W tytule fragment piosenki. Apasz to wg Słownika Języka Polskiego: "człowiek należący do świata przestępczego, opryszek, rzezimieszek". No tak, to zgodnie z tą definicją właściwie Stasiek apaszem wcale nie był. Mowa tu oczywiście o Stanisławie Grzesiuku, a w tytule fragment piosenki, którą wykonywał.
Grzesiuk i jego piosenki były koszmarem mojego dzieciństwa. Nie cierpiałam tego chropowatego głosu, dziwacznej gwary, grania bandżoli dobywające się z płyt analogowych puszczanych na gramofonie zwanym wtedy potocznie adapterem. Pokolenie moich rodziców zachwycało się Grzesiukiem, jego nieco szemranym wdziękiem.
Bartosz Janiszewski, utalentowany dziennikarz, napisał pierwszą biografię barda warszawskiej ulicy: "Grzesiuk. Król życia". Bogato ilustrowana zdjęciami przedstawia zjawisko, które teraz po latach doceniam i podziwiam. Stanisław Grzesiuk, dziecko warszawskiej, czerniakowskiej ulicy. Utalentowany samouk. Człowiek z niewątpliwą charyzmą, choć nieświęty. Jego życie pełne pasji, trudne, tragiczne. Więzień obozów koncentracyjnych, pisarz, pieśniarz - bard złodziejskiego półświatka. A do tego pijak. Może jeszcze nie alkoholik, bo ciężko chory na gruźlicę.
Janiszewski pisze, że Grzesiuk kochał ludzi, stale otaczał się kolegami, ciągle był w towarzystwie. Kiedy został literatem i artystą, poznał wielu ludzi z pierwszych stron gazet, on jednak zawsze pozostał sobą, zawsze kierował się swoistym kodeksem moralnym warszawskiej ulicy. Ludzie uwielbiali jego grę na bandżoli, z którą się nigdy nie rozstawał, jego piosenki o Czarnej Mańce i Rum Helce. Przywoływał nastrój i klimat przedwojennego Czerniakowa, był jednym z chłopców z ferajny, charakternym chłopakiem z dzielnicy. Był prawdziwy.
Wielką poczytnością cieszyły się jego książki: "Pięć lat kacetu", "Boso, ale w ostrogach", "Na marginesie życia". Pisać zaczął podczas długiego i trudnego dla niego pobytu w sanatorium przeciwgruźliczym, jako element terapii, a okazało się, że ma wielki talent, taki jaki mogą mieć tylko naturszczycy. Ludzie poznali się na jego książkach i docenili je, bo pisał o życiu i tylko prawdę, jak sam mawiał.
Książkę Janiszewskiego warto przeczytać, nawet jeśli ktoś nigdy o Grzesiuku nie słyszał, a potem może odnaleźć jego nagrania i posłuchać. Folklor miejski w najlepszym wydaniu. Sama się sobie dziwię, ale polecam.
Grzesiuk: Król życia (
Janiszewski Bartosz)
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.