Demokracja tragiczna
Tajga, ekstremalne warunki podróżowania, ludzie - ekstremalne warunki życia, ludzie - skrajne emocje i niezwykła wiara, wszechogarniająca tragedia i beznadziejność - oto pierwsze wrażenie po lekturze "Białej gorączki".
Jacek Hugo-Bader jest doświadczonym reporterem, twardym gościem, który nie boi się wyznań, ale nie jest "macho". Z sympatią odnosi się do swoich bohaterów, chociaż nie kryje swoich uczuć w obliczu ich niekiedy skrajnej nieodpowiedzialności. Takim go postrzegałem kilka lat temu i zdania nie zmieniłem.
Tym razem Bader spróbował sięgnąć nie tylko dna biedy, lecz przede wszystkim dna ludzkiego nieszczęścia. Podczas ryzykanckiej podróży z Moskwy do Władywostoku spotyka ludzi, którzy mogą z powodzeniem zastąpić najbiedniejszych bohaterów Kapuścińskiego, a może nawet w swojej biedzie i opuszczeniu są od nich bardziej wyraziści. Mają jednak cechę, której mieszkańcy Afryki nie ujawniają: są twardzi i zaradni, i pewnie spełnialiby wszelkie wymagania socrealistycznego typu bohatera, gdyby nie alkohol...
Biała gorączka zabiera do lasu, wyzwala niezwykłe możliwości fizyczne i zabija. Albo sama, albo doprowadzając do zakończenia tego beznadziejnego życia strzałem w głowę. Kolonialiści walczyli gruźlicą, wódką i batem z czepiającymi się życia tubylcami. Tu, jak w Ameryce czasów Buffalo Billa, podano im "wodę ognistą", której nie tolerują i giną setkami. Dzielni, zdrowi, mocni, a tak naprawdę?
Opowiada Bader i o tych, których znamy z naszych dworców i śmietników. Nasi są oswojeni i w porównaniu z tamtymi mają luksusowe warunki. Tamci są wykształceni, z tytułami naukowymi, piją równo i wszystko. Bader nie ogląda ich przez przysłowiowe szkiełko, chce być z nimi i poczuć dno. Ja dzięki jego reportażom je poczułem.
Staję przed tą książką bezradny, przytłoczony nie tyle ogromem biedy, co raczej swojej całkowitej bezradności. To już drugi raz dotkliwie odczuwam - raz w Afryce, a teraz na kartach "Białej gorączki" - że drobny splot okoliczności, drobna zmiana warunków może mnie obrócić w człowieka, który już tylko czeka na śmierć.
A wszystkie losy ludzkie, które tak sugestywnie przedstawia Bader, toczą się w kraju pretendującym do miana demokratycznego. To prawda, że więcej wolno, ale czy cokolwiek zmieniło się w stosunku Państwa do człowieka? Warto czytać "Białą gorączkę", żeby przynajmniej spróbować odpowiedzieć na to pytanie.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.