Niezwykła pieśń o wolności i zniewoleniu [recenzja przedpremierowa]
Autorka recenzji: Kinga Młynarska
Każdy czytelnik „Księgi nocnych kobiet” zwróci uwagę przede wszystkim na wyjątkową narrację. Marlon James oddał głos niewolnicom z plantacji trzciny cukrowej w majątku Montpelier. To zainspirowana prawdziwymi zdarzeniami historia buntu, który wznieciły jamajskie kobiety na przełomie XVIII i XIX w.
Na tę powieść składają się historie jej bohaterek. Kluczową postacią jest Lilit, córka niewolnicy i nadzorcy, bezwzględnie wykorzystującego władzę. Dziewczyna wyróżnia się zuchwałością i pewnością siebie. Nie przypomina innych czarnoskórych, hardość co rusz przysparza jej kłopotów. Z opresji zawsze ratuje ją Homer, najbardziej służalcza z niewolnic, z którą jednak każdy (nawet biały) się liczy. Starsza kobieta ma w sobie pewien magnetyzm – przyciąga tajemnicą z przeszłości, wie dużo, a zdradza niewiele, jej zachowanie intryguje. Jest doświadczona, obdarzona mądrością oraz wyczuciem, dzięki którym zyskała swoją pozycję.
Lilit to wyjątkowa osoba. Ma więcej szczęścia niż rozumu, lubią ją też siły nadprzyrodzone. Każdy, kto stanie jej na drodze, w dziwny sposób zostaje zneutralizowany. To budzi lęk wśród niewykształconej gawiedzi, jest też przyczyną społecznego wykluczenia. Po wypadku z Parysem Lilit musi się ukrywać, będące skutkiem jej krnąbrności zdarzenie skazuje ją na publiczną chłostę i zbiorowy gwałt. Jednak to dopiero początek koszmaru bohaterki. Ile jest w stanie znieść człowiek? James udowadnia, że naprawdę dużo, ale każdy ma swoją granicę wytrzymałości – jeden się poddaje, drugi poprzysięga zemstę.
Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu
Marlon James subtelnie wplata w treść historię jamajskich niewolników. Wspomina jakby mimochodem o brytyjsko-hiszpańskiej walce o dominację nad Jamajką, wymienia wszystkie epizody, w których rdzenni mieszkańcy buntowali się przeciw kolonizatorom. Nocne kobiety, z Homer na czele, spiskują. Pamiętając walkę swoich przodków, mając na uwadze własne krzywdy, planują kolejny przewrót. Liczą na Lilit, ale po której stronie stanie w końcu ta dziewczyna, w połowie biała, w połowie czarna?
W pełnej dramatyzmu i tragicznych zdarzeń powieści mnóstwo miejsca zajmują smutek i strach. Nie ma tu zbyt wiele przestrzeni dla szczęścia i spełnienia. Z tego powodu tak wielkie emocje budzą bohaterowie, którzy czerpią radość z prostych rzeczy. Dla nich poważna rozmowa może być powodem do zadowolenia, łaskawsze spojrzenie budzi niemal ekscytację. Najczęściej jednak zadowolenia szukają w pozbawionych intymności i subtelności aktach seksualnych. Nie znaczy to, że brakuje tu lojalności, przyjaźni czy miłości. Jednak wszelkie uczucia są bardzo szorstkie. Dlatego tak wstrząsają naszą wrażliwością. To, co nam zdaje się niepojęte, wyznaczało codzienność bohaterów „Księgi…”.
Specyficzny styl to niewątpliwie największy atut tej powieści. Dzięki niemu jesteśmy maksymalnie zaangażowani. Narrator spoufala się z nami, opowiadając o każdym szczególe życia na plantacji, nawet najbardziej osobistym. To w zasadzie mowa gminu, pełna niewyszukanych wyzwisk, przekleństw, nielogiczności i uproszczeń. Dlatego wierzymy w tę opowieść i przeżywamy wszystko równie mocno co bohaterowie. Ale bywa i lirycznie – te rzadkie chwile, w których mówi się tu językiem poetów, wskazują na naprawdę niezwykłe momenty w życiu Lilit, Homer i innych „negrów”. To zadziwiające, jak bardzo literacka pozostała „Księga…” mimo przyjętej formy narracji. Znakomitą pracę wykonał polski tłumacz, Robert Sudół.
Wspaniali są też bohaterowie. James zaprezentował niebanalne, zapadające w pamięć osobowości. Dynamiczne, przeobrażające się pod wpływem (przeszłych lub przyszłych) zdarzeń. Stale dowiadujemy się zaskakujących szczegółów z ich życia, zadziwiają nas swoimi decyzjami. Lilit to postać kluczowa, jej swoista metamorfoza jest niejednoznaczna. Na jej przykładzie widać, jak skomplikowaną naturę ma człowiek, jak trudne stoją przed nim wybory.
Jest pewien prymitywizm w sposobie postrzegania świata przez bohaterów „Księgi…”. Ci niewykształceni ludzie pragną jedynie spokoju i zaspokajania instynktów. Właśnie to przede wszystkim ma swoje odzwierciedlenie w języku. James mocno zindywidualizował wypowiedzi – inaczej mówi Parys, a inaczej Homer. Nawet gdy wzajemnie się obrażają, można wyczuć ich hierarchię. Nie ma się właściwie czemu dziwić, bo przestrzeń, w jakiej poruszają się postacie, pozbawiona została wszelkiej szlachetności.
Jest w tej powieści i pierwiastek magiczny – wiara w duchy, zabobonne rytuały, modły do bóstw. Znamienne, że niewolnice pierwszej pomocy szukają w zaklęciach, urokach, warzą mikstury, składają ofiary. Miewają wizje, za sprawą obrzędów materializują się ich najskrytsze lęki i pragnienia.
„Księga nocnych kobiet” to wielowymiarowa opowieść o człowieku samotnym, zagubionym, zniewolonym. Nie tylko bowiem pieśni niewolnic traktują o pragnieniu wolności, także „biała pani”, Isobel, marzy, by wydostać się ze sztywnego gorsetu konwenansów. W tajemnicy, pod osłoną nocy, oddaje się niecnym rozrywkom, dającym jej namiastkę szczęścia i niezależności. Każdy z bohaterów został wciśnięty w wąskie ramy swoich obowiązków, których nie znosi.
To także książka o kobietach i ich pozycji. Już od dzieciństwa wpaja się im przekonanie o ich bezużyteczności. Córki są zmartwieniem, uczy się je pozostawać zawsze w cieniu, wykonywać polecenia i spełniać zachcianki mężczyzn. Nie wolno im się uśmiechać ani marzyć. Lilit początkowo nieświadomie, później z premedytacją (ale i strachem) wymyka się tym regułom.
Oczywiście przede wszystkim to historia o niewolnikach i rozmaicie rozumianym zniewoleniu. O pragnieniu wolności, o nieustannej walce o przetrwanie oraz godność. O bolesnej drodze do odkrywania własnej tożsamości, o próbie zrozumienia swojego dziedzictwa. I choć akcja toczy się na przełomie XVIII i XIX w., wymowa „Księgi…” jest uniwersalna, dzięki zawartej w niej symbolice można ją odczytywać na wielu płaszczyznach. To książka dogłębnie poruszająca, zachwycająca i obezwładniająca.
Lektura obowiązkowa!
Autor: Marlon James
Tytuł: Księga nocnych kobiet
Tłumacz: Robert Sudół
Wydawca: Wydawnictwo Literackie, 2017
Liczba stron: 480
Ocena recenzenta: 6/6
Kinga Młynarska jest autorką bloga dajprzeczytac.blogspot.com
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.