Dodany: 08.01.2018 13:20|Autor: imarba

Książka: Dom letni z basenem
Koch Herman

2 osoby polecają ten tekst.

I co, Hipokratesie?


Ta książka bardzo mnie zaniepokoiła i trochę namieszała mi w głowie. Nie to, że w życiu jestem naiwna, może zresztą i jestem, ale coś takiego?

Zawsze stawiam sobie pytanie o granice, nawet o te związane z obroną konieczną, a już na pewno z nadużyciem władzy czy choćby przywileju. No i właśnie o to chodzi, bo przecież istnieje przysięga Hipokratesa. Istnieje, owszem, ale jak się ma do rzeczywistości?

Oczywiście rozumiem, że lekarz jest człowiekiem i powinien nim być, wszyscy od niego tego oczekują, ale z drugiej strony traktuje się go czasem trochę jak robota, choćby w sytuacji, kiedy mówi się do kogoś „nie krępuj się, to przecież lekarz”. Więc czy jest robotem, czy człowiekiem i w jakim zakresie?

Czy zastanawialiście się nad tym, jak to jest być lekarzem? Nie chodzi o to, że ten zawód daje prestiż i czasami niezłe gratyfikacje finansowe, ale o całą resztę, o konieczność stykania się bardzo fizycznie z ludźmi, chorymi, chudymi, grubymi, spoconymi, lubianymi i nielubianymi przecież też.

Przemyślenia, jakie snuje Marc – lekarz pierwszego kontaktu – w swoim gabinecie nie są budujące, ale za to prawdziwe. Tak się jakoś złożyło, że leczy ludzi należących może nie do najwyższych, ale jednak wyższych sfer. Utrzymuje też z nimi pewne (ograniczone do minimum) stosunki na gruncie prywatnym, chociaż go to męczy i nie sprawia przyjemności. Jednym z jego pacjentów jest Ralph Meier, sławny aktor teatralny...

Piękne życie, prawda? Ale pewnego dnia rodziny Ralpha i Marca spotykają się na gruncie prywatnym.
Coś iskrzy. Ralph zaczyna interesować się żoną Marca, ten zaś zafascynowany jest jego żoną.
Właściwie żaden problem, są dorośli, wiedzą co robią, każda z par stawia na szali swoje małżeństwo, ale czy nie należy czasami się zabawić?

Nadchodzą wakacje. Pozorne niedopracowanie, zła organizacja wakacyjnego wyjazdu Marca z żoną i dwiema córkami doprowadzają do tego, że cała rodzina zamieszkuje w tytułowym domu z basenem, wynajętym przez Ralpha, jego żonę i dwóch synów. Początkowo wygląda to naprawdę wspaniale, choć powietrze przesiąknięte jest erotyzmem. I tu pojawiają się pewne trudne pytania, przede wszystkim o granice... Granice kobiecości, męskości, tego, kiedy coś wolno, a kiedy nie, czy dziewczynka jest dzieckiem, czy kobietą, kto o tym decyduje...

Od chwili pierwszego spotkania Ralpha i Marca w gabinecie tego ostatniego mija półtora roku. Aktor nie żyje, a doktor ma stawić się przed Izbą Lekarską. Co się stało? Czy Ralph zmarł śmiercią naturalną, czy został zabity? A może inaczej? Dlaczego wdowa po nim, w nieutulonej, choć niespodziewanej (pozornie) żałobie nazywa Marca „łajdakiem”? Koch wciąga nas w wir domysłów i przekłamań. Mąci w głowach, pokazuje jakieś prawdy, przekręca je, przenicowuje i pokazuje inne, albo te same, ale inaczej.

Niby wszystko jest w porządku, ale czy jest?

Sarkastyczna, dowcipna, a zarazem bardzo gorzka opowieść o rodzinie, odpowiedzialności i granicach. I o przysiędze Hipokratesa... Oczywiście nie dosłownie, choć ten antyczny prekursor medycyny wciąż snuje się gdzieś w tle i zadaje niewygodne pytania. Nie znam na nie odpowiedzi. Może dlatego, mimo iż powieść przeczytałam kilka tygodni temu, do teraz mnie ona dręczy i fascynuje.

Bardzo dobra. Wymagająca. Niejednoznaczna. Literacko bardzo dopracowana.

Ciekawe, ilu z czytelników zrobiłoby to samo będąc na miejscu bohatera, aż boję się myśleć...


[Recenzję opublikowałam również na moim blogu]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 758
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: