Dodany: 03.01.2018 20:54|Autor: mirejlle

Czytatnik: Słowo jest darem

2 osoby polecają ten tekst.

Moje lektury 2018 roku


W czytatce Zapaplowane fragmenty zdradzają często istotne szczegóły fabuły albo - co bardziej dociekliwych - zachęcają do lektury.

Styczeń

Pierwsza tegoroczna lektura bardzo satysfakcjonująca:
1.
Sekret, którego nie zdradzę (Gerritsen Tess)
Ocena: 5.
Gatunek: thriller/sensacja/kryminał.
To jest bardzo dobry kryminał, od którego trudno się oderwać. Pani Gerritsen zdecydowanie w formie. Ostatnim razem tak dobrze nie było. Nawet trochę się zmęczyłam. Teraz czytałam z wypiekami na twarzy.
Pozornie niepowiązani z sobą w żaden sposób (dla policji, nie czytelnika) bohaterowie, giną w bardzo wyjątkowych i fascynujących okolicznościach, wcale nie przypadkowych.
Szybko okazuje się, że to tylko wstęp do bardzo precyzyjnie uknutej intrygi, w której nic nie jest takie, jakie na początku się wydaje.
Dobrze wykreowani bohaterowie, wzbudzający w czytelniku pozytywne lub negatywne emocje. Zarówno znane fanom cyklu postacie: Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu
Jak też całkiem nowe: Holly, świetnie wykreowana główna bohaterka, po której od samego początku możemy spodziewać się wszystkiego, przez co wzbudza tak charakterystyczny dla dobrego thrillera nieokreślony niepokój czy Martin, w którego życiu być może została popełniona karygodna pomyłka.
Do tego w tle stare sprawy, mające znaczący wpływ na bieg obecnych wydarzeń.
Zdecydowanie warto czytać kolejny tom Rizzoli&Isles.


2.
Dygot (Małecki Jakub [pisarz])
Ocena: 5
Gatunek: literatura społeczna, obyczajowa.

O czym czytałam?
O dwóch tak naprawdę bardzo zwyczajnych, ale przez zrządzenie losu wyjątkowych rodzinach.
O zabobonach i stereotypach, mających wpływ na całe życie ludzi i ich najbliższych.
O wynikającej z tychże niesprawiedliwości, a nawet głupocie.
O niezwykłych powiązaniach przyczynowo-skutkowych.
O miłości prawdziwej i kochaniu byle jakim.
I o tym, jak niewiele trzeba, żeby nas, ludzi, sprawdzić. Jak trudno nam dotrzymać choćby słowa, a co dopiero mówić o odzyskaniu zawiedzionego zaufania w szerszej perspektywie.
Czytane jednym tchem, wszystko tam ma znaczenie, wątki główne i poboczne, wszystko się ze sobą łączy. Wszystko jest wyraziste i interesujące. Zarówno wydarzenia, jak i ludzie.
To kiedyś może być naprawdę dobry autor.
Tylko jeszcze niech trochę popracuje nad historią, jeśli chce umiejscawiać konkretne dni głębiej w ważnych wydarzeniach, niech się nie myli w najbardziej podstawowych datach, bo to trochę razi.
Mimo to powieść dosyć wyjątkowa i godna polecenia.

3.
Okularnik (Bonda Katarzyna)
Ocena: 5.
Gatunek: thriller/sensacja/kryminał.
Już mogę to powiedzieć: naprawdę lubię panią Bondę, zwłaszcza, kiedy się wkręci w snutą przez siebie opowieść, a tym razem miała do tego ważną okazję, ponieważ losy fikcyjnych postaci oparte są na rzeczywistych wydarzeniach dotyczących historii jej rodziny.
U wielu autorów przeszkadza mi nadmiar prywatnych wątków postaci czy pobocznych wtrąceń, wciskanych w śledztwo w ramach wypełnienia luk, rzecz jasna na niekorzyść książek, tutaj ani trochę tego nie widać. Wszystko Jest uzasadnione, Bonda bardzo interesująco miesza wątki, manipuluje bohaterami, sprzedaje opowieści. Wszystko ma dokładnie przemyślane i w ogóle nie działa chaotycznie. Podobnie było w pierwszym tomie, tu jest to tylko bardziej dopracowane, przez co, zabierając się do czytania, nie szykuję się na nic konkretnego i okazuję autorce swego rodzaju zaufanie, pozwalając się ponieść fabule. Do tej pory nie zawiodła.
Tematyka sporu polsko-białoruskiego jest wciągająca, przedstawiona od czasów II wojny aż po współczesne.
No i Sasza Załuska – która Aleksandra, będąc Polką, zdrabnia się dzisiaj do Saszy. Sam ten fakt jest dla mnie uroczy i nietypowy. Bardzo lubię, jak pani Katarzyna przykłada się do swojej bohaterki. W przekonujący sposób opisuje wrażliwą buntowniczkę, inteligentną i twardą, trochę pokiereszowaną, Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu
Nie mam pojęcia, dlaczego kolejna część cyklu oceniana jest tak nisko. Dla mnie to na pewno nie ostatnie spotkanie z tą pisarką.

4.
Czuły punkt (Eijkelenborg Dominika van)
Ocena: Niezainteresowana!
Gatunek: thriller/sensacja/kryminał.
Zwykle nie porzucam książek – tym razem jednak – z całym szacunkiem dla szanownej autorki, tego bełkotu po prostu nie da się czytać. Wygląda na to, że pani raz w życiu w telewizji usłyszała o syndromie sztokholmskim i postanowiła się zadziwić. Chyba to mnie zmyliło, naprawdę ciekawe zjawisko, porwana ofiara zaczyna obdarzać ciepłymi uczuciami swojego oprawcę. Podanie tematu jest jednak absolutnie ponad moją wytrzymałość.
Pomijam żenującą korektę, źle stosowaną interpunkcję, wszechobecne powtórzenia. Poziom tego tworu uderza mi osobiście w inteligencję. Dlaczego? Kilka co lepszych cytatów sprzed odłożenia.
„Nawet oddech wydawał się przychodzić jej z trudem”.
(To przychodził jej z trudem czy nie?)
„Stoliki okolicznych kafejek i restauracji wylały się na chodniki”.
(Co, przepraszam, zrobiły te stoliki? Może jeszcze stały na trzech nogach i uśmiechały się przyjaźnie do przechodniów, zapraszając na kawę! To NIE jest fantastyka.)
„sklep nocny, którego drzwi były otwarte całą noc”.
(Dobrze, że jednak nie cały dzień były otwarte drzwi sklepu nocnego.)
„Prawa powieka nadal stawiała bolesny opór, obróciła więc głowę, by otworzyć lewe oko”.
(Ciekawe dlaczego ja do otworzenia lewego oka nie muszę obracać głowy w żadną stronę, czy wszystko aby ze mną w porządku?)
Autorka za nic nie może się zdecydować, czy sympatia głównej bohaterki ma na wyposażeniu migdałowe czy orzechowe oczy. :P
„W czwartej klasie wszystko nabrało na sile”.
(Nie rozumiem, co mówisz.)
„o ostatnim nieodebranym telefonie od niej kuła Weronikę jak niewidzialna igła”.
(Kuj, kuj, kuj!)
„Przypomniała sobie, jakby w świetle błyskawicy, której uderzenie przeszywa na wskroś, twarde słone dłonie, charczący głos napastnika, ból, szok i uczucie tonięcia.
(Chyba też tonę, a na pewno brakuje mi powietrza.)
„Szafa zajmowała całą przestrzeń wzdłuż jednej ze ścian, ale jej półki były prawie puste. Weronika delikatnie przesuwała po nich dłońmi bojąc się coś zrzucić”.
(Co można zrzucić z prawie pustych półek, kurz?)
„Przecież nie była tu bezpieczna, ale nagle myśl, że miałaby zostać stąd zabrana, wydał się jej niedorzecznie przerażający, jak gdyby ten skrawek materaca był jej tratwą ratunkową”.
(Ten myśl? Ohohoho!)
I tu ostatecznie się poddałam, niestrawny gniot nie do przejścia, dziękuję z całego serca.
To mówiłam ja.
Nie rozumiem, jakim cudem książka ma ocenę 4,25 w momencie publikacji tego tekstu. Albo inaczej – rozumiem, tylko pojąć nie mogę.
Boże, chroń niewinnych!

5.
Czy Bóg wybaczy siostrze Bernadetcie? (Kopińska Justyna)
Ocena: 5.
Gatunek: literatura faktu.
To nigdy nie powinno się wydarzyć, taka refleksja naszła mnie po przeczytaniu tej książki. Moim zdaniem najmniej winne całej sytuacji są dzieci, bo to nie ich decyzja rodzić się z upośledzeniem, często w rodzinach patologicznych. Nie ich wina, że każą słuchać się dorosłych i robić wszystko bez szemrania, nawet kiedy ci dorośli nie myślą o ich dobru.
Wszyscy pozostali są dla mnie winni tak samo.
Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu

Przerażająca niekompetencja wielu osób! Trudna do wyrażenia słowami i oburzająca.
Autorka nie feruje wyroków, mądrze przedstawia wszystkie stanowiska czy nieścisłości. I za to jej chwała.

6.
Kukułka (Kozłowska Antonina)
Ocena: 5.
Gatunek: literatura polska.
To bardzo dobra historia. W ogóle temat surogatek jest ciekawy sam w sobie, czy można tak po prostu, dla pieniędzy, stać się inkubatorem? Właściwie niezależnie od okoliczności. Czy można nie pokochać kopiącego wewnątrz ciała kobiety człowieka? Jakie okoliczności sprawiają, że chcemy zostać matkami do tego stopnia, że jesteśmy w stanie wynająć nie tylko czyjś brzuch, ale i użyczyć w takim wynajmie własne geny?
I nade wszystko, gdzie są granice takich procedur!
Bardzo pozytywnie zaskoczyło mnie, że autorka nie realizuje tematu po łebkach.
Że ma bardzo dobry styl. A przede wszystkim, że solidnie argumentuje: stronę matki chcącej potomka, ale również matki inkubatora.
Rozpoczynając lekturę, byłam przekonana do jednej ze stron, kończąc, mogłam zrozumieć także i drugie stanowisko.
Polecam!

7.
Tort weselny (Callet Blandine Le)
Ocena: 5.
Gatunek: literatura społeczna, obyczajowa.
Za mną niezwykle wciągająca lektura.
Wydawałoby się to wcale nieoczywiste. Pompatyczny ślub (wzięty oczywiście prawie że na wyścigi, za to przygotowany z detalami)przedstawicieli dwóch bogatych francuskich rodzin. Tandetna elegancja, sztuczne uśmiechy, wszędzie aparat fotograficzny i kamera, a lukier prawie leje się z nieba…
W romansach tym zwykle się kończy, na szczęście to nie ten typ literatury i tutaj dopiero jest początek.
W jeden wieczór poznajemy kilku członków rodzin państwa młodych, a także kilka zupełnie im obcych osób. Ślub to pretekst do przedstawienia nam całej galerii różnorodnych postaci.
Autorka wspaniale kreuje bohaterów – współczujemy im, nie lubimy jawnie lub podziwiamy. Przekonująco i ciekawie przedstawia poglądy tej niezwykle zróżnicowanej grupy. Pokazuje, z czym muszą się na co dzień mierzyć, co dręczy ich nawet w tak radosny podobno dzień.
Nadzwyczajna uroczystość nie chroni nikogo przed pogardą, nie nadaje nowego, lepszego miejsca w rodzinie, nie wyjaśnia małej dziewczynce, czym jest prawdziwa obłuda ani pozory…
Wątków, które można by szczegółowo rozwijać jest jeszcze zadziwiająco dużo, jak na książeczkę tak objętościowo niewielką.
Przekonajcie się o tym sami.

8.
Mężczyźni objaśniają mi świat (Solnit Rebecca)
Ocena: 4.
Gatunek: nauki społeczne.
To bardzo ciekawy prezent, sama bym takiej książki nie nabyła. Daleko mi do feministki. Poczułam się więc trochę tak, jakbym spotkała na ulicy dawno niewidzianą koleżankę, która przy kawie przedstawiłaby mi cały swój światopogląd, po czym pożegnałybyśmy się i każda ruszyłaby w swoją stronę.
Dlaczego?
Bo każdy najbardziej utożsamia się z tym, co widzi na własnym podwórku.
Tak więc i ja. Wyrażam teraz swoje poglądy, ukształtowane własnymi doświadczeniami i tak naprawdę nikomu nic do tego. Ja szanuję poglądy innych, ale wymagam też szacunku dla moich.
A co ja widzę na swoim podwórku?
Mnóstwo fajnych, godnych podziwu facetów, którzy szanują kobiety, są troskliwymi ojcami, dobrymi mężami, a nawet umieją się wzruszać. I na tych gości nie dam nikomu naskakiwać.
Mądre kobiety, świadome swoich praw, otwarcie i niehisterycznie wyrażające poglądy, zabierające głos w dyskusjach w sposób wyważony i kulturalny. Logicznie myślące żony, matki, partnerki, przyjaciółki.
I w takim otoczeniu kształtuję poglądy własne, inne ani trochę mnie nie obchodzą. A czasem wręcz oburzają.
Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu
Wydaje mi się po prostu, że odrobina logicznego myślenia, analiza sytuacji, zamiast podnoszenia wielkiego krzyku tak naprawdę w imieniu ludzi, którzy wcale o pomoc nas nie proszą, nie ma większego sensu.
I w dwudziestym pierwszym wieku prawa kobiet w krajach wysoko rozwiniętych jak USA mają się naprawdę całkiem nieźle. Ale zawsze najłatwiej obwinia się kogoś, samemu będąc świętymi.


9.
Pokręcony świat (Frey Jana)
Ocena: 4,5.
Gatunek: literatura dziecięca, młodzieżowa.
Nie bardzo jest się nad czym rozwodzić. Smutna, choć dobrze i wiarygodnie opowiedziana historia niechcianego chłopca i jego przetrwania w zawodzącym go na każdym kroku świecie. Trudno, żeby dziecko rozwijało się dobrze, kiedy znikąd nie czuje miłości, wsparcia lub choćby pewności tego, co stanie się następnego dnia.
Do tego jeszcze sprawnie pokazana nieudolność państwa niemieckiego w materii dzieci zaniedbywanych. Podejmowane próby początkowo nie przynoszą efektów dlatego, że nikt z tych ludzi nie wykracza poza standardowo wykonywane obowiązki, a to nie wystarcza, żeby przekonać do czegoś człowieka. Każdy do zmiany swojego postępowania potrzebuje przede wszystkim wsparcia.


10.
Czarodziejski statek (Hobb Robin (właśc. Ogden Margaret Astrid Lindholm))
Ocena: 4.
Gatunek: fantasy.
Słowem – nie ma tragedii, ale mogłoby być dużo lepiej. Cyklu zdecydowanie kontynuować nie będę.
Zapowiadało się naprawdę nieźle, tradycyjne rodziny kupieckie w mieście wolnego handlu posiadają żywostatki: stworzone z czarodrzewu magiczne istoty, trochę statki, trochę ludzie, umiejące mówić i odczuwać, kapryśne, decydujące o swej woli…
A dalej już tylko schody…. Zostałam wrzucona w kilkanaście godzin czytania właściwie o niczym tylko dlatego, że przy pierwszym tomie nie ma numerowanych dwóch części. Dopiero po rozpoczęciu lektury, przez niedopatrzenie szczegółów, zorientowałam się, że czekają mnie w ramach pierwszego tomu aż dwie książki po mniej więcej 400 stron. Nie mam w zwyczaju pozostawiania książek, co nie przeszkodziło mi się trochę zniechęcić.
I gdyby tam jeszcze wiele się działo… A tymczasem czytelnik dostaje najwyżej 5 przeplatających się wątków, z czego nie wszystkie powracają równie często.
I ostatnia sprawa – spodziewałam się dorosłej fantastyki, a dostałam czasem tak naiwne rozwiązania, że mogłyby mnie zachwycić może w gimnazjum. Zdecydowanie żałuję, że powieść ta nie została oznaczona jako fantastyka młodzieżowa.
Poza tym wszystkim pomysł niezły, styl też nie najgorszy. Choć trochę błędów korektorskich.

Luty

11.
Twój cień (Deaver Jeffery)
Ocena: 5.
Gatunek: thriller/sensacja/kryminał.
Deaver to jeden z moich ulubionych autorów kryminałów. Jak zwykle znakomita intryga, dopracowana w najmniejszych szczegółach. Autor zręcznie ze wszystkiego potrafi się wytłumaczyć. Kocham jego nagłe zwroty akcji. I choć po tak wielu książkach zrozumiałam już pewien typowy dla niego schemat i tak zawsze czuję się zaskoczona i czytam z zapartym tchem. Temat stalkingu poza tym jest ujęty w niezwykle interesujący sposób.

12.
Z młodzieżą spokojnie o... wolności (Pawlukiewicz Piotr)
Ocena: 4,5.
Gatunek: filozofia i etyka
O wolności pozornej i prawdziwej. Ciekawy wykład, dostosowany do pojmowania świata przez młodego czytelnika. Obecnie nieco nieaktualne przykłady, ale ogólny sens jak najbardziej dzisiejszy. Będę kontynuować rozważania księdza, który traktuje młodego człowieka jak istotę rozumną i myślącą, a nie jak przedszkolaka.

13.
To musiałeś być ty (Phillips Susan Elizabeth)
Ocena: 3,5.
Gatunek: romans.
Jedni żeby się wyluzować oglądają seriale, a inni czytają tego typu książki. Zdarza mi się to rzadko i niezmiernie mnie bawi. Absurd sytuacji, przemyślenia bohaterów, totalnie serialowy styl. Będę kontynuowała cykl w ramach odpoczynku od rzeczywistości. Swoją drogą - też bym czasem chciała mieć takie od czapy powody do kłótni.

14.
Szeptucha (Miszczuk Katarzyna Berenika)
Ocena: 4.
Gatunek: literatura polska.
Miało być tak pięknie, i byłoby, gdyby nie styl. Książka stworzona ze świetnego pomysłu: Polska nie przyjmuje chrztu, w czasach współczesnych obowiązują pogańskie wierzenia, przesądy, zabobony.
Lubię tematykę słowiańskości szeroko pojętej, dlatego się mocno zainteresowałam.
Pomijając lekko wyczuwalne przedłużanie wątków na siłę na poczet tego, że trzeba stworzyć cykl dziejący się w dość krótkim okresie czasu, największa wada to trochę niekontrolowany chaos, wynikający z braku doświadczenia lub nie przemyślenia całości fabuły. Zupełnie tak, jakby autorka naczytała się słowiańskich legend i wszystkie występujące w nich postaci, zabobony, przesądy czy postawy, próbowała wepchnąć w jedno miejsce. Nieco za dużo jej tego wyszło. Przez co z pomysłu na niezłą baśń obyczajowo-fantastyczną robi się słowiański jarmark.
Dla rozluźnienia natomiast w sam raz.

15.
Zamknięte drzwi (Szabó Magda)
Ocena: 5.
Gatunek: literatura zagraniczna.
Jest to książka niezwykła. Bez dwóch zdań. Do tego stopnia, że koniecznie chcę ją polecić, ale zupełnie nie mam pojęcia, jak to zrobić, właśnie przez tę wyjątkowość.
Opowieść o pisarce i jej gospodyni. Pozornie nic ciekawego. Jest natomiast zupełnie przeciwnie, godne uwagi w tej historii jest wszystko.
Piękna i trudna, powoli dojrzewająca przyjaźń między dwiema kobietami, z wolna przeradzająca się w miłość tak silną i ambiwalentną, jaka może przydarzyć się na przykład matce i córce.
Historia o tym, że każdy człowiek jest indywidualnością, ma prawo do swojego własnego, popartego doświadczeniami światopoglądu, którego nie wolno nikomu oceniać i ingerować weń. Nieważne jak bardzo jest on inny od naszego.
Jak również opowieść o jednej z najbardziej podstawowych i bolesnych życiowych prawd, że najbardziej ranią nas ci, których naprawdę kochamy, ponieważ tylko oni nas obchodzą i im się skrzywdzić jesteśmy w stanie pozwolić.

Marzec

16.
Najgorszy człowiek na świecie (Halber Małgorzata)
Ocena: 4,5.
Najogólniej rzecz ujmując – autorka to nie mój człowiek. Nieco inne poglądy, zupełnie inny styl bycia, różne zainteresowania. Jej supercool wulgarny często sposób wypowiedzi ani trochę mnie nie bierze.
Ale wie każdy, kto walczy ze sobą lub wspiera kogoś bliskiego w bitwie z chorobą alkoholową, że wszelkiego rodzaju wzmocnienia są pożądane i potrzebne. Pełen obraz choroby tej pani warto znać, natomiast fragment jej terapii był akurat w momencie obecnym tym, co chcemy sobie przypominać w nasze gorsze chwile. Czymś prostym, ale niesamowicie właściwym na obecną rundę.
Pozwolę sobie zacytować i często przypominać:
„– Proszę państwa. Każdy człowiek, w tym państwo, ma prawo do następujących rzeczy:
do godności i szacunku,
do wyrażania swojej opinii,
do błędów,
do uczuć,
do wolności i odmienności (to dotyczy religii, seksu, ubrania, gustów, zwyczajów i stylu życia),
do decydowania o sobie,
do odmowy i stawiania granic,
do zadbania o siebie
i do wypoczynku.

Płakać mi się chciało.

– Proszę państwa, jest jeszcze tak, że mamy prawo do zaspokajania swoich potrzeb. Te potrzeby są zazwyczaj takie same dla każdego:
potrzeba wyrażania siebie (swoich opinii i uczuć),
potrzeba odpoczynku,
potrzeba miłości, bliskości i ciepła,
potrzeba bycia z ludźmi,
potrzeba intymności, samotności i własnej przestrzeni,
potrzeba rozrywki,
potrzeba samorealizacji,
potrzeba sprawiedliwego traktowania,
potrzeba wolności,
no i oczywiście potrzeby fizjologiczne.

– Każdy z nas – mówiła dalej – ma swoje terytorium. Terytorium fizyczne, które oznacza nietykalność; potrzebujemy własnej przestrzeni w domu, pokoju, na biurku, w biurze; fizyczne granice naszego terytorium wyznaczają naszą własność.
I terytorium psychiczne: to nasze potrzeby, cele, wartości, myśli, uczucia, opinie, zainteresowania, ideały i tajemnice. W ramach granic psychicznych jest nasza intymność. Mamy prawo do zaspokajania własnych potrzeb w obrębie naszego terytorium.

17.
Egzorcysta (Blatty William Peter)
Ocena: 3.
Gatunek: horror.
Cóż ja mogę powiedzieć. Rzadko czytam horrory, tym razem zrobiłam to tylko dlatego, że dostałam książkę z poleceniem oddania do biblioteki. Uznałam więc, że czemu nie przeczytać najpierw. Źle uznałam.
Jak dla mnie kompletna strata czasu. Historia nie jest straszna, a ohydna, odrażająca. Kompletnie nie moja bajka.
Być może, jeśli ktoś lubi horrory, zaciekawi go, ale w formie eksperymentu absolutnie odradzam.

18.
Idealne życie (Kent Minka)
Ocena: 5.
Gatunek: thriller/sensacja/kryminał.
To jest bardzo dobra historia, bez dwóch zdań.
Dwa nieszczególnie skomplikowane wątki: nastolatki, która oddaje dziecko do adopcji i pozornie idealnej rodziny, do której to dziecko trafia.
To wszystko już było, ale chyba forma tak wprost, że już nie można bardziej, zrobiła na mnie największe wrażenie i skłoniła mnie do bardzo wielu przemyśleń.
Nie o ideałach, bo ich nie ma, to oczywiste.
O jednej decyzji, której podporządkowujemy całe życie i ona to życie nam kształtuje.
O kłamstwie, w które banalnie się uwikłać, a potem tylko ono staje się nam wierne do tego stopnia, że zaczynamy w nie wierzyć dla oddalenia od siebie nawarstwiających się problemów.
O zwyczajnej obłudzie.
I o żenadzie sztucznego, społecznościowego życia bez znaczenia, w którym pokazujemy tylko dobre momenty, a czy prawdziwe, czy wymyślone, nie ma właściwie żadnego znaczenia.
Zmanipulowana grupa społeczna, błyskawicznie rosnąca, dla której lajki, przejawy bezmyślnego klikactwa, mają jakiekolwiek znaczenie.
I druga, która pozwala sobie wmawiać, że ktoś posiadając więcej albo tylko istniejąc w ogóle, jest od nich lepszy lub przynajmniej ma prawo się za takiego uważać.
To bardzo dobra decyzja czytelnicza.

19.
Dupersznyty czyli Zapiski stanu Szwajowego (Szwaja Monika)
Ocena: 4,5.
Gatunek: publicystyka i eseje.
Bardzo trudno czytało mi się tę książkę z powodów osobistych, ponieważ (niezbyt blisko) znałam autorkę i mam świadomość, że nie przeczytam już jej nowych zapisków, felietonów, pięknych tłumaczeń Wysockiego czy Okudżawy…
Oceniłabym wyżej, gdyby nie liczne powtórzenia tych samych wątków w różnych wywiadach czy artykułach. Książka, gdyby uniknąć tego powielania, byłaby znacznie krótsza, a niedobrze czyta się któryś raz tę samą anegdotę czy opowieść.
Jedno natomiast wiem na pewno: wielokrotnie powracać będę do jej krzepiących, wartkich i inteligentnych powieści. I bardzo brakuje mi tej ciepłej kobiety, ogromnie żałuję, że nie napisze już niczego więcej.
Co kojarzy się z nazwiskiem Monika Szwaja? Pogoda ducha, zaraźliwa pasja, przedni humor i mądra wojowniczka.

20.
Kolekcjoner oczu (Fitzek Sebastian)
Ocena: 4,5.
Gatunek: thriller/sensacja/kryminał.
Bez wątpienia wciągający thriller. Czyta się to jednym tchem. Bardzo poprawnie napisana postać niewidomej bohaterki, ciekawa sprawa, zwłaszcza motyw sprawcy. Ale mam też trochę zarzutów.
Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu
Poza tym typowa dla tych wszystkich kalkowanych powieści mega szybka akcja, iście serialowa.

21.
Bajarka opowiada (Niklewiczowa Maria)
Ocena: 5.
Gatunek: literatura dziecięca/młodzieżowa.
Piękne baśnie z całego świata. Jak to baśnie, z moralizatorstwem, ale dopuszczalnym i jak najbardziej dozwolonym, bo wplecionym w ciekawe historie i dotyczącym wartości ogólnych.
Ośmiolatce trochę zagadnień trzeba było wyjaśniać, ale to dobra forma spędzania wspólnie czasu.
22.
Motywy osobiste (Marinina Aleksandra (właśc. Aleksiejewa Marina))
Ocena: 4,5.
Gatunek: thriller/sensacja/kryminał.
Do Marininy wracam cyklicznie, średnio dwa razy w roku, jak do starej, dobrej znajomej. I zdecydowanie wracać będę.
Podobają mi się sprawy, sposób narracji. Ciekawe przedstawienie bohaterów, nawet drugoplanowych.
Moje oceny zwykle kształtują się między 4 a 5, to wysoko, bo spotkania z Nastią Kamieńską to dla mnie zawsze prawdziwa przyjemność.

23.

Wystarczy, że jesteś (Gutowska-Adamczyk Małgorzata)
Ocena: 4.
Gatunek: literatura polska.
Przyjemna młodzieżówka, nawet z tych ambitniejszych, ale młodzieżówka właśnie. Nie mogę zrozumieć, dlaczego książka zakwalifikowana jest do literatury polskiej, a nie młodzieżowej.
Opowieść o burzliwej pierwszej miłości, o stanie zakochania u nastolatki, całkiem nawet inteligentnej, w skrócie – od euforii do czarnej rozpaczy. Też kiedyś byłam taka głupiutka i naiwna, dlatego czytałam z tym większą przyjemnością.
Bohaterka ładnie przebywa drogę od miłostki nastoletniej, romantycznej i absolutnie nierzeczywistej, do miłości dojrzalszej, będącej zapowiedzią przyszłego udanego związku.
Jedynym zgrzytem jest dla mnie scena ostatecznej rozmowy między Weroniką a Filipem. Ja tego nie kupuję, owszem, dziewczyna jest dość inteligentna, ale to wyliczenie poglądów, argumentów jest zbyt dorośle napisane jak na jej ówczesne myślenie. Takie dzieciaki jeszcze raczej na tyle sprawnie nie analizują, a przynajmniej nie nastolatki zaczytujące się Zmierzchem. Wybrzmiało trochę tak, jakby konfrontację przeprowadziła jej starsza, bardziej inteligentna i doświadczona siostra.
Poza tym – całkiem przyjemnie spędzone dwie godziny.

24.
Potop (Sienkiewicz Henryk (1846-1916))
Ocena: 5.
Gatunek: historyczna.

I co ja poradzę, że lubię Sienkiewicza. To jest dobre i już, nawet jeśli ku pokrzepieniu serc. Podoba mi się klimat polskich bohaterów, popędliwość szlachty, rycerskie oddanie sprawie. Wszystko napisane wartkim stylem. Świetnie się to czyta.
Kwiecień

25.
Tekst (Glukhovsky Dmitry (Głuchowski Dmitrij))
Ocena: 4,5.
Gatunek: thriller/sensacja/kryminał.
Całkiem niezły kryminał stworzony z niezwykłego pomysłu. W dodatku bardzo wiarygodnie.
Wyobraźcie sobie, że jeden człowiek zabija drugiego, ale zanim, kradnie mu telefon i wymusza na nim kod dostępu do tegoż.
Pokazanie, jak wiele naszego życia zamieszczamy w urządzeniu. W smsach, WhatsAppie, zdjęciach czy filmach. Jak łatwo byłoby, przy dobrej wymówce na nieodbieranie, przez jakiś czas nas poudawać, po prostu przejąć nasz styl komunikacji i trochę pożyć naszym życiem.
Do tego genialnie nakreślony obraz współczesnej Moskwy – dusznej, nieprzeniknionej, wiecznie żywej. Pięknej i odpychającej jednocześnie.
Sama sprawa dla mnie ciekawa średnio, ale dla otoczki przeczytać zdecydowanie warto.

26.
Pamiątkowe rupiecie: Biografia Wisławy Szymborskiej (Bikont Anna, Szczęsna Joanna)
Ocena: 5.
Gatunek: biografia/autobiografia/pamiętnik.
Dziennikarstwo najwyższej klasy. Solidne, rzetelne, wnikliwe. Bardzo cenię obie panie.
Za szacunek do postaci, o której piszą, za zrozumienie, że nie każdy, a na pewno nie pani Szymborska, jest zwierzęciem telewizyjnym. Nie każdy lubi opowiadać o sobie, niektórzy wolą słuchać lub milczeć, jeśli nie mają niczego sensownego do powiedzenia, albo wydaje im się, że nie mają.
Wiersze Szymborskiej ogromnie sobie cenię. Niektóre teksty znam i uważam za genialne. Inne znam i nie rozumiem, poznaję powoli, dostrzegam ich coraz to nowe znaczenia. Innych nie rozumiem i wiem, że czekają na lepszy czas, na moją do nich dojrzałość.
Wiele tekstów to rzeczy genialne. Bezdyskusyjnie. Takie, do których wraca się po wielokroć, ciągle odkrywając w nich nowe znaczenia. I nigdy się nie ma dosyć.
Dokładając do tego wspaniały warsztat dziennikarski Bikont i Szczęsnej, lektura staje się wyborną.

27.
Ślady (Małecki Jakub [pisarz])
Ocena: 5.
Gatunek: literatura społeczna, obyczajowa.
Świetne opowiadania. Zdecydowanie Małecki staje się jednym z moich ulubionych współczesnych autorów.
Styl, forma, zamysł, przywiodły mi na myśl efekt jak gdyby pochlapanego przypadkowo farbą płótna, na którym jej ślady zaczynają się wzajemnie przenikać.
Pozornie niezwiązane z sobą historie ludzkich żyć i śmierci.
Małe i wielkie życiowe dramaty, a przecież wiadomo, że dla ich bohaterów największe.
Skrzętnie skrywane emocje.
Gorąco polecam!

28.
Prędkość ucieczki (Mróz Remigiusz (pseud. Løgmansbø Ove))
Ocena: 4.
Gatunek: historyczna.
Przeciętniactwo wagonowe. Tyle tylko, że nie wypisuje bzdur i wciąga. Dlatego ocena dobra.
Poza tym zwykłe Mrozowe zarzuty. Konstrukcja bohaterów tragiczna, kompletnie nieempatyczni, nie czują, nie myślą, nie boją się o życie, o bliskich, takie tam.
Naraz czytam dalej, a co mi szkodzi.
Sceny natomiast ma nie takie krótkie jak w kryminałach, a to dobry znak.
29.
Horyzont zdarzeń (Mróz Remigiusz (pseud. Løgmansbø Ove))
Ocena: 4.
Gatunek: historyczna.
W zasadzie to samo, nadal wciąga, nadal czyta się szybko.
Zarzuty również te same, kompletny brak wczucia się w bohaterów. Wszystko pisane bardzo pobieżnie.
Można czytać, ale wcale nie trzeba.
30.
Dom, którego nie było (Schrammek Dorota)
Ocena: 4,5.
Gatunek: społeczna, obyczajowa.
Bardzo dobra obyczajówka. Opowiadająca o tym, jak ogromny wpływ ma na nas nasze dzieciństwo. Taki nie do zatarcia. Łamiąca stereotypy ról przydzielanych płciom. Bardzo dobrze i wiarygodnie wykreowane postaci.
Jedyny mocny zarzut to absolutny brak prawdopodobieństwa jeśli chodzi o spotykanie się ze sobą i poznawanie bohaterów. Autorka próbuje sprowadzić ogromną Warszawę do malutkiego osiedla, na którym wszyscy się znają i mogą wpadać na siebie na każdym rogu. I w to jej nie wierzę.
Ale i tak bardzo polecam.
31.

Rzeczozmęczenie: Jak żyć pełniej, posiadając mniej (Wallman James)
Ocena: 4,5.
Gatunek: nauki społeczne.
Autor w ciekawy sposób przedstawia różne teorie na życie: materializm, minimalizm, eksperientalizm. Ich wady i zalety. Przekonuje, dlaczego życie oparte na doświadczeniach, a nie rzeczach do kupienia jest pełniejsze. I jak takiego życia nie wyklucza posiadanie pieniędzy.
Objaśnia, dlaczego jesteśmy zmęczeni rzeczami, dlaczego nie dają nam one satysfakcji i co sprawi, że poczujemy się szczęśliwsi.
Ciekawe poglądy, po części zgodne z moimi, sporo przydatnych informacji, wiele ciekawostek.
32.
Kiedy pozwolić? Kiedy zabronić?: [Dzieciom od 2 do 16 lat] (MacKenzie Robert J.)
Ocena: 5.
Gatunek: nauki społeczne.
Jasny, przejrzysty poradnik uczący rodziców wyciągania wobec dzieci logicznych konsekwencji. Pokazujący, że dzieci w każdym wieku powinno uczyć się odpowiedzialności, przydzielając im domowe obowiązki. Opisujący różne modele wychowania: restrykcyjny, przyzwalający i demokratyczny.
Bardzo dobra publikacja, z której wiele się dowiedziałam.
Poglądy autora są dla mnie mądre i logicznie uzasadnione. A przede wszystkim cały proces kształtowania osobowości, odbywa się w szacunku do dziecka.

Maj.

33.
Zulejka otwiera oczy (Jachina Guzel)
Ocena: 5.
Gatunek, społeczna, obyczajowa.
Do teraz trudno mi uwierzyć, że to debiut młodej autorki. Powieść napisana literacko dojrzałym stylem. Piękna. Dla mnie bardzo wyjątkowa.
Rosja w okresie międzywojennym. I trudne, a zarazem wyjątkowe życie tatarskiej przesiedlonej na Sybir chłopki.
Oszczędność emocjonalna pozwala tę książkę prawdziwie przeżyć.
Trudny los pozornie słabiutkiej, a w rzeczywistości bardzo silnej kobiety. Godny poznania i zapamiętania.

34.
Ktoś we mnie (Waters Sarah)
Ocena: 4.
Gatunek: literatura zagraniczna.
Jest to tzw. powieść gotycka, czy też wiktoriańska. Rzadko mam z takimi do czynienia, dlatego głównie była dla mnie interesująca.
Lata 50, zubożała angielska arystokratyczna rodzina za wszelką cenę, z trudem wiążąc koniec z końcem, próbuje utrzymać podupadły dwór.
Tylko czy warto się trudzić?
Zaczyna bowiem w nim dochodzić do nieszczęśliwych wypadków, których przyczyn próżno szukać. W jednej chwili dom staje się dla swoich mieszkańców zagrożeniem.
Najbardziej w tej książce podobało mi się powolne tempo, dobrze zarysowane postaci i styl.
Jednak rozczarowało mnie zakończenie, spodziewałam się czegoś zupełnie innego, a przynajmniej bardziej spektakularnego.
Mimo to na pewno nie jest to moje ostatnie spotkanie z tą autorką.

35.
Przykry początek (Snicket Lemony (właśc. Handler Daniel))
Ocena: 5.
Gatunek: literatura dziecięca.
Jakie to jest fajne. :)
Kolejne tomy czytam koniecznie z 9-latką, na początku tylko chciałam sprawdzić, czy nie jakieś drastyczne. Bo sam autor ostrzega, że książeczki nie kończą się dobrze.
Bo rzeczywiście: wybucha pożar i trójka dzieci zostaje sierotami, po czym trafia pod opiekę zupełnie niesympatycznego krewnego.
Ale jednocześnie jest to napisane w taki sposób, że dziecko będzie wiedzieć, że wszystko poniekąd nie do końca dzieje się na serio, a do tego z pewnością nie trzeba się bać.
Najbardziej podoba mi się tłumaczenie przez autora trudnych słów na potrzeby dzieci, jest urocze. :)
36.
Basia i biblioteka (Stanecka Zofia)
Ocena: 5.
Gatunek: literatura dziecięca.
Przeurocza seria książeczek dla przedszkolaków o pięcioletniej Basi. Uczy dzieci, bawi dorosłych. Traktuje dziecko z szacunkiem, jako człowieka myślącego. Basia jest dzieckiem bardzo ciekawym świata.
Przeczytałam tego sporo i zamierzam wszystko, jedne są lepsze, drugie gorsze, ale wszystkie na poziomie.




37.
Głębia osobliwości (Mróz Remigiusz (pseud. Løgmansbø Ove))
Ocena: 2.
Gatunek: historyczna.
Tragedia. Kompletna strata czasu.
OK, przeżyłam pierwsze dwa tomy, w 3 godziny machnęłam, dało się.
Tu absolutnie się nie da, tamte 300 ten 580 stron bełkotu o niczym.
Beznadziejnie wykreowani bohaterowie, ani trochę nie zżywamy się z nimi.
Nie można o tym bełkocie powiedzieć absolutnie nic dobrego. Trzy nudne wątki.
Całkowity brak napięcia nawet podczas strzelaniny, to jest po prostu nie do pomyślenia.
Niniejszym kończę moją przygodę z autorem na co najmniej 5 lat.
Gość sam gubi się we własnych fanaberiach.
Zbieranie grzybów w marcu przez Niemkę i jej dziecko, siedzenie na leśnej ściółce w tymże samym marcu z koszem piknikowym i fingowanie dobrej zabawy. Pierdół takich dawno nie widziałam, słowo honoru.
Nie do przejścia.
Apage, satanas.

38.
Basia i basen (Stanecka Zofia)
Ocena: 4,5.
Gatunek: literatura dziecięca.
Kolejna urocza książeczka, tym razem o pływaniu i ciekawym spędzaniu czasu taty z dziećmi.
39.
Trzydziesty piąty i później (Rybakow Anatolij (Rybakow Anatol) (właśc. Aronow Anatolij))
Ocena: 4,5.
Gatunek: literatura zagraniczna.
Bardzo dobra kontynuacja cyklu. Świetnie napisana.
Zastraszanie społeczeństwa rosyjskiego przez Stalina i jego dążenie do władzy absolutnej nadal trwa. Niezwykle przygnębiający aspekt książki, dlatego że dobrze ukazany.
Czystki, zesłania, zastraszanie niewinnych ludzi, nie dotrzymywanie obietnic. Dużo polityki, przez co dokładnie widać, jak narastał terror, jak łatwo ludzi było złamać. Trudno myśleć, że w kolejnym tomie 1937 rok, czyli jeszcze gorzej.
Kontynuować będę na pewno, ale muszę sobie dawkować.

40.
13. anioł (Kańtoch Anna)ocena: 4.
Gatunek: fantasy.
Pierwsze, całkiem udane spotkanie z autorką.
Trochę bajeczka, niestety bez cenionej przeze mnie w fantastyce porządnej filozofii.
Ale czytało się przyjemnie.


41.
Basia i Mama w pracy (Stanecka Zofia)
Ocena: 4,5.
Gatunek: dziecięca.
Opowiastka o podziale obowiązków i o tym, że praca przy laptopie w domu to też praca.

Czerwiec
42.

Kosiarze (Shusterman Neal (pseud. Royce Easton))
Ocena: 5.
Gatunek: literatura zagraniczna.
Rasa ludzka żyje w świecie idealnym. Nie ma na nim już wojen, chorób, kataklizmów. Jesteśmy nieśmiertelni.
Jedyna grupa społeczna, która zapobiega przeludnieniu, hamuje rozrost populacji, to kosiarze.
Tylko oni nie podlegają thunderheadowi, maszynie, regulującej na świecie wszystko, urbanizację, gospodarkę, finanse, tylko nie liczbę ludności. Ponieważ społeczeństwo uważa, że tym powinna zająć się ludzka moralność i sumienie.
Ale czy na pewno to dobra droga?
Czy przypadkiem nie jest tak, że dla każdego moralne jest co innego, a ludzkie sumienie bardzo łatwo można zmanipulować, wiele rzeczy sobie usprawiedliwiając?
Przekonajcie się sami, bo warto.
43.
Wyjątek (Jungersen Christian)
Ocena: 5.
Gatunek: literatura zagraniczna.
Nie spodziewałam się tak wnikliwej psychologii w tej książce. Zdemaskowania prawdziwej natury człowieka.
Wszystko zaczyna się, kiedy cztery kobiety pracujące w centrum badań nad ludobójstwem otrzymują maile z pogróżkami. Od kogo? I czy na pewno naraziły się przestępcy?
Genialnie opisana natura człowieka, jego egoizm, dwoistość.

44.
Za zamkniętymi drzwiami (Paris B. A. (właśc. MacDougall Bernadette Anne))
Ocena: 5.
Gatunek: thriller/sensacja/kryminał.
Bardzo dobry kryminał, chociaż z obawą podchodziłam do bestsellera. Gdyby potem autorka zbyt szybko nie próbowała intrygi zakończyć i wyjaśnić, byłoby wyżej.
Na pozór idealne życie Grace u boku Jacka w rzeczywistości jest piekłem i więzieniem, niełatwo jednak zakończyć farsę, kiedy w grę wchodzi życie ukochanej osoby.
Trudno się oderwać, bardzo dobrze zrobione napięcie.
45.
Ciotka Zgryzotka (Musierowicz Małgorzata)
Ocena: 5.
Gatunek: dziecięca, młodzieżowa.
Wiadomo, że moje pokolenie Jeżycjadę czyta już raczej z sentymentu, ale i tak bawiłam się nadspodziewanie dobrze.
Świetni bohaterowie, od lat autorce udaje się uchwycić i zostawić ich takich samych. Z ich zaletami, słabościami, charakterami.
Kilka razy porządnie się wzruszyłam, czasem zaśmiałam. Jak na Musierowicz nawet całkiem niewiele natrętnego dydaktyzmu. Za to porządny, stary styl, trochę wartości uniwersalnych.
Lepiej niż ostatnio bywało.
No i Górska Nora, która dla mnie była Eleonorą, niesłusznie, w żadnej części nie pada jej pełne imię, wcale nie jest nadzwyczajna.
Wydaje mi się jednak, że dla obecnego pokolenia nastolatek książki te nie byłyby ani trochę interesujące.
46.
Obrońcy Królestwa (Kossakowska Maja Lidia)
Ocena: 4.
Gatunek: fantasy.
Zapowiada się na całkiem niezły cykl. Trzeba tylko przetrwać tomy opowiadań.
Dlaczego? Bo jak większość opowiadań są straszliwie nierówne. Zaczynając czytać, byłam pewna bardzo dobrej lektury, z czasem gwałtownie mi się zmieniało.
Świat aniołów i demonów skonstruowany ciekawie, po kolejnych tomach, zwłaszcza powieściowych, wiele się spodziewam.
47.
Żarna niebios (Kossakowska Maja Lidia)
Ocena: 4.
Gatunek: fantasy.
Skandaliczne zachowanie wydawnictwa, które proponuje nam drugi tom opowiadań złożonych prawie z takich samych tekstów jak pierwszy, psuje przyjemność czytania. Na szczęście coś nowego się pojawiło, niezłego, a teraz będą już powieści.

48.
Jak zawsze (Miłoszewski Zygmunt)
Ocena: 4,5.
Gatunek: literatura polska.
Spodziewałam się trochę większych fajerwerków, wnioskując po opiniach wokół, ogólnie było interesująco, ale bez przesady.
Małżeństwo 80 latków w ważną dla siebie rocznicę cofa się w czasie o 50 lat. Do Warszawy alternatywnej. Dostają tym samym szansę jeszcze raz przeżyć swoje życie, razem lub osobno.
Potencjał jest, śmiesznie wykrzywiona historia, dobrze opisane tło obyczajowe, polityczne. Ale nic to w zasadzie nadzwyczajnego. Mam nawet wrażenie, że im bliżej końca, autor obniża loty. Przez co zakończenie, które miało być wspaniałe, jest dla mnie zaledwie przeciętne. Ale przyjemna lektura na lato, nawet niezbyt przygnębiająca.
Lipiec
49.
Zakonnice odchodzą po cichu (Abramowicz Marta)
Ocena: 3,5.
Gatunek: literatura faktu.
Starając się zbytnio nie rozpisywać. Lektura rozczarowująca, subiektywna, stronnicza i antykościelna.
Autorka już w miarę na początku podkreśla swój ateizm, nie bronię ateistom wchodzić w sprawy kościoła, ale ateistom z nagonką antykościelną już bronię.
Nie ma faktów, nazwisk, dat, czy na pewno chodzi o ochronę danych? Jeśli wkładasz kobieto kij w mrowisko, licz się z tym, że czytelnik wymaga od ciebie rzetelności. Jeśli piszesz o instytucji wciąż jeszcze dużego zaufania publicznego.
Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu
Jakie bohaterki, takie dziennikarstwo.
I nie przeczę, że kościół wymaga wciąż postępujących reform, następujących stopniowo od Soboru Watykańskiego II, kontroli z zewnątrz jego działalności, mądrych ludzi w strukturach...
Ale nierzetelnego dziennikarstwa, na zasadzie lekarz zabił dziecko, a o tym ilu ludzi uratował już nikt nie pamięta, ani tym bardziej o tym, kiedy rodzice przywieźli je do szpitala, jak późno, kościołowi nie trzeba.
Wylewa się falami takie dziennikarstwo w obecnych wolnych czasach świętości wolnego słowa. Przykłady można mnożyć.
Zła opieka społeczna odbiera dzieci biednej, zrozpaczonej, zapłakanej matce, ale gdzieś, kiedy przypadkiem dopuści się urzędniczkę do słowa, oczywiście między wierszami wychodzi, że dzieci mieszkały w domu ze zwierzęcymi odchodami wszędzie, mimo że opieka społeczna wielokrotnie nakłaniała rodzinę do posprzątania mieszkania. Że dzieci chodzą do szkoły w kratkę, bez śniadania w brudnych ubraniach. Ale po piątkowej imprezie, sobotnim leczeniu kaca, w niedzielę wszyscy siedzą rządkiem w kościelnej ławce, żeby pokazać, jak to bardzo kochają siebie i Boga.
Czy na pewno takiego dziennikarstwa potrzebuje myślący czytelnik?
50.
Absolwenci: Saga o pokoleniu, które chciało zmienić świat (Segal Erich)
Ocena: 4,5.
Gatunek: literatura zagraniczna.
Nie wszystkie wątki opowiadające o życiu studentów Harvardu przypadły mi do gustu. Książka podobała mi się znacznie mniej niż Doktorzy.
Wątek polityczny i absolwenta, który studiował tylko ze względu na wielopokoleniową tradycję w ogóle mi nie przypadł. Najbardziej lubiłam wątek muzyka, naukowca i sportowca. Ale też bardziej ze względu na kwestie obyczajowe, niż ich kariery zawodowe.
51.
Dziennik bulimiczki (Kolloch Brigitte, Zöller Elisabeth)
Ocena: 4,5.
Gatunek: biografia/autobiografia/pamiętnik.
Przeraziła mnie nie tyle historia opisywanej nastolatki bulimiczki, bo znamy już dobrze temat bulimii i anoreksji, ich mechanizmy, najczęstrze przyczyny, objawy i sposoby na leczenie tego typu chorób.... Najbardziej niezrozumiały dla mnie był aspekt społeczny. Pozornie zwykła, dobrze funkcjonująca rodzina z domem na przedmieściach, mamą w domu, zapracowanym tatą. I dwiema uroczymi córeczkami, niestety tylko jedną idealną.
Kult zachwytu ciałem idealnym, dobry wygląd fizyczny nie dla samej matki, a dla męża i automatyczny brak akceptacji dla kogoś, kto w ten schemat nie umie się wpasować. Różnice w traktowaniu pierwszego i drugiego dziecka przez rodziców i to niezwykłe zaskoczenie, że to mogło się nam przydarzyć. I jak to możliwe.
A jednocześnie perfekcyjne ignorowanie oczywistości, którą się ma pod samym nosem. Komentarze w powietrze - co się dzieje z tym całym jedzeniem, kto mógłby tyle zjadać. Mimo że dokładnie wie się, co się dzieje.
Bardzo pobieżny kontakt między rodzicem a dzieckiem, jestem pewna, spowoduje epidemię autoagresywnych chorób w rodzinach. Zwłaszcza natomiast fakt, jak łatwo, zwykłymi, wcale nie wymyślnymi wykrętami, można uśpić rodzicielską czujność, tylko dlatego, że jest nam dorosłym łatwiej nie dopuścić prawdy do świadomości.
52.
Uczeń (Hjorth Michael, Rosenfeldt Hans)
Ocena: 5.
Gatunek: thriller/sensacja/kryminał.
Mimo że nadal nie da się polubić głównego bohatera, świetne wątki, obyczajowe również, językowo na dobrym poziomie. Bardzo przyzwoita intryga, będę ten cykl z pewnością kontynuować.
53.
Bulimia: Przepisy, paradoksy, zaklęcia (Talarczyk Małgorzata)
Ocena: 5.
Gatunek: Nauki społeczne.
Dużo o terapii, o godności człowieka, o wadach popełnianych przez bliskich chorych. O mechanizmach powstawania choroby, swoistych na nią przepisach. Warto.
54.
Gdyby nasze ciało potrafiło mówić: Podręcznik użytkownika (Hamblin James)
Ocena: 5.
Gatunek: popularnonaukowa.
Ciekawostki medyczne. Obalanie wielu mitów. Bardzo ironiczny, przedni humor. Przeróżna tematyka, prosty styl, wiele praktycznych rad.
Sierpień
55.
Miasto 44 (Mastalerz Marcin)
Ocena: 3,5.
Gatunek: literatura polska.
Ani po książce, czyli scenariuszu filmowym, ani po wysokobudżetowym filmie nie spodziewałam się fajerwerków, ale pod koniec byłam już autentycznie sfrustrowana...
Bo dla kogo pisana właściwie jest ta książka?
Na pewno nie dla ludzi, którzy o Powstaniu Warszawskim mają jakiekolwiek pojęcie. Skoro więc ten cały pseudorozmach pozycji obliczony jest na nastolatków, należałoby rzetelnie, mimo krótkich filmowych scen, wyjaśnić im, o co w tym wszystkim chodziło. Pojęcie wojny, ratowania miasta czy kraju, to dla nich abstrakcja. Niech mają szansę zrozumieć powód nie tylko zabitych setek tysięcy ludzkich istnień, młodych walczących i cywilów, ale sposób myślenia tych ludzi, wychowanie, wartości, a także czasy, w jakich przyszło im żyć. Dlaczego i za co zginęli. Jak to się stało, że nie mają praktycznie szans, weszli w to, została podjęta decyzja o powstaniu i wszyscy jej przyklasnęli, mimo że ze sporymi wątpliwościami. Co ich do tego skłoniło.
Wszystkich tych aspektów zabrakło, porządnego wprowadzenia.
56.
Kontrakt Paganiniego (Kepler Lars (właśc. Ahndoril Alexander, Coelho Ahndoril Alexandra))
Ocena: 5.
Gatunek: thriller/sensacja/kryminał.
Interesująca sprawa, ciekawe wątki bohaterów, dobra kontynuacja tego cyklu, zobaczymy, co będzie dalej. Trochę scen jak z filmu akcji, ale w tego typu książkach to raczej norma.
57.
Wojna Klary (Kramer Clara, Glantz Stephen)
Ocena: 5.
Gatunek: biografia/autobiografia/pamiętnik.
Wzruszająca opowieść. Losy ukrywanych przez Polaków osiemnaściorga Żydów.
Mnóstwo jest tego typu historii, wrażenie robią niezmienne.
Jak wielu ludzi znalazłoby się w dzisiejszych czasach tak odważnych.
Najbardziej uderza zżycie żydowskiej społeczności i to, że ukrywa ich ta rodzina, po której by się tego najmniej spodziewano.
58.
Młode ciemności (Domino Zbigniew (pseud. Bor Adam))
Ocena: 5.
Gatunek: literatura polska.
Wspaniała kontynuacja cyklu. Rzadko się zdarza, żeby cykl trzymał cały czas równy poziom, jak jest w tym przypadku.
Dalsze losy Staszka Doliny i jego rodziny.
Wiele narodowości, problemy, w tle oficerska szkoła i zawiłości Polski ludowej, jaka szkoda, że to już koniec!
59.
Oczyszczenie (Oksanen Sofi)
Ocena: 4,5.
Gatunek: literatura zagraniczna.
Opowieść o starej i młodej kobiecie. Estonce i Rosjance. Psychologiczna głębia ludzkich tragedii i wyborów, istota przemian ustrojowych. Pewnie nie zostanie ze mną na zbyt długo, ale było warto.
60.
Seks, sztuka i alkohol: Życie towarzyskie lat 60. (Klim Andrzej)
Ocena: 4,5.
Gatunek: nauki społeczne.
Wszystko, gdzie znajdę choćby fragmenty o życiu Agnieszki Osieckiej i Jeremiego Przybory jest dla mnie cenne. Odhaczona kolejna pozycja na mojej liście. Kilka anegdot, których nie znałam, czasem pomylone imiona, co na niekorzyść książki. Ogólnie pobieżnie i trochę plotkarsko, ale i tak było warto. :)
61.
Dochodzenie (Hewson David)
Ocena: 3.
Gatunek: thriller/sensacja/kryminał.
Beznadzieja, mnóstwo wywołała we mnie emocji negatywnych. Za dużo stron, jedynym elementem, o którym dało się czytać bez bólu zębów, były rozgrywki polityczne.
Anglojęzyczny pisarz nie ma nic wspólnego z klimatem skandynawskich kryminałów, a twardo pisze o Danii.
Styl i bohaterowie doprowadzają do szału. Policjantka to przerośnięta dzidzia, przez kolano i w tyłek, tak niedojrzała. Styl nie pozwala uruchomić empatii. Te krótkie zdania i sceny, jakby autor nie umiał ułożyć zdania zawierającego choćby dwa czasowniki, można dostać szału.
Kontynuować nie zamierzam.
62.
Inna wersja życia (Kowalewska Hanna)
Ocena: 5,5.
Gatunek: literatura polska.
Rewelacja absolutna, Kowalewska z każdym tomem coraz lepsza.
Dobre, nielekkie, oby więcej takich powieści obyczajowych polskich. I takich równych poziomowo cykli.
Czyta się z zapartym tchem. I jeszcze ten literacki, prawie poetycki styl...
Nie byle jakie problemy, bohaterowie z krwi i kości, ani dobrzy, ani źli, prawdziwi. Atmosfera artystyczna, czują i myślą emocjonalnie. Zachwyt!
63.
Gambit turecki (Czchartiszwili Grigorij (pseud. Akunin Boris (Akunin Borys), Borisowa Anna, Brusnikin Anatolij))
Ocena: 4.
Gatunek: thriller/sensacja/kryminał.
Nie ma o czym opowiadać, zdecydowanie gorszy od poprzedniego. Historycznie dobrze, zagadka niewciągająca. Pociesza mnie to, że dalej podobno świetnie. :)
64.
Kalendarze (Gutowska-Adamczyk Małgorzata)
Ocena: 4.
Gatunek: społeczna, obyczajowa.
Zdecydowanie lepiej wychodzi autorce pisanie powieści niż autobiografii. Ma w nich znacznie lepszy styl. Opis szczęśliwego dzieciństwa w czasach PRL-u. Szybko zapomnę, choć doświadczenia nie żałuję.
Znacznie lepiej dla mnie jako czytelnika jednak byłoby, gdyby autorka skupiła się na całym swoim życiu, a nie tylko lichutkim jego fragmencie - roku dzieciństwa i pobieżnie czasie współczesnym.
Ciekawiłoby mnie, co ją inspiruje, skąd pierwowzory takich a nie innych literackich postaci. Cóż, może kiedyś.
65.
Kjersti (Friis-Baastad Babbis)
Ocena: 5.
Gatunek: dziecięca, młodzieżowa.
Super, fajnie na podstawie pokazać dziecku, że problemy nie znikają na pstryknięcie palców, nieważne jak bardzo się tego chce. Mała Kjersti wpada pod samochód i odtąd jej twarz już nie wygląda tak jak kiedyś. Musi się z tym zmierzyć. Dobrze pokazana miłość wspierająca rodziców do córeczki. Relacje między rodzeństwem. To, że szpital czasem należy przyjąć jako konieczność.
Polecam.
Wrzesień

66.
Sonata Gustava (Tremain Rose)
Ocena: 4,5
Gatunek: społeczna, obyczajowa
Styl tej książki, zwłaszcza początkowy, zupełnie mnie zauroczył.
To niezwykle ciekawa opowieść o relacjach międzyludzkich. O braku miłości syna do matki, o tym że nie da się jednego dziecka zastąpić drugim i jest to absolutnie niewskazane.
Lub też o tym, że nie możemy stworzyć dziecka wg swoich preferencji, bo to zupełnie odrębny byt.
Potem było nieco gorzej, to za sprawą, że bohaterowie dorośli i autorka używała już nieco innych zabiegów. Przyspieszyła czas akcji i bliżej współczesności pokazywała nam przeszłe wydarzenia. Co podobało mi się mniej. Książka ta jednak ma ogromny potencjał.
67.
Komeda: Osobiste życie jazzu (Grzebałkowska Magdalena)
Ocena: 5.
Gatunek: biografia
Świetna, rzetelna, do czytania jednym tchem. Dotarła autorka do wszystkich możliwych żyjących ludzi, wiedzących coś o Komedzie i do innych archiwów i źródeł. Zrobiła w celu wiarygodności co się da. Bardzo polecam i to na pewno nie ostatnie moje spotkanie z tą reporterką.
68.
Ania z Szumiących Topoli (Montgomery Lucy Maud)
Ocena: 4,5.
Gatunek: dziecięca, młodzieżowa.
Sympatyczne to niezwykle, trochę naiwne. Lekkie i przyjemne, lepszy rodzaj młodzieżówek.
69.
Ból (Shalev Zeruya (Szalew Ceruja))
Ocena: 5,5
Gatunek: literatura zagraniczna
Świetna pozycja. Absolutnie z tych, które lubię najbardziej. Pozornie zwykłe historie, świetny styl, trudno się oderwać. A motywem przewodnim jest ból w każdej możliwej postaci. Fenomenalnie zrobione retrospekcje, pokazanie wpływu ludzi na siebie nawzajem.
Pokazanie jak pozornie nie znaczące wiele sytuacje wpływają na nas i nasze otoczenie.
Długo to ze mną zostanie.
Upewniła ta książka wiele moich poglądów, dawno zakorzenionych na stałe.
Październik
70.
Klątwa (Gutowska-Adamczyk Małgorzata)
Ocena: 3,5
Gatunek: historyczna.
Nigdy nie sądziłam, że pani Gutowska tak mnie wynudzi. Zwykle czytałam ją z wielką przyjemnością.
Nic ciekawego, Litwa, XVIII wiek, klątwa powodująca złe rzeczy w życiu tych, którzy są obecni przy paleniu czarownicy na stosie. Brnęłam z trudem, choć się na to nie zapowiadało, mdli, nijacy bohaterowie, byle jaka, nieciekawa historia. Kto może, niech sobie daruje. Bynajmniej nie czyta się tego jednym tchem.
71.
Czerń i purpura (Dutka Wojciech)
Ocena: 3,5.
Gatunek: literatura polska.
Zarzut ten sam, jak do wielu książek podobnych stylowo. Brak stylu, niech historycy interesują się historią, a nie bawią w pisarzy. Niektóre fragmenty jakby żywcem wycięte z Wikipedii. A mogłaby to być naprawdę dobra historia, zwłaszcza że oparta na faktach.
72.
Narrenturm (Sapkowski Andrzej)
Ocena: 5
Gatunek: fantasy.
Wspaniała rzecz, zwłaszcza w superprodukcji. Za postawy, za pełnokrwistych bohaterów, za rozmach. Połączenie historii z fantastyką, magii ze słowiańskością, przenikanie się tego. Oby tak dalej. :)
73.
Dziewczyny z Wołynia (Herbich Anna (Herbich-Zychowicz Anna))
Ocena: 5
Gatunek: literatura faktu.
Wstrząsające historie. Rozmiary okrucieństwa nie mieszczą się w głowie. Trudno coś więcej napisać. Wypowiedzi ocalałych kobiet, trochę zdjęć.
74.
Kosodom (Shusterman Neal (pseud. Royce Easton))
Ocena: 5
Gatunek: literatura zagraniczna.
Lubię wszelkiego rodzaju zagłady światów, poziom utrzymany. Ale najbardziej podoba mi się zamysł, że w świecie idealnym człowiek i tak wymyśli coś, żeby pomieszać szyki, bo taka już nasza ludzka natura. Oby szybko doczekać się kontynuacji po tak zaskakującym zakończeniu.
75.
Mam na imię Lucy (Strout Elizabeth)
Ocena: 4.
Gatunek: społeczna, obyczajowa.
Spodziewałam się więcej, króciutka powieść, rozliczenie się z przeszłością córki z biednego domu. Mniej lub bardziej ciekawe przejścia. Córka choruje, leży w szpitalu i przyjeżdża do niej od lat niewidziana matka. Nie do końca w moim stylu, można by wyciągnąć z tego znacznie więcej emocji. Szybko zapomnę, o co chodziło. Bohaterki też niezbyt wyraziste niestety.
76.
Stalking po polsku (antologia; Kowalski Marcin [dziennikarz], Oprzędek Konrad, Staszewski Wojciech)
Ocena: 4,5
Gatunek: literatura faktu
Ważny temat, trzeba o nim mówić dużo i często. O ludziach prześladowanych przez ludzi, których celem jest zniszczyć życie. Teksty publikowane na łamach Gazety Wyborczej.
Listopad
77.
Sąsiad (Gardner Lisa (pseud. Scott Alicia))
Ocena: 4,5
Gatunek: thriller/sensacja/kryminał
Jestem usatysfakcjonowana. Po takich książkach spodziewam się dobrej rozrywki i ją dostaję. Coś w rodzaju seriali kryminalnych. Wciągające, wartka akcja, ciekawe wątki.
78
Polskie morderczynie (Bonda Katarzyna)
Ocena: 5,5
Gatunek: literatura faktu
Fenomenalna rzecz. Pozwolenie dojścia do głosu zbrodniarkom.
Oprócz tego wypisy z akt sądowych. Różnica między tym, co mówi skazana kobieta i aktami jest porażająca.
Trudno je jednoznacznie skreślić i ocenić.
Powielanie wzorców,żal, skrucha, albo całkowity ich brak.
Bardzo wielu kobiet jest mi żal.
Niektóre historie są niezwykle poruszające i pouczające.
79.
Dama pikowa (Puszkin Aleksander)
Ocena: 4,5.
Gatunek: literatura zagraniczna.
Króciutka nowelka, dobra, było warto, maleńka zaległość z klasyki.
80.
Nowy dom na Wyrębach II (Darda Stefan)
Ocena: 3,5
Gatunek: horror
Niezwykle odgrzewany kotlecior, ile można ślizgać się na jednym sprawdzonym pomyśle. Ciągle dawać czytelnikowi to samo pod byle jakim pretekstem, tylko dlatego, żeby zarobić jeszcze trochę kasy. Stanowcze nie.
81.
Nadzieja umiera ostatnia: Wyprawa w przeszłość (Birenbaum Halina)
Ocena: 5
Gatunek: biografia/autobiografia/pamiętnik.
Niezwykle przygnębiająca to lektura. Wspomnienia warszawskiej żydówki z pobytów w obozach koncentracyjnych. Trzeba czytać i pamiętać. Żeby nigdy więcej nie przydarzyły się na świecie takie okrucieństwa.
82.
Narodziny gniewu (Jax Joanna (właśc. Jakubczak Joanna))
Ocena: 4,5
Gatunek: społeczna, obyczajowa
Bardzo przyzwoicie napisane czytadło, cykl z pewnością będę kontynuować, bohaterowie skonstruowani ciekawie. XX wieczna saga rodzinna. Bez szczególnych stylowych zwlotów, ale i upadków, sprawnie napisana.
83.
Ring (Suzuki Koji)
Ocena: 3.
Gatunek: horror.
Ja nie wiem, co ludzie widzą w takich bzdurach, przecież to się kompletnie kupy nie trzyma. Ani przestraszyć się nie można, ani nawet historia nie jest intrygująca.
84.
O czym myślą koty: Kocie sekrety oczami naukowców (McNamee Thomas)
Ocena: 5,5
gatunek: popularnonaukowa
Fascynująca lektura, którą wszystkim polecam! Zwłaszcza miłośnikom kotów.
Ciekawostki, wielu nie wiedziałam, zwyczaje kotów, wytłumaczenia ich zachowań. Opowieści autora o jego kotce Auguście. Jego ogromny szacunek do jej dzikiej kociej natury.
Ale przede wszystkim, przebijająca z tekstu piękna, wzruszająca miłość do kotów. Wielokrotnie mi w oczach stanęły łzy. Jak to dobrze, że są na świecie ludzie tak kochający koty, jak ja swojego.
85.
Miniaturzystka (Burton Jessie)
Ocena: 4
Gatunek: historyczna.
Nie polecam. Pomysł świetny, z wykonaniem znacznie gorzej, styl nie mój, kanwa opowieści ciekawa, ale realizacja kuleje strasznie. Zapomnę o tym zaraz zupełnie.
86.
Wierna (Roth Veronica)
Ocena: 4.
Gatunek: science fiction.
Cykl miał tendencje spadkowe z każdym tomem, do wybaczenia młodej pisarce. Ogólnie dobrze się czytało, choć ten ostatni tom trochę zbyt długi. Tomu 0 czytać nie będę, ale być może powrócę kiedyś do tej autorki. Jednak nie w najbliższej przyszłości. Mocna czwóra głównie za kończący zwrot akcji.
87.
Czasami wołam w niebo (Zwierzyńska-Matzke Tamara, Matzke Sven)
Ocena: 5
Gatunek: biografia/autobiografia/pamiętnik.
Historia przegranej walki z nowotworem, młodej kobiety i jej bliskich.
Opowieść o tym, że nie ma reguł, a że prawdopodobieństwo, że choroba nowotworowa napotka nas lub naszych najbliższych jest duże, uważam, że takie książki powinno się znać. Choćby pobieżnie zapoznać się z tematem. Może zbliżymy się do tego, czego oczekują od nas chorzy bliscy, albo co ewentualnie czekałoby nas.
88.
Czy mnie pokochasz? (Glass Cathy)
Ocena: 5
Gatunek: literatura faktu.
Do autorki wracam cyklicznie. To niezwykle ciekawe historie, zwłaszcza sposoby postępowania z dziećmi przez autorkę, w sytuacjach niełatwych, po tylu przejściach dzieci, których żaden dorosły by nie wytrzymał.
O niezwykłej miłości, o nieudolności systemu opieki zastępczej, o przywiązaniu.
O kobiecie, która niezwykle kocha dzieci.
Grudzień
89.
Agonia: Lekarze i pacjenci w stanie krytycznym (Kapusta Paweł)
Ocena: 5,5
Gatunek: literatura faktu
Te reportaże powinni przeczytać i lekarze i pacjenci, żeby wszyscy byli dla siebie bardziej wyrozumiali.
Warte uwagi są też reportaże o nieuleczalnie chorych ludziach.
Bardzo robiące wrażenie to teksty.
90.
Pod śniegiem (Soukupová Petra)
Ocena: 5,5.
Gatunek: społeczna, obyczajowa.
Fenomenalna zdolność obserwacji autorki, dużo pokory wobec ludzkiej natury nauczyła mnie ta książka, genialnie prawdziwie i mocno wykreowane postaci, autorka z pewnością daleko zajdzie. Winszuję.
91.
13 minut (Pinborough Sarah (pseud. Silverwood Sarah))
Ocena: 4.
Gatunek thriller/sensacja/kryminał
Grubymi nićmi szyte, serialowe, ogólnie bez szału. Rozmazane, rozmyte, nieprzekonujące zakończenie. Spodziewałam się czegoś lepszego.
92.
Zabójcze piękno (Fielding Joy)
Ocena: 5.
Gatunek: thriller/sensacja/kryminał.
Bardzo mi się podobało, świetna intryga. Ani trochę nie domyśliłam się zabójcy, ja głupia, a dostawałam wyraźne znaki od autorki. Jeden z lepszych kryminałów tego roku.
93.
Zaplątana miłość (Wilczyńska Karolina (ur. 1973))
Ocena: 4
Gatunek: społeczna, obyczajowa
Bardzo przyzwoita obyczajówka, choć rzadko sięgam po taką literaturę. Głównie kiedy mam więcej czasu i jestem dosyć zmęczona. A już najbardziej autorka zaplusowała mi tym, że tytułowa zaplątana miłość nie dotyczyła damsko-męskiego banału. Zobaczymy, co w tym cyklu będzie działo się dalej.
94.
Szczęśliwy dom (Mirek Krystyna)
Ocena: 4
Gatunek: społeczna, obyczajowa
Tym razem moim głównym zastrzeżeniem jest nierówność wątków, ściśle mówiąc wątku córki Anieli. Jeśli decyduję się pisać o rodzicach i ich czterech córkach, to powinnam konsekwentnie każdy z wątków traktować w miarę równo. A nie pisać o tych, które wydają mi się ciekawsze, jedną całkowicie niemal pomijając.
Dam drugą szansę, kontynuując cykl.
95.
Coraz mniej olśnień (Grabowska Ałbena (Grabowska-Grzyb Ałbena))
Ocena: 4,5
Gatunek: literatura polska
Wysoko i za pomysł i za wykonanie. Jednym tchem. Ale świetnie napisane postaci, ale wątki! Myślę, że to nie ostatnie spotkanie z tą autorką.
96.
Ślady małych stóp na piasku (Julliand Anne-Dauphine)
Ocena: 5
Gatunek: biografia/autobiografia/pamiętnik
W drugie urodziny córki rodzice dowiadują się, że zostały im z nią ostatnie miesiące, z powodu rzadkiej choroby genetycznej. Niezwykła opowieść o godności umierania dziecka i tym, jak w obliczu jego śmierci zmienia się ludzkie postrzeganie.
97.
Marzenia szyte na miarę (Wilczyńska Karolina (ur. 1973))
Ocena: 4.
Gatunek: społeczna, obyczajowa.
Poziom taki sam jak poprzedniej, zadowalający mnie zupełnie, problemy inne, równie ciekawe.
98.
Rodzinne sekrety (Mirek Krystyna)
Ocena: 4.
Gatunek: społeczna, obyczajowa.
Zupełnie jak te polskie seriale, niby nikt nie ogląda, ale każdy kojarzy bohaterów. :) Bo lubimy czasem przyjrzeć się nieskomplikowanym historiom koniecznie ze szczęśliwymi zakończeniami. Ale powoli dostrzegam nudnawy schemat, więc dokończę cykl i długo, długo nie wrócę.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 5362
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 17
Użytkownik: misiak297 30.06.2018 21:03 napisał(a):
Odpowiedź na: W czytatce Zapaplowane fr... | mirejlle
A widzisz, a ja "Zgryzotkę" odebrałem zupełnie inaczej. Dziś nawet sądzę, że moja 3 to doprawdy zbyt wysoka ocena. Chyba tylko "Wnuczka do orzechów" wkurzyła mnie do tego stopnia. Nora byłaby świetną postacią, gdyby miała miejsce, żeby zaistnieć w tym iście kronikarskim gąszczu. Do tego kilka wpadek - ziemi nie sprzedamy Niemcom (ciekawe, jak w tym momencie poczuły się czytelniczki Musierowicz z Niemiec), Japończyk na szczęście chrzczony i katolik, przystojny i - co za ulga - mówiący do rzeczy (już w recenzji zastanawiałem się, jak sobie z tym poradzi tłumaczka Jeżycjady na japoński), a do tego - o euforio - cytujący Homera, „Zostać matką to znaczy nawiązać bezpośrednią łączność. (...) Przez dziecko. Z uniwersalną, wieczną Miłością. Z Bogiem.". W kilku momentach było mi naprawdę przykro. A zwłaszcza w końcówce. Biedna Nora, która rodzi dziecko, podczas gdy jej mąż broni doktorat. He, he. Przypomniał mi się nieszczęsny filmowy "Kogel-mogel", gdzie wszyscy mieli oczekiwania głównej bohaterki w wielkim poważaniu. He. he.
Użytkownik: jolekp 30.06.2018 21:50 napisał(a):
Odpowiedź na: A widzisz, a ja "Zgryzotk... | misiak297
Misiaku, ale bądźmy też sprawiedliwi. Narzekań na podły i zepsuty świat jest zdecydowanie mniej niż w poprzednich częściach. Borejkowie są konserwatystami i wszyscy w ich otoczeniu znają Homera w oryginale - trochę głupio się tego czepiać na etapie 22 książki z cyklu. Łusia poznała Japończyka na Światowych Dniach Młodzieży, więc nic dziwnego, że to katolik (to nie jest tak że spotkała go gdzieś na ulicy i tak się szczęśliwie ułożyło). A co do tego nieszczęsnego doktoratu, to trzeba zauważyć, że Nora studiowała architekturę, a to nie jest dziedzina, w której szczególnie warto byłoby robić karierę naukową (w przeciwieństwie do biologii molekularnej, czy czym tam zajmował się Podeszwa). A poza tym warto docenić to, że Nora i August to pierwsza para od bardzo dawna (ten trend zaczął się chyba w Imieninach), ktora:
a) nie zapałała do siebie płomienną miłością od pierwszego wejrzenia
b) z założeniem rodziny poczekała do ukończenia studiów.
A Nora od samego początku była kreowana na postać, która jest zainteresowana małżeństwem i macierzyństwem, a jej bunt jest ewidentnie efektem jej młodzieńczej przekory, stąd to "hehe" nie jest wyrazem złośliwości losu, tylko pokazaniem, że wizja życia jaką mamy w wieku 16 lat nie koniecznie jest tożsama z tym, w czym ostatecznie odnajdziemy szczęście.
Użytkownik: misiak297 30.06.2018 22:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Misiaku, ale bądźmy też s... | jolekp
A cóż by było, gdyby Jacek - poznany choćby na ulicy, a nie na ŚDM - okazał się ateistą? Bodaj Monika o tym pisała - miała być, zdaje się, figura Innego, a wyszło, że on jest najbardziej swojskim ze swojaków, istny Borejko w azjatyckiej masce. Mnie akurat ten manewr rozdrażnił nieziemsko już na etapie "Pulpecji", kiedy Baltona na finiszu kwęka po łacinie.

Co do architektury - o osiągnięciach Nory na polu zawodowym nic nie wiemy. Najważniejsze, że wiemy cokolwiek na polu macierzyństwa, przecież tylko to się liczy (więź z Bogiem itp.). I ogromnie mi się podoba to, że młodzi nie pognali do ślubu, ledwo poznawszy swoje imiona. Ale jednak wyszło, jak wyszło - przez tę końcówkę.
Użytkownik: jolekp 30.06.2018 23:55 napisał(a):
Odpowiedź na: A cóż by było, gdyby Jace... | misiak297
Obawiam się, że żadna z bohaterek Jeżycjady nie rozpatrywałaby ateisty jako potencjalnego partnera życiowego. Cóż, są ludzie, dla których takie kwestie są ważne i trudno mieć do autorki pretensje, że akurat takich wybrała na swoich bohaterów. Jej prawo.
Sam Jacek jest postacią tak marginalną, że nie wydaje mi się, żeby miał manifestować cokolwiek, a jego narodowość nie gra w książce żadnej roli. Dużo bardziej pod tym względem irytujący byli dla mnie Oracabessowie, którzy naprawdę istnieli tylko po to, żeby Borejkowie mogli swobodnie narzekać na wszystkich, którzy się z nimi w czymś nie zgadzają i wciąż wyglądać na otwartych i tolerancyjnych, bo przecież zaprzyjaźnili się z czarnoskórą rodziną (tak, nie cierpię Języka Trolli i uważam je za absolutne Jeżycjadowe dno dna).
No a zakończenie to takie "i żyli długo i szczęśliwie" - w bajkach też nikt nie mówi, gdzie księżniczki poszły do pracy, bo jakby nie to jest najbardziej interesujące ;). I chociaż nie wiemy niczego o karierze zawodowej Nory, to absolutnie nic nie sugeruje, że takiej kariery nie ma, a znając tę bohaterkę i jej podejście do życia tym bardziej nie ma powodu czegoś takiego podejrzewać.
Użytkownik: jolekp 01.07.2018 00:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Obawiam się, że żadna z b... | jolekp
PS bo zapomniałam o jednej rzeczy.
Jeśli już jesteśmy przy Jacku, to bardziej bym się czepiała tego, że Łusia jest kolejną bohaterką (po Kresce, Patrycji i Róży), która wybrała kierunek kształcenia ze względu na chłopaka, niż tego że Japończyk okazał się katolikiem cytujacym Homera. Umówmy się, Jezycjadowe panny nie zakochają się w człowieku, który nie zna łaciny, a jeśli nawet - to nie będzie dobry człowiek ;)
Użytkownik: mirejlle 01.07.2018 16:51 napisał(a):
Odpowiedź na: W czytatce Zapaplowane fr... | mirejlle
Ja, przeczytawszy całość waszej, zresztą bardzo ciekawej dyskusji, zdecydowanie zgadzam się z Niedźwiedziem.
Dodajmy jeszcze do tego mój skromny wtręt czytatkowy, że zdecydowanie nie są to już książki dla obecnych nastolatek, tylko sentymentalna kontynuacja książek młodzieżowych dedykowanych naszemu albo jeszcze poprzedniemu pokoleniu czyli ludziom, którzy teraz liczą sobie od 50 do około 30 lat. Moja 13 letnia siostra nie znalazłaby w takich książkach niczego dla siebie.
Teraz dzieci po prostu są inne niż kiedyś, choćby z tej przyczyny, że inaczej wychowywane.
A autorka jest już pokoleniem nie mającym prawa znać się na zwyczajach czy pasjach obecnej młodzieży.
Co do sprzedawania ziemi Niemcom - typowe dla Poznania zjawisko, wielokrotnie od Poznaniaków przeze mnie słyszane aluzje do Niemców, dlatego nie zrobiło to na mnie żadnego wrażenia.
Nora jest dla mnie nijaka, za to rozmowa z ojcem a propos jej czci, honoru, decyzji życiowych i partnera bardzo mi się podobała.
Dobrze się to czyta, mimo że autorka ma swoje staroświeckie często i nawet zupełnie nie mające pokrycia w rzeczywistości jak dla mnie poglądy.
Osobiście bardziej działała mi na nerwy w MCDusi, gdzie wyraźnie pokazywała, że jeśli nie jesteśmy tacy wykształceni, oczytani i inteligentni jak rodzina Borejków, światła nieprzeciętnie, to jesteśmy gorsi, i to dla mnie był największy zgrzyt cyklu.
Swoją drogą, jeśli ktoś pisząc swoje książki i żyjąc we współczesnym świecie boi się sprawić zawód czytelnikom, to zawsze będzie im podpadał i będzie niewiarygodny. Mam na myśli zjawisko śmierci. Autorka nie umie zwyczajnie uśmiercić swojego bohatera dla pokazania wszystkim, że w prawdziwym życiu ludzie umierają, śmierć, żałoba, rozpacz to norma. I to mnie drażni znacznie bardziej niż Japończycy katolicy, matki-Polki i inne drażliwe zjawiska.
A maile Idy czytałam z ogromną przyjemnością i bardzo mi się podobało, że autorka umie zróżnicować styl pisania maili przez różne bohaterki. :)
Użytkownik: Sluchainaya 31.07.2018 20:20 napisał(a):
Odpowiedź na: W czytatce Zapaplowane fr... | mirejlle
Przeczytałam właśnie "Szeptuchę" i muszę przyznać, że jest dużo prawdy w tym, co piszesz. Jest mnóstwo chaosu w tej opowieści.
Użytkownik: mirejlle 06.08.2018 12:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Przeczytałam właśnie "Sze... | Sluchainaya
Niestety to prawda, dlatego ja na razie cykl porzuciłam. Nie mówię, że na stałe, ale do powrotu mi nie bardzo się spieszy.
Użytkownik: Sluchainaya 07.08.2018 15:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Niestety to prawda, dlate... | mirejlle
O, to jednak są dalsze części. A myślałam, że autorka w tak beznadziejnej sytuacji pozostawiła główną bohaterkę, że nie będzie dała rady z tego wybrnąć. I o zgrozo! Są aż cztery kolejne części!
Użytkownik: Sluchainaya 07.08.2018 15:30 napisał(a):
Odpowiedź na: W czytatce Zapaplowane fr... | mirejlle
Widzę też, że przeczytałaś "Ktoś we mnie" mojej ulubionej Sarah Waters. To polecam Ci gorąco "Złodziejkę", jako że jest naprawdę sprytnie fabuła poprowadzona.
Użytkownik: mirejlle 07.08.2018 16:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Widzę też, że przeczytała... | Sluchainaya
Ano są kolejne części, ale amanta dalej na razie nie zmogę, a stawiam, że świata ratowanie świata ratowaniem, klątwy klątwami, a i tak amant będzie najważniejszy. :)
"Złodziejka" dodana na moją kolejną listę, nieprędko, ale się doczeka.
Widzę, że podobała ci się najnowsza Gerritsen tak samo jak mnie. :)
Użytkownik: Sluchainaya 08.08.2018 07:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Ano są kolejne części, al... | mirejlle
Ja w ogóle bardzo lubię Gerritsen, jest świetna :)
Użytkownik: misiak297 01.01.2019 12:57 napisał(a):
Odpowiedź na: W czytatce Zapaplowane fr... | mirejlle
Jeśli chodzi o Soukupovą, polecam Ci także zbiór trzech dłuższych opowiadań rozgrywających się w kręgu rodzinnym "Zniknąć". Po tych dwóch pozycjach wiem, że przeczytam wszystkie książki dla dorosłych, które wyjdą spod jej pióra.

A widzisz, dla mnie Ałbena Grabowska okazała się ogromnym rozczarowaniem. Czytałem dwa tomy "Stulecia Winnych" i styl to absolutna porażka. Ona raczej streszcza niż opisuje. Próbkę przedstawiłem tu: Winni wciąż walczą. Może w książce, którą Ty czytałaś, jest inaczej?
Użytkownik: mirejlle 01.01.2019 14:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeśli chodzi o Soukupovą,... | misiak297
Tak, tak, czytałam opis "Zniknąć", ostrzę pazury, czekam na jakąś zacną promocję albo kod rabatowy, przeczytam na pewno. :) Zachwycił mnie jej rozwinięty zmysł obserwacji i wszystko poukładane na swoim miejscu, niezwykłe to u młodej autorki. Nawet wulgaryzmy odzwierciedlały tam sytuacje, charaktery i były w takiej a nie innej formie totalnie uzasadnione, tłumacz tym razem też zrobił dobrą robotę.
Grabowska... no cóż. To chyba zależy od nastawienia, ja nie spodziewałam się niczego ponad przeciętność, to takie lektury, które mają stanowić rozrywkę, tak ją przynajmniej zakwalifikowałam, może niesłusznie...
A tu otwieram i wsiąkam. Myli tropy, te jej postaci są wyraziste, zaciemnia obraz rzeczywistości. No pół nocy mi zabrała. Z każdej historii coś wyciągnęłam, może to nie jest jakieś mistrzowskie, ale element zaskoczenia u mnie zadziałał. Spodziewając się czegoś gorszego niż się otrzymało, dużo można ugrać u czytelnika. Dobrze pisze kobiety wyrachowane, puściutkie, naprawdę przez pierwsze pół godziny zastanawiałam się, jak ja przetrzymam całą powieść z taką pustą laską. Dopóki nie zaczęłam się orientować, o co będzie chodziło. Nie najgorzej radzi sobie też z tematem nagłej i niespodziewanej utraty wzroku. Ja nie żałuję, ocena taka a nie inna, bo są pewne spłycenia, przeskoki, bieg z rozpędu do mety pod koniec, może nawet trochę za dużo mieszania, ale jednak było to ciekawe doświadczenie.
Sagę o której piszesz polecała mi ta sama osoba, która "Coraz mniej olśnień". Być może kiedyś tak, nieprędko, bo ja rzadko mam taki zryw na polskie raczej przeciętne obyczajówki, a póki co będę kontynuowała powoli te cykle, które rozpoczęłam, chyba że autorki mnie zmęczą śmiertelnie.
Użytkownik: Pingwinek 03.01.2019 10:39 napisał(a):
Odpowiedź na: W czytatce Zapaplowane fr... | mirejlle
Dzięki Tobie przeczytałam "Damę pikową" :)
Użytkownik: mirejlle 03.01.2019 13:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Dzięki Tobie przeczytałam... | Pingwinek
Mam nadzieję, że lektura była satysfakcjonująca. :)
Ja kiedy mnie najdzie na literaturę rosyjską, czytam całymi stosami. :)
Użytkownik: Pingwinek 03.01.2019 15:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam nadzieję, że lektura ... | mirejlle
Była :)

Ogółem literatura rosyjska dobrze mi się kojarzy.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: