Dodany: 11.12.2017 23:43|Autor: Ciachoo

Czytatnik:

1 osoba poleca ten tekst.

Samotny gołąb i rzeka Brazos


Na południe od Brazos (McMurtry Larry)

Na pewno każdemu z was zdarzyło się lub zdarza się czasem, że przed przystąpieniem do jakiejś lektury już wie gdzieś tam wewnętrznie, że to będzie książka wielka, wspaniała, emocjonująca, głęboko sięgająca do wnętrza i na długo zapadająca w pamięci. Dokładnie tak to wyglądało u mnie, kiedy zetknąłem się z zapowiedzią wznowionego po 26 latach "Na południe od Brazos" autorstwa, nieznanego mi dotychczas zupełnie amerykańskiego pisarza, Larry'ego McMurtry'ego. Skąd u mnie te przekonanie? Nie wiem. Ale wszystko to, co napisałem w pierwszym zdaniu, w pełni pokrywa się z moimi odczuciami po przeczytaniu tej książki i dzisiaj z największą przyjemnością napiszę kilka zdań na jej temat.

Akcja książki zaczyna się mniej więcej w latach 70. XIX wieku w Lonesome Dove, w południowym Teksasie, gdzie powietrze jest tak czyste, że patrząc w gwiazdy może się zakręcić człowiekowi w głowie, a chmury widywane są rzadziej niż pieniądze, które mieszkańcy także nieczęsto widzą na własne oczy. To tutaj poznajemy dwóch głównych bohaterów, starzejących się byłych Ochotników z Teksasu, Gusa i Calla, którzy nie mogą dłużej znieść trwającej 10 lat bezczynności w jednym miejscu i postanawiają wyruszyć z wielkim stadem bydła do Montany, która uchodzi za miejsce nieskażone przez cywilizację. Do udziału w podróży angażują kilku pomocników, którzy chętnie korzystają z propozycji dwóch słynnych weteranów. Wszystkich czeka długa i ciężka podróż, zmierzenie się z własnym losem i przeszłością, z widokiem śmierci niektórych kompanów oraz walka z samotnością, z wrogo nastawionymi Indianami, bandytami i innymi przeciwnościami.

Ale oprócz głównego motywu książki czytelnikowi przyjdzie w międzyczasie poznać tez historię kobiety, która samotnie prowadzi ranczo z końmi i utrzymuje dwie córeczki i kalekiego męża, który dostał kopytem od mustanga i nie jest zdatny do niczego, prostytutki, która marzy o lepszym życiu w San Francisco czy szeryfa, który wyruszył w pościg za człowiekiem, który zabił jego brata burmistrza. Nie zabraknie również okrutnych Indian, meksykańskich bandytów, traperów czy hodowców bydła i koni. Ogólnie rzecz biorąc wszystko to, co tak charakterystyczne jest dla westernu ujęte w ramach porywającej fabuły.

"Na południe od Brazos" to książka, która zrobiła na mnie niesamowite wrażenie. Punktem wyjściowym myśli jest to, że mamy do czynienia z pełnokrwistą powieścią o Dzikim Zachodzie tak bardzo dobrze znanym chyba każdemu człowiekowi przede wszystkim z filmów. Ale takie uogólnienie gatunkowe sprowadzające się do szufladkowania tej książki jako western byłoby dla niej niesamowicie krzywdzące. Nie bez powodu została ona nagrodzona Pulitzerem w 1986 roku. Książka McMurty'ego to także powieść obyczajowa, powieść drogi, dramat czy wyraźnie widoczna warstwa historyczna. A przy tym to po prostu przepiękna, epicka, symboliczna, emocjonalna i duchowa powieść zawierająca tak wiele wątków i motywów, że można by ją rozkładać na czynniki pierwsze i analizować w nieskończoność. Plastyczne opisy przyrody, prowincjonalności Teksasu, całej scenerii westernu i Dzikiego Zachodu, świetne żywe i poruszające dialogi, rewelacyjne wielowymiarowe kreacje bohaterów (Gus i Call przede wszystkim, ale nie silę się nawet ich przybliżać, bo trzeba tę dwójkę poznać samemu, a nie tylko oni są świetni), zachwycająca fabuła czy po prostu pióro autora. Jedno słowo mi tu pasuje: Mistrzostwo!

Mnogość wątków jest niesamowita. Gwałt, przyjaźń, koniokradztwo, walka, skalpowanie, hazard, morderstwo, wymierzanie sprawiedliwości, walka o przetrwanie, porwania dzieci, palenie domów, rabowanie, szlachtowanie bydła, borykanie z przeszłością i traumami, spęd bydła, dojrzewanie, niechciane rodzicielstwo, trud w przyznaniu się do ojcostwa, samotność, zmaganie z własnym z losem i szereg przygód, które przyjdzie przeżyć wraz z bohaterami. Książka mocna, wyraźna, chwilami ostra, chwilami wzruszająca, humorystyczna, dramatyczna, przedstawiająca zło i dobro, prawo i bezprawie, brud i czystość, prostotę i romantyzm, stare przemijające czasy i nadchodzącą cywilizację. Tak wiele wszystkiego, że może się zakręcić w głowie, ale bynajmniej nie jest to książka przytłaczająca. Autor prowadzi fabułę niespiesznie i pozwala się zachwycać każdym detalem. To niesamowite jak obfita, a jednocześnie odpowiednio wyważona jest ta książka. Klasa.

Wydanie tej książki to kwestia wymagająca bezwzględnie osobnego omówienia, bo wydawcy oddali do rąk czytelnika dzieło o przepięknych walorach. Już pomijając kwestie oczywiste, czyli twardą okładkę, dobry papier, odpowiednie marginesy i interlinię czy duży format, żeby pominąć dzielenia na tomy, książka posiada przepiękne fotografie z tej epoki, które zdobią okładkę, wyklejkę z tyłu i przodu oraz dołączone zakładki. Na końcu zamieszczone zostały dodatkowo kadry z serialu z cytatami, mapka oraz dwudziestostronicowe posłowie Michała Stanka, który bardzo ciekawie i merytoryczne przybliża między innymi sylwetkę autora, tradycje westernu, tłumaczenie tytułu, fakty i tropy historyczne czy serialową ekranizację powieści. Michał odpowiada też za dobór zdjęć do tego wydania. Nie można również zapomnieć o klasycznym tłumaczeniu Michała Kłobukowskiego, który świetnie przetłumaczył dzieło McMurty'ego, za co został zresztą uhonorowany nagrodą Stowarzyszenia Tłumaczy Polskich. Książka w tym wydaniu prezentuje się naprawdę rewelacyjnie i nie sposób przejść obok niej obojętnie, kiedy mija się półkę, na której leży.

"Na południe od Brazos" to porywająca i niesamowita książka, która z całą pewnością zachwyci wszystkich tych, którzy pragną niesamowitej przygody w formie westernu, jak także osoby, które szukają lektury na najwyższym poziomie literackiego rzemiosła. Jestem niemalże stuprocentowo pewny, że przy podsumowaniu roku okaże się jedną z najważniejszych pozycji, które ponownie się ukazały po wielu latach nieuwagi. Próżno się doszukiwać minusów, bo ich tutaj nie ma. Książka idealna i arcydzieło, które z mocnym przytupem po wielu latach daje o sobie ponownie znać. Mógłbym napisać znacznie więcej, ale tego nie zrobię, bo należy jej się uwaga. Serdecznie polecam!

Recenzja z mojego bloga: http://swiat-bibliofila.blogspot.com/2017/12/na-poudnie-od-brazos-larry-mcmurtry.html

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 864
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: wwwojtusOpiekun BiblioNETki 29.05.2020 13:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Na południe od Brazos ... | Ciachoo
"Na pewno każdemu z was zdarzyło się lub zdarza się czasem, że przed przystąpieniem do jakiejś lektury już wie gdzieś tam wewnętrznie, że to będzie książka wielka"
W przypadku tej książki wystarczy na nią spojrzeć - jest wielka! ;-)
Użytkownik: Ciachoo 30.05.2020 10:08 napisał(a):
Odpowiedź na: "Na pewno każdemu z was z... | wwwojtusOpiekun BiblioNETki
Hehe, to prawda. Można by się nią obronić przed napastnikiem. :P Ale wielkość jej treści znacznie przeważa nad wielkością fizyczną. ;)
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: