Dodany: 10.01.2018 11:05|Autor: RenKa76

Stany, ach te Stany...


Wyobraźcie sobie, że ktoś proponuje wam podróż za granicę. I to podróż nie byle jaką. Jej szlak wiedzie przez miejsca z waszych ukochanych filmów, przez sceny, które znacie na pamięć kadr po kadrze, przez miasta, gdzie dzieje się akcja książek, które czytaliście do zdarcia stron i oczu… Kto z was nie chciałby przeżyć takiej atrakcji?! Pytanie jest retoryczne, odpowiedź tylko jedna – każdy by się na to pisał… Taka podróż zrodziła się w pełnej pomysłów głowie Jakuba Ćwieka. Razem ze swoją ekipą – blogerem Radkiem Teklakiem, fotografką Agatą Krajewską, dziennikarzem Bartkiem Czartoryskim, reżyserem Patrykiem Jurkiem i własnym, rodzonym ojcem (zwanym czule Ojczenaszem) ruszył w podróż śladami swoich fascynacji. „Przez stany POPświadomości” to jej efekt.

Moi znajomi wiedzą, resztę czuję się w obowiązku poinformować: jestem pożeraczem, przeżuwaczen, a czasem wypluwaczem tak zwanej popkultury. Przez te ileś tam dziesiątek lat życia nagromadziłam sporo filmów, komiksów i dzieł literackich, które uważam za kultowe. Zabawna sprawa – kilka z nich znalazło się na „liście marzeń” radosnej ekipy Ćwieka. Lektura zapisu jej drogi przez Amerykę staje się radośniejsza, jeśli czytacie te same książki, wielbicie te same seriale albo po raz setny oglądacie ten, a nie inny film (i co z tego, że znacie dialogi na pamięć?! ). Nie będę wyszczególniać tu wszystkich miejsc, w których jedli, pili drinki i cykali sweet focie, ale o kilku wspomnieć wypada, bo są kultowe po trzykroć. Po pierwsze: schody. A jeśli schody, to koniecznie te z „Egzorcysty” i te z filadelfijskiego muzeum, na które wbiegał Rocky Balboa. (Dygresja: mój świr na tym punkcie powinien chyba być jakoś specjalistycznie zbadany. Schody i mosty, mój prywatny bzik). Po drugie: wizyta w biurze samego Stephena Kinga i spacer śladami postaci z „To” (przyznaję – zazdrość zżerała mnie przez cały rozdział, a nawet podgryza teraz, kiedy o tym piszę). Po trzecie: Nowy Jork, miasto wydawałoby się filmowo zgrane do cna; gdzie spojrzysz, coś ci się kojarzy, przypomina się jakaś scena, jakiś dialog czy choćby mignięcie żółtej taksówki… Zainteresowani? Nie dziwię się.

Każdy, kto cokolwiek Ćwieka przeczytał wie, czego się może spodziewać. Tym, którzy nie czytali wyjaśniam: jest po męsku, ale zabawnie. „Przez stany POPświadomości” zostało naszpikowane anegdotami jak lumpeks bawełną w dzień dostawy. Jedna zabawna sytuacja goni drugą, a wszystkie przeplatane niezliczonymi dygresjami, wtrąceniami i różnymi „zbaczam z tematu”. Pewnie dlatego zostałam tak wielką entuzjastką tej książki – ja też za często wplątuję się w dygresje i zjeżdżam z tematu na ścieżynki poboczności. Do tego dostajemy w pakiecie całkiem sporą dawkę zdjęć dokumentujących całą tę radosną wycieczkę. Chociaż… Trzeba wspomnieć, że nie zawsze jest radośnie, nie zawsze świeci słońce i nie takie te Stany cool. Widać jak na dłoni, że zderzenie filmowej rzeczywistości z realem nie zawsze wychodzi na korzyść tego drugiego. Na początku wydawało mi się, że będzie to hołd złożony Ameryce – stolicy popkultury. Tymczasem okazało się, że w miarę czytania nieco ten pomnik odbrązawiamy, a miejsca dla nas kultowe, dla „lokalsów” wcale takowymi nie są. Czy uwierzycie, że w Providence studenci nie wiedzą, kim był H.P. Lovecraft?! A przecież pisarz, znany dziwak, prawie się z miejsca swego urodzenia nie ruszał! W Baltimore zaś niszczeje dom, w którym mieszkał E.A. Poe. Mało tego: widzimy drożyznę, niesmaczne jedzenie, sterty śmieci, brak pracy i nadziei. To u nich też?! Też. I tylko ludzie zupełnie inni: uśmiechnięci, pomocni, życzliwi. Można? Chyba można…

Podsumowując i nie odpływając w meandry dygresji: każdy zjadacz popkultury powinien tę pozycję przeczytać. A potem zazdrościć, że komuś się taka wycieczka zamarzyła i co więcej, udała. To jak pielgrzymka po miejscach świętych dla każdego kinomana (względnie czytacza albo oglądacza seriali). Czytajcie, zazdrośćcie, a potem stwórzcie sobie własną listę miejsc świętych. Ja mam właśnie taki zamiar. I tak, oczywiście, będą na niej schody. I mosty.


[Recenzję opublikowałam również na swoim blogu oraz innych portalach]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 699
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: