Prawa kobiet
Recenzentka: porcelanka
„Czy zabiła Kamala? […] Z równą łatwością potrafiła się przekonać, że dopuściła się morderstwa, jak i że nie była zdolna do takiego czynu. Żony, matki, córki po prostu nie robią tego typu rzeczy”[1].
Ziba – matka czworga dzieci i przykładna żona – zostaje oskarżona o zabójstwo męża i trafia do Czil Mahtab, afgańskiego więzienia, gdzie oczekuje na wyrok. Jej sytuacja jest niezwykła z tego powodu, że mimo iż znaleziono ją zakrwawioną na miejscu zbrodni, ma szansę na proces – rodzina zmarłego nie zdążyła wymierzyć krwawej zemsty przed nadejściem policji.
Nadia Hashimi w „Domu bez okien” podejmuje temat praw kobiet i ich sytuacji we współczesnym Afganistanie. W kraju, gdzie „wartość kobiety jest odmierzana z naukową precyzją – we krwi. Kobieta jest warta tyle, ile krople jej krwi w noc poślubną, comiesięczny strumyk przelewany w rytm księżyca i rzeka niosąca na świat dzieci jej męża”[2]. To sprawia, że jest nieczysta – nie może dotykać Koranu w trakcie menstruacji, a jej słowo jest warte połowę tego, co słowo mężczyzny. „Bóg dał żółwiom grubą skórę. Przychodzą na świat, wiedząc, że będą jej potrzebować. Kobiety nie mają tego luksusu”[3].
Ziba nie miała łatwego życia; wcześnie straciła ojca, a jej matka uchodziła za czarownicę. Została wydana za mąż w wieku 17 lat za obcego człowieka, urodziła sześcioro dzieci, dwoje z nich zmarło. Każdy dzień był dla niej walką o to, by dzieci miały co jeść i przeżyły. Po osadzeniu jej w więzieniu syn i córki zostają oddani pod opiekę rodziny męża. W niewinność milczącej kobiety wierzą jedynie jej matka Gulnaz i adwokat Jusuf. Jednak system prawa i wymiar sprawiedliwości w Afganistanie nie funkcjonują prawidłowo – pozostają w rękach niewykształconych, skorumpowanych ludzi, a prawo nie jest stosowane w praktyce. Jusuf – Afgańczyk wychowany i wykształcony w Stanach Zjednoczonych – zrobi wszystko, aby skutecznie bronić oskarżonej i uchronić ją przed skazaniem na powieszenie. Czy jest w stanie odnaleźć prawdę, dowiedzieć się, co naprawdę zdarzyło się na przydomowym podwórku?
„Dom bez okien” to wstrząsający obraz łamania praw człowieka i dyskryminacji kobiet. Chociaż historia opowiedziana przez Hashimi jest fikcyjna, pisarka w podziękowaniach przyznaje, że korzystała z raportów, opracowań i konsultacji specjalistów w zakresie afgańskiego prawa i systemu więziennictwa. Dzięki temu może pod płaszczem literackiej fikcji przemycić wiele wstrząsających prawd i faktów. Jak ten, że „w języku dari nie ma osobnego słowa na gwałt […]. Zupełnie jakby brak słowa przeczył istnieniu zbrodni”[4].
Kolejne karty powieści przewraca się z zaciekawieniem. Amerykańska pisarka, posługując się prostym językiem i gawędziarskim stylem, opowiada przerażającą historię, w której mieszają się pojęcia oprawców i pokrzywdzonych. Tworzy postaci z krwi i kości, w brutalnym świecie wciąż jeszcze wierzące nie tylko w fatalizm, ale również w magię zdolną odwrócić zły los.
„Dom bez okien” to poruszający obraz życia kobiety w społeczności, gdzie królują aranżowane małżeństwa, za miłość można trafić do więzienia, a zamiast sprawców gwałtów są karane ich ofiary. To świat, którego zasady są tak różne od nam znanych, że wywołują oburzenie i niedowierzanie. To świat, w którym „dla kobiet czas biegnie inaczej. Męczą nas długie godziny wczoraj, nęcą krótkie chwile jutra. Oto jak żyjemy: rozdarte między tym, co było i tym, co będzie”[5].
---
[1] Nadia Hashimi, „Dom bez okien”, przeł. Urszula Gardner, Wydawnictwo Kobiece, 2017, s. 91.
[2] Tamże, s. 240.
[3] Tamże, s. 257.
[4] Tamże, s. 354.
[5] Tamże, s. 166.
Autor: Nadia Hashimi
Tytuł: Dom bez okien
Tłumacz: Urszula Gardner
Wydawca: Wydawnictwo Kobiece, 2017
Liczba stron: 496
Ocena recenzentki: 5/6
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.