Dodany: 24.10.2017 22:32|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Szczęście w czapce niewidce i 99 nowych wierszy
Baran Józef

Poezja się nie poddaje


Jak to się stało, że przepuściłam ukazanie się tego tomiku, nie mam pojęcia, bo przecież Baran to jeden z bardzo, bardzo nielicznych żyjących polskich poetów, których twórczość mi odpowiada; zdawszy sobie sprawę, że jest już od dwóch lat na półkach księgarń, zaraz nadrobiłam zaniedbanie. Wierszy, przyznaję, nie liczyłam – biorąc jednak pod uwagę objętość książki, nie mam wątpliwości, że istotnie jest ich sto. W zestawieniu ze zwyczajową zawartością tomików poetyckich – 20, 25 wierszy – to istna uczta dla miłośnika poezji. Ale też miała się kiedy ta setka nazbierać, bo od czasu opublikowania „Ronda” minęło już osiem lat (statystycznie wychodzi więc jeden wiersz na miesiąc plus dodatkowy co dwa lata, ale było pewnie tak, jak zawsze jest z tworzeniem poezji: raz się napisze kilka wierszy w ciągu tygodnia, raz nic przez parę miesięcy, jeden utwór przychodzi do głowy w całości, niemal gotowy, innego tylko początek, który potem leży i czeka, aż się jakaś kolejna fraza nasunie...).

Cały zbiorek podzielił autor na kilka części. Pierwsza, najobszerniejsza, „Wiosenne kukanie”, skupia utwory, których motywem przewodnim są pozytywne uczucia: zachwyt pięknem przyrody, miłość, bliskość, dobre wspomnienia. Druga, „Zapiski z podróży”, zawiera po kilka poetyckich reminiscencji z podróży do Brazylii i na Kretę, uzupełnionych o fragment prozy poetyckiej powstały na Krecie i dłuższy wiersz rodem z Holandii, skąd poeta posłał swą wyobraźnię w nadbrzeżne regiony Prowansji – śladem pewnego słynnego emigranta, który z pędzlem i paletą w ręku spędził tam ostatnie lata życia. Trzecia, „Najkrótsza definicja człowieka”, to garść gorzkich, ironicznych refleksji na temat kondycji współczesnego społeczeństwa; czwarta, „Każdy się o coś modli”, dotyka metafizycznego wymiaru istnienia; piąta, „Śniadanie na trawie” – przemijania. Ostatnią, szóstą, „Ostrzeżenie dla samego siebie”, wyróżnia nie tylko intencja luźniejszego podejścia do życia i spraw ostatecznych, ale także wyjątkowa lapidarność formy i stylu, niektóre wiersze sytuująca na pograniczu fraszki i haiku.

Niewiele utworów z tego tomiku w zwykłej sześciostopniowej skali oceniłabym na mniej niż czwórkę, a należą do nich głównie te, w których poeta zaryzykował użycie nieco częstochowskich rymów („kątku – trójkątku”[1], „papużka – służka”[2], „słodkości – kości– złości”[3]), często do wyrażenia stosunkowo błahych treści; taka na przykład „Refleksja nad wierszami pewnego mózgowca”:
„on gada i gada i gada/ nie widzi jak pycha go zjada
– panu tylko/ mózg działa/ a co z resztą ciała?”[4]
pewnie by nie raziła w liście do znajomego czy w felietonie satyrycznym, ale w zestawieniu ze zdecydowaną większością zawartości zbioru wygląda płasko i mało artystycznie.

Wierszy świetnych, które aż się proszą o zapamiętanie na dłużej lub wpisanie do osobistej antologii poezji, jest tu o wiele więcej. Na przykład „Taka jesteś daleka” – przejmujący obraz starości w tej fazie, kiedy już przestają poprawnie funkcjonować zmysły i pamięć, „boli (…) każda kosteczka”, a „znajomi/ mieszkają na cmentarzu”[5]; „Wieczorny przejazd przez Olszyny” – wrażenia z powrotu sentymentalnego do miejsca, w którym dawno temu rozkwitało uczucie między poetą i jego (tą samą od 40 lat!) żoną, a dziś „pachnie ta okolica/ niezapominajkami chwil/ zasianymi/ przed laty”[6]; „Sentymentalna piosenka rozstajna” – klasyczna, nienachalnie rymowana ballada opłakująca schyłek miłości, i podobna w formie „Piosenka” – alegoria zwykłego, codziennego życia; „Z globalną maską”, „Niezadługo”, „Wyścig” – elementy mozaiki przedstawiającej zbiorowy portret rozwiniętego społeczeństwa, w którym tak łatwo „wymontować z człowieka wrażliwość”[7], a „głupota/ utysiąckrotnia się/ z prędkością światła”[8]; „Każdy się o coś modli” – ironiczna przypowieść kwestionująca instrumentalną rolę modlitwy; „Wywoływanie” i „Wybiegi” – pierwszy o niemożności przewidzenia tego, kim się może stać człowiek, drugi o względności poczucia wolności; „Niedziela w Borzęcinie” – hołd składany przez poetę jego wiejskiemu dziedzictwu, naturze i Stwórcy; oprócz nich jeszcze sporo innych, ale nade wszystko ten jeden, pod którym podpisze się bez wahania każdy miłośnik słowa pisanego:

„w pociągu
z Bydgoszczy do Wrocławia
przysiada się do mnie
ten obieżyświat Tiziano Terzani
który już dawno nie żyje

i opowiada jak szukał ratunku
przed rakiem
u mędrców Wschodu
i medyków Zachodu

rozumiemy się bez słów

Tiziano
oprawiony w książkę
jeszcze tego nie wie
że umarł
i ja mu tego nie zdradzę
gdy widzę jego mądre oczy
siwe włosy
chłopięcą ciekawość świata
ożywioną nadzieją że pokona chorobę

mknie pociąg
szeleszczą kartki

naprzeciw cieniste kontury współpasażerów

za szybą martwa zmarzlina doliny

dopóki czytam on żyje”[9]

Jakież to piękne podsumowanie jednej z najważniejszych ról literatury!

I jak to dobrze, że poezja Barana na razie nie poddaje się ponurej prognozie z wiersza „Niezadługo”, wciąż nam zapewniając „wydelikacanie wrażliwości”[10]!


---
[1] Józef Baran, „Szczęście w czapce niewidce i 99 nowych wierszy”, wyd. Zysk i S-ka, 2015, s. 79.
[2] Tamże, s. 82.
[3] Tamże, s. 151.
[4] Tamże, s. 141.
[5] Tamże, s. 23.
[6] Tamże, s. 33.
[7] Tamże, s. 89.
[8] Tamże, s. 91.
[9] Tamże, s. 120.
[10] Tamże, s. 90.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2815
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 5
Użytkownik: Anna125 25.10.2017 17:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak to się stało, że prze... | dot59Opiekun BiblioNETki
Oj, Dot jaki piękny wiersz!
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 25.10.2017 18:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Oj, Dot jaki piękny wiers... | Anna125
Prawda? Nie mogłam się oprzeć, żeby go w całości nie zacytować.
Użytkownik: Anna125 25.10.2017 22:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Prawda? Nie mogłam się op... | dot59Opiekun BiblioNETki
Tak, jest boski! I w dodatku o Terzanim. Nie wiem, jak to się dzieje, że słowo, zestawienie niewielu słów uderza obuchem w głowę, sprawia że czujesz, rozumiesz (chyba tak samo), że udaje się uchwycić, chyba prawdę? Jak wiesz, ponieważ pisałam to wielokrotnie nie znam się na wierszach, poezji ale czasami coś trafia. To niezwykłe.
Czytam teraz Gadamera (przygotowanie na warsztaty). No raczej go "morduję" przebijając się przez odniesienia i atencję do wszystkich ojców (matek chyba nie mieli, a jeśli to nieliczne, eh) i ich koncepcji sztuki i jej przeżywania. Na szczęście doszłam już do rozdziału przedstwiającego jego myśli i zaczęło się klarowniej. Chyba zostanę jego fanką. Odpowiada na pytanie - czym naprawdę jest rozumienie sztuki? Sztuka, jej sposób bycia to gra, zabawa. Nie decyduje o niej podmiot, więc odrzucamy subiektywizm i różne poczucia estetyki czerpiące z podobieństwa do natury, i inne karkołomne koncepty. Jestem świeżakiem, więc wszystko ciągle sprawdzam i doczytuję. Przedstawia odmienną drogę poznania, poznawania rzeczywistości przez sztukę, prócz tej powszechnie zaakceptowanej - przyrodniczej. Przekonują mnie jego rozważania, wgląd lecz inna ścieżka dojścia. Gra świetny koncept, niezależny. A sztuka moim zdaniem jest niezależna.

Przerzucę się teraz na artykuły Wittgensteina, co będzie ulgą. Ten przynajmniej jest logiczny do bólu. Chociaż zdanie "kot siedzi na macie" - prawdziwe niebywale zaczyna mnie już śmieszyć, ponieważ jest poprawne niezależnie od tego, czy kot siedzi, leży i czy jest. No naturalnie prawdy logiczne nie muszą być prawdami, chodzi o poprawne zdanie :).

Ach te koty, dużo kłopotu potrafią sprawić, jak wspominany ostatnio przez Szaraczka kot Schrodingera (jest i nie jest, ponieważ obserwator jest zanim splątany lecz bez świadomości obu możliwości).
Jeszcze tylko napiszę o podzieleniu zachwytu pewnego fizyka, którego rozmowy ostatnio słuchałam. Był o wielości światów, matematyce kwantowej i ostatnim fizycznym Noblu (fale grawitacyjne). Jest to uderzające, że człowiek, którego celem było przeżycie i rozmnażanie stawia sobie takie pytania. Ta puszka, mózg ważący około dwóch kilogramów cały czas mierzy się z poznaniem tego świata. Te detektory fal grawitacyjnych na rurach o długości czterech kilometrów mierzą odchylenia (kurczą się) jednomilionowej wielkości atomu. Może uda nam się zajrzeć do początków wszechświata.
Rozpisałam się nadmiarowo. Dzięki za wiersz:D.
Użytkownik: sowa 03.11.2017 23:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Prawda? Nie mogłam się op... | dot59Opiekun BiblioNETki
Na mnie ten wiersz też zrobił wrażenie, jak dawno żaden inny.
Użytkownik: Kuba Grom 15.11.2017 01:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak to się stało, że prze... | dot59Opiekun BiblioNETki
Świetny jest ten ostatni wiersz. Tym bardziej, że właśnie tak, tylko na innej trasie, przeczytałem prawie pół tej właśnie książki Terzaniego.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: