Dodany: 29.01.2018 01:31|Autor: misiak297

Znów wracam razem z Wiktorem do Wilka...


Czterdziestoletni Wiktor Ruben przyjeżdża na urlop do wujostwa. A jednak bardziej jest ciekaw, co słychać w sąsiednim majątku. Bo właśnie tam, w Wilku kiedyś spędził niezapomniane lato z sześcioma siostrami. Wchodzenie w dorosłość, pierwsze doświadczenia erotyczne, marzenia i plany na przyszłość... Wiktor niósł w sobie tamten czas przez całe dalsze życie. Teraz przyszła pora na konfrontację z przeszłością, z dawnym sobą – i z pannami, które są już dorosłymi kobietami. Co przyniesie spotkanie po latach? Szczęście? Rozczarowanie? Rozwiązanie zagadek z przeszłości? Czym zakończą się te – bardzo proustowskie w charakterze – poszukiwania straconego czasu?

„Panny z Wilka” to jedno z najbardziej znanych i cenionych opowiadań Jarosława Iwaszkiewicza. Subtelne, głębokie, prawdziwe psychologicznie, a jednocześnie mocno niejednoznaczne – idealnie nadaje się do wielokrotnego czytania. Powstało w 1932 roku i od tego czasu nie przestaje fascynować historyków literatury i czytelników. Pojawiło się już tyle interpretacji – m.in. feministyczna, hermeneutyczna, psychoanalityczna. Od blisko dziewięćdziesięciu lat jego lektura rodzi mnóstwo pytań. Kogo kochał Wiktor Ruben? Czy Fela zmarła w wyniku hiszpanki czy samobójstwa (ten wątek pociągnął Andrzej Wajda w fenomenalnej ekranizacji)? Czy główny bohater mógł dokonać innego wyboru? A może – nie na kobietach mu w istocie zależało? Wreszcie – czy tytułowe panny to „przebrani” bracia Świerczyńscy, mieszkańcy dworu w Byszewach? Czy zatem jedne z najpiękniejszych i najsłynniejszych scen erotycznych w literaturze polskiej – mają homoseksualny rodowód? I wreszcie – czy Julcia, Kazia, Jola, Zosia i Tunia to manipulantki sterujące Wiktorem czy też ofiary uczuć i obowiązujących reguł społecznych? Trudno znaleźć jednoznaczne odpowiedzi. Można ich szukać – dla samej przyjemności szukania, obcowania z tym wspaniałym tekstem, z Wilkiem, z Wiktorem, z kobietami jego życia.

I ja znów po latach przybyłem do Wilka. Długo planowałem ten powrót, aż wreszcie doszedł do skutku („Dawno już myślał, aby odwiedzić te strony, ale to były takie westchnienia, jak postanowienia dalekich podróży, które robimy patrząc na piękne fotografie, wystawione w oknach magazynów”[1]). Zabawne – to podróż podobna do tej, która czeka Wiktora. Wydaje mi się – mnie, czytelnikowi – że bardzo dobrze wszystko pamiętam. Fabułę mam w głowie i w sercu. Wizerunki bohaterów także, choć już nie własne, lecz te Wajdy. Julcia stała się dla mnie na zawsze Anną Seniuk, Kazia – Krystyną Zachwatowicz, a Zosia – Stanisławą Celińską. Tunia i Fela będą miały twarz ponętnej Francuzki. Jedynie piękną Jolę wyobrażam sobie inaczej. Jednak część zdarzeń, część fraz uleciała z pamięci, istnieje w głowie, ale niewyraźna jak nieostra fotografia. W jakim wieku była Fela? Którą z sióstr zobaczył Wiktor „leżącą na kozetce, sytą i białą”[2]? Jak się czuł, gdy po latach dotknął skóry Julci? Kto zgubił bransoletkę, szczęśliwie odnalezioną przez małego Antosia?

Szybko odnalazłem się w tym świecie – zupełnie jak Wiktor. Jednak narastało we mnie uczucie nieznane z poprzednich lektur opowiadania. Niepokój. Groza. Coś jakby mroczny sen rodem z Kafki – śni się obraz niby znany, lecz zniekształcony, okrutny. Zamknięty mikrokosmos Wilka, jakby odseparowany od świata, przestrzeń szczęśliwości, gdzie się spaceruje, prowadzi niespieszne rozmowy, konsumuje, czyta, odpoczywa – stał się duszny, choć tą nęcącą dusznością, w której najłatwiej się zatracić. I zatracają się wszyscy, nagle powracający do przeszłości, choć już przecież starsi. „Wszystkim ubyło tych lat piętnaście i każdy był z tego zadowolony”[3]. Wiktor nagle nie czuje się już zmęczonym, pogrążonym w żałobie mężczyzną. Wydaje mu się, że „on także przezwyciężył, przeskoczył czas i potrafił go zawrócić. Że stoi teraz tam, gdzie był przed piętnastu laty, i że teraz może wybrać!”[4]. Okazuje się, iż w Wilku stał się legendą, a i przed piętnastu laty nie był siostrom obojętny. Rozpoczyna się czas podchodów, zakusów, rozrachunkowych rozmów, wspominania. Kobiety półświadomie ze sobą rywalizują, zaś obiekt ich dawnej i obecnej fascynacji snuje romantyczne plany. Byłaby z tego może nawet i komedia miłosna, gdyby nie to, że tyle tu tragedii.

Bo do przeszłości nie da się wrócić, nie można jej wskrzesić. Sielanka Wilka jest oszustwem. Piękna i świeża niczym kwiat Julcia z dawnych lat to obecnie dość banalna „gruba, ciepła, dobrze ubrana dama, bardzo korpulentna”[5]. Jola – niegdyś wymarzona towarzyszka zabaw niedalekich od flirtu – próbuje zapełnić życiową pustkę romansami. Kazia – najinteligentniejsza i zarazem najbrzydsza z sióstr – tkwi na przegranej pozycji, porzucona przez męża, pozbawiona perspektyw; oddaje się pracom domowym tylko po to, aby mieć złudzenie bycia potrzebną. Z Zosi – dawniej nieposłusznego dziecka – wyrosła prawdziwa dama, aczkolwiek pozostała bezpośrednia i trochę cyniczna. Malutka Tunia jest już panną na wydaniu – czy będzie przeznaczona Wiktorowi? Pozostała jeszcze jedna siostra. Fela, przedwcześnie zmarła i szybko zapomniana.

Jest w tym opowiadaniu pewna baśniowość, którą dopiero teraz (po tylu lekturach!) zauważyłem. Lecz to baśniowość odwrócona, mroczna i podstępna. Księżniczki zostały tu zamknięte w luksusowej wieży, w świecie lepkim, pełnym konwenansów, fałszywie rozsłonecznionym. Smok – stara, niema i bezwolna matka – stanowi raczej symbol niż przeciwnika. Ma się wrażenie, że przez piętnaście lat panny czekały na rycerza – i wreszcie Przeznaczenie zadziałało, oto Wiktor wrócił. A one go osaczają niczym mitologiczne Menady – gotowe rozerwać dawnego ukochanego na strzępy:

„– Jezus Maria! Pan Wiktor przyjechał!
Pociągnęła go za rękę w głąb, do sąsiedniego pokoju, gdzie paliła się już lampa, mimo że na dworze było jasno. Tam otoczyło go mnóstwo kobiecych ramion, nagich i ciepłych, ktoś go nawet pocałował. Wołano: »Gdzie mama? gdzie mama? Mamo, Wiktor przyjechał!«. Ale mama, jak zwykle, nie zjawiała się i zresztą nawet nie wiadomo, czy pamiętała, kto to jest Wiktor. Co innego »panienki«, pamiętały go doskonale”[6].

W tej baśni na opak Wilko to zaczarowany zamek, ale taki, który przywabia i staje się więzieniem; kusi, ale w gruncie rzeczy pozostaje niebezpieczny. Trzeźwa Kazia powie: „tutaj owce zjadają wilki”[7]. Księżniczki mają w sobie coś z mitologicznych potworów (choć oczywiście Iwaszkiewicz wplata te wizerunki po swojemu między wiersze). Tunia stanowi wcielenie Feli. W pięknej Joli (a nawet w najmłodszej z sióstr) Wiktor rozpoznaje oznaki zwiastujące przyszłą starość. Podkreślana jest korpulentność Julii i Zosi, apetyt Joli. Coś z żarłoczności ma w sobie również Kazia, która w kuchni układa smakowite truskawki, nabija agrest na szpilkę (jest w tym coś bardzo erotycznego). Wiktor, jakby zahipnotyzowany, miota się między nimi. Dopiero powrót do Rożków – skromnego domu wujostwa, miejsca starości i nadchodzącej śmierci – przynosi otrzeźwienie. Wówczas wraca pamięć innego życia, porzuconego na czas urlopu: traumatycznych przeżyć, a może także prawdziwych pragnień; jakże to znamienne, że Ruben – zdając sobie sprawę z daremności swych matrymonialnych planów – śni o martwym żołnierzu:

„Ciało zabitego żołnierza, ale nie sprawiło mu to żadnej przykrości. Przeciwnie, trup ten wydzielał przyjemne ciepło, które go łechtało erotycznie, zresztą po chwili łachmany jego opadły, zlały się w jedno z poduszką pod głową, z poduszką na głowie, a on, Wiktor, znowu stanowił jedno z tym ciałem, które leżało wzdłuż niego, i znowu się oddzielał od niego nieprzeniknioną przepaścią męczącej osobności, i wszystko razem, męka i radość, duszność i osobność, stanowiło tylko formy erotycznego podniecenia, kształty męczącego snu”[8]

Nie wiadomo, którą ścieżkę wybrać. Tytułowe panny wydają się bardziej świadome swych celów i oczekiwań niż Wiktor, niepewny, może uśpiony atmosferą Wilka. Zosia powie mu: „jak dawniej boisz się decyzji, boisz się wszystkiego, nawet samego siebie”[9]. Co bohater w końcu uczyni? Którą z sióstr wybierze, którą z dróg? Czy – mając poczucie, że przegrał życie – znajdzie w sobie siłę, aby coś z tym zrobić?

Po kolejnej lekturze dodam jeszcze jedno pytanie. Tyle razy czytałem „Panny z Wilka”, a jakoś nigdy nie przyszło mi ono na myśl. Czy to wszystko zdarzyło się naprawdę? Czy też było rozpisanym na trzy tygodnie snem – dusznym, ciepłym i strasznym? Może znajdę odpowiedź, kiedy za jakiś czas znów odważę się zajrzeć do Wilka.


---
[1] Jarosław Iwaszkiewicz, „Panny z Wilka”, w: tegoż, „Brzezina i inne opowiadania”, wyd. Czytelnik, 2006, s. 6.
[2] Tamże, s. 23.
[3] Tamże, s. 19.
[4] Tamże, s. 19-20.
[5] Tamże, s. 10.
[6] Tamże.
[7] Tamże, s. 38.
[8] Tamże, s. 48.
[9] Tamże, s. 49-50.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1064
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: lutek01 30.01.2018 02:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Czterdziestoletni Wiktor ... | misiak297
No fakt, chyba jeszcze nie czytałem opowiadania z taką mnogością możliwych interpretacji. Co wątek to jakiś symbol, ukryte znacznie, każdy dialog naszpikowany zdaniami i uwagami, które mogą być kluczem do interpretacji. Tylko wielki umysł mógł stworzyć takie niby małe, a wielki dzieło. No i klimat panujący w Wilku jest specyficzny i to mi się udzieliło w czytaniu. To opowiadanie jest tak naprawdę bardzo duszne. Trzeba koniecznie skonfrontować z filmem Wajdy.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: