Dodany: 17.01.2018 10:17|Autor: RenKa76

Książka: Cienie
Chmielarz Wojciech

2 osoby polecają ten tekst.

Każdy ma swój


W domu w spokojnym raczej Milanówku zostają znalezione dwie martwe kobiety. Matka i córka. Teoretycznie pierwszym podejrzanym powinien być mąż i ojciec, ale ten akurat ma mocne alibi – od kilku lat nie żyje. Sprawę dodatkowo komplikują dwa fakty: to, że był on jednym z większych gangsterów w Warszawie, a jego śmierć nadal otacza aura tajemnicy; oraz to, że na kuchennym blacie, jak gdyby nigdy nic, leży narzędzie zbrodni – pistolet policyjny. Wiadomo więc, kto zabił. Ale czy na pewno? W tym samym czasie, w miejscu nie tak odległym, pewna aspirantka ogląda nagraną scenę gwałtu na młodym chłopaku. I już wiadomo, że zgodnie z zasadami strzelba wisząca na ścianie w pierwszym akcie, powinna wystrzelić w ostatnim. Czyli mówiąc prościej: czy te dwie sprawy jakoś się łączą? To już rozwikła komisarz Jakub Mortka.

Wyjaśnijmy sobie jedną rzecz: kryminały czytam nawet nie na ilość tomów, ale na metry sześcienne albo inne kilogramy, nie robiąc rozróżnienia na kraje, nazwiska czy tematy – ma być ciało i człowiek, który to ciało pozbawił życia. I policja oczywiście, chociaż prywatny detektyw też się zdarza. Naprawdę dobre kryminały stanowią rodzaj zakładu z autorem: albo on skutecznie wyprowadzi mnie w pole, tak że do ostatnich stron nie zorientuję się ani kto, ani za co, albo ja nie dam się zmanipulować i dużo przed końcem domyślę się zarówno sprawcy, jak motywu. Oczywiście najlepsze są te, w których dopiero na ostatniej stronie wszystkie elementy układanki wskakują na swoje miejsce, a my zostajemy z wyrazem zdziwienia na twarzy. Ale to już u mistrzów gatunku. Jak na tym tle rysują się „Cienie”?

W kontekście „rodzimej produkcji” wypadają nadspodziewanie dobrze. W naszym kraju kryminałów pisze się stosunkowo dużo, zupełnie jakbyśmy uparli się dogonić w tym Skandynawów. Dużo nie zawsze znaczy dobrze. Wojciech Chmielarz nie ma jednak powodów do wstydu – jego książkę czyta się świetnie. Komisarz Mortka jest wyrazistą postacią, którą da się lubić. W ogóle bohaterowie to atut tego autora: każdy jest… jakiś. Mają słabe i mocne strony, cechy, dzięki którym nie giną w tłumie. Można się z nimi solidaryzować albo nie, ale trudno pomylić ich z innymi. Ci, którzy coś wnoszą do fabuły, są małymi indywidualistami. I to się chwali, bo powieść jest stosunkowo długa i bez tego trudno byłoby się w tej masie ludzi połapać. Za bohaterów: plus. Akcja toczy się szybko, nie ma dłużyzn, lania wody ani dygresji nie na temat. Jest po męsku, konkretnie i na tyle logicznie, żebyśmy uwierzyli, że to mogło się zdarzyć. Że krew, trupy i gwałt? Hej, czytamy kryminał, nie powieść dla nastolatków o pierwszej miłości! Konwencja, jak zawsze powtarzam: jeśli nie lubię cebuli, unikam jej; jeśli razi was krew i przemoc, nie czytajcie tego typu literatury. Proste? Jak rogalik. Koniec dygresji, wracamy do „Cieni”. Za akcję: też plus. Zajmijmy się zagadką. Ta jest, niejedna nawet. A to esencja kryminału, oś, na której opiera się cała reszta. Jeśli zagadka się nie klei i nie intryguje, rozpada się całość. Czytamy, żeby się domyślić (wyższy poziom) albo dowiedzieć (niższy poziom), kto zabił i dlaczego. Chmielarz umiejętnie myli tropy, podsuwa rozwiązania, gmatwa i wprowadza elementy niespodziewane. Byliśmy pewni, że wiemy? A figę tam wiecie, odpowiada. To dopiero czubek góry lodowej. Tak się w to gra, drodzy moi.

„Cienie” stanowią piąty tom przygód komisarza Mortki. Mój pierwszy, ale zapewne nie ostatni. Należy pochwalić autora za to, że tego cyklu nie trzeba czytać chronologicznie, co nie zawsze jest możliwe. (Chociaż czytając sagę o Geralcie, ani jednego tomu nie przeczytałam w obowiązującej kolejności i jakoś się w całości połapałam…). Intrygujący kryminał przypomina dom u Eschera – ma swoje tajne pokoiki, schody donikąd i drzwi w miejscu komina. Chmielarz potrafi budować takie domy, za co mu pięknie dziękuję. Na pewno spotkamy się jeszcze nie raz, pod takim czy innym adresem. Bo skoro stare grzechy potrafią rzucać długie i wyraźne cienie, na pewno będzie o czym pogadać…


[Recenzję opublikowałam również na swoim blogu oraz innych portalach]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1194
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: