Dodany: 07.01.2018 15:28|Autor: Zaczytana od pierwszego wejrzenia

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Księga nocnych kobiet
James Marlon

4 osoby polecają ten tekst.

Okrutna pieśń życia


Jamajka – miejsce, które mogło być rajem, a dla wielu stało się piekłem na ziemi. Na jednej z plantacji trzciny przychodzi na świat Lilit – rogata dusza, w której żar życia jest tak silny, że nikt ani nic nie potrafi go ugasić. Lilit czuje w sobie ciemność. Lilit czuje krew. Lilit śpiewa pieśń wolności.

Długo nie chciałam sięgnąć po najnowszą powieść Marlona Jamesa. W ubiegłym roku przeczytałam zbyt wiele historii, które bazowały na okrucieństwie i taniej kontrowersji. Bałam się, że to kolejna z nich. Ogromnie się myliłam.

To prawda, że "Księga nocnych kobiet" jest najbardziej brutalną – zarówno fabularnie, jak i językowo – powieścią dotyczącą niewolnictwa, z jaką przyszło mi się zmierzyć. Ocieka potem, krwią i spermą. Poziom okrucieństwa jest niewyobrażalny: wymyślne chłosty, gwałty, upadlanie, odbieranie matkom nowo narodzonych dzieci – i tak praktycznie od pierwszej do ostatniej strony. Zupełnie jakby panujący zapomnieli, iż ludzie karmieni okrucieństwem i strachem będą potrafili oddać tylko okrucieństwo i strach. Jeśli starczy im odwagi. Przekleństwa wylewają się tu z każdej strony: biali obrzucają wyzwiskami czarnoskórych, czarnoskórzy siebie nawzajem, a najciszej, bo w głębi trzewi – białych panów.

To wszystko prawda. Prawdą jest też jednak, że to najmocniejsza historia, jaką przeczytałam w życiu. Robert Sudół przetłumaczył ją niesamowicie. Tę książkę bardzo łatwo można było zniszczyć słabym przekładem, ale dzięki jego tytanicznej pracy (naprawdę się ją czuje) nie straciła ona wiarygodności ani realizmu. Ta powieść policzkuje czytelnika, potrząsa nim i uświadamia, że niewolnictwo to nie sielski obrazek rodem z "Przeminęło z wiatrem", to nie grupa niewolników, którzy maszerują raźno, podśpiewując przy tym skoczną piosenkę, to nawet nie wstydliwy okres w historii. To niewyobrażalne cierpienie i bezsensowna śmierć tysięcy ludzi.

"Księga nocnych kobiet" jest mroczną opowieścią o ludzkiej niezłomności, owianą dymem plemiennych wierzeń i naiwną wizją powrotu na wyidealizowany Czarny Ląd, którego większość z bohaterów nigdy nie widziała. Marlon James bardzo jasno pokazuje, co zostaje z człowieka, kiedy odbierzemy mu godność, nietykalność, kiedy upodlimy go tak bardzo, że już samo to powinno go zabić. Bójmy się ludzi, w których zabito człowieka.

Brutalne opisy nie służą tylko temu, by szokować. Ani tortury. Ani gwałty. Zbyt potworne? Bezlitosne? Wulgarne? Jakiego języka miał użyć autor, skoro jego bohaterowie nie zaznali niczego oprócz poniżenia i upodlenia? Nikt nie nauczył ich mówić inaczej. Nikt nie nauczył ich szacunku dla drugiego człowieka. Nie wiem, kto w tej powieści jest bardziej zezwierzęcony – niewolnik czy pan? Wszyscy oni są zbyt ludzcy (w najgorszym tego słowa znaczeniu), by do któregokolwiek poczuć sympatię i mu sprzyjać. Chyba tylko to pozwoliło mi przetrwać lekturę. Marlon James pozwala czytelnikowi pozostać obserwatorem. Nie dręczy go emocjonalnie, nie gra tanio na empatii i uczuciach – po prostu chce opowiedzieć historię i to właśnie robi. Nikogo przy tym nie wybiela, nikogo nie gloryfikuje, chce tylko, by historia niezłomnych kobiet z Jamajki nie została zapomniana. Ja nie zapomnę. Na pewno.


[Recenzję opublikowałam również na swoim blogu oraz innych portalach]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1740
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: