Dodany: 27.11.2017 19:22|Autor: carmaniola

Czytatnik: dumki-zadumki

4 osoby polecają ten tekst.

Skradzione życia - Daša Drnić „Sonnenschein”


Od czasu zakończenia II wojny światowej minęło 72 lata – szmat czasu. Im dalej w przyszłość tym bardziej zacierają się jej ślady; odchodzą pokolenia, które osobiście były świadkami czasów grozy; teraźniejszość i przyszłość wydaje się być bardziej absorbująca dla kolejnych generacji. Jednak nie dla wszystkich wojenny koszmar się skończył, wciąż żyją ludzie, dla których tamte czasy to nie tylko bolesne wspomnienia, lecz wciąż żywa teraźniejszość. Tysiące zrabowanych w celu germanizacji dzieci pochodzących z okupowanych przez hitlerowców krajów wciąż poszukuje swojej tożsamości, lub żyje w nieświadomości co do swoich prawdziwych korzeni.

Narratorem powieści chorwackiej pisarki jest starszy mężczyzna, obywatel Niemiec, który odkrywa, że niemal całe swoje życie przemierzył z fałszywym przeświadczeniem co do swojej tożsamości. Opowiada on o swoich poszukiwaniach prawdziwych korzeni, które splatają się w jedno z podobnymi, prowadzonymi przez matkę usiłującą odnaleźć syna. Historia rozdzielonej rodziny staje się pretekstem do opowiedzenia nie tylko o skradzionych dzieciach i ich rodzicach – ofiarach himmlerowskiego planu Lebensborn, lecz wiedzie czytelników ku wszystkim tym, którzy zostali unicestwieni, pozbawieni imion i niemal wymazani z kart historii. Piszę „niemal”, bo przecież nawet jeśli nie znamy ich imion to świadomość, że byli, że żyli i mogli żyć nadal, tkwi w naszych umysłach i nigdy nie powinna zostać zapomniana.

Integralną część książki stanowi lista nazwisk około dziewięciu tysięcy Żydów deportowanych z Włoch albo zabitych we Włoszech i w krajach, które Włochy okupowały między 1943 a 1945 rokiem; spis nazwisk hitlerowskich oprawców i ich krótkie życiorysy; fragmenty przypominające autentyczne stenogramy zeznań świadków, którym udało się przetrwać więzienne i obozowe kaźnie oraz oświadczenia oprawców. Przygnębiającym jest fakt, jak wielu z tych ostatnich udało się umknąć sprawiedliwości, jak wielu, tanim kosztem, uniknęło zasłużonej kary i w cieple oraz poważaniu dożyło swych ostatnich dni… Tymczasem po ich ofiarach pozostał tylko popiół wokół Oświęcimia, Treblinki, Bełżca, Sobiboru, Buchenwaldu, Ravensbrueck, Triestu… Popiół i pamięć.

Szlak poszukiwań bohaterów literackich prowadzi nas do domów Lebensbornu – tych, w których wyselekcjonowane matki miały rodzić „nadczłowieka” i tych, w których na aryjczyków „przerabiano” dzieci skradzione wśród podbitych narodów. Ich tożsamość, ich duch także zostały unicestwione choć one przetrwały fizycznie.

Książka chorwackiej pisarki jest powieścią. Ma literackich bohaterów, opisuje dzieje rodu Tedeshi zamieszkującego tereny Gorycji, która od wieków przechodziła spod jednego panowania pod drugie i jej mieszkańcy wielokrotnie byli świadkami działań wojennych i zmieniających się rządów. Dzieje fikcyjnych postaci stały się pretekstem do przywołania autentycznych wydarzeń i opowiedzenia o losach, które dotknęły wielu ludzi, o przeszłości, która odcisnęła piętno na życiu kolejnych pokoleń. Daša Drnić pisze nie tylko skradzionych dzieciach i szoku odkrywania prawdziwej tożsamości, pisze także o problemach, które stały się udziałem potomków zbrodniarzy wojennych, o różnych postawach i sposobach radzenia sobie z takim dziedzictwem ludzi, którzy sami nie są niczemu winni.

Wśród wielu innych spraw autorka porusza również dość istotny problem, który dotyczy nas wszystkich w każdym czasie. Wielu ludzi przeżyło czas wojennej zawieruchy stojąc zupełnie z boku, zamykając oczy i starając się nie dostrzegać tego, co wokół nich się dzieje. Tak reagowali pojedynczy ludzie, tak zachowywały się często organizacje, które wydawałoby się zostały powołane do tego by zapobiegać zbrodniom, które się wydarzyły.

„Ślepi obserwatorzy to »zwykli« ludzie, którzy obstawiają pewniaki, nie ryzykują. Chcą swoje życie przeżyć bez zakłóceń. Podczas wojny i mimo wojny ci ślepi obserwatorzy obojętnie odwracają głowy i odmawiają współodczuwania, ich samooszukiwanie się to twardy puklerz, skorupa, wewnątrz której wesoło gnieżdżą się jak larwy.

Są wszędzie. W neutralnych władzach neutralnych państw, wśród sojuszników, w okupowanych krajach, wśród większości, wśród mniejszości, wśród nas. Bystanderzy to my.

Już sześćdziesiąt lat ci obserwatorzy biją się w piersi, krzycząc, jesteśmy niewinni, bo nic nie wiedzieliśmy, a wraz z nadejściem nowych wojen i nowych nieszczęść pojawiają się nowi obserwatorzy, rodzą się armie młodych i silnych bystanderów z opaskami na oczach, którzy żywią się swoją obserwatorską niewinnością, swoją niezniszczalną poprawnością, to kameleony umożliwiające istnienie zła”*.

Podróż w przeszłość z bohaterami powieści jest niezwykle bolesna, bo każe zaglądać do miejsc, których nikt nigdy nie chciałby już więcej widzieć – do więzień i obozów śmierci, do komór gazowych i krematoriów, do ośrodków eutanazji niepełnosprawnych, do sierocińców, w których poddawano „praniu mózgu” dzieci skradzione podbitym narodom, tak by mogły się stać się częścią nadludzkiej aryjskiej rasy… Wydawałoby się, że to już zamknięta księga, ale…

„Ale Historia nie chce ram. Historia woli zostać otwarta. Żeby się dopełniać i pomnażać”**.

Nowe dokumenty, nowe fakty, które zostają wyciągnięte na światło dzienne dopisują się do istniejącego wzoru wciąż go poszerzając. Co więcej, jak zauważa bohaterka powieści, historia się powtarza, powtarza byśmy się nauczyli, my się nie uczymy i historia się powtarza, my się nie uczymy, historia się powtarza, my się nie uczymy…

- - -
* Sonnenschein (Drndić Daša), przeł. Dorota Jovanka Ćirlić, Wydawnictwo „Czarne”, 2010, s. 101.
** Tamże, s. 36.

Tekst także na moim blogu: https://okres-ochronny-na-czarownice.blogspot.com



(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1149
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 9
Użytkownik: cordelia 16.12.2017 12:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Od czasu zakończenia II w... | carmaniola
To bynajmniej nie jest zamknięta księga! Historia trwa w następnych pokoleniach, jej skutki odczuwają nawet ludzie niemający pojęcia, co przydarzyło się ich rodzicom, dziadkom, pradziadkom... Książka wygląda ciekawie, chociaż raczej nie odważę się sięgnąć po nią w najbliższym czasie. Wiesz, że źle znoszę mocne uderzenia i minorowy ton. ;-) Ale może jeszcze nadejdzie jej czas.
Użytkownik: carmaniola 17.12.2017 17:51 napisał(a):
Odpowiedź na: To bynajmniej nie jest za... | cordelia
Na pewno nie jest to lektura przedświąteczna. I chociaż to świetna rzecz, to akurat Tobie polecać nie będę. Ja mogę mocne rzeczy, ale zasadniczo tematykę obozową i w ogóle II wojny światowej omijam szerokim łukiem. Wpadłam w lekturę w ramach poznawania literatury naszych sąsiadów i teraz cały czas "odbolewam".

Pięknych i spokojnych Świąt! :-)
Użytkownik: cordelia 18.12.2017 15:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Na pewno nie jest to lekt... | carmaniola
Dziękuję i ja Tobie też życzę cudownych świąt. Niech wyleczą Cię z czytelniczych bólów. Może przyniosą jakieś antidotum? ;-)
Użytkownik: carmaniola 19.12.2017 09:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję i ja Tobie też ż... | cordelia
Ha! Dziękuję. Liczę na to, że chwila spokoju podczas świąt mnie uleczy i da czas na kolejną (jedną mam za sobą) lekką lekturę. Na razie, Biblinetkołaj obdarował mnie thrillerem. ;-D Co prawda, w tle, wg opisu,jest jakaś historia miłosna, ale rzecz wygląda bardzo poważnie. Liczę jednak na czytelniczą ucztę, nawet jeśli będzie trochę ponuro i boleśnie. ;-)
Użytkownik: cordelia 19.12.2017 21:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Ha! Dziękuję. Liczę na to... | carmaniola
Czyli szykują się święta z dreszczykiem. ;-) A ja ostrzę zęby na prezenty, które zamówiłam z dostawą pod choinkę: Kawabata i Saigyõ, co to będzie!
Użytkownik: carmaniola 20.12.2017 10:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Czyli szykują się święta ... | cordelia
Oooooo! Kawabaty przeczytałam chyba wszystko, co zostało w Polsce wydane, ale tego Saigyõ ogromnie Ci zazdroszczę. Pod choinkę książek nie dostanę, bo na pokładzie wybuchł bunt i nie chcą mi już ich kupować w prezencie a i sama oszczędzam się bardzo, bo mimo ślicznego nowego regału z wieloma półeczkami moje zdobycze jakoś się nie mieszczą. Ale przyjdzie czas, że coś wymyślę. ;-)))
Użytkownik: cordelia 20.12.2017 19:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Oooooo! Kawabaty przeczyt... | carmaniola
Dobrze, że na moim pokładzie spokojnie. ;-) Saigyō i Kawabata niestety in English, ale w razie czego mogę pożyczyć po przeczytaniu. Saigyō będą wiersze, a Kawabaty "Palm of the Hand Stories", opowiadania mieszczące się w dłoni. Chyba Yasunari pisał z myślą o mnie. ;-)
Użytkownik: carmaniola 21.12.2017 11:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobrze, że na moim pokład... | cordelia
Hmmm... dziękuję, ale chyba poczekam na wydania polskie. Zmaganie się z poezją w obcym języku mogłyby być porażające. Ale chętnie przeczytam Twoje lekturowe opowieści. Kto wie, może nabiorę jednak apetytu? ;-)
Użytkownik: cordelia 21.12.2017 19:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Hmmm... dziękuję, ale chy... | carmaniola
Zdam więc relację.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: