziestych (często mającymi realne odpowiedniki w rzeczywistości). Są wśród nich panna Nina z czytelni, nauczycielka Alina Siwcówna, Marycha Wolfram, Stefania zwana „siostrą Leonarda”, rodzina Zielińskich. Najciekawszą postacią wydaje się Jacuś – trochę nierzeczywisty, wymykający się jednoznacznemu ujęciu, mający w sobie coś z Gavroche'a („Nędznicy”) i coś z Orcia („Nie-boska komedia”). Boguszewska i Kornacki mają się nim zaopiekować – ale co z tego wyjdzie? Ważny symbol stanowi dzieciątko Mesjasz-Menio, czyli Menachem (po żydowsku „Pocieszyciel”), które urodziło się już obrzezane.

Ciekawym ujęciem jest dwutorowość narracji – jedne rozdziały pisze Kornacki, inne Boguszewska – powieść staje się swoistym intymnym dialogiem między dwojgiem pisarzy. Korygują się wzajemnie, wprowadzają inny punkt widzenia. Oto scena w czytelni Niny – i fragment, w którym głos ma Kornacki:

„Siedziałem pomiędzy wielomównym Tiutczewem, a leciwą damą, tamtą z wstążką na czole. Bezradnie słuchałem, niejako na dwie strony, z każdej o czymś innym. Myliłem się raz po raz, tu i tam wtrącając nie to, co trzeba. (…)
W tym samym momencie zobaczyłem, że odchodzisz od stołu, od kawy, uprowadzona nagle niejako z pośpiechem przez Mewę Freimanową. Dzisiaj temu przeczysz, ale wtedy nie dałaś mi żadnego znaku, ani uśmiechem, ani nawet ręką…”[3].

A oto jak tę scenę przedstawia Boguszewska:

„Przeczytałam, co napisałeś. To nieprawda, że odchodziłam na górę z Mewą Freimanową, nic ci nie mówiąc. Przecież wiesz, że nigdy tak nie robię! Wszystko dookoła nas było takie dziwne, dziwaczne – śród półek z książkami, wokół tego Tiutczewa – nad kawą, herbatą i w dymie papierosów…
Przy okrągłym stole ty także byłeś zagadany, tak jak napisałeś, na obie strony – i dlatego chyba zapomniałeś. Gdy szepnęłam ci, że idę, że muszę iść na chwilę z Mewą Freimanową do niej na górę, odpowiedziałeś:
– Dobrze, skoro musisz… Tylko niedługo wracaj!
Ale przedtem rzeczywiście stałam przez dobrą chwilę z Niną przed książkami – jakby w odwiedzinach u matki czy nawet raczej na jej grobie. Bo tam wisiała, śród tych książek, ostatnia fotografia…”[4].

Nie jest to książka łatwa – wydaje się tworzona na bieżąco. Wątki się tu mieszają, fabuła gmatwa, pytania mnożą, ale niekoniecznie znajdą się odpowiedzi. Pojawiają się zdarzenia z życia pisarskiej pary, autentyczne (śmierć senatora Stefana Boguszewskiego, pierwszego męża Heleny) lub bardzo prawdopodobne (spotkanie autorskie w pewnej czytelni). Twardy realizm miesza się z niejasnościami, powieściową akcję przerywają uwagi o pisaniu. Kornacki w jednej z notatek mówi o nowej formie i jest ona zaskakująca. Jak podsumowuje w posłowiu Hanna Kirchner:

„[„Powieść pod różą”] Stanowi (…) istny labirynt, za każdym zakrętem niespodzianka. »Nowa forma« z przytoczonej notatki Kornackiego okazała się pomysłem genialnym, wysnuła z siebie dodatkowe treści i piętra znaczeń, owocowała powieścią w powieści. Rządzi nią zawiły splot »prawdy i zmyślenia«, fiction i non fiction. (…) Książka powstaje na oczach czytelnika, który ma wgląd w warsztat pisarzy. Powołują się oni ciągle na proces tworzenia, czytają brulion rozdziału wspólnika, nim napiszą swój, omawiają zdobytą wiedzę (…). Świat powstającej książki jest realistyczny, chwilami rodzajowy, a zarazem stanowi laboratorium twórcze”[5].

Specyficzna to kreacja twórcza – sami autorzy/bohaterowie mają problem z ogarnięciem opisywanego świata. Znów oddam głos Hannie Kirchner:

„Wprost z autobiografii para pisarzy wchodzi ze swoją realną tożsamością w rzeczywistość powieściową, niczym żywy aktor między mupety. Zachowują się jak w nieznanym kraju, choć są jego stwórcami. Kreują opisany świat na autentyk, więc wiedzą o nim tyle, co odkryją sami, co objaśnią im napotkani ludzie. Wciągnięci w intrygę powieściową prowadzą »dochodzenie«, tropią ślady, odkrywają tajemnice i zagadkowe związki między ludźmi i faktami. Każdy rozdział coś wyjawia, a resztę zaplątuje i zakrywa mgłą”[6].

„Powieść pod różą” długo czekała na wydanie. Dziś jest niczym pocztówka z zapomnianego świata – na którą nikt już nie czekał. Czy pozostanie tylko ciekawostką dla literaturoznawców? Chciałbym wierzyć, że nie.


---
[1] Helena Boguszewska, Jerzy Kornacki, „Powieść pod różą”, wyd. W.A.B., 2010, s. 6.
[2] Tamże, s. 118.
[3] Tamże, s. 241-242.
[4] Tamże, s. 243
[5] Hanna Kirchner, „Posłowie”, w: Helena Boguszewska, Jerzy Kornacki, dz. cyt., s. 280.
[6] Tamże, s. 283.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2727
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: gosiaw 31.01.2018 13:05 napisał(a):
Odpowiedź na: „– Pan do kogo? Przeprasz... | misiak297
Jeśli fascynuje Cię ta para to sięgnij może po Obława: Losy pisarzy represjonowanych (Siedlecka Joanna).
Użytkownik: misiak297 31.01.2018 14:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeśli fascynuje Cię ta pa... | gosiaw
Dzięki za ciekawy trop!
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: