Dodany: 15.11.2017 19:32|Autor: dot59
Dynamit zaszyty w gorsecie, Sulejówek i Belweder
Od kilku lat w okolicach Święta Niepodległości staram się czytać jakąś pozycję związaną z nim tematycznie. W tym roku padło na wspomnienia małżonki Marszałka Piłsudskiego, wydane w Londynie ćwierć wieku po jego śmierci, a w Polsce dopiero po dalszych 30 latach. Patrząc na niskie oceny w Biblionetce, obawiałam się, że okażą się nudną piłą lub panegirykiem na cześć zmarłego męża.
Nie jest tak źle. Wspomnienia zostały spisane polszczyzną nie tak może barwną i bogatą, jaką posługiwał się sam Marszałek, ale zwyczajnie ładną. Autorka – jak jej małżonek i w ogóle każdy mieszkaniec ówczesnego zaboru rosyjskiego – zmuszona była wprawdzie przez pewien czas uczęszczać do szkoły rosyjskiej, lecz równolegle pobierała nielegalne wykształcenie w języku ojczystym, widać skutecznie wyrabiające styl, bo wśród tekstów pisanych przez ludzi należących do tego pokolenia trudno znaleźć takie, których czytanie byłoby drogą przez mękę. Oczywiście, postać Marszałka zajmuje w tych wspomnieniach miejsce nader poczesne, i trudno się dziwić – przecież Aleksandra prawie trzydzieści lat (wliczając piętnastoletni okres nieformalnego związku, w czasie którego przyszły na świat obie córki) spędziła u boku tej wybitnej, choć kontrowersyjnej osobistości, co musiało pozostawić mnóstwo reminiscencji. Jednak jeśli się spodziewamy zobaczyć tu Józefa Piłsudskiego przede wszystkim jako kochanka, męża, ojca – będziemy musieli się pogodzić z tym, że jest przedstawiany raczej jako bojownik, dowódca, mąż stanu. A jeśli przypuszczamy, że wdowa ujawniła coś na temat jego relacji z innymi kobietami, mylimy się do gruntu, bo nawet o ich własnym związku napisała wielce oględnie, tak manewrując danymi, by ktoś nieświadomy nie zorientował się nawet, że narodziny córek poprzedziły zawarcie małżeństwa.
W obszernych partiach wspomnienia przypominają raczej podręcznik historii lub tekst publicystyczny, zawierający masę informacji, lecz pozbawiony osobistego nacechowania; lektura mogłaby się okazać dość nużąca, gdyby nie obszerne cytaty z przemówień i listów Marszałka oraz na przemian emocjonujące i zabawne opowieści z czasów, gdy i autorka, i jej przyszły mąż działali w antyrosyjskiej konspiracji (wyobraźmy sobie jadące pociągiem czy spacerujące po mieście młode damy w kapeluszach przybranych sztucznymi kwiatami, w sukniach obcisłych w talii, a fałdzistych dołem, z sięgającą ziemi falbaną, w trzewiczkach zapinanych na rząd guzików – które pod całym tym wytwornym odzieniem mają… gorset nafaszerowany dynamitem albo pantalony z paroma garściami nabojów w nogawkach!
Przeczytać warto, najlepiej po wcześniejszym zapoznaniu się z którąś z biografii Piłsudskiego.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.