Dodany: 22.11.2017 20:47|Autor:

cytat z książki


Wtedy dobiegło mnie lekkie, niesłyszalne niemal skrzypnięcie podłogi na korytarzu. Właściwie nie powinienem nic usłyszeć; pomógł mi zbieg przypadków: moja koncentracja, skrajne napięcie uwagi przed wyjściem na korytarz i nagły, krótki moment, w którym ucichł wiatr, a z nim wszystkie głosy starego domu oprócz rzadkich uderzeń kropel spływających z okapów.
Spojrzałem na zielone, fosforyzujące wskazówki zegarka. Za dwadzieścia dwunasta. Ten, kto śpieszył się na dwunastą, nie miał wiele czasu. Znowu szum, jęk wiatru. Wyszedłem na korytarz, zamknąłem drzwi i zatrzymałem się przyklejony do ściany. W nieznacznie jaśniejszym prostokącie po prawej, w miejscu gdzie korytarz wychodził na podest schodów i okno, zgęszczenie ciemności; bezkształtny cień przesunął się ku schodom. Wtedy skrzypnęły blisko drzwi. Szczęknęła klamka. Ktoś znowu był na korytarzu. Niezbyt mu szło poruszanie się po ciemku. Potknął się, oparł o ścianę. Dałbym głowę, że idzie dotykając szeroko rozłożonymi rękami obu ścian korytarza.
Zaraz pogładzi mnie po twarzy. Przesunąłem się szybko ku schodom. Pochyliłem się, pamiętając, że w tym miejscu ciemność nie jest tak gęsta jak w korytarzu. Zatrzymałem się naprzeciw schodów, czekałem*.

---
* Jacek Joachim, „Krótka podróż", wyd. Czytelnik, 1979, s. 100-101.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 246
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: