Dodany: 28.12.2017 09:13|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Książka: Jak grom z nieba
Steel Danielle

2 osoby polecają ten tekst.

Na niektórych nawet grom z nieba nie działa...


Od czasu do czasu potrzebuję nieco lżejszej literatury i prawie zawsze wpada mi wtedy w ręce jakaś powieść Steel. A skoro już wpadnie, to zostaje przeczytana – ale jeszcze nigdy się nie zdarzyło, żebym po zakończeniu lektury miała chęć natychmiast sięgnąć po kolejny utwór tej autorki. Tym razem trafiła mi się powieść z bardzo przyzwoitą średnią ocen i w dodatku obiecująca to, co lubię, czyli wątek medyczny.

Alex i Sam (w tym przypadku Alexandra i Samuel, a nie na przykład Alexander i Samantha; ach, ta amerykańska maniera tworzenia zdrobnień „uniseks”!) to żywe ucieleśnienie sukcesu w wersji obowiązującej na zachód od Atlantyku. Ona – wzięta prawniczka, specjalizująca się w prawie pracy, on… cóż, najprościej byłoby wziąć przykład z ich trzyletniej córki i nazwać go „kapitalistą od wynalazków”[1]… w każdym razie dotąd „wszystko, czego tylko tknął, zmieniało się w pieniądze. Grube pieniądze!”[2]. Ona jest inteligentna, błyskotliwa, pracowita i (oczywiście!) „naprawdę piękna”[3], on – „bystry, szybki i pewny siebie” (…), „przystojny, miły i bardzo zabawny (…), inteligentny, elegancki”[4]. Po ślubie długo zwlekali z prokreacją, jak to często bywa w przypadku ludzi, dla których praca jest i pasją, i źródłem znacznych dochodów. Zostali rodzicami Annabelle, gdy ona miała już 39 lat, i wciąż się starają o drugie dziecko. Podczas rutynowej wizyty ginekolog nalega, by Alex jak najszybciej wykonała mammografię, bo „regularne badania są po czterdziestce niezwykle istotne”[5], a gdyby udało jej się jednak zajść w ciążę, schemat ulegnie naruszeniu. I właśnie to badanie wykazuje coś na tyle niepokojącego, że lekarz – jak nigdy wcześniej – dzwoni do niej do pracy i wzywa na natychmiastową wizytę. Ciąg dalszy łatwo można przewidzieć: konsultacje u innych lekarzy, którzy są zgodni co do konieczności niezwłocznego działania – biopsja – operacja. Operacja nie cięższa niż usunięcie na przykład nerki czy kawałka jelita… ale braku nerki jednak nie widać… zaś kochający małżonek wcale nie pomaga; najpierw bagatelizuje naciski lekarzy na szybką diagnostykę i interwencję, potem ma do nich pretensje, jakby zabieg był ich fanaberią, a nie koniecznością, nie dość tego, uważa, że żona powinna cierpieć w milczeniu, nie wspominając o swoich problemach ani jemu, ani, broń Boże, dziecku. A problemy będą, bo ten rodzaj nowotworu wymaga chemioterapii, z którą nieodłącznie się wiążą znane skutki uboczne: wymioty, osłabienie, utrata włosów. Nawet ze wsparciem całej rodziny nie każdy człowiek łatwo to wszystko znosi… ale w ogóle bez wsparcia? Ona próbuje; próbuje nawet zrozumieć Sama, wiedząc, że jego matka zmarła na raka, gdy miał kilkanaście lat, namawia go na udział w grupie wsparcia, która mogłaby mu pomóc poradzić sobie z lękami i uprzedzeniami – jednak na próżno. Mężczyzna, który kochał kobietę piękną i silną, stroni od kobiety okaleczonej, cierpiącej, załamanej. I rychło ucieka do młodej, (oczywiście!) pięknej, seksownej – a ponadto zimnej i wyrachowanej, o czym przekona się dopiero po dłuższym czasie – pannicy. Wzgardzonej, udręczonej Alex pomaga za to ktoś inny…

Opisana tu historia sama w sobie robi wrażenie – bo przecież prawie wszyscy znamy podobne przykłady jeśli nie z opowieści krewnych czy znajomych, to z artykułów w kobiecej prasie. Niejeden taki, co to ślubował wytrwać „w zdrowiu i w chorobie, w dobrej i złej doli”, zrejterował od żony poddanej mastektomii bądź usunięciu macicy, bladej, obolałej i osłabionej po chemioterapii czy naświetlaniach. Tępa bezduszność Sama, chwilami przeradzająca się wręcz w agresję (jedynie słowną, co nie znaczy, że wybaczalną) jest tak gigantyczna, że choć bierze się z jego osobistej traumy, nie budzi ani odrobiny współczucia, tylko gniew. Wzrusza za to oddanie Brocka; co prawda już od początku można było podejrzewać, że po cichu podkochuje się on w starszej koleżance, ale romantyczne wzdychanie to jedno, a prawdziwa, rzeczowa pomoc w sytuacjach, które nawet dla bliskich bywają krępujące, to drugie.

I powieść byłaby dobra, może nawet bardzo dobra, gdyby nie dwa mankamenty. Pierwszy jest może cokolwiek względny, dotyczy bowiem rozwiązania fabularnego zastosowanego w finale. Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu

Drugim zaś felerem, wspólnym zresztą dla wszystkich powieści tej autorki, jest nieustanne streszczanie i wykładanie czytelnikowi (czasem wręcz łopatologicznie), co się dzieje. Jakiż to kontrast z utworami takiej na przykład Murdoch czy Compton-Burnett, gdzie narrator zewnętrzny wtrąca ledwie po parę zdań na stronie, a wszystko rozgrywa się w dialogach! Ale i twórcy literatury całkiem popularnej, choćby Picoult, Moriarty czy Tyler, potrafią opowiadać jakoś zgrabniej i subtelniej, niż robi to Steel. Spójrzmy tylko na fragment sceny w gabinecie doktora Andersona:

„Zbadał jej piersi i niczego nie znalazł (…).
– (…) powinna pani zrobić mammografię jeszcze dzisiaj. Jeśli jutro zajdzie pani w ciążę, mogą minąć dwa lata, zanim będzie pani miała następną okazję. (…)
Zbadał jej piersi bardzo dokładnie, lecz robił tak zawsze i zawsze przecząco kręcił głową. Tym razem również pokręcił. (…) miał rację. Gdyby przypadkiem zaszła w ten weekend w ciążę, przez najbliższe dwa lata nie miałaby możliwości zrobienia mammografii”[7].

I nie jest to bynajmniej jedyne miejsce, gdzie ta sama informacja zostaje powtórzona dwukrotnie na przestrzeni dwóch czy trzech akapitów. Podobnie jak nie jest jedynym poniższy rozbrajająco nieporadny opis:

„W drzwiach stanęło dwóch ciemnoskórych salowych niczym czarne anioły z łóżkiem na kółkach pomiędzy sobą. Ubrani byli w zielone kombinezony i niebieskie fartuchy, na głowach mieli gumowe czepki, a na butach coś bardzo podobnego”[8].

W tej sytuacji nie pozostaje nic, jak tylko wystawić oceny cząstkowe. Za wyrazisty opis choroby (włącznie z nazwami stosowanych leków i dość szczegółowym przedstawieniem objawów ubocznych), za wiarygodne przedstawienie problemów rodzinnych i społecznych osób chorujących na nowotwory – pełna czwórka. Za jakość techniczną – 2. Średnia nie chce wypaść inaczej niż na 3…


---
[1] Danielle Steel, "Jak grom z nieba", przeł. Jacek Makojnik, wyd. Książnica, 1996, s. 34.
[2] Tamże, s. 9.
[3] Tamże, s. 7.
[4] Tamże, s. 10-11.
[5] Tamże, s. 47.
[6] Tamże, s. 375.
[7] Tamże, s. 47-48.
[8] Tamże, s. 99.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1081
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: