Kolekcja płyt winylowych Julii Hartwig i Artura Międzyrzeckiego została przekazana na aukcję 26. finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
Córka zmarłej w minionym roku poetki Julii Hartwig, Danielle Lehtinen, przekazała na licytację WOŚP prywatną kolekcję winyli Hartwig i jej męża, Artura Międzyrzeckiego. Kolekcja liczy sobie ponad 200 czarnych krążków – wśród nich znajdziemy przede wszystkim płyty z muzyką klasyczną, a także jazzową, muzyką rosyjską i francuską. Wystawiony na aukcję zbiór zawiera płyty z ulubioną muzyką Hartwig i Międzyrzeckiego oraz winyle, które para otrzymała w prezencie od znajomych i wybitnych gości, odwiedzających dom poetki, oraz te przywiezione z podróży. Do kolekcji dołączone są gramofon i kolumny, a krążki znajdują się w półce specjalnie przystosowanej do przechowywania płyt.
Motyw muzyki pojawiał się wielokrotnie w utworach Julii Hartwig. Wskazują już na to same tytuły wierszy, np. „Kantata Bacha”, „Kochany Rossini”, „Jazz weteranów” i „Na cześć Monteverdiego”. W poezji interesowała ją nie tylko osoba kompozytora, lecz także wykonawcy i dyrygenci. Poetka przyznawała, że chodząc na koncerty, obserwuje muzyków i publiczność, odmienioną przez muzykę. Ludzie zasłuchani w muzykę wydawali się poetce często odmienni i piękniejsi. W wywiadzie dla miesięcznika „Ruch muzyczny” mówiła następująco: Od dawna, żeby nie powiedzieć od zawsze, interesuję się tym, jak ludzie podchodzą do muzyki, jak z nią i nią żyją. Nie z wszystkimi rodzajami sztuki tak jest. Muzyka jest szczególna. Wymaga od nas ogromnego zaangażowania, nastawienia, umiejętności osobistego przyjęcia. Muzyka to najtrudniejsza ze sztuk (…) muzykę słyszymy i ona nie mówi za siebie. Ona jest sobą. To wielka rzecz. Dlatego w hierarchii sztuk uważam ją za najwyższą i mój głos nie jest w tym odosobniony.
Muzyka w życiu Julii Hartwig pojawiła się wcześnie, już w dzieciństwie, kiedy to poetka pobierała lekcje gry na fortepianie. Jednak prawdziwy pakt z muzyką podpisała podczas trzyletniego pobytu w Paryżu w latach 1947-1950. Hartwig była wtedy była stypendystką rządu francuskiego i urzędniczką w dziale kulturalnym Ambasady Polskiej. W Paryżu nie było możliwości nie chodzić na koncerty. Tam ciągle coś się działo, miałam możliwość słuchania wybitnych muzyków, wirtuozów – opowiadała poetka. To był czas kształtowania mojego życia ze sztuką – szczególnie wizualną i muzyczną. Tam doszło do ostatecznego rozpoznania, kto jest mi bliski.
Kolekcję płyt z gramofonem można licytować do 5 lutego 2018 r. tutaj.
Link do wywiadu z Julią Hartwig dla magazu "Ruch Muzyczny".
Zdjęcie: Mariusz Kubik, Julia Hartwig - Warsaw (Poland), October 21, 2009, CC BY 3.0, via Wikimedia Commons