Dodany: 29.01.2018 22:23|Autor: worldbysabina

„Projekt matka”


„Projekt matka” trafił w moje ręce w okresie ciąży, dość trudnym dla mnie nie tylko pod względem dolegliwości ciążowych, ale i psychicznie. Nigdy nie rozpływałam się na widok bobasów, nie marzyłam o wielodzietnej rodzinie ani o byciu matką Polką. Nie mogłam sobie wyobrazić siebie jako MATKI. No bo jak? To do mnie nie pasuje. To nie mój świat.

Biorąc do rąk tę książkę, miałam nadzieję na prawdziwy wgląd w macierzyństwo, ale taki trochę z przekąsem. Z nutką humoru, która pomimo wielu obaw i pytań rozweseli mnie i doda sił. Niestety z braku czasu przeczytałam ją dopiero we wrześniu. W czasie, kiedy macierzyństwo nie było już dla mnie czarną magią i co nieco mogłam w tej kwestii powiedzieć. Kiedy sama nie raz i nie dwa musiałam zmierzyć się z problemami, ale i radościami bycia mamą.

Małgorzata Łukowiak wydała mi się osobą podobną do mnie w kwestii poglądu na macierzyństwo. Tak samo jak mnie, widok małych dziecięcych stópek nie rozczulał jej. Nie mlaskała też na widok pulchnych rączek. Mimo to pewnego dnia zaczęła się zastanawiać, „co by było, gdyby”. Czy to już ostatni moment, żeby się zdecydować? Czy w jej życiu jest miejsce na dziecko? Po wielu rozważaniach razem z Ludwikiem podjęli decyzję. Okazało się, że to nie takie proste, jak mogłoby się wydawać. „Projekt dziecko” napotykał na swojej drodze problemy. Śledzimy dalsze starania, ale nie tylko. W końcu oprócz dziecka jest jeszcze codzienność, którą musimy ogarnąć.

Myślę, że nie da się opisać wszystkich emocji i wrażeń, jakie wywołał we mnie „Projekt matka”. Uśmiechałam się pod nosem, myśląc: Kurde, to nie tylko ja mam czasem dość. Każda ma tę chwilę zwątpienia. Kiedy ręce opadają i chce się uciec jak najdalej od macierzyństwa (zaraz po ucieczce wracamy biegiem do domu — no bo kto inny zrobi to czy tamto tak samo dobrze, jak my? 😆).

Autorka w swojej opowieści nie słodzi. Nie lukruje wizji macierzyństwa. Pokazuje je takim, jakie jest. Uświadamia, że bywa trudno i że pogodzenie z nim swojego dotychczasowego życia nie jest łatwe. Oprócz jej sposobu na macierzyństwo poznajemy również jej zdanie na temat wypowiadania się mediów o macierzyństwie i postrzegania kobiet. Trzeba przyznać, że opisuje to wszystko bardzo trafnie, choć z ironią.

„Projekt matka” przypomina nam, że choć stałyśmy się matkami, to nadal jesteśmy również kobietami. Pokazuje, że wraz z pojawieniem się dwóch kresek nie dostajemy w gratisie tony cierpliwości i doby z gumy. Myślę, że każda z nas (matka, ciężarna, planująca i przeciwniczka) znajdzie w tej książce coś dla siebie.


[Recenzja pochodzi z mojego bloga]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 894
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: