Dodany: 06.10.2017 13:23|Autor: Ewa Kuźniar

Żyć pasjami


Rozmowa jest naturalną ludzką koniecznością. Bez niej nie można uzyskać prostej informacji ani filozoficznej porady. Tylko szczera wymiana myśli przełamuje ludzką samotność. Albo zaraża pasją, która jest udziałem drugiego człowieka. Niekoniecznie trzeba się z kimś spotkać, żeby tego doświadczyć. Wystarczy sięgnąć po właściwą książkę.

Jacek Zelek, publicysta, bloger związany z przedsięwzięciami internetowymi zakonu Ojców Benedyktynów oraz ich wydawnictwem, przeprowadził serię wywiadów z osobami, które dzięki wyborowi życiowej drogi i swoim pasjom „nie są byle jakie”. W newsletterze zapowiadającym tę książkę znalazłam taką anegdotę o. Leona Knabita: „Kiedyś mała, pięcioletnia Hania chciała poczęstować mnie czekoladą. Odpowiedziałem, że swoją czekoladę już zjadłem, dziękuję, jestem stary. »Moja babcia jest stara i je czekoladę« – powiedziała dziewczynka. Bo twoja babcia nie jest byle jaką babcią i może jeść czekoladę. Popatrzyła na mnie ze zdumieniem: »Co znaczy byle jaka, nikt nie jest byle jaki, każdy jest jakiś«. Małe dziecko, a powiedziało pięknie. Pomyślałem, no malutka uczysz też starszego księdza”. Z tej historyjki wziął się tytuł omawianego zbioru. Pierwszym rozmówcą Zelka jest właśnie o. Leon Knabit (rocznik 1929), najpopularniejszy benedyktyn w Polsce, autor książek, bloger, niegdyś prowadzący w TVP1 talk-show „Ojciec Leon zaprasza”, program „Credo” i turniej wiedzy religijnej „Salomon”. Zasadniczy temat każdej z sześciu rozmów zawartych w tomie jest inny. Główne wątki mają tę właściwość, że są dobrze znane o. Knabitowi. Czy mówi o samotności, starości, sztuce wygłaszania kazań, czy o miłości do zwierząt – mówi jako praktyk. Nawet wegetarianizm nie jest mu obcy, dzięki tej diecie odzyskał zdrowie. Nie ocenia jednoznacznie, często mówi: nie wiem. Wspomina swoje dzieciństwo i młodość, ale ma świadomość, że czasy były wtedy inne, zachowuje dystans i nie narzuca dawnych obyczajów. Próbuje zrozumieć obecny świat oraz tych, którzy z niego nie korzystają i tych, którzy korzystają w nadmiarze. To człowiek, który odnalazł swoje miejsce w życiu i z tej pozycji jest wiarygodnym obserwatorem współczesności. Mimo że jako zakonnik kieruje się wyrazistymi zasadami, nie wykorzystuje ich do potępiania, pouczania i wytykania błędów. Cudze zagubienie czy grzech mobilizują go do usilniejszej modlitwy i pomocy. Myślę, że duchowieństwo w Polsce stanowi tak różnorodną grupę, iż warto poznawać nietuzinkowych jego przedstawicieli, którzy przełamują obiegowe, medialne sądy o ludziach Kościoła.

Następny trzy wywiady były dla mnie najbardziej interesujące ze względu na temat.

O. Szymon Hiżycki, benedyktyn, opat klasztoru w Tyńcu, opowiada o duchowości Ojców Pustyni (IV-V w.), modlitwie Jezusowej, a także o projekcie wydania w języku polskim pełnego tekstu „Filokalii”. Ojcowie Pustyni, mimo odmiennego trybu życia, ascezy, srogich umartwień walczyli z dobrze nam znanymi „namiętnościami” (dziś powiedzielibyśmy: wadami, grzechami), żeby osiągnąć to samo – wewnętrzną niezależność. Zmieniły się sposoby osiągania tej wolności, ale Ojcowie nadal służą mądrą radą wszystkim, którzy chcą w tę drogę wyruszyć. Żeby jednak móc skutecznie korzystać z ich doświadczeń, trzeba nabyć nieco wiedzy o ówczesnym świecie, zrozumieć język pojęć, jakimi się posługiwali. Uważny czytelnik wynotuje tytuły książek, które poprowadzą go do zażyłości z mnichami sprzed wieków. Poznałam tu także definicję gadulstwa, która odnosi się do modlitwy – jest ono upajaniem się własnymi słowami. Można ograniczyć to uchybienie ucząc się modlitwy Jezusowej, mniej znanej wśród zachodnich chrześcijan. Nie ma w niej miejsca na wielomówstwo, powtarza się Imię Jezusa lub formułę z tym Imieniem zawartą w jednym zdaniu. Ta krótka, powtarzana wiele razy modlitwa może w nas wzbudzić jedynie pokorę. Jan Kasjan wprowadził ją w innym brzmieniu (cytat z psalmu: „Boże, wejrzyj ku wspomożeniu memu; Panie, pospiesz ku ratunkowi memu”) w V wieku. Skutek ma być ten sam: przemiana życia i modlitwa nieustanna, która nie obrasta w bardzo interesowne intencje. Jak mówi o. Hiżycki: w modlitwie chodzi tylko o Boga. Praktykowanie każdej modlitwy wymaga wytrwałości i wielkiej wiary, bo jedynie wobec Boga odzyskujemy siebie w najlepszym wydaniu, bez atrybutów powodzenia i szczęścia zgodnych z obowiązującymi na świecie przepisami. Hezychiusz z Synaju (VIII-IX w.) przekonuje: „Jak deszcz, im częściej pada, tym bardziej zwilża ziemię, tak również święte imię Jezusa, jeśli się je często wymawia i wzywa, napełnia ziemię naszego serca radością i weselem”[1]. Słowo filokalia oznacza umiłowanie piękna albo też antologię pięknych i wartościowych tekstów. Taki wybór tekstów greckich, pochodzących z wieków od IV do XV, ułożyli św. Makary z Koryntu i św. Nikodem Hagioryta. Pełna wersja „Filokalii”, jak dotąd, nie ukazała się w Polsce. Od niedawna są już do nabycia w Wydawnictwie Benedyktynów Tyniec pisma Pseudo-Antoniego Wielkiego oraz Izajasza Anachorety. Pierwszy skupia się na pobożności i praktykowaniu cnót, drugi na uważności, czujności w życiu duchowym. Tę wydawniczą inicjatywę podjął o. Hiżycki, aby przekazać schedę po mistrzach mądrości czytelnikom, którzy chcą podążać podobnymi ścieżkami ducha. Biorąc pod uwagę, że tyle jest duchowości, ilu ludzi, natchnionych tekstów nigdy nie będzie za wiele.

Należę do pokolenia, które uczyło się pisać za pomocą obsadki, stalówki i kałamarza z atramentem. Wiem, co to jest kleks i do czego służy bibuła, wiem też, jak wielki trud trzeba podjąć, kiedy atrament wyleje się na zeszyt z notatkami. Nauka pisania nie jest prosta dla dziecka, nauka kaligrafii nie jest łatwa dla dorosłego… Ewa Landowska i Barbara Bodziony prowadzą kursy i warsztaty pięknego pisania. W 2016 roku wydały podręcznik do nauki kaligrafii „Piękna Litera. Uncjała, italika”. Jest już zapowiadany tom drugi: „Piękna Litera. Minuskuła karolińska, Copperplate script”. W dwóch rozmowach z Jackiem Zelkiem autorki mówią bez ogródek, że nauka stawiania ozdobnych liter trwa lata, a na osiągnięcie doskonałości składają się godziny żmudnych ćwiczeń. Mimo to wiele osób podejmuje naukę, także samodzielną, za pomocą książek oraz Internetu. Jak każda praca, która nie przychodzi bez wysiłku, i ta ma dla zapaleńców nagrody w postaci cierpliwości, dokładności i zaangażowania, przebywania w innym wymiarze: wymiarze Sztuki. Kaligrafia stanowi bowiem rodzaj twórczości. Według Franciszka Starowieyskiego „Litera jest wieczna. W literze jest harmonia świata”[2]. Na takie pełne pasji wyznanie można odpowiedzieć tylko gotowością do podjęcia próby pięknego pisania…

Tom zamykają rozmowy z dziennikarzem kulturalnym Łukaszem Wojtasikiem i fotografem Robertem Krawczykiem: o sztuce przeprowadzania wywiadów oraz o sztuce obserwowania rzeczywistości okiem uważnym i wrażliwym na ludzkie biedy.

Każdy z nas jest kimś; pamiętając o tym, poszukajmy swojej pasji, o której kiedyś komuś opowiemy…


---
[1] Jacek Zelek, o. Leon Knabit, „Nikt nie jest byle jaki”, Wydawnictwo Benedyktynów Tyniec, 2017, str. 141.
[2] Tamże, str. 182.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3277
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: