Drżenie w ciele, dygot wewnątrz mnie
Jakub Małecki ten rok zaliczy do niezwykle udanych. Premiera "Rdzy" dobitnie utwierdziła czytelników w przekonaniu, że warto sięgać po twórczość młodego polskiego autora. Ja sama wątpię, bym przeczytała w tym roku lepszą książkę.
"Dygot" jest moim trzecim spotkaniem z Małeckim i opisywaną przez niego rzeczywistością. Okres wojny i następujące po niej lata to jego ulubione czasy. Bohaterowie tej powieści również ich doświadczają. Wiktor z początku wydaje się odrażający i onieśmielający, budzi strach. Jego bladość, niezrozumiała dla mieszkańców polskiej wsi, z czasem oswojona jako tajemniczy albinizm, na zawsze stygmatyzuje jego życie. Jednak ludzie nie wiedzą do końca, co Wiktor widzi, co słyszy i co czuje. Jakub Małecki ponownie porusza bardzo ważny temat. Odmienność. Stygmatyzowanie. Naznaczanie. Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu
"Dygot" to ważna opowieść o ludziach, polskiej mentalności zmieniającej się z biegiem czasu. Szalone lata 90. kojarzone z kiczem i eksplozją możliwości są tak samo trudne dla Sebastiana – syna Wiktora, jak lata wojny dla Jana. Z innych powodów, ale jednak trudne. To "ballada o polskiej prowincji" (jak głosi okładka wydania SQN, 2015), niesamowicie przepełniona emocjami, ludzkimi dylematami i siłowaniem się z życiem na rękę. Tylko kto w tym pojedynku jest silniejszy?
[Recenzję zamieściłam również na moim blogu]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.