Dodany: 08.11.2017 10:19|Autor: natanna51

Więcej zapachów niż romansu


Nie byłam nigdy w Wenecji ani w Toskani, ani w Orvieto, więc zainspirowana wpisami na blogach nabyłam całą trylogię Marleny de Blasi, która to trylogia niosła obietnicę, że poznam miejsca, do jakich prawdopodobnie nie trafię. I tak faktycznie się stało w trakcie czytania pierwszego z trzech tomów zawierających zbeletryzowane wspomnienia, jeżeli chodzi o Wenecję. Autorka, opowiadając historię swego małżeństwa z wenecjaninem oraz oswajania się z miastem, do którego wiedziona uczuciem zdecydowała się przeprowadzić, ukazała mi ją przez pryzmat swego nią zachwytu. A ja wędrowałam razem z nią pieszo i płynęłam gondolą, poznając wciąż nowe miejsca, nazwy oraz ludzi, barwnych i wyrazistych, którzy żyją w zupełnie innym tempie niż my.

"Tysiąc dni w Wenecji" bardziej przyciąga kolorami i smakami, o których dużo się w niej mówi, niż samym romansem – ten, moim skromnym zdaniem, dość blado wypada na tle całej jej treści, gdyż szybko zamienia się w zwykłą codzienność, z której wyparowywują miłosne uniesienia. A już z pewnością nie wzrusza tak, jak historia Roberta i Franceski z filmu "Co się zdarzyło w Madison County", o czym próbuje przekonać czytelnika wydawca książki (Wydawnictwo Literackie, 2009), cytując na okładce amerykańską gazetę. Całą jednak historię znajomości ze swym przyszłym mężem oraz perypetii związanych z małżeństwem opowiada autorka ciekawie i z humorem.

Muszę przyznać, że jako osoba nielubiąca zmian w życiu, byłam pełna podziwu dla Marleny de Blasi, iż potrafiła niezwyle szybko, nie wiedząc, co ją może faktycznie czekać u boku mężczyzny, którego mało znała, w obcym dla niej mieście i w obcej jej kulturze – podjąć decyzję o likwidacji swego domu i przeprowadzeniu się do niego, zupełnie w ciemno. A jak było ciemno, przekonała się, gdy zawitała w progi jego mieszkania.

Ogromną zaletą tej książki są gawędziarski, potoczysty styl oraz poczucie humoru włoskiej pisarki, sprawiające, że czyta się ją szybko i z dużą przyjemnością.

Teraz czeka na mnie "Tysiąc dni w Toskanii", a wraz z nimi kolejna zmiana w życiu autorki.


[Opinia pochodzi z mojego bloga]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 401
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: