Dodany: 01.01.2018 21:59|Autor: miłośniczka

Śladami cudzych żyć i śmierci


„Ślady” to druga powieść Jakuba Małeckiego, po jaką sięgnęłam. Pierwszą był „Odwrotniak”, przeczytany niejako z obowiązku (żeby móc o nim porozmawiać na spotkaniu Klubu z Kawą nad Książką). Wtedy jeszcze nazwisko autora nic mi nie mówiło, nie czułam się więc w żaden sposób zachęcona do zanurkowania w jego świat – ani wspomnianym już nazwiskiem, ani okładką, ani nic niemówiącym tytułem. „Odwrotniak” jednak niezwykle pozytywnie mnie zaskoczył, a „Ślady” umocniły tylko w przekonaniu, że mam do czynienia z dużym talentem, zgrabnym piórem, wielką wyobraźnią i umiejętnością budzenia w czytelniku żywych emocji (o co wcale nie jest tak łatwo).

Na pierwszy rzut oka dzieło to jest zbiorem opowiadań, luźno albo wcale ze sobą niepołączonych. Wrażenie okazuje się więcej niż mylne – szybko orientujemy się, że bohaterowie kolejnych utworów stanowią część życia mężczyzn i kobiet poznanych na poprzednich kartkach. Ich obecność, istnienie nie są może najbardziej istotne w życiu dalekich kuzynów, sąsiadów, byłych partnerów, babć, mam, dziadków, wnuków – zostawiają jednak jakiś ślad nie do usunięcia, jakąś myśl wypływającą na wierzch świadomości podczas bezsennych nocy czy długich, samotnie spędzanych popołudni. Te ślady nie mobilizują do działania, nie wzmacniają umiłowania życia ani radości, są zdecydowanie smutne, melancholijne, czasem przerażające. Bo książka traktuje o tych, którzy już odeszli albo mają odejść. Oddają się śmierci za wcześnie, zawsze z jakimś niezrealizowanym „kiedyś”, bardzo istotnym, z góry skazanym na niepowodzenie – kostucha czeka bowiem nie za tym rogiem, za którym są już gotowi ją spotkać.

Nie wiem, jak Jakub Małecki tego dokonał, przecież jego opowiadania są wolne od ckliwości i patosu, nie ma w nich też drastycznych opisów (nawet bohaterowie łzy leją raczej rzadko), ale mnie, czytelniczce, zdarzyło się odebrać jedną z tych historii tak osobiście, iż nie dość, że popłakałam się wieczorem jak bóbr, to jeszcze sparaliżował mnie nie całkiem racjonalny strach, że coś, kogoś, gdzieś, już, za chwilę, jutro – stracę. Że za późno, że czemu nie wcześniej i że życie jednak jest straszne, złośliwe, nieprzewidywalne, a przede wszystkim – okrutne. Myślę, że to dobrze, bo każdy powinien dostać czasem mocnego kopa, by mógł uświadomić sobie, że wiele ma i że nie jest mu to dane na zawsze, bezterminowo. Przekonanie się, ile emocji idzie za takim nagłym uświadomieniem sobie tego i jak bardzo ono boli, zostawiam już jednak kolejnym czytelnikom. Mnie „Ślady” porządnie dały w pysk i do myślenia. Pewnie szybko do nich nie wrócę. Warto jednak doświadczyć tego bólu, choć raz.

Zachęcam.


[Recenzja została wcześniej opublikowana na blogu Miasta Słów]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 622
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: