Dodany: 24.06.2010 19:00|Autor: jolietjakeblues

Świat, w którym kawa zawsze oblewa spodnie


Umberto Eco - intelektualista, pracownik naukowy, wykładowca, felietonista, powieściopisarz, językoznawca, analityk znaczeń wyrazów i wyrażeń - być może wygodnie rozparty w domowym fotelu, w swoim gabinecie, obmyślał przy papierosie i espresso króciutkie felietony. Może były to tylko dopełnienia opowieści, którymi bawił swoich studentów, synów, przyjaciół. Opowieści, dla których podstawą były jego podróże, obserwacje z ulicy, biblioteki, pociągu, urzędu, samolotu. Może pomysłem do napisania dwóch czy trzech stronic było jedno słowo usłyszane w kawiarni, artykuł przeczytany w porannej gazecie, rozmowa na ulicy? Czasami tak jest, że intelektualista, pozornie nie zwracając uwagi na toczące się wokół niego życie, odbierze jakiś bodziec, stanowiący swego rodzaju podpowiedź do stworzenia felietonu. Różnie to z nimi przecież bywa. Tymi intelektualistami, pisarzami. „Normalny” człowiek z trudem to pojmuje. A jak o tym pisze sam Eco? Proszę bardzo: „Nigdy nie zapomnę pierwszego spotkania z wielkim człowiekiem, jakim był Erving Goffman. Podziwiałem go i kochałem za geniusz i głębię spojrzenia pozwalającą mu gromadzić i opisywać najbardziej nikłe odcienie zachowań społecznych, za umiejętność wyłuskiwania najmniej widocznych cech, które uchodziły uwadze innych. Siedzieliśmy przy stoliku przed kawiarnią i po chwili, patrząc na ulicę, Goffman powiedział: »Wiesz, wydaje mi się, że w miastach jest już za dużo samochodów«. Być może nigdy nie przyszło mu to do głowy, gdyż zastanawiał się nad znacznie ważniejszymi rzeczami; nagle doznał olśnienia i miał umysł na tyle świeży, że je wyjawił”[1]. Zejdź zatem czasami na ziemię, Szanowna Inteligencjo! Nie róbcie z siebie snobistycznych głupców, Drodzy Intelektualiści! Ta poważna „fotelowa” mina niech raczej rozjaśni się żartem i kpiną z profanów, niżby miała być dla profanów powodem do kpin z głębi inteligenckiego spojrzenia.

Pisząc „Zapiski na pudełku od zapałek” miał Umberto Eco około 60 lat. Był już uznanym naukowcem, a co najważniejsze, powieściopisarzem. Czy miał prawo tak opisywać rzeczywistość? Z takim sarkazmem, poniekąd wyniośle, tak boleśnie wytykać głupotę? Tak bardzo ironicznie traktować ulicę? Ba! Całe to życie poza uniwersytetem, własną biblioteką? Tak się wadzić, tak bawić? Co zrobił Eco chociażby ze mną, umysłowym prostaczkiem, który pisząc parę słów o jego felietonach, boi się zastosować dwukropek, tracąc resztki zaufania do swoich i tak miernych umiejętności: „Pisarz pisze dla innych pisarzy, nie-pisarz pisze dla sąsiada z klatki schodowej albo dla kierownika miejscowego urzędu pocztowego i boi się (często niepotrzebnie), że jego czytelnicy nie zrozumieją lub nie wybaczą mu takiej śmiałości. Wielokropek jest dla niego przepustką; chce zrobić rewolucję, ale z pozwoleniem policyjnym w kieszeni”[2]. Cóż, Umberto Eco, intelektualny policmajster, właśnie zabrał mi to pozwolenie.

Nie sposób w kilku zdaniach usystematyzować tych trzydziestu pięciu felietonów. To może trud, któremu z chęcią się podda i bez wątpienia podoła autor pracy magisterskiej lub podyplomowej. Większość felietonów to teksty dwu- lub trzystronicowe. Nie znaczy to jednak, że te krótsze są łatwiejsze w odbiorze. Nie jestem w stanie podpowiedzieć czytelnikowi, pozostawiając to jego uznaniu, dlaczego niektóre z felietonów odebrałem jako trudne. Brak mi wiedzy? Być może. Chociaż znaczenie obcych mi słów mogę sprawdzić w słowniku. Poza tym felietony nie są pisane dla studentów historii czy językoznawstwa. W tekstach nie roi się od „kolofonii” czy „mizoginów”. Nie roi się też od nieprzetłumaczonych wyrazów i zwrotów angielskich i włoskich, choć czasami to właśnie one są podstawą do stworzenia felietonu. Może w swojej czołobitności wobec kunsztu i mądrości autora „Imienia róży” nie jestem w stanie napisać, że niektóre z tekstów są po prostu nudne? Oczywiście najłatwiejsze i najzabawniejsze są felietony, w których Eco kpi z tak zwanego codziennego życia, złośliwie nazywając przedmioty czy sytuacje, które powodują, że owo życie staje się miejscami koszmarem, jak na przykład „piekielny dzbanuszek”. Innym tego przykładem jest felieton pod tytułem „Jak wyrobić sobie nowe prawo jazdy”, w którym autor pokpiwa z biurokracji i urzędowych utrudnień, jakie funduje obywatelowi państwowa władza wykonawcza. W genialnie złośliwy sposób opowiada o tym właśnie tak: „trzeba poświęcić parę dni na stanie w kolejce, przy czym za każdym razem, kiedy człowiek dociera do okienka, okazuje się, że musi wypełnić inny formularz albo kupić innego rodzaju znaczki skarbowe, a potem stanąć grzecznie na końcu ogonka”[3]. Oczywiście specjalnie przesadza. Wyolbrzymia znaczenie i oddziaływanie sytuacji, z których składa się codzienne życie. Jednakże budując prawie wszystkie felietony przy zastosowaniu hiperboli, zwraca uwagę na może nie koszmary, ale idiotyczne rozwiązania społeczne i państwowe, które są jedynie utrudnieniami. Jest to także asumpt do stworzenia zgryźliwego zakończenia felietonu, jak chociażby w tym przywołanym wyżej: „członek Czerwonych Brygad może mieć w ciągu paru godzin dziesiątki fałszywych praw jazdy, a proszę zważyć, iż sporządzenie fałszywego dokumentu jest bardziej pracochłonne niż wykonanie autentycznego. (…) mamy tylko jedno rozwiązanie: zatrudnić skruszonych członków Czerwonych Brygad w wydziale ruchu. Oni mają to, co nazywamy know how”[4]. Takich zgryźliwych podsumowań jest kilka. Oprócz uśmiechu i złożonego w myślach zapewnienia, że zgadzamy się z autorem w całej rozciągłości, że stajemy po jego stronie, warto przecież się zastanowić, czy nie za łatwo poddajemy się manipulacji. Czy Umberto Eco nie podpowiada, nakazuje wręcz: zastanów się, myśl, wyraź własną opinię. I nie ad hoc! Trzeba usiąść w fotelu i z tą wredną miną inteligenta wysilić umysł także nad informacjami z gazet, telewizji, Internetu. Może taka postawa da nam również poczucie własnej godności, jaśniejszego spojrzenia na codzienne życie? A także pozwoli na inny stosunek do tej snobistycznej inteligenckiej społeczności?

Włoski intelektualista chyba przekazuje obywatelom coś jeszcze. Opisuje świat trudny, głupi, powikłany w szczegółach. Czasami wydający się nie do przejścia. Nie daje jednak recepty. Raczej podpowiada, żeby potraktować trudności z kpiną, uśmiechem, a nie z powagą czy złością, tudzież absolutnie podporządkowując się wskazaniom, przepisom i konwenansom. Bo nie zawsze „piekielny dzbanuszek” obleje spodnie gorącą kawą i nie zawsze taksówkarz nie wyda nam reszty… I nie każdy tekst musi być oparty na wielokropku…


___
[1] Umberto Eco, „Jak uzasadnić posiadanie biblioteki domowej”, w: „Zapiski na pudełku od zapałek”, tłum. Adam Szymanowski, wyd. Historia i Sztuka, 1993, s. 124.
[2] Umberto Eco, „Jak stawiać wielokropek”, w: „Zapiski...”, op. cit., s. 136.
[3] Umberto Eco, „Jak wyrobić sobie nowe prawo jazdy”, w: „Zapiski...”, op. cit., s. 129.
[4] Tamże, s. 34-35.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 7830
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 6
Użytkownik: verdiana 16.10.2010 01:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Umberto Eco - intelektual... | jolietjakeblues
Świetny tekst, Jurku. Polecam pozostałe części i "Diariusz najmniejszy" (chyba najsłabszy z zapisków, ale też dobry), chociaż pewnie już czytałeś. :)
Użytkownik: jolietjakeblues 16.10.2010 06:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Świetny tekst, Jurku. Pol... | verdiana
Tak,tak, czytałem. Ale wiele lat temu, więc teraz z przyjemnością przypomniałem sobie "Zapiski". Czytałem i "Drugie zapiski", i "Diariusz". Zmęczyłem nawet, ale to już całkiem inna rzecz, "Semiologię".
Jednak postanowiłem pozbyć się ich wszystkich, a zostawić sobie tylko powieści Eco.
Dziękuję, że doceniasz tekst.
Użytkownik: verdiana 16.10.2010 10:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak,tak, czytałem. Ale wi... | jolietjakeblues
Popatrz, to zupełnie odwrotnie niż ja - pozbyłam się powieści, a zatrzymałam sobie Zapiski. :-)

Pozdrawiam Cię serdecznie!
Użytkownik: jolietjakeblues 16.10.2010 11:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Popatrz, to zupełnie odwr... | verdiana
I ja serdecznie pozdrawiam!
Jednak zawsze wolałem powieści. Nie chodzi tylko o Eco, ale ogólnie. Wyniesione z dzieciństwa.
W Prusiech Wschodnich zimny wyż z rannym przymrozkiem, ale teraz błękitnie i słonecznie. Wybieram się z córką i psem na spacer.
A książka i film jak zwykle wieczorem.
Użytkownik: Kov 16.10.2010 17:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Umberto Eco - intelektual... | jolietjakeblues
Tekst naprawdę świetny! Winszuję i klikam w "Polecam"
Właśnie skończyłem pierwsze zapiski, w nocy pochwycę w szpony drugie.
Użytkownik: jolietjakeblues 16.10.2010 21:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Tekst naprawdę świetny! W... | Kov
Dziękuję i życzę miłego czytania.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: