Dodany: 16.11.2017 20:50|Autor: misiak297

Uwięzieni


Kenneth Branagh – wybitny brytyjski aktor, który ostatnio wyreżyserował kolejną ekranizację „Morderstwa w Orient-Expressie” – stwierdził, że twórczość Agathy Christie (wciąż popularną!) odbiera się nieco powierzchownie. Uważa on, że powieści tej pisarki nie sprowadzają się wyłącznie do intryg kryminalnych – bo Królowa Kryminałów między wierszami przekazywała mnóstwo prawdy o świecie i kondycji ludzkiej. Trudno nie przyznać mu racji. Czyta się je chyba przede wszystkim dla intrygi – a mają znacznie więcej do zaoferowania. Inaczej mówiąc, wątki kryminalne wzbogacone są tu zazwyczaj solidną obudową obyczajową. I bez zbrodni stanowią często niezwykle gorzkie, przepełnione smutkiem historie.

„Rozumiesz przecież, że ją trzeba zabić”[1]. To być może najmocniejsze ze wszystkich zdań otwierających powieści Christie. Po takim początku można domniemywać, że będziemy mieli do czynienia z mrocznym kryminałem i bezwzględnym mordercą. Te słowa słyszy przez przypadek przebywający na urlopie na Bliskim Wschodzie Hercules Poirot. Jeszcze nie czuje niepokoju. Nie wie, że za parę dni kobieta, o której mowa, rzeczywiście zostanie zamordowana, a on sam będzie prowadził śledztwo naglony przez czas. Czy w ciągu dwudziestu czterech godzin zdemaskuje sprawcę? Ale zaraz – po pierwszej scenie słynny detektyw znika na dłużej, ustępując miejsca innym bohaterom.

Właściwie do połowy „Rendez vous ze śmiercią” to raczej powieść psychologiczna. Autorka wyraziście kreśli obraz rodziny tyranizowanej przez okrutną macochę. Kolejne rozdziały czyta się z coraz większym niedowierzaniem i przerażeniem. Pozornie Boyntonowie są zwyczajną, zżytą ze sobą amerykańską rodziną spędzającą wakacje na Bliskim Wschodzie. A jednak wybitny francuski psychiatra doktor Gerard i świeżo upieczona lekarka Sara King dostrzegają więcej. Widzą toksyczne relacje, napięcia, narastające nerwice, aspołeczne zachowania młodszego pokolenia. Jak mówi doktor: „Pod zewnętrzną powłoką poprawnych, utartych obyczajów dnia powszedniego można znaleźć czasami rzeczy osobliwe, na przykład zamiłowanie do zwykłego okrucieństwa”[3].

W centrum tej rodziny tkwi pani Boynton – „niby potworny wielki pająk pośrodku swojej pajęczyny”[2]. Jest stara i schorowana, a jednak potrafi tyranizować otoczenie. Z pełną świadomością zamienia życie swoich pasierbów i córki w piekło. Można powiedzieć, że Lennox, Raymond, Carol i Ginevra (Jinny), a także żona Lennoxa, Nadine są jak w więzieniu. Nie opuszczają domu, nie nawiązują kontaktów towarzyskich, nie rozwijają w sobie pasji, nie pracują (mogą żyć dostatnio dzięki majątkowi odziedziczonemu po ojcu). Kobieta dominuje nad bliskimi „niby olbrzymi, budzący grozę posąg bóstwa”[4]. Uzależniła ich od siebie, zamknęła w hermetycznym rodzinnym światku i prawie ubezwłasnowolniła. Jeśli ma się wątpliwości, czy dorośli ludzie mogą dać sobą tak pomiatać, kolejne rozdziały je rozwieją. Młodzi Boyntonowie są zaszczuci. Lennox wpadł w apatię, tak jakby już stracił wolę walki, Raymond i Carol nie potrafią nawiązywać kontaktów interpersonalnych, oboje są na granicy załamania nerwowego, a u Jinny można zaobserwować objawy psychozy. Również Nadine – silniejsza od nich wszystkich, pogardzająca świekrą – staje się ofiarą chorej sytuacji rodzinnej.

Pani Boynton to być może najbardziej odrażająca postać, jaką stworzyła Agatha Christie. Nie tylko dręczy psychicznie podległych sobie ludzi, ale robi to z wyrachowaniem i przyjemnością. Dobrze podsumowuje ją doktor Gerard, który widzi w niej zło w czystej postaci:

„Znał się na ludziach i ukrytych cechach ich charakteru, więc uprzytomnił sobie, że nie ma przed sobą osoby chorej, rozpieszczonej, skłonnej do folgowania drobnym kaprysom. Zobaczył wcielenie mocy, istotę o spojrzeniu posiadającym coś z urzekających właściwości oczu kobry. Pani Boynton może być stara, niedołężna, schorowana, ale nie jest bezradna. To kobieta, która rozumie sens władzy, przez całe życie sprawowała władzę i nigdy nie wątpiła o własnej potędze”[5].

Podróż na Bliski Wschód – pierwsze prawdziwe opuszczenie domu w życiu Boyntonów – wszystko zmieni. Kryzys niszczący małżeństwo Lennoxa i Nadine sięgnie zenitu. Z kolei Raymond, Carol i Ginevra zrozumieją, jak bardzo różnią się od innych ludzi i jak może wyglądać życie poza więzieniem. Każde z nich musi znaleźć w sobie siłę, aby przeciwstawić się dręczycielce. Kulminacyjny punkt rodzinnego dramatu rozegra się w malowniczej Petrze. To właśnie tam – wśród śladów dawno minionej cywilizacji – pani Boynton zostanie zamordowana. Które z jej bliskich postanowiło się z nią rozprawić?

Duszna to powieść i pełna wyrafinowanego okrucieństwa. Autorka trochę „odciążyła” ją błyskotliwym humorem, oczywiście niezwiązanym z rodziną Boyntonów. Komiczna jest postać lady Westholme, deputowanej do Parlamentu, inteligentnej, ale apodyktycznej kobiety, która każdemu musi udowodnić swoje racje. Nie mniej zabawnie wypada poczciwa panna Amabel Pierce, była guwernantka, wiecznie potakująca swojej towarzyszce (przesłuchanie tych dwóch pań przez Poirota to perełka!). Specyficznego uroku dodają powieści również przekomarzania doktora Gerarda z Sarą King.

„– Anglicy mają uraz na punkcie seksu. Uważają, że to rzecz bardzo niestosowna.
Lekarka zaprotestowała stanowczo, co nie wywarło wrażenia na Francuzie.
– Tak, proszę pani – powiedział. – Oczywiście jest pani na wskroś nowoczesna. Publicznie i swobodnie posługuje się pani najordynarniejszymi wyrazami, jakie można znaleźć w słowniku. Jest pani nieskrępowana i swobodna. A jednak... Stanowczo twierdzę, że tkwią w pani narodowe cechy, jak w pani matce i babce. Pozostała pani skłonną do rumieńców angielską miss, chociaż nie rumieni się pani”[6].

Agatha Christie dyskretnie pokazuje też, jak zmienia się struktura społeczna. Kobiety coraz częściej dochodzą do intratnych stanowisk (cokolwiek by powiedzieć o lady Westholme, to przedsiębiorcza kobieta sukcesu), zdobywają wyższe wykształcenie (jak Sara King). Pojawiają się wtręty feministyczne i postulaty równości:

„Lady Westholme i doktor Gerard rozpoczęli zawziętą sprzeczkę na temat metod zwalczania handlu narkotykami. Do Sary docierały tylko pojedyncze słowa, lecz panna Pierce zaszczebiotała pod jej adresem:
– Podróżowanie w towarzystwie lady Westholme jest niebywale interesujące.
– Czyżby? – rzuciła cierpko Sara, lecz panna Pierce nie zwróciła uwagi na jej lodowaty ton i mówiła dalej:
– Niezliczoną ilość razy napotykałam jej nazwisko w gazetach. Jak to dobrze, że kobiety mogą teraz brać udział w życiu publicznym i dawać światu znać o sobie. Zawsze cieszę się, gdy kobieta dokona czegoś wielkiego.
– Czemu pani się cieszy? – zapytała gniewnie młoda lekarka.
Panna Pierce szeroko otworzyła usta. Później zaczęła bąkać:
– No… Bo… Proszę pani… To tak przyjemnie, że kobieta może w ogóle czegoś dokonać i… że…
– Nie zgadzam się z panią! – przerwała szorstko Sara. – Ja cieszę się, gdy człowiek potrafi dokonać godnego uwagi czynu. A czy to kobieta, czy mężczyzna, jest sprawą obojętną.
– Tak… Oczywiście… Jeżeli przyjąć… przyjąć taki punkt widzenia, to ma się rozumieć…
– Przepraszam za mój wybuch – przerwała znów Sara, tym razem łagodniejszym tonem – ale drażni mnie zawsze stwarzanie granic między jedną płcią a drugą. Mówi się: »Nowoczesna dziewczyna zajmuje rzeczową, konkretną postawę wobec życia«. Zawracanie głowy! Jedne dziewczyny są takie, drugie inne. Są mężczyźni sentymentalni i naiwni, ale są też energiczni i inteligentni. Chodzi jedynie o zróżnicowane typy umysłowości, a płeć odgrywa rolę tylko w życiu płciowym.
Panna Pierce zarumieniła się lekko, usłyszawszy o życiu płciowym i zręcznie zmieniła temat”[7].

Może nie jest to jeden z najlepszych kryminałów Christie (ona sama, przerabiając go na sztukę teatralną, zmieniła postać sprawcy), a sukces Poirota, choć niewątpliwy, w tym przypadku wydaje się trochę naciągany (nie wiadomo, jakim cudem mógł domyślić się motywu kierującego mordercą). Jednak ta książka nadal się broni. Może bardziej jako powieść psychologiczna niż kryminał. Przedstawiona z dużym autentyzmem sytuacja rodziny Boyntonów zdumiewa i przeraża. Od pierwszego wydania „Rendez-vous ze śmiercią” minęło prawie osiemdziesiąt lat. Czasy zdążyły nie raz się zmienić, ale ludzie i ich emocje – nie. Dlatego lektura wciąż pozostaje w pewnym sensie bolesna.


---
[1] Agatha Christie, „Rendez-vous ze śmiercią”, przeł. Tadeusz Jan Dehnel, Wydawnictwo Dolnośląskie, 1997, s. 6.
[2] Tamże, s. 12.
[3] Tamże, s. 82.
[4] Tamże, s. 43.
[5] Tamże, s. 23.
[6] Tamże, s. 60.
[7] Tamże, s. 71-72.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1794
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 3
Użytkownik: miłośniczka 06.12.2017 11:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Kenneth Branagh – wybitny... | misiak297
Misiaku, żałuję, że fabuła uleciała mi z pamięci, bo rzeczywiście moglibyśmy rzeczowo podysktować teraz o "Rendez-vous ze śmiercią". Widzę, że nieźle bronisz książki, która dla mnie była wielkim rozczarowaniem. Świetnie, że wskazujesz te wszystkie plusy, jakie ma wartstwa obyczajowa powieści, wciąż jednak uważam, że z takimi bohaterami, miejscem akcji, taką sytuacją rodzinną można było popełnić coś o wiele, wiele lepszego. Musiałabym jeszcze raz przeczytać, żeby się do tego pełniej odnieść, jednak chyba nie powtórzę sobie akurat tego tytułu. ;-)
Użytkownik: miłośniczka 06.12.2017 11:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Kenneth Branagh – wybitny... | misiak297
A recenzja świetna!
Użytkownik: ahafia 15.12.2017 17:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Kenneth Branagh – wybitny... | misiak297
Ha! Przeczytałam i z zaskoczeniem stwierdzam, że z grubsza zwróciliśmy uwagę na te same wątki, oprócz oczywistego :)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: