Pachnidło (
Süskind Patrick)
to dość specyficzna książka - najbardziej pasuje mi określenie "baśń-makabreska". Oparta jest na pomyśle ukazania człowieka obdarzonego absolutnym zmysłem powonienia (per analogiam do słuchu absolutnego), który z absolutnych nizin społecznych i upodlenia (urodzony w gnoju, odrzucany przez mamki, sprzedany do garbarni, dotykany wszelkimi chorobami - a wszystko w uroczym Paryżu połowy wieku XVIII) dzięki mistrzostwu i geniuszowi olfaktorycznemu próbuje dokonać niezwykłych (ale nie pozytywnych) osiągnięć, tworząc arcywymyślne zapachy.
Bohater - Jan Baptysta Grenouille - jest niesympatyczny, wręcz bezduszny, odrażający w swym wyglądzie oraz w postępowaniu. Tak jego jak i tych, z którymi się stykał, spotykają dziwne i nieprzyjemne losy. Zaś sam Jan Baptysta został przez autora stworzony maksymalnie niezrozumiałym, amoralnym i pozbawionym cech społecznych indywiduum. I chyba właśnie te nieszablonowe przygody, wiele niemożliwości oraz nielogiczne postępowanie czy nielogiczności fabuły (
Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu) - z ich powodu klasyfikuję tę opowieść jako baśń.
Na marginesie: uważam, iż pomysł Suskinda lepiej (choć inaczej - stworzył prawdziwego BOHATERA, a nie antybohatera) rozwinął Moers w
Rumo i cuda w ciemnościach (
Moers Walter)
- fragment z noty: "Rumo, (...) jak każdy Wolperting [Camoński mówiący pies], posiada zdolność widzenia z zamkniętymi oczami [chodzi o powonienie właśnie]. Któregoś ranka, posługując się wyłącznie swoim nosem, wietrzy srebrne pasmo zapachu zapowiadającego oczekujące na niego w oddali szczęście [dokładnie tak, jak nić zapachu młodej paryżanki, za którą idzie Grenouille]. Zanim je jednak osiągnie, będzie musiał zmierzyć się z niewyobrażalnymi niebezpieczeństwami i przeżyje mnóstwo niezwykłych przygód".
Powieść jest bardzo dobra od strony językowej, narracja jest bardzo bogata, jakkolwiek autor lubuje się w rozbudowanych opisach i sprawnie operuje różnorodnym i specjalistycznym słownictwem (choć myli "abstrahowanie" z "ekstrahowaniem"). Można dopatrywać się drugich den albo krzywych zwierciadeł, po kilkakroć je nawet nicować:
- temat zbrodniczego geniusza;
- temat osoby odrzuconej przez społeczeństwo i dochodzącej samemu do sukcesu (indywidualnie rozumianego), także portret epoki;
- pomysł skupienia się na "lekceważonym zmyśle" - zabawa dotycząca pokazania tego, co by się stało, gdyby spróbować sterować ludźmi - literalnie wodząc ich za nos ;) ;
- dostrzegam także możliwy przytyk do pseudonauki - gdy ludzie stykający się z JBG tworzą swoje ezoteryczne teorie na temat jego zdolności lub dopasowują wnioski nt. owych zdolności do swoich pseudonaukowych idei;
- jaskinia - platońska? pogrążenie się we własnych wyobrażeniach, rozprawa ze złym światem na polu wyobraźni, ucieczka w świat fantazji i ułudy, wreszcie zderzenie z rzeczywistością, która wyciąga lepkie macki...;
===================================================================
Po zapisaniu powyższego zajrzałem do innych BNetkowych opinii nt. "Pachnidła". Duuużo tego jest, z niektórymi opiniami się mocno zgadzam (np.
"Pachnidło", powieść genialna czy czytadło?), niektóre nasunęły mi dodatkowe tropy interpretacyjne (np. cyniczna wymowa książki), niektóre są dla mnie kuriozalne ("arcydzieło, najlepsza książka na świecie").
Z dużymi oporami sięgnąłem w końcu po "Pachnidło", ba, nawet włączyłem do
Akcja CSA - Czytam Słynne Arcydzieła i lektury nie żałuję - przynajmniej dlatego, że w końcu tę niewątpliwie słynną powieść "zaliczyłem". Mam jednak pewne wątpliwości, czy zasługuje ona na miano arcydzieła; wątpię także, iż będzie wiekopomna. Ot, interesujący eksperyment literacki. Summa summarum 4.0
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.