Dodany: 03.09.2017 14:35|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Książka: Muzeum niewinności
Pamuk Orhan

2 osoby polecają ten tekst.

Pamięć może tkwić nawet w niedopałkach


Różne, najróżniejsze eksponaty można napotkać w zbiorach muzealnych: dzieła sztuki, okazy przyrodnicze i przedmioty codziennego użytku, pamiątki po znanych osobistościach, akcesoria obrazujące rozwój jakiejś szczególnej dziedziny ludzkiej działalności. Ale cztery tysiące dwieście trzynaście papierosowych niedopałków, w dodatku wszystkich tego samego gatunku? Jakąż one mogą opowiedzieć historię, czego i kogo nauczyć, nawet znajdując się w towarzystwie niedojedzonego rożka waflowego, butelek z resztkami napojów, garści łyżeczek, paru porcelanowych psów i wraka samochodu? Ale z drugiej strony, czyż nie jest tak, że każda ekspozycja ma jakiś sens? Rzecz tylko w tym, by był ktoś, kto ten sens przed nami odkryje. W „Muzeum niewinności” tą osobą jest Kemal Basmacı, starzejący się samotny mężczyzna, któremu zgromadzenie demonstrowanych zbiorów zajęło trzydzieści lat. Cofnijmy się w przeszłość i dajmy się poprowadzić wspomnieniom tego niezwykłego kustosza pamięci.

Druga połowa lat 70. XX wieku. Trzydziestoletni Kemal jest typowym przedstawicielem swojej klasy społecznej, synem dobrze prosperującego biznesmena. Jego rodzina ma do dyspozycji letni dom, gosposię, kucharza i szofera, on sam zdobył prestiżowe wykształcenie, kieruje jedną z ojcowskich spółek i właśnie szykuje się do zaręczyn z Sibel, równie dobrze wyedukowaną panną z tego samego środowiska. Oboje są nowocześni; wprawdzie czasem bywają w meczecie i obchodzą najważniejsze święta, ale tradycyjnej obyczajowości nie hołdują i nie zważają na nakazy dotyczące czystości przedmałżeńskiej. Bardziej ortodoksyjni rodacy uznaliby Sibel za zhańbioną, ale wszyscy są pewni, że do ślubu tak czy owak dojdzie, więc jakież to ma znaczenie? I pewnie rzeczywiście by nie miało, gdyby nie złośliwy los, który każe Kemalowi dostrzec na wystawie butiku markową torebkę i podsuwa mu pomysł nabycia jej na prezent dla już niebawem oficjalnej narzeczonej. Ekspedientką w sklepiku jest daleka powinowata – wnuczka pasierbicy dziadka ze strony matki - osiemnastoletnia Füsun, którą Kemal ostatni raz widział jako małe dziecko. A teraz dostrzega w niej połączenie kobiecego wdzięku z dziewczęcą niewinnością; nie, to za mało powiedziane, to, czego doświadcza, to piorunujące rażenie strzałą Amora, istne trzęsienie ziemi, które za chwilę wywróci do góry nogami całe jego poukładane życie. Może by się jeszcze jakoś otrząsnął, gdyby nie kolejna perfidna zagrywka losu, podszeptującego próżnej Sibel, by zdyskredytowała prezent jako tandetną podróbkę. Kemal wraca do butiku, domagając się zwrotu pieniędzy i… chyba nie mamy wątpliwości, co będzie dalej: obopólne i kompletne zauroczenie, szalony przypływ tkliwości i pożądania zarazem, nieuchronnie pchający niewinne dziewczę w ramiona doświadczonego „kuzyna”. Tak się składa, że młody człowiek dysponuje samodzielnym lokalem, wykorzystywanym przez matkę jako magazyn chwilowo niepotrzebnych ubrań i sprzętów. Pośród zakurzonych bibelotów i nienoszonych sukien każdego dnia w przerwie obiadowej dokonuje się spełnienie nieoczekiwanego i nieopanowanego uczucia. Ani Füsun, ani Kemal nie zastanawiają się, co będzie dalej; oboje zdają sobie sprawę, że nie może to trwać w nieskończoność, lecz nie są w stanie podjąć żadnej sensownej decyzji. Kemal powinien ożenić się z kobietą, która – jak to się górnolotnie mawia – oddała mu swą niewinność. A skoro otrzymał ten dar od dwóch, to niezależnie, co postanowi, i tak przynajmniej jedna z nich znajdzie się w co najmniej niewygodnej sytuacji. Środowisko elity biznesowej jest bardziej postępowe, więc gdyby się rozstał z Sibel, aż tak bardzo nie zepsuje jej to opinii, za to on sam bez wątpienia straci reputację; uniknie tego, jeśli zostawi na lodzie ubogą Füsun, ale prawie na pewno zrujnuje jej życie. A może nic nie zmieniać? Przecież byłoby go stać na utrzymanie i żony, i kochanki, umiałby też tak zaaranżować sytuację, żeby ta pierwsza nie wiedziała o tej drugiej, ale czy Füsun, dziewczyna z przyzwoitego domu, zgodziłaby się na tak upokarzającą rolę? W końcu decyzja zapada i Kemal prawie od razu wie, że będzie tego żałował, choć jeszcze nie zdaje sobie sprawy, jak wiele straci… Pozostanie mu tylko gromadzenie pamiątek, a kiedy będzie mu się zdawało, że jeszcze zdoła odzyskać zmarnowaną szansę, los znów z niego zadrwi, i to jeszcze okrutniej, niż dotąd.

A cóż to – chciałoby się zapytać – noblista serwuje nam banalny turecki melodramat? Cóż… jeśli jest on banalny, to w takim samym stopniu, jak „Czerwone i czarne”, „Pani Bovary” czy „Anna Karenina”. Bo tak to już jest, że miłość zakazana, czy nawet nie zakazana, tylko w jakimś stopniu irracjonalna, zawsze może stać się miłością obsesyjną i destrukcyjną, czasem dla jednej ze stron, czasem dla obu. Tego nas uczy klasyka literatury, a właściwie nie tyle uczy, co informuje, bo czyż można z takich historii wyciągnąć jakąś nauczkę? Kto byłby gotów zagwarantować, że pójście w tym pierwszym rozstrzygającym momencie za głosem serca, a nie rozsądku - czy też odwrotnie - przyniesie pomyślniejszy obrót spraw? A może taka sytuacja od początku jest sytuacją bez wyjścia, węzłem gordyjskim, którego rozsupłać nie sposób, a cięcie miecza sprawy nie rozwiąże, bo ludzkie uczucia to materia bardziej skomplikowana niż kawał sznura?

A może to powieść nie tylko o miłości? A jeśli tak, to o czym?
O kłamstwie, które ma co najmniej tyle samo oblicz, ile miłość, od delikatnych przemilczeń i subtelnych niedopowiedzeń po całe wielopiętrowe konstrukcje z nieprawdziwych faktów i fałszywych słów? Bo tu kłamią prawie wszyscy. Kemal okłamuje Sibel, spotykając się z Füsun, i Füsun, dając jej próżną nadzieję, ale nie dość tego, posuwa się ona do kłamstwa i oszczerstwa zarazem, by zrobić na liście zaproszonych gości miejsce dla Keskinów; okłamuje własną rodzinę, zatajając przed nią swoje uczuciowe zawirowania, i rodziców Füsun, wchodząc w rolę towarzyskiego krewniaka. Tarık kłamie, udając, że nie zdaje sobie sprawy z celu wizyt „kuzyna” ani z prawdziwych uczuć córki, a Nesiba – ukrywając swoje pragnienia co do przyszłości dziewczyny. Füsun okłamuje Kemala, uciekając przed nim, a potem Feriduna, wkładając maskę zakochanej żony. Kemal brnie w kolejne kłamstwa, ociągając się ze sfinansowaniem projektu Feriduna, by uniemożliwić Füsun wejście w środowisko filmowców, a później ukrywając przed wspólnikami poniesione na ten cel wydatki…
O pamięci, która jest tak zmienna i ulotna, że trzeba ją wspomagać gromadzeniem słów i rzeczy. Pamięć o ludziach, którzy odeszli, o zjawiskach i uczuciach, które przeminęły, trwa tak długo, jak życie świadków. Z chwilą, gdy przeminą i świadkowie, pozostaje tylko to, co materialne, ale w starych przedmiotach tkwi jedynie potencjał pamięci, którego nie sposób uruchomić inaczej, niż za pomocą słów. Cóż by nam dał widok tych czterech tysięcy dwustu trzynastu niedopałków, gdyby nie przejmująca historia kolekcjonowania ich przez Kemala?
No i o Stambule, tak jak zresztą każda inna powieść Pamuka. O mieście jako takim, które możemy – posługując się tropami podanymi przez Kemala – przemierzyć z północy na południe i ze wschodu na zachód, albo odwrotnie. I o ludziach, żyjących tam w ostatniej ćwiartce XX wieku, o ich obyczajach, strojach, filmach, które oglądali i potrawach, które jadali. Wielu z nich już dawno nie ma, a i samo miasto się zmieniło – tu znikł budynek, tam przybył nowy, gdzieś się zmienił szyld nad sklepem, gdzie indziej nazwa ulicy – ale tamten czas, uchwycony piórem pisarza, nadal trwa na zadrukowanych stronicach.

Tylko dla samej tej panoramiczności i wieloznaczności warto „Muzeum niewinności” przeczytać. Ale jeszcze bardziej warte jest uwagi ze względu na kunszt, z jakim autor relacjonuje koleje losu swoich bohaterów. Gdybym miała podać pierwsze skojarzenie z dowolnym utworem innego autora, bez wątpienia byłoby to „W poszukiwaniu straconego czasu”. Bo nie dość, że Pamuk tego samego dokonuje – odtwarza portret minionego czasu poprzez historię bardziej lub mniej wyimaginowanego narratora, poprzez obrazy zapisane w jego pamięci, a wywoływane widokiem pejzażu, smakiem potrawy czy napoju, dotknięciem przedmiotu – to jeszcze używane przezeń środki wyrazu momentami ogromnie przypominają te wykorzystane przez Prousta. Pamuk jest trochę bardziej współczesny, śmielej eksperymentuje z formą –weźmy raz zabawne, a innym razem zagadkowe tytuły, jakie nadaje poszczególnym odcinkom swojej opowieści, weźmy jeden z tych rozdziałów, w którym przez kilkanaście stron wylicza czynności i zdarzenia, każde zdanie zaczynając od tego samego słowa – ale i tak jego styl zdradza tę subtelność, jaką cechowali się dawni mistrzowie pióra, umiejący tak samo wyraziście opisać smak oranżady, atmosferę starego kina i przebieg miłosnych uniesień, w tym ostatnim przypadku nie używając ani jednego wulgaryzmu i nie epatując anatomiczno-fizjologiczną dosłownością. Za te doznania estetyczne jestem w stanie wybaczyć autorowi parę dłużyzn, których być może zresztą wybaczać nie trzeba: równie dobrze może to być zabieg celowy, podkreślający obsesyjność wspomnień Kemala.

Jedyny rzeczywisty mankament jest od autora niezależny; umieszczenie przypisów na końcu zawsze jest dla czytelnika niewygodne, a w ebooku jeszcze bardziej, niż w wersji papierowej. Ale o tym szybko zapomnimy, a wrażenie obcowania z doskonałą prozą pozostanie jeszcze długo…

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 648
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: