Dodany: 15.12.2017 14:14|Autor: UzytkownikUsuniety04​282023155215Opiekun BiblioNETki

Książka: Syn
Meyer Philipp

3 osoby polecają ten tekst.

Kiedy morderstwo było prawem



Recenzuje: Iwona Banach


„Syna” Philippa Meyera niełatwo z czymkolwiek porównać, bo to powieść bardzo szczególna i napisana w dość szczególny sposób, z rozmachem i zachwytem i z dbałością o szczegóły. Mogłabym ją porównać jedynie do „Nowego Jorku” Edwarda Rutherfurda, gdyż jest równie (choć w inny sposób) amerykańska, równie pięknie napisana i też obejmuje jeden obszar oraz kilka pokoleń.

Jako Europejczycy jesteśmy czasami skłonni traktować stany Ameryki Północnej jak coś podobnego do naszych województw: niby oddzielne, ale jednak scentralizowane, niby inne, ale takie same, niby...
Nic bardziej mylnego.To w rzeczywistości byty odrębne – nie tylko politycznie czy gospodarczo, lecz również historycznie i kulturowo. Teksas ma dodatkowo skomplikowaną historię. Philipp Meyer w swojej powieści nieco nam ją przybliża. Nieco, bo nie sposób zawrzeć wszystkiego na zaledwie sześciuset stronach. Zresztą nie do końca tematem jest historia, raczej ludzkie losy na jej tle, a może jeszcze inaczej, dzieje pewnej rodziny od czasu Komanczów po wiek dwudziesty, czyli przez mniej więcej dwieście lat. Ile to pokoleń?

Pułkownik zapewnił rodzinie byt i dom na żyznych, zielonych terenach obecnego Texasu, a potem... potem już wszystko potoczyło się swoim torem. Rodzina się podzieliła, rozdarła, rozpadła, może też „rozmieniła na drobne”. Autor podzielił narrację między jej członków, oddając głos przedstawicielom trzech pokoleń. Każdy z nich inaczej widzi sam Teksas. Każdy kocha go inaczej. Każdy, a właściwie każde, bo jedną z głównych bohaterek jest Jane Anne McCullough, nieodrodna wnuczka i spadkobierczyni ideałów Pułkownika.

Miłość i śmierć targają tą krainą bez przerwy, z tym, że ta druga przeważa i jest czymś bardziej naturalnym. Śmierć innych to sposób na przerwanie, na odnalezienie siebie, to tradycja, to zwykła kolej rzeczy. Od najazdów spychanych na coraz gorsze tereny Komanczów po mordowanie meksykańskich właścicieli ziemskich, których winą jest tylko to, że tę ziemię posiadają, a ktoś inny ma na nią ochotę. I trochę dziwnie wszystko się plecie. Życie ma swoje prawa, rodzą się dzieci podobne, a jednak jakże odmienne od rodziców, idą swoimi drogami, podejmują decyzje, które potem owocują czymś lub kimś, kto pojawia się pewnego dnia, wchodzi do domu i ma na twarzy wypisaną pokoleniową niesprawiedliwość, krwawy mord, zachłanność...

Kiedy poznajemy bohaterów tej powieści, jesteśmy naprawdę rozdarci między podziwem a przerażeniem. To ludzie, których nie da się łatwo zapomnieć. Czasem się ich kocha, czasem im się współczuje, a czasem się nienawidzi – za takie, a inne decyzje, za takie, a nie inne postępowanie. Teksas odbija się w oczach każdego z nich inaczej. Dla Pułkownika to kraina męskich przygód i testosteronu, dla jego syna – ziemia żądna krwi, kryjąca groby niewinnie zabitych kobiet i dzieci, dla wnuczki, Jane Anne – obszar, który nie wykarmi już stad bydła, ale z którego można czerpać ropę naftową. Dla każdego Teksańczyka najważniejsze są ziemia, bydło, pieniądze i rodzina. Czy w takiej kolejności? Przekonajcie się sami.

To powieść wymagająca uwagi, czasu, chwili skupienia. Pięknie napisana, cudnie nostalgiczna i zarazem okrutnie realistyczna. Poetycka na wiele sposobów i brutalna tak, jak brutalne jest życie na pograniczu, gdzie pośród Indian i Meksykanów nowi mieszkańcy usiłują zdobyć i utrzymać... no właśnie – co? Ziemię, bydło, pieniądze i rodzinę. Jedna z tych, do których się wraca, żeby lepiej zrozumieć bohaterów, żeby znów spojrzeć na nieistniejące już zielone pastwiska albo żeby nacieszyć się pięknem języka. Bo zarówno autor, jak i tłumacz naprawdę doskonale się spisali.

Zachęcam do lektury „Syna” miłośników leniwych sag i krwawych historii, tych, którzy kiedyś lubili książki o Indianach i tych, którzy je lubią nadal, oraz każdego, kto ma ochotę na 600 stron świetnej literatury i wciągającej opowieści.





Autor: Philipp Meyer
Tytuł: Syn
Tłumacz: Jędrzej Polak
Wydawca: Czwarta Strona, 2016
Liczba stron: 606

Ocena recenzenta: 6/6


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 693
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: