Dodany: 08.01.2018 02:14|Autor: misiak297

Alfabetyczny morderca kontra legion Poirota


Wybitny detektyw otrzymuje zaskakujący, impertynencki anonim. Ktoś podpisujący się „A.B.C.” zapowiada, że popełni morderstwo – podaje nawet konkretną datę i miejsce. Czy to makabryczny żart? A może naprawdę należy spodziewać się zbrodni? W Andover ginie starsza kobieta prowadząca trafikę – Alicja Ascher. W jej sklepie ktoś odłożył popularny kolejowy rozkład jazdy – A.B.C. – otwarty na stronie z „Andover”. Wkrótce przychodzi kolejny anonim, w jeszcze bardziej zuchwałym tonie, zapowiadający zbrodnię w turystycznej miejscowości Bexhill. I na plaży zostaje uduszona młoda dziewczyna, Betty Bernard. Obok znów leży rozkład, tym razem z zaznaczonym Bexhill. Wkrótce listonosz przyniesie kolejny list. Staje się jasne, że działa tu okrutny seryjny morderca dobierający swoje ofiary alfabetycznie. Rozpoczyna się wyścig z czasem. Równolegle obserwujemy poczynania niejakiego Aleksandra Bonapartego Custa – tajemniczego, nieprzystępnego człowieka.

Brzmi jak streszczenie współczesnego thrillera, prawda? Mrocznego, brutalnego, trzymającego w napięciu. Mnóstwo ich okupuje teraz księgarniane półki, można powiedzieć, że są nawet dość modne. Ale nie – to nie współczesna książka, lecz jeden z kryminałów Agathy Christie – „A.B.C.” – wydany po raz pierwszy w 1936 roku. Detektywem, któremu rzucono wyzwanie, jest Hercules Poirot.

„A.B.C.” to pozycja szczególna w dorobku Agathy Christie. Pisarka tym razem odeszła od standardowego ujęcia, które stosowała w swoich kryminałach. Czas akcji nie obejmuje zaledwie kilku dni – jak zazwyczaj – a zbrodnia nie rozgrywa się w zamkniętym kręgu grupki podejrzanych (reprezentujących jedną rodzinę czy małą społeczność). Sama akcja też toczy się dużo bardziej dynamicznie. Także Poirot zdaje sobie sprawę, że „alfabetyczne morderstwa” stanowią nietypowy przypadek w jego karierze. Oto fragment rozmowy z Hastingsem, narratorem powieści:

„– Jakie to dziwne, Poirot – nagle to sobie uprzytomniłem. – Czy wiesz, że pierwszy raz pracujemy razem nad zbrodnią tego rodzaju? Wszystkie nasze dotychczasowe morderstwa były… jak by to powiedzieć… prywatne.
– Masz słuszność, przyjacielu. Do tej pory pracowaliśmy zawsze od środka. Ważna była historia ofiary i pytania, kto odnosi korzyści z tej śmierci i kto miał najlepszą sposobność popełnić zbrodnię. Do tej pory mieliśmy zawsze do czynienia ze zbrodnią intymną. Teraz po raz pierwszy stykamy się z nieosobistym morderstwem na zimno. Z morderstwem od strony zewnętrznej.
Wzdrygnąłem się.
– To straszne!
– Tak – przyznał Poirot. – Już w chwili czytania pierwszego listu wydało mi się to bardzo groźne”[1].

W swoich dochodzeniach mały Belg często musiał się zastanawiać, jakim typem jest morderca. Tym razem – kolejne novum, dziś już element powszechny w literaturze kryminalnej – tropienie sprawcy przypomina tworzenie profilu osobowościowego. Poirot mówi:

„– Zbrodnia daje przerażająco wyraźny obraz. Zmieniaj metody, gusty, przyzwyczajenia, nastawienie umysłu jak chcesz, a dusza twoja objawi się zawsze w uczynku. Pozory mogą być złudne, takie, jak gdyby plan przygotowywały dwa skrajnie przeciwne umysły, niebawem jednak ogólny zarys musi się wyłonić i ja  b ę d ę  w i e d z i a ł!
– Kto jest mordercą? – zapytałem żywo.
– Nie. Nie będę jeszcze znał jego nazwiska i adresu. Będę wiedział, jaki to typ człowieka”[2].

Jednak w „A.B.C.” znajduje się też wszystko, za co zwykło się cenić Agathę Christie. Niewątpliwie ta powieść należy do jej najlepszych dzieł. Fabuła została świetnie poprowadzona, narracja – (niepozbawiona błyskotliwego humoru) jest bez zarzutu, intryga – zjawiskowa, a zakończenie – zaskakujące. Choć nie starczyło tu miejsca na przedstawienie wyrazistego tła społecznego czy rozbudowanie psychologiczne postaci (osób związanych ze śledztwem jest naprawdę sporo), nie brakuje ciekawych bohaterów. Przede wszystkim tacy są członkowie „legionu Poirota” – krewni ofiar, którzy pomagają w śledztwie. Mary Drover, siostrzenica zamordowanej staruszki, Donald Fraser, narzeczony Betty Barnard, Magan – jej siostra, wreszcie Franklin Clarke i skandynawska piękność Tora Grey (z otoczenia trzeciej ofiary) to postacie interesujące, choć nakreślone grubą kreską. Christie – tak jak w innych swoich książkach – nie zapomina, że zbrodnia jest dramatem, który dotyka wiele osób. Co więcej, gdyby nie zbrodnie tajemniczego A.B.C., ci ludzie – z trzech miast, z trzech odległych geograficznie i społecznie światów – nigdy by się nie spotkali. Świetne jest przemówienie Poirota:

„Coraz silniej wciągają mnie zwykłe ludzkie sprawy wynikające z tej tragedii. Mamy do czynienia z trzema dramatami rodzinnymi. Przede wszystkim Andover: tragiczne życie pani Ascher, jej walki, utrzymywanie tego Niemca, miłość do siostrzenicy. Już ten materiał wystarczyłby na powieść. Następnie Bexhill: spokojni, szczęśliwi rodzice, dwie córki tak bardzo niepodobne do siebie — ładna, lekkomyślna wietrznica i chłodna, silna Megan o bystrej inteligencji i namiętnym umiłowaniu prawdy. I jeszcze jedna postać: spokojny młody człowiek o tajonej niepohamowanej zazdrości, zakochany nadal w nieżyjącej już dziewczynie. A na zakończenie dom w Churston: umierająca żona, mąż pochłonięty pasją zbieracza i wzrastającą coraz bardziej sympatią dla pięknej dziewczyny, z której pomocy systematycznie korzysta; ten młodszy brat — żywy, ognisty, przystojny, otoczony romantyczną aureolą swoich dalekich podróży… Zwróć uwagę, Hastings, że w normalnym biegu wydarzeń te trzy dramaty nigdy by się nie zetknęły. Akcja toczyłaby się dalej bez wzajemnego oddziaływania. Ach, ta łamigłówka życia! Fascynuje mnie zawsze i wszędzie”[3].

Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że nie tylko świetnie skonstruowane intrygi przelane na papier za pomocą bardzo sprawnego pióra decydują o nieustającej popularności twórczości Agathy Christie. To również przekonujące przedstawienie historii „towarzyszących” intrydze sprawia, że jej kryminały są ciekawe dla czytelnika w XXI wieku.

Warto sięgnąć po omawianą powieść również z tego powodu, że jej autorka jako jedna z pierwszych wprowadziła do literatury kryminalnej motyw seryjnego mordercy. Jak zauważa John Curran: „Kiedy (...) przystępowała do tworzenia »A.B.C.« sam termin »seryjny morderca« nie był jeszcze znany. Pisarka, nawet nie zdając sobie z tego sprawy, stworzyła motyw, który w późniejszych latach zdominował kryminalną fikcję”[4].

Cóż, Christie niebezzasadnie pozostaje Królową Kryminałów, choć od jej pisarskiego debiutu minęło prawie sto lat. Na to miano naprawdę sobie zasłużyła.


---
[1] Agatha Christie, „A.B.C.”, przeł. Wanda Dehnel, Wydawnictwo Dolnośląskie, 2000, s. 103.
[2] Tamże, s. 121.
[3] Tamże, s. 150.
[4] John Curran, „Sekretne zapiski Agathy Christie”, przeł.. Beata Długajczyk, Wydawnictwo Dolnośląskie, 2010, s. 160.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3628
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: Vemona 11.01.2018 13:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Wybitny detektyw otrzymuj... | misiak297
Przypomniałeś mi o tej książce, dawno ją czytałam. Chętnie sobie powtórzę. :)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: