Dodany: 07.06.2010 15:45|Autor: dot59
Uważajmy z tym śmiechem!
Wycieczkowy autobus, wypełniony przypadkowymi ludźmi, niepowiązanych niczym innym prócz pragnienia spędzenia kilku dni nad ciepłym morzem. Kilka par małżeńskich w różnym wieku i z różnych środowisk, których jedyna wspólna cecha to to, że przebywanie we własnym towarzystwie nie jest ich mocną stroną. Dwie studentki, poszukujące bliżej niezdefiniowanych przygód. Para gejów, poszukujących spokoju i tolerancji. Trzydziestoletnia singielka z dobrym zawodem, własnym mieszkaniem, kompleksami i chorobą lokomocyjną. Wiekowe przyjaciółki-wdowy, mocno już nieporadne, ale zdecydowane kontynuować tradycję wspólnych letnich wycieczek. Ukraiński inżynier, który pierwszy raz w życiu zobaczy morze tylko dzięki temu, że pracuje w Czechach na czarno jako zwykły robotnik. Dwunastolatek zagubiony we własnej, dopiero się budzącej, seksualności. Świeżo upieczona pilotka, racząca swoich podopiecznych kiczowatymi bajeczkami, i dwaj kierowcy, których życiową misją wydaje się utrzymanie w autobusowym barku niezmienionego stanu brązowych szklanek z uszkiem. I pisarz, żywiący niezłomny zamiar sfinalizowania pomysłu „napisania powieści, której akcja rozgrywa się podczas wycieczki turystycznej”*. I narrator, który krąży wśród nich wszystkich - od fotela do fotela, od pokoju do pokoju, od leżaka do leżaka - z niewidzialną kamerą i mikrofonem, rejestrując wszystkie ich wypowiedzi, miny i gesty, podsłuchując myśli, a potem utrwalone scenki rzucając chaotycznie na papier, niczym odcinki taśmy, mające dopiero posłużyć do zmontowania reportażu.
Może to faktycznie reportaż, a nie powieść? Bo co to za akcja: kilkanaście osób wsiada do autobusu, dociera na miejsce przeznaczenia, przez kilka dni wygrzewa się na plaży i wałęsa wokół hotelu, wreszcie z powrotem pakuje się do autobusu i wraca do Czech? I kropka. Ktoś się tam w międzyczasie z kimś kłóci albo dyskutuje, ktoś z kimś flirtuje lub idzie do łóżka, reszta głównie snuje się w tle, je, pije, śpi i trawi. Jeżeli coś trwa, nie wiemy, czy i kiedy się skończy; jeżeli się zaczyna - czy i jak długo będzie trwało…
Ale to nie wydarzenia są tu tworzywem - tylko ludzie. Tacy jak my. I ich słabości, przywary, lęki, kompleksy, żale i niespełnione marzenia. Takie jak nasze. Czasem irytujące, czasem śmieszne. Ale uważajmy z tym śmiechem - a nuż zza oparcia fotela wynurzy się narrator i z diabolicznym błyskiem w oczach rzuci gogolowską frazą: „no i z czego się śmiejecie?...”? Bo takie jest życie. Bo taka jest literatura. A przynajmniej dobra literatura…
---
* Michal Viewegh, „Uczestnicy wycieczki”, przeł. Jacek Illg, wyd. Agave, Česki Tešin 2001, s. 16.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.