Autor: Aleksandra Marinina
Tytuł: Płotki giną pierwsze
Wydawnictwo: W.A.B.
Liczba stron: 344.
Przeczytana: Listopad 2017
Oceniona na: 4,5.
Płotki giną pierwsze (
Marinina Aleksandra (właśc. Aleksiejewa Marina))
Z Marininą jest zwykle tak, że jak już zabiorę się za jej książki, nie mogę się oderwać. Nawet nie ze względu na treść, na zawikłaną zagadkę kryminalną. Bardziej przez bohaterkę z krwi i kości, taką, przez którą człowiek albo się śmieje albo ma głębsze przemyślenia.
Znajomi major Anastazji Kamieńskiej twierdzą, że ma ona głowę jak komputer. Można obudzić ją w nocy o północy, a ona wyrecytuje każde morderstwo sprzed nawet dziesięciu lat. Tworzy nieprawdopodobne hipotezy, jest szczera i bezkompromisowa, a jednocześnie wczuwa się w prowadzoną sprawę bez reszty.
Seryjny morderca co tydzień zabija w okolicach Moskwy młodego mężczyznę. W tym samym czasie funkcjonariusz MSW, który zajmuje się nieprawidłowościami w pewnej firmie ktoś chce wrobić w zabójstwo, a na konto jego żony trafia ogromna suma dolarów. Aby nie trafić do więzienia, funkcjonariusz sam chce odnaleźć sprawcę i znika z domu. Co łączy te dwie sprawy? Czy przyjaciele zawsze okazują się być lojalni? Czy to wszystko to może jedynie porachunki mafii?
Zacznijmy od bohaterów. To oni bowiem są najważniejsi i przykuwają uwagę czytelnika.
Anastazja szykuje się do ślubu. Nie jest z tego powodu zachwycona, boi się, że gdy nadejdzie ten wielki dzień zostanie popełnione morderstwo stulecia, a jej nie będzie na miejscu zbrodni. W tej części (jak i w poprzednich) otwarcie mówi o tym, że jest leniwa, nie znosi sportu, a praca za biurkiem całkowicie jej odpowiada. Dlaczego więc lubimy Nastię? Ano właśnie dlatego, że każdy z nas czasami jest zwyczajnym leniem. Ja jednak cenię ją za niesamowitą szczerość wobec siebie. Bohaterka potrafi przyznać się do tego, że pięknością to ona nie jest, ma "blade oczy, nijaką twarz i szare włosy". Mimo to jest inteligentna, a rozwiązania śledztwa poszukuje w pozornie oderwanych od siebie elementach. Zwraca uwagę na takie szczegóły, na jakie nikt inny by nie spojrzał.
Kolejną kobietą w tej powieści jest Kira Lewczenko. Postać intrygująca, a zarazem denerwująca. Od samego początku zastanawiało mnie, jaki ma cel, kiedy przygarnęła pod swój dach funkcjonariusza MSW, na dodatek umoczonego w morderstwo. Zaskakujące, kim się w istocie ukazała...
Jest też mężczyzna: Dmitrij Płatonow. Dziwny to typ, bo omamia kobiety, ma żonę, kochankę, a potem jeszcze wprowadza się do Kiry, szukając u niej schronienia. Drażniło mnie to, że sam nie wiedział, czego chce, wykorzystywał Kirę, grał na zwłokę nie myśląc nawet o tym, że uciekając przed policją, wzbudza jeszcze większe podejrzenia.
Fabuła:
Kryminały autorki zwykle czyta się dobrze i szybko. To jedna z tych książek, w których człowiek się zatraca, bo zwyczajnie chce wiedzieć, co będzie dalej, kto zabija i dlaczego to robi. Dlaczego nie dałam piątki, a obniżyłam o połowę? Bo dla mnie Marinina za bardzo zagmatwała całą historię. Po trzech czwartych książki wiedziałam, kto zabija i mimo zaskakującej końcówki w trakcie trochę się niecierpliwiłam.
To, kto wrabia Płatonowa też nie było mocno zadziwiające. Ale nawet nie było mi go żal, za to, jak podchodził do kobiet. Został srogo ukarany, ale czy takiego człowieka jest to w stanie czegoś nauczyć? Szczerzę wątpię.
Polecam wam jednak powieści o major Anastazji Kamieńskiej. Dla niej samej warto!
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.