Dodany: 09.02.2005 22:07|Autor: Ysobeth nha Ana

Opowieść o ludziach


Powieść ta, powstała z rozbudowania dłuższego opowiadania pod tym samym tytułem, to autentyczna science fiction, fantastyka naukowa, gdzie miejsce nauki zajmuje... psychatria. Czyli nauka o umysłach ludzkich i najróżniejszych aspektach ich funkcjonowania. Zawartość umysłów bohaterów kształtuje rzeczywistość, w jakiej funkcjonują, w najdosłowniejszym sensie. Dzieje się to drogą samorzutnego urealniania się halucynacji narkotycznych - bądź wspomaganego techniką przenoszenia w realność rozmaitych wyszukanych wizji. Czy jest to cyberpunk? To zależy od definicji. Z całą pewnością nie mamy tu do czynienia z typową produkcją pisarską - rzeczywistością wirtualną i temu podobnymi konceptami. Chociażby dlatego, że bohaterowie nie tyle żyją w sztucznie stworzonej rzeczywistości, co przekształcają tę prawdziwą. Deus ex - a nie in machina. Owszem, deus również - nie jest to opowieść wyłącznie o inwazji Obcych, choć od początku mamy tu i lądowanie pozaziemskiego statku, i ciało przybysza spożywane jako narkotyk, i na koniec Obcy, ten najważniejszy, jest jednak, jak się okazuje, przybyszem z kosmosu. Ale główny bohater kontaktuje się również z Istotą, którą trudno nazwać obcą, bo to nasz własny, nieco już zmęczony i zniechęcony Bóg, chociaż wygląda i zachowuje się bardzo po ludzku. On ludziom niewiele pomoże, bo przecież obdarzył nas wolną wolą i nie zamierza się z tego wycofywać. Co innego Ten Drugi, on nie ma żadnych skrupułów, manipuluje nami od samego początku, pobudzając to wszystko, co w człowieku najpaskudniejsze. Albowiem przybył tu, na Ziemię, na wielką ucztę, którą sobie przygotował i teraz zamierza spożyć. Bo żywi się ludzkimi myślami i emocjami, a kiedy już nas wykorzysta, zostawi wyssaną skorupę Ziemi i uda się dalej. Chyba że bohater nie podda się i wsparty potęgą Siły Dobra pokona go.

No, ale to tylko ramy wielkiej, bogatej opowieści o ludziach. I tych wspaniałych bohaterach, i tych całkiem zwyczajnych obywatelach, niekoniecznie uporządkowanych na rozumie. Cóż, autor uprzytamnia nam, a jest ostatecznie fachowcem od ludzkich umysłów, że tak naprawdę pojęcie całkowitego zdrowia psychicznego nie istnieje. Każdy z nas ma jakieś mniejsze lub większe odchylenia, manie i idee fix. Jedna z postaci pisze wprost w swoim dzienniku: „Nie rozumieli moich natręctw, a ja nie rozumiem ich usiłowań spróbowania jeszcze lepszego gatunku syntetycznego piwa.” Najważniejsze jest to, co osiągniemy w życiu, jak wpłyniemy na innych i resztę świata.

Ostatecznie pierwszą przewagę nad Obcym ludzie uzyskują dzięki nieuleczalnemu schizofrenikowi, człowiekowi, dla którego świat jest tak dziwny i niezrozumiały, że nic, co wyprodukuje Obcy, nie może być dla niego dziwniejsze. Zresztą Obcy na koniec przegrywa. Być może dlatego, że cokolwiek tworzy, nie jest to czymś nowym, a tylko parodią i wykrzywieniem tego, co już było. Spożywanie narkotyzującej alienryny, ciała Obcego, to swego rodzaju straszliwa komunia. Pierwszy wrak statku pokrywa się zaroślami dzikich róż, a potem okazuje się, że wewnątrz trwa koszmarna „śpiąca królewna”-przybysz.

Jest to niewątpliwie książka, którą warto przemyśleć po przeczytaniu, nie jakaś tam prosta przygodówka, z której na drugi dzień pamięta się tylko, że „fajne było”.

Książkę obszerną notą (właściwie esejem) o autorze opatrzył Maciej Parowski, do niedawna red. nacz. "Nowej Fantastyki".

(rec. własna, zamieszczona wcześniej w nieistniejącym już netowym pisemku www.sciencefiction.pl)

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2185
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: