Dodany: 18.11.2017 20:59|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Taka niewidoczna, taka samotna


Są ludzie, którym wszystko w życiu przychodzi łatwo, z minimalnym wysiłkiem albo zupełnie bez wysiłku, i są tacy, którym układa się wręcz odwrotnie. Kazimierze Iłłakowiczównie, w odróżnieniu od wielu innych utalentowanych kobiet z jej pokolenia, nigdy zbyt łatwo nie było. Żeby zostać literatem w czasach zaborów czy też w dwudziestoleciu międzywojennym – po pierwsze, należało dysponować umiejętnością biegłego czytania i pisania (dziś ta uwaga może się wydawać dziwna, ale tuż przed I wojną światową na terenach zagarniętych przez Rosję niepiśmienny był średnio co drugi Polak, zaś w II RP – co czwarty!) tudzież pewną wiedzą ogólną, co w praktyce oznaczało, że trzeba było się urodzić w rodzinie, której zasoby materialne pozwalały na kształcenie dzieci. Po drugie, ponieważ z tworzenia mogli się utrzymać tylko nieliczni, niezbędne było pewne źródło dochodu – czyli albo pokaźny spadek po przodkach (czy to w gotówce, czy w postaci dywidend z majątku ziemskiego, fabryki etc.), albo dobrze płatna posada; ewentualnie, jeśli się było kobietą, mąż posiadający jedno lub drugie.

Pierwszy warunek został spełniony, choć nie bez przeszkód. Iłłakowiczowie, rodzina inteligencko-ziemiańska, mimo że z czasem coraz cieniej przędli, wciąż jeszcze zapewniali dzieciom dostateczną edukację. Także matka Kazimiery zdołała się wykształcić na tyle, by zostać nauczycielką. Wystarczyłoby to pewnie, gdyby panna Barbara nie wdała się w romans z żonatym mężczyzną, który zginął tragicznie w tajemniczych okolicznościach na kilka miesięcy przed narodzinami ich drugiej córki. W tej sytuacji skazana jest na ubóstwo i wkrótce umiera na gruźlicę. Starszą dziewczynkę zabiera jej siostra, a kilkuletnią Kazię przygarnia pewna arystokratka, stając się dla dziewczynki drugą matką (tylko w sensie emocjonalnym, o formalnej adopcji nie ma mowy, bo w hrabiowskim rodzie znajdzie się dość chętnych na odziedziczenie nawet skromnych dóbr) i dając jej szansę uzyskania przyzwoitego, ba, wręcz świetnego wykształcenia: matura w Petersburgu, nauka języków w Genewie i Oksfordzie… Jednak nic nie trwa wiecznie; hrabina Zofia umiera, krótko potem zaczyna się pierwsza wojna światowa; kiedy nastaje wolna Polska, dobiegająca trzydziestki Kazimiera nie ma ani z czego żyć, ani gdzie mieszkać. Najpewniejszą drogą dla inteligentnej i wykształconej, lecz niezamożnej młodej kobiety jest znalezienie urzędniczej pracy – wszak „ktoś musi obsługiwać maszyny do pisania i telefony”[1] – i tak zaczyna się ważny epizod w jej życiu: okres zatrudnienia w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, a potem w Ministerstwie Spraw Wojskowych, gdzie zajmuje się korespondencją Marszałka Piłsudskiego i rozdzielaniem w jego imieniu zapomóg finansowych. Traktuje tę posadę jako życiowy priorytet, w odróżnieniu od innych młodych gwiazd literatury, które albo – jak na przykład Julian Tuwim, pisujący na zamówienie skecze kabaretowe czy teksty piosenek – chwytają po dziesięć srok za ogon, albo – jak siostry Kossakówny, z których jedna, zdumiona podejściem lubianej skądinąd „Iłły” do pracy zawodowej, określa ją jako „niesłychanie dziwny stwór boski”[2] – wciąż czerpią z rodzicielskiej kieszeni. Zarobki to jedno, ale wielki człowiek, z którym przy tej pracy ma do czynienia – to drugie, kto wie, czy nie ważniejsze… Na tyle ważne, że gdyby wiedziała, co ją spotka po kolejnej ustrojowej przemianie, pewnie i tak by przy Marszałku trwała, z daleka, lecz wiernie, aż do jego śmierci. Wojna znów podkopuje podstawy jej bytu; Iłłakowiczówna kilka lat spędza na wygnaniu, chwytając się a to nauczycielstwa, a to tłumaczeń (w tym celu nauczyła się węgierskiego!). Kiedy wraca do Polski, okazuje się, że dla urzędniczki, która „pracowała w rządzie sanacyjnym”[3], posady nie ma, z publikowaniem wierszy też idzie niesporo, bo co i raz któreś wydawnictwo uznaje, że „takie nazwisko nie może figurować między autorami”[4]. Jakoś sobie radzi, przecież przeżyje jeszcze prawie czterdzieści lat – ale zawsze jest cicha, skromna, niemal niewidoczna. I zawsze samotna…

To długie życie poetki, która nie miała szczęścia ani do kariery, ani do mężczyzn (jeden, z którym ją wiązano na początku lat dwudziestych, ożenił się z kobietą ze swojej sfery. Nie wiemy, czy rzeczywiście łączyło ich uczucie, a jeśli tak, czy było wzajemne. Jeśli zaś o Marszałka chodzi, mogła go wielbić tylko platonicznie...), postanowiła przypomnieć Joanna Kuciel-Frydryszak i uczyniła to wzorowo. Podstawą biografii „Iłły” są same fakty, utrwalone w listach, wspomnieniach, dokumentach – bez domysłów, bez nadinterpretacji. Nie ma jednak mowy o sztywnej wyliczance; pióro wrocławskiej dziennikarki snuje opowieść zgrabnie i płynnie, pozwalając czytelnikowi podróżować wraz z portretowaną postacią w każde miejsce, gdzie rzucał ją los, wczuwać się w emocje, jakich musiała doznawać w poszczególnych sytuacjach, i przede wszystkim odkrywać jej twórczość. Autorka zadbała o przytoczenie – czy to w całości, czy we fragmentach – licznych wierszy, w tym i takich, których można było do tej pory nie napotkać (w podręcznikach szkolnych Iłłakowiczówny jak na lekarstwo, do antologii tematycznych trafiają tylko pojedyncze utwory), a w bibliografii wykorzystała sporo pozycji trudno dostępnych, np. ze zbiorów bibliotek naukowych. Z tym większą satysfakcją czyta się ten obszerny tom, którego jedynym minusem (od biografki niezależnym) jest dość ryzykowna kolorystyka okładki; barwa koktajlu malinowego owszem, rzuca się w oczy, ale nijak nie koresponduje ani z twórczością poetki, ani z klimatem jej kolei losu.


---
[1] Joanna Kuciel-Frydryszak, „Iłła. Opowieść o Kazimierze Iłłakowiczównie”, wyd. Marginesy, 2017, s.115.
[2] Magdalena Samozwaniec, „Maria i Magdalena”, wyd. Glob, 1987, t. II, s. 28.
[3] Joanna Kuciel-Frydryszak, op. cit., s. 292.
[4] Tamże, s. 302.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1682
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 8
Użytkownik: Monika.W 11.02.2019 10:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Są ludzie, którym wszystk... | dot59Opiekun BiblioNETki
Świetna recenzja bardzo dobrej biografii.
Warto nagłośnić tę książkę, aby nie zginęła gdzieś w natłoku nowości i bestsellerów. Dawno nie czytałam tak dobrej biografii, tak dobrze napisanej - bez zadęcia czy hagiografii, ale z sympatią do trudnej Iłły.
Użytkownik: joanna.syrenka 11.02.2019 17:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Świetna recenzja bardzo d... | Monika.W
Kusicielki! Ściągnęłam sobie, ale Iłła będzie musiała poczekać w dłuuuuugiej kolejce.
Użytkownik: Monika.W 11.02.2019 17:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Kusicielki! Ściągnęłam so... | joanna.syrenka
Zależy, co jest przed nią. Jak równie dobre rzeczy - niech czeka. Ale może tam coś, co warto przeskoczyć czy ominąć?
Użytkownik: joanna.syrenka 11.02.2019 17:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Zależy, co jest przed nią... | Monika.W
No, "Służące...", chociażby :)
Użytkownik: misiak297 11.02.2019 22:38 napisał(a):
Odpowiedź na: No, "Służące...", chociaż... | joanna.syrenka
A ja uważam, że "Służące..." są ciekawsze. A znając, Asiu, Twoje zamiłowanie do dawnych historii, spodobają Ci się bardziej niż (skądinąd bardzo dobrze napisana) "Iłła". Wiele trzeba, żebym docenił reportaż czy publikację stricte historyczną, a "Służące" znalazły się bodaj wśród moich książek roku.
Użytkownik: Stephanie 11.02.2019 22:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Kusicielki! Ściągnęłam so... | joanna.syrenka
Dołączam do grona kusicielek. Przestaw biografię Iłły na początek swojej kolejki. Była to osoba, której jedynym majątkiem był charakter i zalety umysłu. I artystyczna wrażliwość, która życia codziennego nie ułatwia, ale daje możliwość wypowiadania się poprzez literaturę.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 11.02.2019 17:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Świetna recenzja bardzo d... | Monika.W
A czytałaś "Służące do wszystkiego" tejże autorki? Także wyborne!
Użytkownik: Monika.W 11.02.2019 17:13 napisał(a):
Odpowiedź na: A czytałaś "Służące do ws... | dot59Opiekun BiblioNETki
Nie czytałam. Ani biografii Słonimskiego. Ale pewnie kiedyś przeczytam. Bo spodobał mi się sposób pisania Pani Kuciel-Frydryszak.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: