Dodany: 13.10.2017 19:59|Autor: ilia

Czytatnik: Life is brutal and full of zasadzkas ...

2 osoby polecają ten tekst.

Kopciuszek - śląska wersja


Ojciec: Downo, downo tymu...
Andrzej: Ja, jak jeszcze na grubie dobrze płacili.
O.: Ja, w starym familoku mieszkoł Kopciuszek, ojciec, macocha z dwiema cerami.
A.: Macocha i cery były szpetne jak przodek po odstrzale.
O.: Ja, bo macocha była ze Sosnowca.
A.: A ojciec i Kopciuszek byli od nas.
O.: Ja, z Rudy. Kieregoś dnia macocha pojechała z cerami do miasta na "książeczka G" pokupować klajdy na bal.
A.: Ja, klajd, mały gorolu to je to co twój tata zawsze mamie dźwigo jak ją od zadku zachodzi.
O.: Dej spokój!
A.: Niech wie...
O.: Na tym balu książę miał se w babach pomaszkecić i wybrać se jedna za żona, ja.
A.: A Kopciuszek w tym czasie musioł oddzielić wągiel od mułu.
O.: Ja, coby wąglem rozpalić...
A.: Ja. Mokrym mułem zaciepać coby heks trzymało.
O.: Ja, Kopciuszek też bardzo chcioł jechać na bal, ale nie mógł, nie mógł, bo musiał uwarzyć żur dla ojca, kaczka w pomarańczach dla macochy i cerów.
A.: A do tego był tak umazany od mułu, ale tak umazany, że macocha kazała mu siedzieć w doma na rzyci.
O.: I Kopciuszek fest płakoł, płakoł, siodł na ryczce i ryczoł, ryczoł...
A.: ale tak ryczoł, że zrobiła się tako dupno kałuża i z tej kałuży wylozł Skarbek i powiedzioł:
O.: "Nie rycz, pojedziesz." I potem normolnie wzioł wągiel i ciepnoł tym wąglem w szczura.
A.: Ja, a szczur się obrócił i padał: "Niy w łeb, ty ciulu!" Zaraz i potem zamienił się w konia, a kąsek węgla w piękna kareta.
O.: Ja, a Skarbek zmienił się w woźnica i pojechoł z Kopciuszkiem na bal.
A.: Ja, ale jeszcze i padał przed tym, że "Przed dwanostą musisz stamtąd pitać! Bo to wszystko zniknie."
O.: Ja, jak Kopciuszek zajechał na bal, i normalnie jak tom wlozł, to wszystkich szlak trefił, ja, normalnie macocha cało spuchła.
A.: I zaczła ładować żarcie do taszki.
O.: A cery zaczęły wdupioć krupnioki. No i tak tam fajnie na tym balu groli, groli...
A.: Same szlagiery...
O.: Ja, i leciała wodzionka...
A.: Śląskie reggae i wszystko.
O.: Ja, i tak fajnie groli i potem ten książę z tym Kopciuszkiem se siodł normalnie w kącie i zaczoł się dżistać.
A.: Ja, a tak im się fajnie godoło, że ani się nie kapli jak pizło dwanoście.
O.: I Kopciuszek padoł, że musi już pitać.
A.: Pedziała księciowi: "Ja już będę cisła ku chałupie, wiesz?" I poleciała.
O.: Poleciała, ale że na schodach było gładko, to też ukieuzła.
A.: Ja, i straciła szczewik.
O.: Ja, na drugi dzień książę wzioł ten szczewik, siodł na moplika i jechoł przez cały Śląsk, ja, jechoł, jechoł...
A.: Na głowie miał gogle Carrera.
O.: Ja, zicherką miał spięte galoty.
A.: I jak już zajechał pod ostatni familok to wlozł do chałupy macochy.
O.: Ja, i zaczoł przymierzać ten szczewik na każdo szłapa, ale na macocha nie pasowoł, bo miała platfusa.
A.: A cery miały blazy.
O.: Już tak miał wylazować, dziwoł się a tam w koncie normalnie umazany Kopciuszek, ja.
A.: I tak niechętnie trocha go zawołoł: "E, podstaw ino!"
O.: A Kopciuszek się troszka tak onaczył, pada: "Ja, a kaj ja tam pójda, ja..."
A.: I wtedy oczy mu się otwarły. Poznał ją po akcyncie.*

* Na podstawie wystąpienia "Kabaretu Młodych Panów".

Tekst zamieszczony w gazetce "Śląska Prohibicja" /Numer premierowy, jedyny i niepowtarzalny (czerwiec - sierpień 2017), Katowice - Nikiszowiec (Nikisz)/

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2029
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: