Dodany: 23.08.2017 22:13|Autor: Bloom

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Lem: Życie nie z tej ziemi
Orliński Wojciech

8 osób poleca ten tekst.

Lem nie z tej ziemi


Dom, żona, syn, samochód, pieniądze, międzynarodowa sława i „uznanie potomnych”. To Lem z jednej strony. Z drugiej – frustracja, rozczarowanie, zmęczenie ciągłą walką z cenzurą, wzbierający pesymizm. Orliński nie zbudował posągu Lema – uczynił z niego człowieka.

Wybitny pisarz – jego twórczość onieśmiela. Biografię miał, ale kojarzyłem go głównie z powieściami: takiego Lema znałem przez kilka lat. Później przyszły książki o nim: „Awantury na tle powszechnego ciążenia”, spisane przez syna, wywiady-rzeki Beresia i Fiałkowskiego. I zaczęły pojawiać się pytania, niepewność, różne wersje wydarzeń oraz tajemnice, które Lem pozamykał w swoich książkach, a o których, przeczuwam, nie tylko ja nie miałem pojęcia. Wreszcie przyszedł rok 2017 i „Lem. Życie nie z tej ziemi” Wojciecha Orlińskiego: biografia pełna anegdot, faktów, interpretacji; rekonstrukcja Lema nie tylko jako pisarza, ale przede wszystkim – i tu, podkreślam po raz kolejny, wielki ukłon dla autora tej książki – jako człowieka.

Biografię swojego bohatera silnie splata on z historią – chyba nie dało się tego nie zrobić. Lem przychodzi na świat we Lwowie, spędza tam również szczęśliwe dzieciństwo i wczesną młodość. Później, parafrazując Orlińskiego, trzy razy zmienia miejsce zamieszkania, nie ruszając się przy tym z domu; żyje najpierw we Lwowie radzieckim, który dwa lata później staje się niemiecki, a następnie wraca w ręce sowieckie. W 1956, już w PRL-u, obserwuje odwilż i poodwilżowe przyduszanie twórców. W 1968, ze względu na żydowską przeszłość, chce opuścić kraj. W 1980 uważnie przygląda się Solidarności i strajkom, aby niedługo potem, w 1981, doświadczyć stanu wojenngo. Lata 80. przynoszą także niby-emigrację. W końcu rok 1989 i następne, w mniejszym bądź większym stopniu burzliwe. Każda z tych dat naznacza Lema, pomiędzy nimi powstają najważniejsze utwory – a wszystkie dzieła są specyficzną mieszanką jego przeszłości, teraźniejszości, rzeczywistości, która go otacza oraz przyszłości, która jeszcze nie nadeszła, a którą widział zbyt wyraźnie. Orliński słusznie podkreśla, jak mocno – paradoksalnie – historia determinowała twórczość Stanisława Lema i jak bardzo każda z wymienionych dat pozbawiała go złudzeń co do przyszłości rodzaju ludzkiego. Warto odnotować, że pesymizm naznaczał całe jego życie, a pod sam koniec Lem był już czystym pesymistą. Może dlatego, pisze Orliński, nigdy szczerze nie zaangażował się w politykę, nigdy nikogo jawnie nie poparł. Sam mówił, że nie podoba mu się prawica, od lewicy go odrzuca, ale nie odpowiada mu także centrum.

Obraz wyłaniający się z tej książki jest wielowymiarowy, pełen pytań i zagadek. Lem Orlińskiego to przede wszystkim pisarz, który zamknął wszystkie swoje lęki – szczególnie wojenną traumę – w szczelnej kapsule i wysłał ją w przestrzeń kosmiczną. Swoją biografię traktował jako opowieść o przeszłości podlegającą nieustannemu przekształcaniu, w której jedna i jedyna prawda nie istnieje. Z rozsypanych fragmentów podrzucanych biografom wybierał te aktualnie pasujące mu do humoru czy koncepcji. Wszystkim swoim rozmówcom, a było ich wielu, mówił co innego, zwodził, często bezczelnie kłamał, przekręcał nazwiska, fakty, daty. Stąd żywot Stanisława Lema, skonstruowany przez samego autora „Solaris” oraz rekonstruowany przez jego biografów (m.in. Fiałkowskiego, Beresia i Orlińskiego), to nie fakty, a tylko interpretacje. „Będę pisał, co mi wiadomo – a nie »jak było«. Bo przecież tak naprawdę nie wiadomo, kto pożerał ukradkiem w tej piwnicy chałwę i marcepan. Może kosmici? W przypadku tej akurat biografii tego nie można wykluczyć”[1], pisze Orliński na pierwszych stronach.

Z innej strony czytelnik dostaje Lema „trudnego” – wykłócającego się o honoraria czy obrzucającego błotem Andrieja Tarkowskiego. Miłośnika motoryzacji (prosząc o kolejną część do kolejnej naprawy samochodu potrafił przygotować rozmówcy dokładny rysunek potrzebnego elementu), niepokornego fana słodyczy (które namiętnie jadł mimo mnóstwa schorzeń), chłopca uporczywie konstruującego proste maszyny, zwyczajnego człowieka zmagającego się z absurdami systemu. Wreszcie – jednostki uwikłanej w historię, którą historia oszczędza jedynie przez przypadek. Ojca pozbawionego wzorów ojcostwa. I w końcu – co najważniejsze – pisarza (pełnego wątpliwości), geniusza (uwikłanego w system niszczący każdego, także artystów) i proroka (dla którego do pewnego momentu własna przyszłość była nieustanną walką o pieniądze). O ciągłej potrzebie zarabiania, utrzymania rodziny i przede wszystkim wyremontowania kłopotliwego nabytku, czyli domu, wreszcie – o Lemie jako o człowieku, nie o posągu, Orliński pisze barwnie: „Ludziom żyjącym z pisania książek znana jest ta pokusa, by na krótką metę skokowo poprawić stan finansów, podpisując umowy z kilkoma wydawcami naraz i od każdego biorąc zaliczkę. Lepiej być winnym wydawcy książkę (i potem coś ściemniać w sprawie zawalonego terminu) niż komuś innemu pieniądze. (...) W maju 1959 tak to opisywał Ściborowi-Rylskiemu: »muszę przecież (ha ha) TRZY książki w tym roku (?) napisać, jako że tyle w ubiegłym podpisałem umów, i to na same Grube, bo byłem wtedy w nędzy i się miotałem, miotałem, aż te umowy sobie wymiotałem (jaka ciekawa forma gramatyczna, nie uważasz?)«. Jak się okaże, żadnej z nich nie odda w terminie. Będą to »Pamiętnik znaleziony w wannie«, »Powrót z gwiazd« i »Solaris«”[2]. Słusznie pisał Krzysztof Varga w pierwszej recenzji „Życia nie z tej ziemi” w „Newsweeku”[3] – Lem Orlińskiego to nie tylko człowiek z krwi i kości, ale również człowiek z sercem i duszą.

Owo „serce i dusza” z jednej strony oznaczają, że Lem Orlińskiego nie jest twórcą posągowym (podobnie jak nie był nim Kapuściński Domosławskiego). Z drugiej natomiast – stanowią obietnicę złożoną przez biografa, że nie będzie doszukiwał się sensacji i interpretował faktów według klucza skandalu. Orliński rozprawia się (może, w końcu, ostatecznie) z rzekomym zaangażowaniem pisarza w komunizm. Zaangażowaniem, warto po raz kolejny podkreślić, czysto iluzorycznym (o czym pisali już ówcześni recenzenci „Astronautów” czy „Obłoku Magellana”!), ograniczającym się do kilku nieszkodliwych aluzji w pierwszych powieściach i opowiadaniach. Nie tylko z kronikarskiego obowiązku pisze o żydowskiej przeszłości autora „Niezwyciężonego” – tożsamości, dzięki której w każdej chwili mógł stracić życie w okupowanym Lwowie, tożsamości, której się świadomie wyrzekł i wymazał ze swojego życia, a która w dużej mierze (przefiltrowana przez doświadczenie okupacji) ukształtowała niemal całą jego twórczość.

Z każdą kolejną stroną pojawia się pytanie – jak to możliwe, że o Lemie, choć tak wiele o sobie opowiadał, było wiadomo tak niewiele? On sam zresztą mówił Fiałkowskiemu: „Chętnie przyjmę, że nie jestem całkiem normalny. Opowiem anegdotę – późna sprawa, ale rzuca światło wstecz. Kiedy mój syn studiował fizykę w Princeton – spędził tam cztery lata – utrzymywałem z nim dość intensywną korespondencję. I on się skarżył matce w liście, że ojciec, zamiast pisać o swoim życiu wewnętrznym, albo pytać o jego nastroje, pisze o galaktykach, o czarnych dziurach, o zakrzywieniu czasoprzestrzeni. Żona moja odpowiedziała mu: życiem wewnętrznym twojego ojca są właśnie czarne dziury i galaktyki. I naprawdę tak jest”[4]. W istocie – w rozmowach Lem unikał przeszłości; ale w twórczości od niej nie uciekł. Odczytanie „Głosu Pana”, „Solaris”, „Powrotu z gwiazd”, „Edenu” czy nawet „Niezwyciężonego” – książek tak różnych – przez Orlińskiego potrafi zaskoczyć. Szczególnie w wypadku tej ostatniej; kto by pomyślał, że nawet w hard s.f., ze wszystkimi atrybutami gatunku, potrafił Lem ukryć to, co przeżył. „A jednak, jeśli się temu przyjrzeć uważniej, stwierdzimy, że pisarz więcej ukrywa, niż odsłania. To, czego w tych wspomnieniach [w „Wysokim zamku”] nie ma, jest ważniejsze od tego, co w nich jest. Tak jak atomy, wspomnienia Lema składają się głównie z pustki, ale postaram się zrobić z nią to samo, co z atomami w końcu zrobili fizycy kwantowi”[5].

Wojciech Orliński napisał biografię świetną. Pozostawiającą mnóstwo pytań bez odpowiedzi oraz niedosyt, że to już koniec tego pasjonującego życia. Z mało znanych listów samego pisarza i innych fragmentów oraz notatek, a także własnych interpretacji (szanujących nie tylko twórczość Lema, ale także, wbrew pozorom, jego prywatność) zbudował obraz pisarza-człowieka nie z brązu, a przede wszystkim z codzienności. To Lem, którego poznać chciałem, ale nie zdążyłem – czego bardzo żałuję.


---
[1] Wojciech Orliński, „Lem. Życie nie z tej ziemi”, wyd. Czarne, Agora, 2017, s. 13.
[2] Tamże, s. 185.
[3] Krzysztof Varga, „Lem. Życie nie z tej ziemi”, „Newsweek Polska” 2017 nr 30, s. 94-97.
[4] Tomasz Fiałkowski, „Świat na krawędzi. Ze Stanisławem Lemem rozmawia Tomasz Fiałkowski”, Wydawnictwo Literackie, 2000, s. 7.
[5] Wojciech Orliński, Tamże, s. 15.


[Recenzję opublikowałem wcześniej na moim blogu]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2827
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 7
Użytkownik: J 28.08.2017 23:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Dom, żona, syn, samochód,... | Bloom
Zachęcony wciągam biografię na swoją listę, ale sądzę, że przynajmniej w przypadku "Astronautów" określenie "kilka nieszkodliwych aluzji" z pewnością nie oddaje skali oportunizmu autora.
Użytkownik: Bloom 29.08.2017 08:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Zachęcony wciągam biograf... | J
Oportunizmu? Dla zrozumienia owego "oportunizmu" konieczny jest chyba kontekst epoki, w której "Astronauci" powstawali. Dla mnie sytuacja pisarza w tamtych czasach jest jasna - chcesz publikować, to musisz swoje dla władzy odbębnić, nie ma innego wyjścia. Inaczej możesz od razu schować swoje pisanie do szuflady i liczyć na to, że może kiedyś sytuacja się zmieni. Lem zatem swoje dla władzy odbębnił, coś tam do "Astronautów" powstawiał (podobnie jak do późniejszego "Obłoku Magellana"), ale widocznie za mało, skoro nawet ówcześni recenzenci zarzucali mu, że za mało gloryfikuje komunizm i "człowieka komunistycznego":

"Zajmijmy się z kolei drugim poważnym mankamentem książki Lema, mianowicie pominięciem problemu oblicza człowieka w epoce, w której rozgrywa się akcja powieści - w epoce komunizmu. Chcę być dobrze rozumiany: nie wymagam, aby pisarz zajmował się planowaniem organizacji społeczeństwa przyszłości, ale mam prawo oczekiwać, że znając cechy człowieka socjalistycznego pisarz powinien pokusić się o pokazanie człowieka, który żyje w epoce komunizmu, gdy służy mu tak wspaniale nakreślona przezeń w książce potęga techniczna. Ludzie zaś są u Lema szablonowi, konwencjonalni, są dodatkiem do maszyn, którymi przecież kierują. Jego powieść jest w gruncie rzeczy powieścią o astronautyce, a nie o astronautach. Autor próbuje ratować sytuację po wielodniowej podróży międzyplanetarnej opowiadać wspomnienia, które uważają za cenne, ale są to konwencjonalne historie, które stosować by się mogły równie dobrze do ludzi wielu epok. Cóż bowiem istotnego mówi nam o ówczesnym człowieku opowieść o jego bohaterstwie w czasie wspinaczki wysokogórskiej; czy zilustrowanie roli przypadku i intuicji w badaniach naukowych? Gorzej, bo autor każe wyznać młodemu człowiekowi z roku 2003, ratującemu towarzysza w niebezpieczeństwie: "kląłem i modliłem się, żeby umarł, w kółko się modliłem". Nie wyławiam takich drobiazgów przez pedanterię, ale ilustrują one tezę, iż w powieści Lema człowiek jest konwencjonalną makietą. Jak to, więc człowiek epoki komunizmu będzie takim statycznym monolitem - chciałoby się wykrzyknąć z protestem" (Ludwik Grzeniewski "Nowa Kultura" nr 14, 1951 rok, podaję za stroną www.lem.pl).

Na dodatek, znając niechęć Lema do wszelkich prawic, lewic i centrów, a także fakt, że swoje w życiu widział (chociażby dwukrotne starcie cywilizacji w dwukrotnie okupowanym przez Sowietów Lwowie) - oportunistą bym go nie nazwał. Daleko mu do Andrzejewskiego czy Putramenta, którzy jawnie opowiadali się za nową władzą, tak w swojej twórczości, jak i w wystąpieniach publicznych. Chyba nie wszedłby w ten system tak lekką nogą.

Polecam także, na dokładkę, film B. Lankosza "Autor Solaris". Lem wykonuje-improwizuje tam sztukę swojego autorstwa, "Korzenie". Ryzykuje, bo nie wiadomo, kto go słucha - może któryś z obecnych na "wieczorku" jest tajniakiem. A za takie teksty w tamtych czasach kara więzienia byłaby naprawdę łagodną.
Użytkownik: J 31.08.2017 22:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Oportunizmu? Dla zrozumie... | Bloom
Dzięki za nakierowanie na film Lankosza, obejrzałem z zainteresowaniem. Być może "konformizm" byłby trafniejszym określeniem niż "oportunizm" i wydaje mi się, że biografia to w jakimś stopniu potwierdza:

– "Astronauci" przynieśli Lemowi popularność w całym bloku sowieckim; z pewnością nie byłoby to możliwe, gdyby nie owe kawałki gloryfikujące (bez żadnych aluzji) komunizm
– Lem popełnił więcej tego typu koncesji na rzecz systemu, jak to okropne sztuczydło z grzechotką, napisane "dla pieniędzy"
– z wypowiedzi Beresia: Lem dobrze się czuł w pozycji, którą sobie wypracował, bo z jednej strony mógł w jakiś zawoalowany sposób oceniać, krytykować system, a jednocześnie przez ten system był hołubiony i promowany
– z przywoływanych wspomnień Zagajewskiego: Lem uczestniczył w spotkaniu pisarzy-sygnatariuszy Listu 59 i najaktywniej "gardłował" przeciw systemowi, ale jak przyszło co do czego, jedynie on listu nie podpisał.

Żeby było jasne, nie oceniam, ani tym bardziej nie potępiam – bo jakie miałbym niby do tego prawo, żaden ze mnie "autorytet moralny" i kto wie, co sam bym robił, gdyby przyszło mi żyć w tamtych czasach. Nie o to chodzi. Każdy podejmuje decyzje oraz chadza na mniejsze czy większe kompromisy. W tym przypadku po kompromisach tych pozostał wyraźny ślad i nie ma sensu udawać, że go nie zauważamy.
Użytkownik: Bloom 04.09.2017 15:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Dzięki za nakierowanie na... | J
Po wyjaśnieniu, że chodzi o "konformizm", a nie "oportunizm", lepiej rozumiem komentarz. Chociaż nadal nie zgadzam się z tym, że udaję, że nie zauważam - zauważam, widzę doskonale.

Sądzę też, że "Astronauci" przynieśli Lemowi taki rozgłos, bo w końcu pojawił się pisarz który na tle panującej wówczas szarzyzny socrealu wybijał się naprawdę wysoko - w którego twórczości ostatnie miejsce zajmowało mówienie o tym, jaki to wuj Stalin jest dobry i kochany.

A pozycja, którą Lem sobie wypracował, pozwoliła mu i "gardłować" i krytykować system - a jednocześnie nie angażować się w nic, co mogłoby go stawiać po którejś ze stron. Osobiście bardzo go za to szanuję i podziwiam, szczególnie na tle wielu twórców współczesnych, którzy nie kryją swoich sympatii politycznych (vide sam Zagajewski, który nie miał problemu z jawną deklaracją poparcia dla Bronisława Komorowskiego czy skrajnie lewicowi, często również anarchistyczni, poeci czy krytycy literaccy, którzy nie znoszą instytucji państwowych, co oczywiście nie przeszkadza pobierać im stypendiów czy grantów). Nie oceniam, ich wybór, ich sprawa, ich poglądy. Ale Lem, w przeciwieństwie do nich, potrafił być jednocześnie z każdym i z nikim, czyli dokładnie w tym miejscu, w którym powinien pozostawać twórca.
Użytkownik: Hazar 30.09.2021 16:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Dom, żona, syn, samochód,... | Bloom
Książka ta jest przede wszystkim plagiatem, gdyż jej prawdziwym autorem nie jest Wojciech ‎Orliński, a Stanisław Lem i poza tym, to jest ona wręcz beznadziejna, gdyż zawiera ona tylko ‎wybrane mocno tendencyjne listy Lema, bez przypomnienia, że np.:‎
 Rok 1945 Stanisław Lem przenosi się w lipcu tego roku wraz z rodzicami do Polski, do ‎Krakowa, na ul. Śląską 3 m. 2. Samuel Lem, ojciec Stanisława Lema, wstępuje na służbę do ‎UB, gdzie jest zatrudniony na etacie lekarza do roku 1954 (Sygnatura akt IPN Kr 057/962, ‎dawniej 2973/SB).‎
 Rok 1946 Stanisław Lem zaczyna kontynuować studia medyczne na Uniwersytecie ‎Jagiellońskim w Krakowie, które kończy bez uzyskania dyplomu w roku 1948.‎
 Rok 1947 Stanisław Lem zostaje zatrudniony (do roku 1949) jako młodszy asystent w ‎Konwersatorium Naukoznawczym Uniwersytetu Jagiellońskiego prowadzonym przez ‎doktora Mieczysława Choynowskiego i współpracuje w tym czasie z miesięcznikiem „Życie ‎Nauki” - organie tegoż Konwersatorium.‎
 Rok 1948 Stanisław Lem zostaje członkiem Koła Młodych przy krakowskim oddziale ‎Związku Literatów Polskich.‎
 Lata 1955-1975 Wyjazdy zagraniczne Lema do ZSRR, Grecji, Francji, Norwegii, NRD, RFN, ‎ČSSR, Węgier i Włoch (dane IPN/SB).‎
 Rok 1944 albo 1956 Stanisław Lem wypływa z żoną w rejs do Danii i Norwegii (Oslo, ‎Bergen, Kopenhaga) statkiem „Mazowsze”. Niektóre źródła, np. Orliński „Lem. Życie nie z ‎tej ziemi” (2017 str. 150-151) oraz Praszkiewicz i Borysow 2015 str. 349) podają datę tej ‎wycieczki na lipiec lub lato 1956 roku.‎
 Rok 1956 Wizyta Lema w NRD i Berlinie Zachodnim. Z NRD przywozi kolejkę elektryczną ‎‎(zapewne PIKO) czyli „trzy lokomotywy, wagony osobowe, towarowe, semafory, zwrotnice, ‎skrzyżowania, tory” oraz walizkowy magnetofon.‎
 Rok 1957 Lem bierze udział w tym roku albo w roku 1956 w zjeździe czechosłowackich ‎pisarzy w Pradze Czeskiej. Mieszka w hotelu Ambassador na Placu Wacława (Václavské ‎náměstí) oraz odwiedza z żoną Karlovy Vary czyli Karlsbad.‎
 Rok 1958 Stanisław Lem przenosi się w Krakowie z rodziną ze śródmieścia do ‎jednorodzinnego domu w dzielnicy Kliny (ulica Narwik 21), gdzie po roku 1988 mieszka ‎jego siostrzeniec Michał Zych - ten od „Dyktand”.‎
 Rok 1959 Na początku tego roku Stanisław Lem wraz z delegacją polskich pisarzy wyjechał ‎do Niemieckiej Republiki Demokratycznej. Podczas kręcenia filmu „Milcząca gwiazda” (na ‎podstawie powieści „Astronauci”) odwiedził on wówczas Berlin Zachodni. Za radą swojego ‎znajomego, Marcela Reich-Ranickiego, przemyca on w jedną stronę waluty a w drugą ‎towary.‎
 Stanisław Lem dostaje talon na Wartburga 311.‎
 Wycieczka z żoną jesienią tymże samochodem do Czechosłowacji (głównie Praga ale także ‎Karlštejn, Karlove Vary, Mariánské Lázně, Brno i Bratysława). W Pradze Lemowie ‎mieszkają w hotelu Ambassador na Placu Wacława (Václavské náměstí).‎
 Rok 1961 Lemowie spędzają jesienią urlop w Jugosławii (Chorwacja a dokładniej Dalmacja).‎
 Rok 1962 W październiku Lem odwiedza po raz pierwszy Związek Radziecki jako członek ‎delegacji polskich pisarzy. Mieszka w hotelu „Pekin”. Słynne spotkanie z czytelnikami i ‎studentami w wielkim audytorium Uniwersytetu im. Łomonosowa w Moskwie.‎
 Rok 1963 Stanisław Lem spędza urlop w Grecji we wrześniu, gdzie spotkał się na Krecie z ‎subkulturą hippisów, której nie był on w stanie zrozumieć.‎
 Rok 1965 W dniach 5–9 września Lem bierze w Czechosłowacji udział w sympozjum ‎poświęconym Karolowi Čapkowi (Mariánské Lázně - Mariańskie Łaźnie).‎
 W dniach 17 października - 8 listopada druga wizyta Lema w ZSRR: Moskwa, Leningrad, ‎Charków i Dubna (Instytut Fizyki Jądrowej). W Moskwie mieszka w hotelu „Warszawa”.‎
 Wizyta we Francji (Paryż).‎
 Rok 1966 Udany urlop w Jugosławii (Fiatem 1800).‎
 Rok 1968 Kolejna wizyta Stanisława Lema w ZSRR, gdzie spotyka on kosmonautów ‎Jegorowa, Fieokistowa i Komarowa i jest jeszcze bardzie fetowany niż w roku 1965.‎
 Rok 1969 Kolejna wizyta Lema w Berlinie Zachodnim (październik - listopad albo listopad-‎grudzień). Mieszka wtedy w hotelu Sylter Hof na Kurfürstenstraße 116 i zostaje przyjęty ‎przez ówczesnego nadburmistrza Berlina Zachodniego.‎
 Stanisław Lem podejmuje stałą współpracę z Franzem Rottensteinerem, redaktorem ‎austriackiego czasopisma literackiego „Quarber Merkur”. Współpraca ta kończy się w roku ‎‎1995 procesem cywilnym, który Lem wytoczył Rottensteinerowi i który Lem przegrał.‎
 Rok 1972 W listopadzie tego roku Franciszek Szlachcic, wówczas wysoki dygnitarz partyjny ‎i państwowy (druga osoba w państwie), odwiedził Lema i poprosił go o współpracę w ‎zamian za pomoc w nominacji do literackiej Nagrody Nobla.‎
 Rok 1973 Pobyt w Berlinie Zachodnim, skąd Stanisław Lem przywozi samochód Mercedes ‎‎250 (pierwszy Mercedes Lema). W Berlinie Zachodnim spotyka polskich Żydów, którzy ‎wyjechali z Polski w roku 1968 do Izraela, ale nie wytrzymali panującej tam atmosfery ‎militaryzmu, religijnej nietolerancji i braku swobody intelektualnej.‎
 Rok 1974 Październik - dłuższy wyjazd do Republiki Federalnej Niemiec. Lem przywozi do ‎Polski m. in. „Playboy’a”. Na targach książki we Frankfurcie nad Menem spotyka swojego ‎starego znajomego Marcela Reich-Ranickiego, personę bardzo wówczas wpływową w RFN, ‎który obiecuje Lemowi pomoc w wydawaniu jego książek na tzw. Zachodzie.‎
 Rok 1975 Stanisław Lem otrzymuje życzenia noworoczne od Edwarda Gierka - ówczesnego ‎I sekretarza KC PZPR czyli pierwszej osoby w państwie.‎
 Rok 1977 Lem przebywa przez kilka miesięcy (kwiecień-październik) w Berlinie ‎Zachodnim jako stypendysta tamtejszej Akademii Sztuk (Akademie der Künste). Mieszka w ‎centrum pod adresem Eisenzahnstraße 12. Ma wówczas liczne spotkania z czytelnikami. ‎Jedzie do Frankfurtu nad Menem na targi książki. Wakacje spędza na wyspie Sylt na Morzu ‎Północnym (Niemcy Zachodnie).‎
 Rok 1978 Wakacje letnie Stanisława Lema w Austrii (Alpy, Wiedeń) z Franzem ‎Rottensteinerem.‎
 Lem kupuje działkę o powierzchni 0,27 hektara (2700 m2) położoną na ul. Narwik 66 w ‎Krakowie (Kliny) i zaczyna na niej budować w roku 1979 nowy, większy dom.‎
 Rok 1980 Kolejny wyjazd Lemów na wakacje do Austrii.‎
 Rok 1981 Stanisław Lem zostaje w tym roku właścicielem samochodu Mercedes 280 SE ‎‎(drugi Mercedes Lema).‎
 Rok 1982 Wyjazd Stanisława Lema do Berlina Zachodniego w związku z przyznaniem mu ‎‎(jeszcze podczas stanu wojennego) paszportu i rocznego stypendium w Wissenschaftskolleg ‎zu Berlin (Instytucie Studiów Zaawansowanych). Lem mieszka w Berlinie w domu ‎jednorodzinnym przy Pacelliallee, blisko Władysława Bartoszewskiego, z którym się ‎wówczas zaprzyjaźnił.‎
 Rok 1983 Powtórny wyjazd Stanisława Lema z Krakowa do Berlina Zachodniego (na ‎początku miał to być wyjazd „na zawsze”) a później wyjazd 23 lipca z Berlina do Wiednia, ‎gdzie dociera 28 lipca via Hanower i Bawarię (inna wersja, że samolotem).‎
 Lem jest bardzo niezadowolony z życia w Austrii, narzeka na panującą tam ksenofobię, co ‎jest w kontraście z jego uprzednim, niemalże bezkrytycznym zauroczeniem się tym samym ‎Zachodem, w tym tą samą Austrią.‎
 Lata 1983-1988 Pobyt Stanisława Lema z rodziną (żona i syn) w Wiedniu od września 1983 ‎roku do października 1988 roku - najpierw w czteropokojowym mieszkaniu komunalnym w ‎czwartej dzielnicy przy Freundgasse, blisko Margaretenstraße i Uniwersytetu, ale w budynku, ‎gdzie mieszkali poza nimi tylko Turcy i Cyganie („Romowie”), a później od października ‎‎1983 roku przez 5 lat w domu jednorodzinnym przy Geneegasse 10 w dzielnicy Hietzing ‎blisko parku i pałacu Schönbrunn.‎
 Rok 1984 Wielkanoc Lemowie spędzają w Polsce.‎
 Rok 1988 Powrót (w grudniu tego roku) Stanisława Lema do Krakowa - przenosi się do ‎swojego nowego domu na ul. Narwik 66 w dzielnicy Kliny.‎

Oto lista odznaczeń i innych benefitów otrzymanych przez Lema od komunistów w czasach ‎PRL-u:‎
Czasy Bieruta:‎
 Rok 1955 Stanisław Lem zostaje odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi.‎
Czasy Gomułki:‎
 Rok 1957 Stanisław Lem otrzymuje nagrodę literacką miasta Krakowa za całokształt ‎twórczości, ze szczególnym uwzględnieniem socrealistycznego „Czasu nieutraconego”.‎
 Rok 1958 Stanisław Lem otrzymuje od Partii i Rządu w połowie września tego roku ‎pierwszy talon na samochód (P 70).‎
 Rok 1959 Stanisław Lem zostaje odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia ‎Polski (Polonia Restituta).‎
 Rok 1960 Stanisław Lem otrzymuje od Partii i Rządu talon na swój drugi samochód ‎‎(Wartburg 311).‎
 Rok 1965 Stanisław Lem otrzymuje Nagrodę II stopnia od Ministra Kultury i Sztuki.‎
 Rok 1968 Stanisław Lem otrzymuje razem z Andrzejem Wajdą nagrodę „Złoty ekran” ‎Przewodniczącego Komitetu d/s Radia i Telewizji za (odpowiednio) scenariusz i reżyserię ‎filmu „Przekładaniec”.‎
 Rok 1970 Stanisław Lem zostaje odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia ‎Polski. (Polonia Restituta) oraz otrzymuje Nagrodę Ministra Spraw Zagranicznych za ‎popularyzację polskiej kultury za granicą.‎
Czasy Gierka:‎
 Rok 1972 Stanisław Lem zostaje członkiem Komisji Polskiej Akademii Nauk „Polska 2000”.‎
 Rok 1973 Stanisław Lem otrzymuje Nagrodę I stopnia Ministra Kultury i Sztuki w dziedzinie ‎literatury.‎
 Rok 1976 Stanisław Lem otrzymuje Nagrodę Państwową I stopnia w dziedzinie literatury.‎
 Rok 1979 Stanisław Lem otrzymuje Order Sztandaru Pracy II klasy.‎
Czasy Jaruzelskiego:‎
 Rok 1981 Stanisław Lem otrzymuje Doktorat Honoris Causa Politechniki Wrocławskiej.‎
 Rok 1987 Rada Państwa nadaje Stanisławowi Lemowi tytuł „Zasłużony dla kultury ‎narodowej”.‎

Orliński pisze też, że „PRL był piekłem, w którym obywatel mógł tylko przenieść się z jednego ‎kręgu do drugiego. Ale każda próba poprawienia sobie losu pod jednym względem, prowadziła ‎do pogorszenia pod innym.” Ale zapomniał on dodać, że dziś to PO-PiS-owska Polska jest ‎piekłem dla bezrobotnych, bezdomnych i zarabiających w okolicach płacy minimalnej.‎

Poza tym, to Orliński (rocznik 1969) pamięta z PRL-u tylko lata 1980-te, kiedy to na ‎skutek ”solidarnościowych” strajków i blokady ekonomicznej ze strony tzw. Zachodu, które ‎rozłożyły gospodarkę Polski „na łopatki”, Polska znajdowała się w kryzysie, najgorszym od lat ‎‎1930-tych.‎

W sumie - Stanisław Lem zasłużył sobie chyba na lepsze upamiętnienie setnej rocznicy jego ‎urodzin, niż to „dzieło” magistra Orlińskiego.‎
Użytkownik: Hazar 07.10.2021 18:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Dom, żona, syn, samochód,... | Bloom

Niestety, ale niemalże cała ta książka jest tylko plagiatem, gdyż zawiera one głównie teksty ‎Lema z mało profesjonalnym komentarzem Orlińskiego, czyli że jest ona tylko jednym wielkim ‎zakłamaniem. Przecież Stanisław Lem był bardzo długo pupilkiem komunistycznego reżimu! ‎Podobno o zmarłych powinno się mówić dobrze albo wcale, ale co wtedy moglibyśmy ‎powiedzieć o Hitlerze, Stalinie, obu Napoleonach (I i III) czy też np. o Dżyngis Chanie? Niestety, ‎ale znalezienie jądra prawdy o Lemie, jest obecnie dość trudne, jako iż wciąż nie ma ogólnie ‎dostępnego muzeum Lema z odpowiednią biblioteką a dostęp do archiwów Lema jest wciąż ‎zastrzeżony w praktyce tylko dla grona „krewnych i znajomych” syna Stanisława Lema oraz ‎byłego sekretarza osobistego Stanisława Lema, czyli dla zakłamanych karierowiczów typu ‎Orlińskiego. Ale to nie usprawiedliwia przecież Orlińskiego, który miał takowy dostęp.‎

Lem nie uważał się zresztą za Polaka, a raczej za mieszkańca Polski i osobę polskojęzyczną. W ‎wywiadzie udzielonym „Polityce” w roku 2001 stwierdził on, zapytany o to, czy słowo ‎patriotyzm coś dla niego znaczy, powiedział on: „(...) jeśli jakiś Polak rzuci najdalej młotem albo ‎czymś podobnym, nie czuję się z tego powodu specjalnie szczęśliwy. Jest mi przyjemnie, kiedy ‎za dzieło literackie Polak lub Polka dostaje nagrodę Nobla. Poza tym nie mam zbyt wielu ‎powodów do satysfakcji. (...) W obszarze moich zainteresowań nie mam (...) powodów, żeby ‎czuć dumę narodową” - Katarzyna Janowska „Rozmowa ze Stanisławem Lemem”, Polityka 15 ‎września 2001.‎

Omawiana tu książka ta jest zaś przede wszystkim plagiatem, gdyż jej prawdziwym autorem nie ‎jest Wojciech Orliński, a Stanisław Lem i poza tym, to jest ona wręcz beznadziejna, gdyż ‎zawiera ona tylko wybrane i to mocno tendencyjne listy Lema, bez przypomnienia, że np. Lem ‎zawdzięcza swoją karierę nie tyle swojemu talentowi, gdyż wówczas w Polsce nie brakowało ‎przecież utalentowanych pisarzy, także gatunku (genre) SF, takich jak np. Boruń i Trepka a ‎później także Fiałkowski czy Zajdel i nawet w pewnym czasie Snerg, ale temu, że ojciec ‎Stanisława Lema był etatowym funkcjonariuszem UB, a więc był on uważany w kręgach ‎komunistycznej władzy za „swojego” i to tłumaczy, dlaczego Stanisław Lwem dostał ‎zamówienie na „Astronautów”, a po publikacji w masowych nakładach i niewątpliwym sukcesie ‎czytelniczym, raczej niż artystycznym tej pierwszej polskiej socrealistycznej powieści ‎fantastyczno-naukowej, był on już znany i to nie tylko w Polsce, ale i w tzw. demoludach ‎‎(krajach „demokracji ludowej”), a poprzez NRD, także i na tzw. Zachodzie.‎

Zauważam też u Orlińskiego celowe i rozmyślne pominiecie niewygodnych epizodów z ‎życiorysu Lema, takich jak:‎
‎- Konflikt Lema z Tarkowskim, który został dokładnie opisany na rosyjskojęzycznej witrynie ‎poświęconej filmowi Tarkowskiego opartemu na powieści Lema „Solaris”. Spore znaczenie ma ‎tu fakt, że Orliński poza językiem polskim praktycznie nie zna żadnego innego języka, a więc ‎nie był on w stanie, nawet gdyby chciał, dotrzeć do owej rosyjsko-języcznej witryny ‎zawierającej korespondencję Lema z Tarkowskim w języku rosyjskim.‎
‎- Socrealistyczny okres Lema, w tym wychwalanie UB” „my robotnicy bezpieki się nie boimy” - ‎cześć trzecia socrealistycznej trylogii „Czas nieutracony" oraz opowiadanie „Kocioł”.‎
‎- Oszczerczy opis ucieczki Wojska Polskiego do Rumunii w drugiej części „Czasu ‎Nieutraconego”.‎
‎- Opis rzekomego antysemityzmu Polaków w tejże drugiej części tejże trylogii - scena z polskimi ‎dziećmi, opisanymi jako sadystyczni antysemici (epizod aresztowania bohatera tej trylogii przez ‎Niemców z powodu jego rzekomo „niearyjskiego” wyglądu). Itp. Itd.‎
‎- Niewątpliwy fakt, ze Stanisław Lem był tzw. pieszczochem komuny - choćby te jego liczne ‎nagrody państwowe w kresie PRL-u, te liczne odznaczenia od władz PRL-u, jego liczne wyjazdy ‎zagraniczne na koszt podatników do ZSRR, NRD czy CSRS a także na tzw. Zachód, czyli np., ‎do Skandynawii czy RFN, talony na samochody etc. etc.‎
‎- Znajomość Lem z niejakim Reichem-Ranickim, długoletnim agentem UB, m. in w Berlinie ‎Zachodnim. etc. etc.‎

Orliński pisze też, że „PRL był piekłem, w którym obywatel mógł tylko przenieść się z jednego ‎kręgu do drugiego. Ale każda próba poprawienia sobie losu pod jednym względem, prowadziła ‎do pogorszenia pod innym.” Ale zapomniał on dodać, że dziś to PO-PiS-owska Polska jest ‎piekłem dla bezrobotnych, bezdomnych i zarabiających w okolicach płacy minimalnej. Poza ‎tym, to Orliński (rocznik 1969) pamięta z PRL-u tylko lata 1980-te, kiedy to na ‎skutek ”solidarnościowych” strajków i blokady ekonomicznej ze strony tzw. Zachodu, które ‎rozłożyły gospodarkę Polski „na łopatki”, Polska znajdowała się w kryzysie, najgorszym od lat ‎‎1930-tych.‎

W sumie - Stanisław Lem zasłużył sobie chyba na lepsze upamiętnienie setnej rocznicy jego ‎urodzin, niż to wątpliwej, jakości „dzieło” magistra Orlińskiego.‎
Użytkownik: wwwojtusOpiekun BiblioNETki 08.12.2021 15:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Niestety, ale niemalże ... | Hazar
Tu chyba chodzi o inną książkę: Lem w PRL-u czyli Nieco prawdy w zwiększonej objętości (Lem Stanisław)
I faktycznie to nieco dziwne, że podpisana jest tak, jakby autorem był Orliński, choć on to tylko opracował.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: