Dodany: 10.01.2018 17:27|Autor: zsiaduemleko{0} obchodzi dzisiaj swoje urodziny BiblioNETkowe! Kliknij aby dowiedzieć się które!

O dwóch mężczyznach, którzy się bardzo długo kłócą


Jakub Małecki poproszony o to, by w jakiś nietypowy sposób zachęcił niezdecydowanych do przeczytania omawianej powieści stwierdził, że czytanie "Dygotu" ujędrnia pośladki. Nie wiem, jak to zmierzyć u siebie (bo już jestem po fakcie), ale jeśli ktoś jest jeszcze przed planowaną lekturą, radzę zawczasu się obmacać i zrobić jakieś zdjęcie, by po lekturze mieć materiał porównawczy. I wrzucić tę fotkę w komentarzu do tego tekstu, to wszyscy chętnie ocenimy postęp w kwestii jędrności. Już nie mogę się doczekać. Porzucając jednak chwytliwy temat pośladków i wracając do Jakuba Małeckiego zaznaczę, że jego twórczość od kilku lat kręciła się gdzieś na orbicie moich zainteresowań, a nawet parę razy zaczepiłem wzrokiem o "Dżozefa" na różnych półkach, ale... no właśnie, jakoś nam nie wyszło. Nic osobistego. Rozdzieliły nas inne plany, odrębne priorytety, nasze koryta nie okazały się wspólne. Więc kiedy na odległym horyzoncie wydawnictw pojawił się "Dygot", natychmiast go dostrzegłem, odżyło dawne pożądanie, a czytając zapowiedź powieści wiedziałem już, że tym razem pójdę z Jakubem Małeckim do łóżka. Bo ostatnio tylko tam i na krótko przed snem czytam książki, stąd wynika pewne spowolnienie w tej kwestii. Może gdybym się nudził w pracy, częściej i dłużej podróżował komunikacją miejską albo chociaż siedział w więzieniu, miałbym więcej okazji do lektury, ale pocieszam się, że jeśli już czytam, robię to z czystej ochoty, nie nudy. Strasznie dygresyjny i nie na temat mi ten wstęp wyszedł, więc po raz wtóry wróćmy do Jakuba Małeckiego, OK?

"Przez cały wieczór Bronek nie zatańczył ani razu. Pożartował trochę z Helą, trochę z jej ojcem i co jakiś czas odmawiał rozchełstanym sąsiadkom, burcząc coś o bolącym kolanie. Pod koniec wieczoru, kiedy część par wróciła już do domów, usiadł obok Heli na ławce pod drzewem i odezwał się:
— Ty byś, Hela, nie chciała za mnie wyjść może?
Dziewczyna spojrzała na niego zamyślonym wzrokiem, jakby właśnie zapytał ją, czy ma ochotę na jabłko.
— Bo ja wiem?
— Jak się nie zgodzisz, to się Felek będzie ze mnie śmiał do końca życia.
— Ano, to trzeba było tak od razu.
Pobrali się w 1938 roku. Hela, którą wszyscy krewni zdążyli już uznać za starą pannę, dostała w posagu pierzynę i krowę"[1],

Jesteśmy w akapicie, który powinien określać, o czym mówi ta powieść oraz zawierać jej skrócone tło fabularne. Ale to drugie chyba zostawię innym, natomiast co do tego pierwszego... "Dygot" jest o uczuciach łączących Janka (chłopaka, który zbudował wojnę) z Ireną, Bronka z Helą, wreszcie Wiktora z Emilką. Jest o sowie rekonwalescentce, o psie wabiącym się Koń i koniu o imieniu Pies. "Dygot" jest o wsi przesądnej oraz zacofanej; o klątwach Niemki i Cyganki, które nadadzą ton losom wielu pokoleń. Akcja rozpoczyna się w czasach II wojny światowej i stopniowo postępuje do przodu. Między innymi poprzez lądowanie człowieka na Księżycu i szok z nim związany, kiedy wraz z sąsiadami śledziło się te wydarzenia na jedynym telewizorze we wsi. Również poprzez "Dynastię" w tym samym TV oraz dorastanie w latach dziewięćdziesiątych, pośród lodów Bambino. Ostatnie dotyczy bohatera, o którym jeszcze nie wspominałem – Sebastiana – i jego wątek stanowi kulminację losów wszystkich postaci. Samego "Sebę" trudno polubić, bo został obdarzony chyba wszystkimi przywarami trudnej młodzieży: pyskaty, leniwy, bezczelny, pozbawiony empatii oraz wyobraźni. Ale rozmawia po pijaku z Bogiem i nieco uśmiałem się przy okazji.

"Kaziu miał już wprawę.
Skok przez okno, buty na nogi, wokół domu i do stodoły, stamtąd przez pole, z rowerem na plecach, i na drogę, a z drogi już łatwo. Do Krysi miał dwanaście kilometrów. Do Gieni osiem, ale Krysia miała większe cycki. Bardzo lubił też Anię, ale ją trudno było namówić do czegokolwiek poza rozmową, a akurat w rozmowie Kaziu specjalnie nie gustował"[2].

"Dygot" to ballada o nieszczęściach, bo są bardziej powszechne niż szczęście. Wieś przesądna żywi przekonanie, że każdemu dramatowi i tragedii, które spotykają mieszkańców winny jest Wiktor, gdyż ten miał czelność urodzić się albinosem. A jak wieś zacofana potrafi być okrutna, to już wiemy choćby od Kosińskiego i Nicka Cave'a. Choć Jakub Małecki wydaje się łagodniejszy, melancholijny i mniej sadystyczny dla swoich bohaterów. Co nie znaczy, że brakuje tu brutalnych oraz uderzających w czytelnika scen, bo "Dygot" to powieść intensywna, ale zarazem dość pesymistyczna i smutna w wydźwięku.

Ja takie historie lubię i potrafię je docenić. "Dygot" jest napisany płynnie i sprawnie poprowadzony, nie odnotowałem w nim męczących dłużyzn, co autor prawdopodobnie może uznać za swój sukces. To powieść jędrna jak rzepa i stylistycznie rześka niczym zimowy poranek, aż się chciało ją czytać: nawet kosztem snu, posiłku, wydarzeń sportowych w TV. Być może nie oszałamia ani oryginalnością (wszak tematyka już wielokrotnie poruszana), ani literackim kunsztem, ale wątki w niej zawarte potrafią skutecznie wkłuć się w pamięć, bo "życie to jeden, kurwa, wielki dygot"[3], a autorski brak nadęcia i swoboda w snuciu opowieści niezwykle ułatwiają lekturę.

W tym samym artykule[4], z którego pochodzi zachęta dotycząca ujędrniania pośladków, Jakub Małecki przyznaje, iż nie do końca potrafi pogodzić się ze świadomością, że ktoś – ktokolwiek – poświęca kilkadziesiąt godzin, by przeczytać jego powieść, ale kiedy to już do niego dociera, ogarnia go fantastyczne uczucie. Nie wiem i nie wnikam, ile w tym autentycznej skromności, jestem jednak przekonany, że akurat Małecki nie musi być tak ostrożny, bo obcowanie z jego "Dygotem" było dla mnie czystą przyjemnością. I jeśli nie dowodzi tego sam fakt, że powieść przeczytałem, niech mówi o tym ten tekst, czas poświęcony na jego powstanie i przede wszystkim jego ton.

A nawiązując już po raz ostatni do wspomnianego wywiadu i ósmego pytania, uspokajam autora: nie dałeś dupy.


---
[1] Jakub Małecki, "Dygot", wyd. Sine Qua Non, 2015, str. 38.
[2] Tamże, str. 108.
[3] Tamże, str. 290.
[4] Odnośnik do wywiadu dla przejrzystości zamieszczę w pierwszym komentarzu.


[opinię umieściłem wcześniej na blogu]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3264
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 5
Użytkownik: zsiaduemleko{0} obchodzi dzisiaj swoje urodziny BiblioNETkowe! Kliknij aby dowiedzieć się które! 10.01.2018 20:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Jakub Małecki poproszony ... | zsiaduemleko{0} obchodzi dzisiaj swoje urodziny BiblioNETkowe! Kliknij aby dowiedzieć się które!
Obiecany link do odnośnika [4]: http://www.lustrorzeczywistosci.pl/2016/03/wywiad-z-jakubem-maeckim.html
Użytkownik: jolekp 10.01.2018 22:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Obiecany link do odnośnik... | zsiaduemleko{0} obchodzi dzisiaj swoje urodziny BiblioNETkowe! Kliknij aby dowiedzieć się które!
Miałam już nie sięgać po Małeckiego, ale tak przekonująco kusisz, że chyba się złamię. Zwłaszcza te pośladki mnie przekonują :D.
Użytkownik: Szeba 11.01.2018 12:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Jakub Małecki poproszony ... | zsiaduemleko{0} obchodzi dzisiaj swoje urodziny BiblioNETkowe! Kliknij aby dowiedzieć się które!


Muszę przyznać, że mnie od książek Małeckiego odstręczały dotąd ich okładki (tak już mam), ponieważ jednak spotykam się właściwie wyłącznie z pozytywną oceną zwłaszcza trzech ostatnich pozycji, postanowiłam się przemóc i coś przeczytać. Z tego, co zrozumiałam, to po prostu porządnie napisana proza, coś w rodzaju "klasycznie", po staremu ;)
Użytkownik: reniferze 20.02.2018 14:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Muszę przyznać, że mn... | Szeba
Dobrze rozumiesz, to po prostu kawał dobrej powieści. Tak jak napisał zsiadue, nie ma tu nic spektakularnego do odkrycia, styl nie jest specjalnie oryginalny, ale "Dygot" właściwie czyta się sam. Porządna proza, sprawiająca dużo przyjemności.
Użytkownik: ahafia 20.02.2018 19:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Jakub Małecki poproszony ... | zsiaduemleko{0} obchodzi dzisiaj swoje urodziny BiblioNETkowe! Kliknij aby dowiedzieć się które!
Pamiętam, jak po przeczytaniu "Śladów" pisałam, że to nic takiego, że może kilka fragmentów, ale te cytaty z "Dygotu" przypomniały mi jak bardzo podobał mi się język Małeckiego. Bijąc się w piersi zacznę się rozglądać, gdzie by go znowu poczytać.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: