Śniła się sowa (
Ostrowska Ewa Maria (pseud. Zbyszewski Brunon lub Lane Nancy))
Książka wstrząsająca, o złu, które przeżarło na wylot, jak rdza samochodowe blachy, serca i umysły ludzi zamieszkujących pewną osadę, stawiałabym na rejony mazurskie, może trochę dalej na wschód. Jest to zwyczajna wieś, za krzyżówką, w domach są telewizory, nawet pralki, są odłożone i trzymane w domach pieniądze, zaciągane kredyty, pojawiają się pierwsze traktory. Są też mieszkańcy, powtórzyłabym bezradnie za Mikołajem Grynbergiem „są kaci, ofiary i świadkowie”. Psychologicznie sytuacja nie do zniesienia i pojęcia. Można tylko stanąć w prawdzie i płakać.
Przypomniał mi się „Malowany ptak” i Jedwabne. Kłopot polega na tym, że myśli się, że to pojedynczy przypadek, trudne czasy, jacyś dziwni ludzie, bo przecież nie my, nie ja. Niestety, moim zdaniem zło zamieszkuje w ludzkim sercu, to okruch lodu, który jeśli pozwolimy mu na to, zamrozi je, pewnie na zawsze. Zatruje, a potem dzieją się straszne rzeczy. Czytałam kiedyś o błotnych lawinach, ktore pokrywają wszystko i nie ma już nic. Niewyobrażalne. Chyba największą krzywdę może zrobić jeden człowiek drugiemu człowiekowi.
Narracja jest świetna, idealnie dopasowana do opowieści. Ciekawe jest wprowadzenie postaci Amerykanów i chociaż trochę naiwne to widzę w tym wyraźny autorski zamysł, zważywszy na czas napisania tej książki. Interesujące jest również to, że postaci męskie i kobiece nie różnią się poziomem realizacji złych zamiarów, jedyną różnicę stanowią nazwiska kobiet: Ciućkowa od Ciućka, Frankowa od Franka i inne.
Książka jest trudna, chciałam ją odłożyć po kilkudziesięciu stronach jednak cechy, zachowania postaci były tak prawdziwe, hipnotyzujące, że tego nie mogłam zrobić. Jednakże po kolejną książkę Ewy Ostrowskiej sięgnę dopiero za dobrych kilka miesięcy.
Potencjalnych czytelników ostrzegam, krzywda dzieje się i ludziom, i zwierzętom.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.