Dodany: 02.09.2017 20:19|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Nie ten ojcem, kto spłodził, lecz ten, kto wychował!


Gdybyśmy nawet nie czytali żadnego z wcześniejszych opracowań ujawniających detale ze świata „Gwiezdnych Wojen” i nie zaglądali do Wookiepedii, z samego “Przebudzenia Mocy” już wiemy, że usiłowania utrzymania demokracji w Republice spełzły na niczym, wskutek czego doszedł do głosu tyrański reżim zwany Najwyższym Porządkiem, a próba odrodzenia zakonu Jedi zakończyła się jeszcze gorzej: szkolony przez Luke’a syn Hana i Lei przeszedł na ciemną stronę Mocy, sam Luke zaś definitywnie udał się na wygnanie. Ale co było wcześniej?

W 28 roku Nowej Ery, sześć lat przed tym, jak rozpoczną się wydarzenia opisane w „Przebudzeniu Mocy”, młody Ben Solo jeszcze pobiera nauki u wuja (obaj, ukryci w jakimś galaktycznym zakamarku, w ogóle nie pojawiają się na scenie), a jego rodzice zajmują się tym, co potrafią najlepiej – Leia działalnością polityczną, zaś Han rozmaitymi aktywnościami z zakresu pilotażu, już raczej bez przemytu, ale wciąż noszącymi w sobie element ryzyka – z rzadka spotykając się osobiście (co nie znaczy, że ich związek źle funkcjonuje; zapewne mniej by się kochali, gdyby zyskali więcej wspólnego czasu kosztem zrezygnowania ze swoich pasji…). W Senacie trwają stałe tarcia – dwa stronnictwa, populiści i centryści, zażarcie sprzeczają się o najbłahsze sprawy, nie dotykając kwestii najbardziej istotnych, a każde z nich aż się pali do zdyskredytowania przeciwników. Jednak czasem muszą współpracować, na przykład gdy trzeba rozpracować pewną organizację przestępczą, zagrażającą dobru planety Ryloth, a jak się okaże, także i innych części Galaktyki. Leia i towarzyszący jej z ramienia centrystów młody Ransolm Casterfo początkowo są do siebie bardzo niechętnie nastawieni, lecz z czasem zaczynają się nieco lepiej rozumieć – zwłaszcza gdy Casterfo wspomina o swoim nieszczęśliwym dzieciństwie, za które odpowiedzialność pośrednio ponosi Darth Vader. Podczas swojej misji odkrywają, że z kartelem Rinnrivina Di powiązane jest jeszcze jedno zagrożenie dla Galaktyki: tajemnicza paramilitarna organizacja Amaxinów. Niestety, gdy już blisko do wyboru Lei na stanowisko Pierwszego Senatora, znajduje się ktoś, kto publicznie podważa jej wiarygodność, ujawniając tożsamość jej biologicznego ojca. Ledwie nawiązana przyjazna relacja z Casterfo rozpada się, a i w jej własnym stronnictwie niewiele jest osób, które nie zmieniają do niej nastawienia. Leia postanawia się wycofać z polityki, co nie znaczy, że odpuszcza sobie dokończenie śledztwa we własnym zakresie (z pomocą pilota Jopha i asystentki Greer). A skutki tego są doprawdy nieprzewidywalne…

Gdyby zapomnieć o tych wszystkich kosmicznych supertechnologiach, „Więzy krwi” trzeba postrzegać jako powieść traktującą przede wszystkim o mechanice władzy i meandrach polityki, o tym, do czego jest zdolny człowiek za wszelką cenę pragnący splendorów i czego doświadcza osoba uczciwa, wmieszana w ten brudny świat. Bardzo dobrze nakreśloną – bo niejednoznaczną, inaczej niż demonicznie wredna i podstępna lady Carise – postacią jest Ransolm, który przez dłuższy czas tak naprawdę sam nie bardzo wie, czego chce, wijąc się niczym robak na szpilce w próbach pogodzenia poglądów należnych centryście z emocjami, jakich doznaje, gdy konfiguracja wydarzeń otwiera mu oczy na pewne sprawy. Proporcja elementów politycznych i psychologicznych do przygody i sensacji jest dostatecznie wyważona; jedyne drobne mankamenty konstrukcyjne to obdarzenie Lei – po tylu latach siedzącego trybu życia i statecznych rozmyślań! – sprawnością fizyczną i refleksem godnymi jakiejś międzygwiezdnej piratki oraz zbyt duże nagromadzenie szczęśliwych przypadków w finale dramatycznej przygody na Sibensko.

Teraz, kiedy już wiadomo, jak powstał Ruch Oporu, można spokojnie czekać na „Ostatniego Jedi” (który będzie czymś zupełnie innym, niż wydany przed kilku laty „Ostatni Jedi” Reavesa i Bohnhoff, stanowiący kontynuację „Nocy Coruscant”).

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 267
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: