Dodany: 27.09.2017 01:45|Autor: Agnesja

Świetna książka


Wyobraź sobie, że wśród nas żyją Oni. Niezwykli, ponadprzeciętni, różnorodni i… bezlitośnie tępieni jasnowidze. Siedem zdolności dzieli ich na tych mniej ważnych i na tych, którzy mają wpływ na senne krajobrazy i jednocześnie Zaświaty, utrzymujące każde istnienie. Jest rok 2059. Sajon opanował znaczną część świata, wprowadzając surowe zasady – jasnowidze muszą zostać usunięci ze społeczeństwa. Ludzie niewidzący i nieświadomi otaczającej ich duchowej rzeczywistości prowadzą zwykłe, monotonne życie. Tak też powinni zachowywać się jasnowidze. Część z nich jednak nielegalnie wykorzystuje swoje umiejętności w tajemnych syndykatach. Dziewiętnastoletnia Paige Mahoney pracuje w kryminalnym podziemiu Sajonu Londyn. Pozyskuje informacje włamując się do umysłów ludzi, do ich sennych krajobrazów. Dziewczyna jest jasnowidzem rzadko spotykanego, niezwykle silnego rodzaju – śniącym wędrowcem. Jej zakazana działalność kończy się z chwilą przybycia do Szeolu I, z którego już nikt nie wraca.

Ta kolonia karna dla jasnowidzów istnieje od dwustu lat. Co dekadę odbywają się Żniwa: czas żywych zbiorów, czas okrutny dla jasnowidzów, czas satysfakcji dla kontrolujących Szeol Refaitów. Owa tajemnicza rasa obojętna jest na cierpienie innych, a nieposłusznym nie okazuje litości. Paige nie poddaje się ich surowym, okrutnym zasadom. Zrobi wszystko, żeby wrócić do Londynu i zniszczyć Szeol I, w którym w ciągu dwóch wieków straciło życie wielu jasnowidzów oraz ludzi pozyskanych ze Żniw. Dar, który posiada, może okazać się jednak niewystarczająco silną bronią…

„Czas żniw” Samanthy Shannon już na samym wstępie zasypuje nas wieloma zdarzeniami, dziwacznymi nazwami oraz trudnym do zrozumienia opisem funkcjonowania Sajonu. Po otwarciu książki można mieć wrażenie, że nagle wpada się w zupełnie inny, fascynujący świat o bardzo złożonej budowie. Następnie akcja płynąca w ekspresowym tempie pochłania nas bez reszty, tak że stopniowo układamy skomplikowaną konstrukcję funkcjonowania miasta oraz jego społeczeństwa w logiczną całość. Dla lepszej orientacji w świecie stworzonym w powieści z pewnością pomocny okaże się słowniczek zamieszczony na końcu. Tutaj kłaniam się wydawnictwu Sine Qua Non za trud przetłumaczenia wszystkich nazw w oryginalnym kontekście. Sam tytuł („The Bone Season”) został zamieniony w taki sposób, aby oddawał pierwotną dwuznaczność. Prawidłowa interpretacja obejmuje bowiem czas pozytywów, obfitości, a jednocześnie zbioru żywego żniwa. Z tego względu nikomu nie polecam lektury w oryginale, z wyjątkiem osób wykazujących umiejętność zauważenia i prawidłowego zrozumienia angielskiej gry słów.

Powieść, będąca zarazem pierwszą częścią siedmiotomowego cyklu, ma wiele zalet. Rozpocznę od krótkiej analizy fabuły, która części czytelników może wydawać się męcząca lub schematyczna. Surowe prawo władz – obecne. Odmienność głównej bohaterki – tak jest. Walka i trudy w starciu z okrutną kontrolą jej życia – jak najbardziej. Nie należy jednak poprzestawać na powtarzających się motywach, w końcu jest to opowieść o świecie przyszłości. Istnieje wiele powodów, dla których „Czas żniw” należy wynieść ponad inne dystopijne i fantastyczne powieści. Autorka daje tu ujście niesamowitej, bezgranicznej wyobraźni. Mamy do czynienia z wielowątkowością, tajemniczością świata przedstawionego, niesamowitymi, nadnaturalnymi umiejętnościami bohaterów oraz zawiłościami fabuły. Pisarka stworzyła rzeczywistość od podstaw, wykazując się przy tym ogromną kreatywnością.

Niewątpliwie największym plusem jest wartka akcja. Bohaterka szybko wpada w wir wydarzeń, których konsekwencją jest znalezienie się w Szeolu I. Razem z nią zostajemy przeniesieni w tajemnicze, kipiące okrucieństwem i bólem miejsce. Z czasem dowiadujemy się, jaką rolę odgrywa Paige oraz dlaczego Szeolowi I zależy na zdobywaniu nowych jasnowidzów. Liczne zagadki podsycają ciekawość, dzięki czemu grubą książkę można „połknąć” w zaskakująco krótkim czasie. Na przeczytanie ostatnich 250 stron poświęciłam pół nocy. Kiedy moje oczy odmawiały posłuszeństwa, pojawiała się myśl: „muszę to dokończyć, muszę wiedzieć, co się wydarzy”. Dlatego ostrzegam – „Czas żniw” niesamowicie wciąga, nie sposób się oderwać od lektury.

W książce spotykamy wielu bohaterów, z których najlepiej poznajemy Paige oraz jej Naczelnika, Refaitę. Ma on za zadanie trenować dziewczynę i wybadać możliwości jej daru. Z początku wydaje się ponury, a jednak odróżnia się od reszty Refaitów. Wydaje się, że ma inne intencje niż pozostali przedstawiciele jego rasy… Nie zdradzę całej fabuły powieści. Bądźcie tylko pewni, że nikt tu nie ma jasno określonych intencji.

Paige Mahoney jest postacią dobrze skonstruowaną, ma swoisty charakter i sposób myślenia. Łączą się w niej różnorodne cechy, takie jak odwaga, nieustępliwość, a także w niektórych momentach strach i niepewność siebie. Dzięki pierwszoosobowej narracji zgłębiamy jej przeszłość, obawy, słabe oraz mocne strony. Nie jest to bohaterka prosta, którą można opisać za pomocą pozytywnych i negatywnych cech. Ma w sobie skrajności, jak każdy prawdziwy człowiek. Mimo wszechobecnej fantastyki i surrealizmu postacie wydają się wiarygodne, tętnią życiem.

Przed rozpoczęciem lektury, a także w jej trakcie, ciekawiła mnie kwestia wątku miłosnego. Pojawił się on pod koniec książki. Nagły, zaskakujący, a jednocześnie stanowiący margines fabuły. Szczerze mówiąc, nie wiem, co mam o nim myśleć. Z początku wydał mi się zbyt banalny, prosty i zbędny, jednakże po krótkim namyśle popadłam w wątpliwości. Nie jestem z niego zadowolona, ale wydaje się on punktem wyjścia dla fabuły następnego tomu, gdzie z pewnością rozwinie się jeszcze bardziej. Wówczas, po lekturze, zapewne będę w stanie ocenić ten wątek. Na razie traktuję go jako mało znaczący element.

„Czas żniw” Samanthy Shannon niewątpliwie może dorównać największym fantastycznym bestsellerom, w tym takich autorów, jak Cassandra Clare. Łączy w sobie grozę, napięcie, wyobraźnię oraz inteligentną konstrukcję świata. Trudno obecnie znaleźć pozycję napisaną na tak wysokim poziomie. Zaskakuje, wciąga, wręcz pochłania czytelnika. Śmiało mogę stwierdzić, że jest to najlepsza powieść fantastyczna, jaką dotąd przeczytałam. A ja pozostałam śniącym wędrowcem – wędrującym po stronach niesamowitej książki w samym środku nocy.

Polecam, warto!


[Recenzja umieszczona także na moim blogu]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 518
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: