Czytanie w obcych językach bywa koniecznością. „Awesome Nightfall. The Life, Times and Poetry of Saigyō” (Przejmujący zmierzch. Życie, czasy i poezja Saigyō): znajdź, człowieku, coś podobnego po polsku. I to z przekładem wierszy co najmniej tak przyzwoitym jak ten, którego w „Awesome Nightfall” dokonał William R. LaFleur.
Dlaczego zmierzch, dlaczego przejmujący? LaFleur sugeruje odpowiedź w nader pouczającej, acz ciężkawej, zajmującej połowę książki części poświęconej życiu i czasom Saigyō (reszta książki to wiersze). Saigyō (1140-1190), klasyk japońskiej poezji waka, urodził się u schyłku okresu subtelnej kultury dworskiej Heian i był świadkiem jej końca, który nadszedł wraz z wojną między będącym u władzy klanem Taira a dążącym do przejęcia jej klanem Minamoto.
„Smutny to los
ujrzeć się w tym
krytycznym punkcie czasu,
kiedy spotkania poetów
są zwyczajem wygasłym”.[1]
Fala przemocy wzbierała powoli. Pierwsze akcje zbrojne w walce o władzę stanowiły krótkie incydenty. Z czasem jednak wyjątek stał się regułą, a konflikt między klanami Taira i Minamoto przerodził się w wojnę, która przeszła do historii jako wojna Gempei (1180-1185). Z chaosu, w którym na pięć lat pogrążyła Japonię, po ostatecznym zwycięstwie klanu Minamoto wyłonił się zupełnie inny niż wcześniej porządek, oparty na rządach klasy wojowników z szogunem w roli faktycznej głowy państwa, którego formalnym władcą pozostawał marionetkowy cesarz.
Czterdzieści lat przed wybuchem wojny Gempei Saigyō, który wtedy jeszcze nosił imię Norikiyo i był wojownikiem w służbie byłego cesarza, w wieku dwudziestu dwóch lat porzucił karierę wojskową i przywdział szaty buddyjskiego mnicha.
„Co mogło wzbudzić we mnie
pragnienie zerwania z tym światem?
Może ktoś, czyja miłość
zmieniła się w nienawiść,
i kto teraz inne dzieli ze mną radości?”[2]
Tylko tyle mówi na ten temat i można przypuszczać, że nie życzyłby sobie, żeby wiedziano więcej. Możemy więc jedynie na podstawie znanych faktów i okoliczności domyślać się konkretnej przyczyny tej dramatycznej zmiany. Czy była nią nieszczęśliwa miłość? Zakazany romans z frywolną cesarzową? Czy może, jak zdaje się sugerować LaFleur, zdegustowanie służbą u byłego cesarza Toby? Zgodnie z panującą wówczas w Japonii osobliwą praktyką Toba abdykował, stając się insei, czyli władcą, który zrzekł się tronu, i dzięki temu mógł faktycznie rządzić państwem, bo tron cesarski nie dawał żadnej władzy. Niekiedy, gdy jest mi smutno, przywołuję na pamięć napotkane w literaturze słowo „ekscesarz”, w tym przypadku skądinąd nomen omen.
Norikiyo był gwardzistą Toby, jednym z ochraniających jego siedzibę Wojowników Patrzących na Północ. Oprócz umiejętności zwykle oczekiwanych od wojowników od tych wymagano również powabnej powierzchowności; ekscesarz dał się poznać jako amator urodziwych młodzieńców i, jak pisze LaFleur, jest rzeczą wiadomą, że Wojownicy Patrzący na Północ otrzymywali związane z tym zadania specjalne. Jak było z Norikiyo, nie wiemy i nie bądźmy wścibscy.
Tak czy owak, wojownik stał się mnichem i przyjął imię En'i (poziom perfekcji), lecz bardziej przylgnęło do niego późniejsze imię Saigyō, które znaczy „wędrówka na zachód”, czyli w kierunku Czystej Krainy Buddy Amidy. Nie wiążąc się na stałe z żadną świątynią, Saigyō istotnie sporo wędrował, acz nie zawsze podążał na zachód.
Życie uczy, że wojna i religia bynajmniej nie są sobie obce. W czasach Saigyō mnisi z rywalizujących ze sobą świątyń buddyjskich nierzadko uciekali się do fizycznej przemocy wobec swoich rywali. W następnych stuleciach japońscy buddyści przystosowali nawet swoją religię do etosu wojownika, a cnoty samurajskie stały się wzorem dla mnichów. Lecz Saigyō otwarcie wyrzekł się drogi wojownika. Kronika „Azuma Kagami” z epoki Kamakura, pierwszego okresu szogunatu, relacjonuje jego spotkanie z szogunem; poproszony o wypowiedź na temat poezji, łucznictwa i jeździectwa Saigyō miał wówczas powiedzieć:
„Co się tyczy sztuki strzelania z łuku i jazdy konnej, z początku – to znaczy, gdy jeszcze wiodłem żywot świecki – sam praktykowałem je, dość nieudolnie, kontynuując w ten sposób rodzinną tradycję. Lecz ósmego miesiąca trzeciego roku ery Hōen (1137) rozczarowałem się życiem świeckim, a wówczas zaniedbałem i bezpowrotnie straciłem owe umiejętności, przekazane mi jako bezpośredniemu spadkobiercy Asona Hidesato w dziewiątym pokoleniu. Z karmy skumulowanej przez złe uczynki w przeszłości nie pozostał nawet najmniejszy ślad w najgłębszej głębi mojej duszy. Co do pisania wierszy, nie jest to nic więcej niż składanie trzydziestu jeden sylab pod wpływem emocji wywołanych przez widok kwiatów lub księżyca; nic mi nie wiadomo o żadnej głębi związanej z pisaniem poezji. Byłoby zatem z mojej strony nie na miejscu chcieć powiedzieć na ten temat coś więcej”.[3]
Czy naprawdę definitywnie zszedł z wojennej ścieżki? Konflikty zbrojne to jedno, ale przecież poza tym:
„Wciąż wojna trwa między biednym i bogatym,
wojna między mężczyzną i kobietą...”[4]
Saigyō wyrzekł się łuku i miecza, lecz nie ulotnego piękna kwiatów wiśni, cokolwiek oznaczał dla niego ten wszechobecny w japońskiej kulturze symbol:
„Przyjmując religijną dyscyplinę, przebywałem w miejscu, w którym były powabne kwiaty:
Gdyby mój zachwycony wzrok
nie miał stać się powodem
plotek i potępienia,
całą wiosnę chciałbym spędzić tutaj,
ciesząc oczy tym kwieciem”.[5]
„Czy białe kwiaty kwitnące na mej górze
zastępują mi śnieg na świętych
szczytach Himalajów?
Chcę dotrzeć do samego
serca gór Yoshino”.[6]
„Niech to będzie wiosną,
pod drzewami wiśni okrytymi kwieciem;
niech śmierć przyjdzie po mnie,
gdy księżyc będzie w pełni;
niech odejdę w pokoju jak on”.[7]
On, czyli Budda Siakjamuni, według powszechnego (acz błędnego, zaznacza LaFleur) mniemania osiągnął nirwanę i umarł w połowie drugiego miesiąca kalendarza księżycowego. Gdy Saigyō zmarł – nagle, w wieku pięćdziesięciu lat, w połowie drugiego miesiąca i w opisanych w wierszu okolicznościach przyrody – przypomniano sobie ten wiersz, a poeta Shinzen napisał:
„Z taką samą pewnością,
z jaką przewidział
swą śmierć pod kwieciem wiśni,
teraz odpoczywa
na kwiecie lotosu”.[8]
Tymczasem w świecie ludzi:
„Stare pole. Na skraju
na samotnym drzewie
siedzi gołębica,
wołając gołębia:
przejmujący zmierzch”.[9]
---
Wszystkie zacytowane fragmenty książki przytaczam we własnym tłumaczeniu z angielskiego; wiersze japońskich poetów są więc drugą wodą po kisielu.
[1] William R. LaFleur, „Awesome Nightfall”, Wisdom Publications, 2003, s. 28.
[2] Tamże, s. 14-15.
[3] Tamże, s. 61-62.
[4] Leonard Cohen, „Wciąż wojna trwa”, przeł. Maciej Zembaty.
[5] William R. LaFleur, dz. cyt., s. 54.
[6] Tamże, s. 55.
[7] Tamże, s. 69.
[8] Tamże.
[9] Tamże, s. 65.
---
Literatura japońska od VI do połowy XIX wieku (
Melanowicz Mikołaj)
Historia literatury japońskiej (
Melanowicz Mikołaj)
Estetyka japońska: Wymiary przestrzeni (antologia;
< praca zbiorowa / wielu autorów >)
Poezja starojapońska: Pieśni (antologia;
< praca zbiorowa / wielu autorów >)
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.