No cóż, jeżeli mam być szczery, wyprawa przez
Kraina wódki (
Mo Yan (właśc. Guan Moye))
przebiega fatalnie. Nie powiem może jeszcze, żeby w mojej opinii literacki Nobel dla Chińczyka przyznany był na wyrost, ale póki co, na 140 stronie wciąż się męczę, a książka od czasu Nobla, czyli od 5 lat, czeka na dokończenie.
W międzyczasie co prawda podstawowa, (czyli żadna ) wiedza o Chinach została jakoś tam nadgoniona.
Szturmując niebo: Opowieść o życiu chińskiego wroga numer jeden (
Kadir Rebija,
Cavelius Alexandra)
,
Prowadzący umarłych: Opowieści prawdziwe: Chiny z perspektywy nizin społecznych (
Yiwu Liao)
i
Góra duszy (
Gao Xingjian)
(poprzedni, pierwszy nobel dla Chin) dały jakieś wyobrażenie, ale wciąż można odczuć niedosyt. Ryszard Kapuściński, wszak, z tego co wiem po Chinach za dużo się nie najeździł, stąd reportaże możemy czytać głównie speca d regionu, n.p.
W Azji (
Terzani Tiziano)
. Nie znaczy to wszystko, żeby wydumana, dość mozolna i może po prostu nie za mądra opowieść o kanibalizmie związanym z przyrządzaniem młodych chłopców jako potrawy w fikcyjnej Alkoholandii w ogóle w jakikolwiek sposób mnie obchodziła.
Dość dobrze radzi sobie na polskim ryku wydawniczym literatura węgierska. Piąta książka Spiro,
Diavolina (
Spiró György)
operuje już na liście lektur XXI książek z XXI wieku do przeczytania, ale na wokandzie wszak figurują również
Szatańskie tango (
Krasznahorkai László)
i najważniejsza
Pamięć (
Nádas Péter)
Koszta mi rosną przy tej ostatniej, której czytać nie mam jak, bo droga do pracy krótka, w pracy czytać nie idzie, (5 str. w jedną stronę kolejką, 5 w drugą max.), a w domu tym bardziej, jako że dekoncentrują inne bodźce. Ostatecznie więc do kosztów książki ok. 60 zł. dojdzie koszt kaw pitych na mieście i starczających na przeczytanie 10 - 20 stron (10 przy jednej, 20 przy dwóch). Przy dziennej lekturze 33 stron czas lektury wydłuża się do 3x8 = 24 dni. Przy oszczędzaniu na kawach - w nieskończoność, bo strony nie liznę ani jednej. Przy jednej kawie dziennie na 20 stron daje to 24 kawy = 240 złotych (plus 60 książka = 300), a przy dwóch na dwadzieścia 480 (+ 60 kniga = 540).
Piwo jest tańsze od kawy, ale zaburza percepcję, przy dwóch dziennie na 800 stronach wyjdzie mi 2x8x24=384zł. + 60 książka = 444 (+alkoholizm).
I kto powiedział, że czytanie jest tanie?
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.