Nikita. Nie da się ukryć, że to imię zobowiązuje. A gdy jest się córką szaleńca z odległej północy i płatnej zabójczyni – wszystko komplikuje się jeszcze bardziej.

Bohaterka o wielu imionach, jednak najlepiej znana właśnie jako Nikita, pracuje dla Zakonu Cieni. Jest outsiderką, a każdy nowy (przydzielony odgórnie) partner kończy marnie. Poznajemy ją w momencie, gdy szefowa przydziela jej Robina – całkiem normalnego, niepozornego i, wydawałoby się, nawet dość fajtłapowatego faceta. Jednak nie da się go łatwo wykiwać ani zgubić, trzeba zaakceptować jego obecność, a może nawet z czasem mu zaufać.

Oprócz pracy dla Zakonu Cieni Nikita ma jeszcze jedno, ciekawsze nawet zajęcie. Podejmuje się przeróżnych zleceń w Dzielnicy Cudów – dzielnicy magicznego Warsa, gdzie czas zatrzymał się w miejscu. Ludzie się tu nie starzeją, a technika nie ma wstępu. Niestety, dla stałych mieszkańców jest ona także pułapką, o tyle groźną, że długie oderwanie od miejsca zamieszkania grozi śmiercią. Pech chciał, że zaginęła jedna z pracownic Pozytywki. Czas nagli, a poszlaki prowadzą donikąd.

Czy Nikita zdoła odnaleźć przyjaciółkę? Czy uda jej się zaufać Robinowi? A co wydarzy się, gdy przejdzie przez magiczny most i zanurzy się w gąszczu dzikiej Sawy? Warto przeczytać "Dziewczynę z Dzielnicy Cudów", by znaleźć odpowiedzi na te i inne pytania.

Akcja toczy się wartko, coraz to nowe wątki wciągają w uliczki dziwnego Warsa i chaszcze trudnej do przebycia Sawy. Nietuzinkowe postacie dopełniają tę niezwykłą, pełną magii powieść. Z przyjemnością podążyłam za Nikitą i Robinem (którego wręcz uwielbiam za to nieuchwytne coś, co tak bardzo przypomina mi ukochanego Robin Hooda).

Gorąco polecam!


[Recenzję zamieściłam także na moim blogu]