Dodany: 01.09.2017 16:42|Autor: kornwalia

Włosy dęba stają...


Bakan jest ostry i konkretny jak żyleta. Zajął się kwestią traktowania dzieci przez wielkie korporacje. Rzuca statystykami, wynikami badań, artykułami jak z rękawa. Nie robi tego w sposób przesadnie suchy i po akademicku nudny, ale też nie ma tu populizmu czy lania wody, coby autor mógł przedstawić w jakiś zjadliwy sposób swój pogląd. Początkowo byłam troszeczkę sceptyczna, bowiem na pierwszy ogień wziął on przeróżne gry komputerowe i aplikacje mobilne. Za bardzo do mnie nie trafia argument, że gry są odpowiedzialne za przemoc i znieczulicę, choć faktycznie małe bąble nie powinny grać w jakieś dziwne "odmóżdżacze" typu "Zabij swoją żonę"... Tak więc początek książki jest nieco histeryczny, jednak im dalej w las, tym Bakan podnosi coraz ciekawsze argumenty udowadniające tezę, że wielkie korporacje nie mają żadnych skrupułów przed zarabianiem na dzieciach. Muszę przyznać, że szybko włosy zaczęły stawać mi dęba!

To, co pisze on o rynku leków psychotropowych mrozi krew w żyłach. Nie jest przesadą powiedzenie, że firmy farmaceutyczne mają wręcz na sumieniu życie niektórych dzieci... To tylko pogoń za pieniędzmi, nic innego, nawet w tak poważnej dziedzinie jaką jest medycyna. Ale to ta moja naiwność, w końcu ten rynek to tylko komercja, o czym świadczą perypetie leków na AIDS. W każdym razie od tego rozdziału czytałam już "Dzieciństwo w oblężeniu", kręcąc głową z niedowierzaniem.

Ciekawie opowiada też autor o zmianach w systemie edukacji, poświęca temu zagadnieniu kilka rozdziałów, rozpatrując je pod kilkoma kątami, naprawdę bardzo trafnie. Z kolei części omawiające zanieczyszczenie środowiska naturalnego (i udawanie, że nic się nie dzieje, to nie oni, problemu nie ma, to nie powoduje żadnych chorób - sic!) oraz produkcję z użyciem trujących substancji całkowicie mnie już przeraziły. Zaczęłam inaczej patrzeć na przedmioty codziennego użytku, zabawki, nawet na własną kurtkę... Człowiek ma ochotę się po prostu wynieść tam, gdzie nie sięga cywilizacja, chodzić w spódniczce z liści, dziecko wykształcić samemu i zaszyć się niczym Thoreau na zawsze. A przecież tak się w życiu nie da. I może będę miała wpływ na to, że nikt mojego dziecka nie będzie faszerował psychotropami od małego oraz na to, czy koło mojego domu będą składowane jakieś niebezpieczne odpady, ale już nie da się uniknąć na przykład tego, że będzie ono miało styczność z jakaś substancją tylko dlatego, że dostanie breloczek, czy będzie bawić się krążkiem hokejowym...

Książki z serii Spectrum tradycyjnie podnoszą mi ciśnienie. Taka to cena poszerzania horyzontów. Polecam.

[recenzję zamieściłam wcześniej na swoim blogu]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 834
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 14.02.2019 07:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Bakan jest ostry i konkre... | kornwalia
Po 50 stronach podobnie jak Ty mam mieszane uczucia - oby było lepiej. Bo na razie jak "rzuca statystykami" w sposób manipulancki, to mi się chce podobnie książką rzucić - np. na s.41. pisze:

"(...) już 3 miesiące po tym, jak w 2008 roku [gra] pojawiła się w internecie, miała 20 milionów zarejestrowanych graczy, którzy miesięcznie poświęcali jej łącznie 2 miliardy minut."

NO NIEŹLE, można by sobie powiedzieć, 2.000.000.000 minut to przecież ponad 3805 lat! Tyle, że... przy 20 milionach użytkowników oznacza to 3 i 1/3 minuty dziennie. To już raczej nie brzmi tak alarmistycznie. Po co stosować takie manipulacje? Zarzuca twórcom gier "granie na emocjach, wykorzystując czynnik strachu" - i sam dopuszcza się dokładnie tego samego! Już nie mówiąc o kilkukrotnie powtarzanym w 1. rozdziale słowie-wytrychu "neoliberalizm" - którego należy się wystrzegać z tytułu samego faktu, że używamy tego słowa, bez uzasadnień ani definicji - taka amerykańska wersja rodzimego obrzucania przeciwników łatką "faszyzmu".
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: