Dodany: 13.08.2017 01:40|Autor: yyc_wanda

Czytatnik: Przeczytane... oglądane...

3 osoby polecają ten tekst.

Czy ofiara jest „świętą krową” kultury Zachodu


Kiedy wyraziłam powyższą opinię na forum B-netki, dowiedziałam się, że takie stwierdzenie jest skandaliczne i całkowicie nieprawdziwe. Żeby więc nie być gołosłowną, przytoczę tu kilka przykładów.

1/ Hot coffee case.
Wypadek miał miejsce w 1994 roku. Stella L. (79 lat) oblała się kawą kupioną w „drive through” MacDonald. W samochodzie było trochę niewygodnie manipulować kubkiem, więc gdy Stella chciała do kawy dodać cukier i mleko, postwiła go sobie między nogami, po czym zbyt mocno szarpnęła za przykrywkę i wylała na siebie całą zawartość kubka. Skutki były tragiczne, Stella doznała poparzeń trzeciego stopnia, przebywała w szpitalu przez osiem dni i potrzebowała wielu miesięcy by powrócić całkowicie do zdrowia. W tym wieku ciało nie regeneruje się tak szybko.
Tragiczny wypadek i bardzo Stelli współczuję. A kto był za niego odpowiedzialny? MacDonald – bo serwował zbyt gorącą kawę (82-88C). Oto werdykt jury: $160 tys. w ramach odszkodowania kompensacyjnego, plus $ 2.7 mln w ramach odszkodowania retorsyjnego. Ile w końcu Stella dostała, trudno powiedzieć, bo obie strony uzgodniły to między sobą przed wyrokiem sądu drugiej instancji.
Jest ofiara, musi być i winowajca.
Ciekawa jestem kto płaci odszkodowanie wszystkim staruszkom – i nie tylko – które oblały się gorącą kawą/herbatą w swoim własnym mieszkaniu.

https://en.wikipedia.org/wiki/Liebeck_v._McDonald%​27s_Restaurants

I od tego czasu już się zaczęło. Każdy skarży każdego.

2/ Palacze w Quebecu zaskarżyli trzy przedsiębiorstwa tytoniowe o niedoinformowanie ich o szkodliwości palenia papierosów, co pociągnęło za sobą tragiczne skutki w postaci chorób rakowych. Druga grupa oskarżających, jako zarzut wysunęła fakt, że nie są w stanie rzucić palenia. Procesy ciągnęły się przez 17 lat. W 2015 roku Sąd Najwyższy w Quebecu wydał wyrok - 15 trylionów dollarów do wypłaty w ramach odszkodowań kompensacyjnych. Na mocy tego wyroku, palacze (lub ich rodziny), którzy zapalili swojego pierwszego papierosa przed rokiem 1976 i chorują na raka – dostają $100.000 odszkodowania. Ci, którzy przygodę z papierosem zaczęli po roku 1976 – $ 90.000. A ci, co nie mogą rzucić palenia - boo... tylko $130. Ale bagatela, było ich ponad milion.

https://en.wikipedia.org/wiki/Tobacco_Master_Settl​ement_Agreement

Następstwem tej radosnej nowiny są nagminne reklamy w TV – Zażywałeś viagrę lub cialis? Chorujesz na raka skóry? – Skontaktuj się z nami pod numerem telefonu ..... i tym podobne.

3/ Thomas B. miał 16 lat w 2010 roku, kiedy wraz z kolegą postanowili włamać się do szkolnego sklepiku. Wyleźli na dach budynku i kolega poradził mu, żeby skoczył na skylight. Thomas skoczył i spadł 4.5 metra w dół na betonową posadzkę, doznając ciężkich obrażeń głowy. Rodzina zasądziła szkołę o odszkodowanie na bazie zarzutu, że ich posiadłość, w tym również dach, powinny być lepiej zabezpieczone i nie stwarzać zagrożenia dla młodzieży. Brzmi jak chory sen pijanego idioty? Niestety, wyjęte prosto z kodeksu karnego.
Według prawa właściciel posiadłości jest odpowiedzialny za bezpieczeństwo osób znajdujących się na jego posesji. Dotyczy to głównie osób zaproszonych, ale w niektórych wypadkach także osób, które wtargnęły nielegalnie.
Oto przykład: Właściciel domu nie jest odpowiedzialny za przypadkowe włamanie, którego nie przewidział, ale w przypadku powtarzajcych się włamań, musi uprzedzić sprawcę o czyhających na niego niebezpieczeństwach na jego posiadłości.
Rodzina Thomasa przegrała sprawę i musi zapłacić koszty sądowe 150 tys. funtów. Bardzo się dziwię temu wyrokowi, bo przecież nie było ostrzeżenia na dachu: Nie skacz po skylights, bo zlecisz w dół i złamiesz kark!

http://www.bbc.com/news/uk-england-stoke-staffordshire-32314824

4/ A to jest historia, którą już opowiadałam, ale powtórzę tu jeszcze raz. Dwóch facetów, obydwaj w dojrzyłym wieku 27 lat, a więc nie młokosów, w nocy po pijaku przedostało się przez 2,5 metrowe ogrodzenie na teren ogrodu zoologicznego w Calgary. A ponieważ chęć przygody pchała ich dalej, przedarli się przez następne ogrodzenie, które odzielało strefę publiczną od wybiegu tygrysów syberyjskich – ogrodzenie zwane popularnie „idiot fence”. Jak się można domyśleć, skutki były opłakane. Jeden z tygrysów pazurem zahaczył o rękaw kurtki mężczyzny, wciągnął mu rękę do środka i mocno pokiereszował. Prawdopodobnie musiano mu ją amputować, ale sprawa póżniej ucichła ze względu na ochronę prywatności nieszczęśliwca.
Nie, żaden z nich nie skarżył o odszkodowanie za cierpienia fizyczne i szkody moralne. Być może jak wytrzeźwieli, to zmądrzeli. Zapłacili nawet grzywnę za włamanie po $2.000 każdy. Historia ta sprowokowała jednak dyskusję - co zrobić, jak polepszyć security, by zapobiec takim wypadkom w przyszłości. Czyli innymi słowy – jak ratować ludzi przed ich własną głupotą. A czy jest na to sposób?

http://www.cbc.ca/news/canada/calgary/trespassing-charges-in-calgary-zoo-tiger-attack-1.791080

Takich przypadków jest tysiące. Wybrałam kilka, które najbardziej utkwiły mi w pamięci.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 8753
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 84
Użytkownik: Marylek 13.08.2017 07:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Kiedy wyraziłam powyższą ... | yyc_wanda
To mi coś przypomniało. Obadaj jeszcze jeden przykład sprzed lat: news
Użytkownik: yyc_wanda 13.08.2017 16:46 napisał(a):
Odpowiedź na: To mi coś przypomniało. O... | Marylek
Doskonały przykład. Bo chodzi o to, by złapać winowajcę z pieniędzmi. Kto by się tam użerał z nastolatkiem, który nie ma grosza przy duszy.
Użytkownik: miłośniczka 13.08.2017 10:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Kiedy wyraziłam powyższą ... | yyc_wanda
Najbardziej podoba mi się Twoje określenie na tego typu absurdy: "chory sen pijanego idioty". Cieszę się, że u nas nie dochodzi jeszcze do aż takich absurdów. Nie rozumiem tego, że usilnie zdejmuje się z ludzi odpowiedzialność za ich własne życie i to do granic śmieszności: włamałeś się do sklepu i złamałeś sobie kark? Och, jednak winien jest sklep, powinien koniecznie zapewnić lepsze warunki bezpieczeństwa włamywaczom! Jak śmiał nie dopilnować tego, żeby żaden złodziej niczego sobie nie upitolił!

Jednak brak mi na to słów. Skoro zdejmuje się z ludzi obowiązek myślenia o ewentualnych następstwach ich czynów, jak można potem ubolewać nad tym, że ludzie... zabijają innych? Przykład - potrącenie kogoś na drodze. Kto jest winien, kto powinien płacić odszkodowanie? Producent kawy, bo ta okazała się za słaba i delikwent jednak zasnął na 2 sekundy za kierownicą, a na kawie nie było ostrzeżenia, że nie pobudza dostatecznie, by po niej prowadzić o 3 w nocy? O ilu tego typu idiotyzmach jeszcze przyjdzie nam usłyszeć?
Użytkownik: jrmo 13.08.2017 15:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Kiedy wyraziłam powyższą ... | yyc_wanda
Chacha, ale zabawne, normalnie boki zrywać, padać ze śmiechu i postękać nad końcem cywilizacji białego człowieka
Tylko:
Ad1) W Stanach Zjednoczonych, do niedawna ubezpieczenia zdrowotne, były ubezpieczeniami prywatnymi.
Prywatny ubezpieczyciel (uwaga, niespodzianka) dba głównie o interes swoich właścicieli. Jak to się objawia. Ano tak, że ubezpieczenia zdrowotne, mają limity. Im droższa polisa tym limity są wyższe, im tańsza, tym mniejsze. Co gorsza, jak niektórzy wiedzą, im człowiek starszy, tym ryzyko zachorowania na drogą chorobę (np. raka) lub ulęgnięciu ciężkiemu wypadku (dla 80 latka byle potknięcie może się skończyć się długim leczeniem i kalectwem) wzrasta. Ubezpieczyciele o tym wiedzą, więc składki wzrastają, a limity dla nich maleją.
Teraz już jasne, dlaczego starsza pani dostała takie odszkodowanie? I nie tylko ta starsza pani, ale ogólnie dość często w USA dostają takie szokujące odszkodowania są dość częste. Bo jak na leczenie zabraknie, to chorego czeka po prostu bankructwo: http://www.reuters.com/article/us-healthcare-bankruptcy-idUSTRE5530Y020090604

Ad2) Przypominam, że jeszcze w latach '80 koncerny tytoniowe, twierdziły, że nie ma żadnych dowodów, że palenia powoduje raka, choroby serca, a nawet że ma wpływ na rozwój płodu! Tyle tylko, że już w latach '50, doskonale wiedzieli, że jednak palenie jest szkodliwe.
Skoro ktoś wmawiał, że palenie jest obojętne dla zdrowia i na tym nieźle zarabiał, to niech się nie dziwi, że później musi wypłacać odszkodowanie: https://sites.google.com/site/nienalogom/nikotyniz​m/co-ukrywal-przemysl-tytoniowy

Notabene, obecnie taką samą metodę stosują koncerny naftowe i węglowe, wmawiając ludziom, że nie ma naukowych dowodów na to, że spalanie paliw kopalnych powoduje ocieplenie klimatu, oni też nieźle za ten bełkot zapłacą za parę lat, gdy skutki ocieplenia zaczną naprawdę dotykać ludzkość.
Użytkownik: yyc_wanda 13.08.2017 17:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Chacha, ale zabawne, norm... | jrmo
1/ Koszty leczenia starszej pani były 13 tys. plus 5 tys na pokrycie ubytków w zarobkach córki, która się nią opiekowała. Tyle początkowo zażyczyła sobie Stella L. od MacDonalda, który w odpowiedzi zgodził się zapłacić $800. To były czasy, kiedy jeszcze uważano, że ludzie są odpowiedzialni za swoje czyny. Czy rekompensata $2.86 mln is według Ciebie współmierna do strat poniesionych w wysokości 20 tys.? W końcowym werdykcie sąd zatwierdził 640 tys, a Stella dostała pewnie jeszcze mniej, bo poszła na ugodę z MacDonaldem.
Nie zmienia to jednak faktu, że przypadek ten był kamieniem milowym w wprowadzanej w życie „tort reform”, czyli przerzucaniu odpowiedzialności z osoby poszkodowanej na... No właśnie, na kogo? Na kogo się da. Byle tylko miał kasę. Gdyby Stella oblała się tą samą kawą zakupioną w małym, prywatnym sklepiku, na pewno nie przyszłoby jej do głowy zakładanie sprawy sądowej. A jeśli już, to może odzyskałaby swoje 20 tys. A gdyby oblała się nią w domu? Ciężko byłoby znaleźć winowajcę.

A kogo ma skarżyć 80-latek, który przewrócił na chodniku i złamał sobie nadgarstek? Oczywiście – właściciela najbliższej posesji. Życzę Ci, żebyś to nie była Ty.

2/ Do dnia dzisiejszego nie ma niezbitych dowodów na to, że rak jest konsekwencją palenia papierosów. Wielu palaczy nigdy na raka nie zachorowało. Wiele osób, które nigdy nie paliły papierosów, choruje na raka, w tym raka płuc. Kogo powinni skarżyć o odszkodowanie? Jeżeli palenie papierosów jest szkodliwe również na serce i na rozwój płodu, możemy się spodziewać następnych procesów.
Dziwi mnie także fakt, że nikt jeszcze nie zaskarżył koncernów alkoholowych o odszkodowanie. Nieodpowiedzialne używanie alkoholu przynosi dużo tragiczniejsze skutki społeczne niż palenie papierosów.
Użytkownik: Kuba Grom 17.08.2017 04:16 napisał(a):
Odpowiedź na: 1/ Koszty leczenia starsz... | yyc_wanda
Osoby palące stanowią 95% chorych na raka płuc. Dowody są mocne.
Użytkownik: jolekp 13.08.2017 15:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Kiedy wyraziłam powyższą ... | yyc_wanda
Ad.3. Też się dziwię, bo dach raczej nie powinien być miejscem łatwo dostępnym dla postronnych osób - np. dach w moim dawnym bloku był zamykany zawsze na pokaźną kłódkę.

W podstawówce (czyli jakoś mniej więcej 15 lat temu) moi ówcześni koledzy z klasy grali w piłkę na boisku szkolnym - w wakacyjną sobotę, a więc zupełnie poza aktywnością szkolną i bez nauczycielskiej kontroli. W trakcie gry, któryś wykopał piłkę tak, że utknęła na drzewie, więc wszedł na to drzewo, żeby ją ściągnąć, po czym z niego spadł, nadziewając się na wystające pręty ogrodzenia i dosyć poważnie się raniąc. Z tego co wiem, raczej nikt nikogo nie pozywał, ale jakoś po tym wypadku nikt nie uznał, że chłopak sam jest sobie winien, tylko ogrodzenie zostało tak przerobione, że nie ma już w nim wystających ostrych elementów, na które można się nadziać.
Użytkownik: yyc_wanda 13.08.2017 19:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Ad.3. Też się dziwię, bo ... | jolekp
No i to jest normalna reakcja. Zdarzył się wypadek, trzeba przeanalizować sytuację i wprowadzić poprawki, tam gdzie to jest możliwe.

W przypadku Thomasa – szkoła była budynkiem jednokondygnacyjnym i chłopcy wyspinali się na dach od zewnątrz. W swim oskarżeniu rodzina próbowała udowodnić, że Thomas wyszedł tam za piłką. W raporcie policji z miejsca wypadku stało jak byk, że to włamanie i że za spowodowaną sytuację odpowiada sprawca. To uratowało szkołę. Gdyby zamiarem Thomasa było odzyskać piłkę i poskakać sobie po szklanym skylight na dachu tak dla fanu – odpowiedzialność prawdopodobnie zostałaby przerzucona na szkołę – za brak zabezpieczenia / ostrzeżenia – cokolwiek. Zależy od inwencji prawnika.

Użytkownik: jolekp 13.08.2017 19:23 napisał(a):
Odpowiedź na: No i to jest normalna rea... | yyc_wanda
To faktycznie trochę zmienia postać rzeczy, dzięki za doprecyzowanie.

A co do durnych amerykańskich pozwów, to moim zdecydowanym faworytem (choć nie mam pewności, czy to nie jest aby jakaś miejska legenda) jest kobieta, która pozwała producenta kuchenek mikrofalowych o to, że w instrukcji nie napisał, że nie można w niej suszyć kota.
Użytkownik: Aquilla 13.08.2017 21:28 napisał(a):
Odpowiedź na: To faktycznie trochę zmie... | jolekp
Rozejrzałam się. Nie znalazłam nic o pozwie, ale historia o kocie, psie, niemowlaku suszonym w mikrofali krąży po świecie od lat 40. (czyli od momentu jej wynalezienia) i ma się dobrze. http://www.snopes.com/horrors/techno/microwavedpet​.asp
Użytkownik: jolekp 13.08.2017 21:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Rozejrzałam się. Nie znal... | Aquilla
Znalazłam tylko coś takiego: http://www.gu.com.pl/index.php?option=com_content&​view=article&id=8757&catid=129:rynek-ubezpieczeniowy&Itemid=151 , ale nie ma ani daty, ani nazwiska, więc ciężko stwierdzić, czy to wiarygodne.
Użytkownik: yyc_wanda 13.08.2017 22:19 napisał(a):
Odpowiedź na: To faktycznie trochę zmie... | jolekp
Moim z kolei faworytem – ale też nie wiem na ile prawdziwym – był nowy, dumny z siebie właściciel motorhome, który na jakim postoju/parkingu (nie pamiętam okoliczności) odszedł od kierownicy i poszedł do tyłu po kanapkę. Oczywiście motorhome odjechał i rozbił się o najbliższą przeszkodę, a on skarżył producenta, że w instrukcji obsługi nie było o tym wzmianki. Pamiętam to z jakiegoś filmiku na internecie, ale nie mogę odszukać więc może to też miejska legenda.

Użytkownik: Aquilla 13.08.2017 21:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Kiedy wyraziłam powyższą ... | yyc_wanda
Ostatnio oglądałam filmik o tym wypadku z kawą (po angielsku). https://www.youtube.com/watch?v=PAzMMKIspPQ . Dosyć ciekawie wyjaśnia okoliczności pozwu i czemu został wygrany, mimo że był jednym z 700, które zostały złożone o poparzenia spowodowane kawą tej firmy w ciągu 10 lat.
Użytkownik: Monika.W 14.08.2017 07:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Kiedy wyraziłam powyższą ... | yyc_wanda
Co do zasady - masz rację wykazując absurdalność. Oprócz sprawy 2. Człowiek, który zaczął palić w ostatnich 20 latach nie dostałby odszkodowania, bo o szkodliwości palenia mówiło się już powszechnie. Sama jednak napisałaś, że odszkodowania są wypłacane dla osób, które zaczęły palić w latach 70ych XX wieku. Wtedy nie dość, że nie pisano o szkodliwości (choć koncerny były już w posiadaniu badań), to reklamowano papierosy jako produkt zdrowy, przez pewien tryb życia, wyluzowany - np. kowboj z widokiem na piękne góry USA. To jest istota tego żądania i zasądzania odszkodwań. Przy czym mówię o idei odszkodowań, a nie o ich wysokości.
Nie wiem, czy wykazano ogólną (na całą ludzkość) szkodliwość palenia. Ale jakie to ma znaczenie? Argument, że niektóre osoby palą i nie chorują jak dla mnie jest bez sensu. Niektóre osoby były w Czernobylu i okolicach w okresie wybuchu i żyją do dziś - i co? Mam z tego wyciągać wniosek, że promieniowanie nie jest szkodliwe dla zdrowia?

A swoją drogą - z ciekawością śledziłam dyskusję pod Twoim wpisem o książce. Podobała mi się Twoja opinia o książce, z całą pewnością nie sięgnę po nią (choć mała szansa, żeby bez opinii sięgnęła, bo po co czytać współczesne amerykańskie powieści? co do zasady - po nic).
Nie rozumiem natomiast związku tamtej dyskusji z tą notką. Tamto było o książce. A to jest zbiór łatwowpadalnych w ucho newsów, nota bene tylko z USA.
Użytkownik: hburdon 15.08.2017 14:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Co do zasady - masz rację... | Monika.W
Ad: „Co do zasady - masz rację wykazując absurdalność.”

Moim zdaniem jest dokładnie odwrotnie. O ile konkretne przypadki mogą trącić absurdem, o tyle zasada deliktowego obowiązku odpowiedzialności jest niezwykle cenna. Dzięki niej można mieć pewność, że nabywany przez nas przedmiot jest bezpieczny w użytkowaniu; że producent zawarł w instrukcji wszystkie niezbędne informacje; że nie zostaliśmy wprowadzeni w błąd. Czy naprawdę można mieć taki spokój ducha w kraju, w którym producent nie musi liczyć się z żadnymi bądź z poważnymi konsekwencjami?

I to wydaje mi się meritum sprawy: ofiary są traktowane jak „święte krowy” nie tylko dlatego, że zgodnie z moralnością panującą w naszym kręgu kulturowym ofiary zasługują na takie traktowanie; ofiary są traktowane jak „święte krowy”, ponieważ jest to korzystne dla utrzymania systemu, w którym jednostka chroniona jest przed krzywdą wyrządzaną tak przez osoby fizyczne, jak i prawne. Ofiary są traktowane jak „święte krowy”, żeby przestępcy nie byli traktowani jak „święte krowy”.

System, w którym sprawę o odszkodowanie niezwykle łatwo jest wytoczyć, ponieważ prawnicy otrzymują honorarium tylko w razie wygranej, ma swoje wady; zawsze znajdą się osoby, które próbują taki system wykorzystać. Pełni on jednak niezwykle ważną funkcję, umożliwiając osobom prywatnym stawienie czoła wielkim korporacjom, z którymi w przeciwnym razie nie mielibyśmy szansy.

Oczywiście w kontekście USA trzeba pamiętać o tym, o czym wspomina jrmo -- o ile w mediach słyszymy, że sprawę o odszkodowanie wytoczyła staruszka, to w praktyce sprawę wytacza jej ubezpieczyciel, ponieważ jest to bardziej opłacalne niż uiszczanie astronomicznych rachunków szpitalnych. Jest to więc w gruncie rzeczy wojna korporacji, którą możemy sobie obserwować z boku.

Również w kontekście USA warto pamiętać, że rozwiązania, które często wydają nam się nietypowe, bywają konsekwencją systemu prawa precedensowego; „kodeks karny” w naszym rozumieniu tego pojęcia tam przecież nie funkcjonuje.
Użytkownik: yyc_wanda 16.08.2017 05:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Co do zasady - masz rację... | Monika.W
Dla mnie 1 & 2 to ten sam schemat:

Staruszka oblała się gorącą kawą z MacDonalda – należy jej się odszkodowanie od MacDonalda (640 tys.).
Staruszka oblała się gorącą kawą we własnym mieszkaniu – niech się martwi o siebie sama.

Pacjent chory na raka, który palił papierosy – należy mu się odszkodowanie od zakładów tytoniowych (100 tys.).
Pacjent chory na raka, który prowadził zdrowy tryb życia – niech się martwi o siebie sam.

Z tymi papierosami to mnie kręci w żołądku, kiedy słyszę, że oni nie wiedzieli, że to szkodliwe. Oni tam dobrze wiedzieli, tylko jeszcze wtedy nie było tych ohydnych obrazków na pacze papierosów, więc można z siebie robić ofiarę. W jednym artykule koncerny tytoniowe głosiły całkowite bezpieczeństwo ich produktu, a w innym lekarze ostrzegali o szkodliwości palenia. Tak było wtedy, tak jest dzisiaj, tyle że spór dotyczy innych artykułów. Kampania anty-nikotynowa toczyła się latami, zanim wymuszono napis: „Palenie szkodzi” na paczce papierosów. W ramach wyjaśnienia dodam, że leczenie w Kanadzie jest bezpłatne – więc to odszkodowanie nie ma nic wspólnego z kosztami.
Dla mnie ten werdykt jest otwarciem puszki Pandory. Teraz ogłoszenia typu: zażywałeś to a to lekarstwo? masz raka? skontaktuj się z nami - są nagminne, a będzie ich jeszcze więcej. Każde lekarstwo ma skutki uboczne i jak pomoże na jedno, to zaszkodzi na drugie. Szerokie pole do popisu dla pomysłowych prawników.

Jaki związek jest między tą notką a dyskusją? Kiedy wyraziłam opinię, że „weszliśmy w erę kiedy ofiara jest ‘świętą krową’ kultury Zachodu” miałam na myśli to, co dzieje się obecnie na Zachodzie – przerzucanie dpowiedzialności z osoby poszkodowanej na kogo się da. Typ ofiar, wokół których toczyła się dyskusja, jest tematem szczególnie drażliwym i wymagającym politycznej poprawności, więc albo należy się nie odzywać, albo liczyć z konsekwencjami. Dlatego w mojej wyliczance powyżej nie podałam żadnego przykładu z tej dziedziny, a mam swojego faworyta.

Czy ta sytuacja dotyczy tylko USA? Świat jest globalną wioską, to co wczoraj było w USA, dzisiaj wchodzi do Europy, a jutro zawita do Polski. Przeczytaj przykład podany przez Marylka. Historia rodem z Europy. A artykuł, który podlinkowała NzTobołem (wygląda na to, że historia z kotem jednak była prawdziwa). Przecież to pierwsza jaskółka na terenie Polski. Ostrzeżenie, o tym jak ważna jest precyzyjna informacja/reklama o produkcie oferowanym klientowi. I o tym, że trzeba rozwijać świadomość klienta. Przecież my się cofamy w rozwoju intelektualnym. Trzeba nam teraz napisać czarno na białym, żeby kota nie suszyć w mikrofali. (Prawie jak w tym góralskim kawale: kota się pierze, pierze, ino nie wykręca – tyle że to nie kawał). Ja mam problem, żeby przetrawić te wszystkie debilne wyroki. Kiedy to jeszcze dotyczy bogatych koncernów, pal licho. Ale to się rozprzestrzenia na nas, szarych obywateli - vide przykład Marylka. I to mnie najbardziej wkurza i niepokoi.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 27.11.2017 15:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Kiedy wyraziłam powyższą ... | yyc_wanda
A dla mnie takie sztandarowe ofiary-święte krowy to biedni farmerzy, "Oklaki", z Grona gniewu (Steinbeck John) . Uważam że dokładnie o nich jest taki fragment:

"Zwykła, niewesoła historia. Słyszał ją już po tysiąc razy z małymi odmianami. Czasami opowiadali ją żniwiarze-udziałowcy z dalekiego Południa, wywłaszczeni przez właścicieli gruntu. Czasami, jak ten oto człowiek, byli to posiadacze własnego gospodarstwa, co utracili swą własność nie z winy finansistów, lecz z winy sił przyrody, tych sił przyrody, którym sami nadali moc niszczącą zrywając darń i nie siejąc nic prócz pszenicy. Czasem bywali to najemnicy, których zastąpił traktor. Wszyscy oni ściągnęli tu, do Kalifornii, niby do Ziemi Obiecanej. Ale Kalifornia zmieniła ich w wędrownych robotników dniówkowych — i szybko uczyniła nędzarzami. Chyba jedynie — myślał pan Propter - jedynie święty potrafiłby być bezkarnie robotnikiem dniówkowym i pariasem, bo tylko święty zgodziłby się na to z zadowoleniem. Ubóstwo i cierpienie uszlachetniają tylko wtedy, gdy są dobrowolne. Ubóstwo i cierpienie mimowolnie czynią ludzi gorszymi. Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż człowiekowi ubogiemu wbrew woli — wnijść do Królestwa Niebieskiego. Ot, mamy tu, na przykład, tego biedaczynę z Kansas. W jakiż to sposób zareagował on na ubóstwo i cierpienie wbrew woli? O ile panu Propterowi było wiadomo, brał on odwet za swe niepowodzenia brutalnością wobec słabszych od siebie. Jakże potrafił wrzeszczeć na dzieci... To objaw aż nadto znany. (...)

Wytknąć nieszczęśliwym, że są odpowiedzialni za własne nieszczęście, wytłumaczyć im, że natura rzeczy nie mniej surowo karze za ciemnotę i głupotę, niż rozmyślną złość nie bywa nigdy rzeczą miłą. Niemiłą, ale - o ile mógł się przekonać - zawsze potrzebną. Bo i jakaż nadzieja - pytał siebie - jakiż najsłabszy promyk nadziei pozostaje człowiekowi, który wierzy naprawdę, „że nienawidzili mnie bez przyczyny" i że nie jest ani trochę winny własnej klęski. Oczywiście dla takiego nie ma żadnej nadziei. Widzimy nagi fakt, że klęski i nienawiści nie powstają nigdy bez przyczyny, widzimy także, że co najmniej niektóre z tych przyczyn zależą od tych, którzy ponieśli klęskę lub stali się przedmiotem nienawiści. Są oni za to w pewnej mierze - pośrednio lub bezpośrednio - odpowiedzialni. Bezpośrednio, bo popełnili głupie lub złośliwe uczynki. Pośrednio, bo opuścili sposobność postąpienia tak inteligentnie i litościwie, jak do tego są zdolni; a jeśli zgrzeszyli takim zaniedbaniem, to najczęściej dlatego, że woleli trochę nieoględnie pójść za nakazem miejscowych zwyczajów i utartego trybu życia. Tu myśl pana Proptera wróciła znowu do biedaka z Kansas. Człowiek ten sam sobie wymierza sprawiedliwość: jest niewątpliwie przykry dla sąsiadów, jest nieumiejętnym rolnikiem. Ale to jeszcze nie wszystko. Najbardziej zawinił tym, że uwierzył w normalność, racjonalność i sprawiedliwość świata, na którym żyje. Tak jak i inni pozwolił na to, by autorzy reklam rozdmuchali jego potrzeby i nauczył się równać szczęście z posiadaniem, a dobrobyt z pieniędzmi wydawanymi w sklepiku. Tak samo jak i inni wyrzekł się myśli utrzymania się z rolnictwa, zajął się wyłącznie zdobywaniem gotówki, tak jak i inni zadłużył się w bankach. Wreszcie, tak jak i inni przekonał się, że twierdzenia rzeczoznawców były zupełną prawdą: w kraju na pół bezwodnym darń utrwala glebę - zerwijcie darń, a gleba pójdzie z wiatrem; więc i poszła, jak się należało tego spodziewać."
[Po wielu latach (Huxley Aldous) ss.54-55.]

Co więcej, drugi akapit to doskonała diagnoza i celne wytknięcie słabej strony powieści Małe życie (Yanagihara Hanya) (TAK, znowu tego się czepiam ;) ) - nieprzekonującej mnie zupełnie kreacji losów Juda, rodem z "Nieszczęść cnoty" de Sade'a. Można (trzeba?) się wzruszać, można przeżywać, ale jedynie jako specyficzną, niezbyt realistyczną kreację wyobraźni - jako powieściowy realizm jest nie do obrony. Natomiast także święte oburzenie na krytykę tej warstwy książki jest dowodem na celność założeń niniejszej czytatki.

(jako uzupełnienie polecam cytat z "Po wielu latach" ze str. 85., można go znaleźć tutaj: Englishman in Beverly Hills)
Użytkownik: yyc_wanda 28.11.2017 05:59 napisał(a):
Odpowiedź na: A dla mnie takie sztandar... | LouriOpiekun BiblioNETki
Bardzo celne powiązanie tego cytatu z tematem czytatki. Tyle lat minęło i nic się nie zmienia. Coraz więcej ofiar, a co gorsze, teraz już nie one same, ale cały świat się nad nimi użala i utwierdza je w przekonaniu, że mają rację, że są takie biedne, pokrzywdzone i oczywiście niczemu niewinne.

Tocząca się na forum dyskusja na temat „Małego życia” kazała mi się zastanowić, czy to aby na pewno książka dla mnie. Nie mam cierpliwości do mazgajowatych bohaterów. Z drugiej jednak strony, tyle się o niej mówi, że korci mnie, by wyrobić sobie własne zdanie. Chyba trzeba się będzie przełamać i sprawdzić co to za historia. Tym bardziej, że pewnie nie raz jeszcze o niej usłyszę.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 05.05.2018 11:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo celne powiązanie t... | yyc_wanda
Czytam właśnie tekst o fałszywej historii i znalazłem tam taki ciekawy fragment, który mi przypomniał tę dyskusję:

"Zgoła najbardziej niedorzeczne jest słyszane nieustannie z ust „tropicieli nienawiści” twierdzenie, iż aby wypowiadać się możliwie obiektywnie o wydarzeniach minionych trzeba być ich aktorem i uczestnikiem, podczas gdy najlichszy adept historiografii wie, że jest dokładnie na odwrót, że badanie spraw sine ira et studio jest choćby psychologicznie niemożliwe w wypadku sprawców. Kto wie czy ta absurdalna teza nie jest ekstrapolacją tej postmodernistycznej cut-and-paste history, która najdziksze swawole wyprawia od dawna na obszarze badań nad „holocaustem”, przyjmując za aksjomat, iż świadectwa z kręgu domniemanych ofiar mają aprioryczną wyższość nad danymi empirycznymi."
Użytkownik: Anna125 06.05.2018 03:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Czytam właśnie tekst o fa... | LouriOpiekun BiblioNETki
No cóż, bbnetka ma przedziwną właściwość budzenia mnie do życia :), chociaż upadłam - oczy z braku porządnego śpiku trzymam na zapałki. Niektóre cytaty jednak mogą obudzić umarłego - stwierdzam.

Kto to napisał, ciekawam, o tym „najlichszy (a mimo to wszechwiedzący) adept historiografii wie… że „badanie spraw sine ira et studio jest choćby psychologicznie niemożliwe w wypadku sprawców” i jeszcze odniósł to do holocaustu używając terminu „ekstrapolacja postmodernistycznej tezy”. Napiszę wprost, zagoniłabym go do nauki idei XX wieku, do Gaddamera, Foucault i pewnie wielu innych, których nie znam, lecz ja "nie robię w humanistyce”. Co to za pogląd, pomijając publicystykę tj. ‚najlichszy’, łacina - ja na ten przykład nie znam - po co to popisywanie, ‚absurdalna’ i ‚najdziksze swawole’, ‚aprioryczną’.

Spróbujmy przytoczoną wypowiedź „rozebrać” na czynniki pierwsze.
1/ „Tropiciele mowy nienawiści” to najpewniej ci, którzy się sprzeciwiają używaniu słów: jak Arab to terrorysta, brudas; jak Rosjanin, Ukrainiec to pijak, zacofany; jak Żyd to chciwy, pazerny; jak feministka to babochłop i wariatka; jak niepełnosprawny to kaleka i niech siedzi w domu; jak gwałt niezależnie od płci, to znaczy, że sprowokowany (po co się tak ubiera i chodzi w dziwne miejsca), jak Murzyn to niewolnik i śmierdzi itd. Czyżbyśmy hołdowali stereotypom? Przypominam z logiki - jeśli jest jeden wyjątek to zdanie jest fałszywe. Wszyscy Francuzi znają się na winach i są wspaniałymi kochankami, a Murzyni to mają duże co-nieco (to złośliwie dodałam).
2/ Badanie spraw obiektywnie i bezstronnie jest niemożliwe historycznie, ponieważ osądu dokonujemy z dzisiejszych pozycji, nieadekwatnych do czasów minionych, sytuacji. Prawda w humanistyce (a więc i historii) nie da się sprowadzić do weryfikacji badawczej znanej z nauk oświeceniowych (eksperyment, badania i co tam jeszcze można wymyślić), jest silnie związana z czasem, nie wolno tego rozpatrywać abstrahując od niego - to Gadamer. Foucault pisząc swoją historię szaleństwa próbował odnaleźć się w tamtych czasach i z punktu widzenia tamtych epok rozważać postrzeganie szaleństwa i rozumu (mnóstwo dokumentów, świadectw przytacza, szuka tamtych czasów, zachowań, emocji, odniesień, a nie tych patrzy, ocenia z teraźniejszości, w dodatku "kanapowej"). Wiek oświecenia i postępu rozdzielił brzydkie (dla współczesnych!) szaleństwo od rozumu, a więc mamy teraz szalonych-niegroźnych w szpitalach na lekach 24h na dobę i niebezpiecznych szaleńców pośród nas. To przenośnia Lurie (leki są dobre, gdyż niekiedy wygłuszają "fałszywe wyobrażenia") lecz książki Foucault robią na mnie ogromne, ogromne wrażenie. Żałuję, że On nie pisze teraz, niestety jego analizy, myśli dotyczą XX wieku (zm. 1984), a czas bieży.
Cytowany przez Ciebie autor rozpatruje sprawę ze swoich pozycji, ze swojego „dzisiejszego punktu siedzenia” i swoich silnych przekonań. Nie kocha on ludzi i nie chce ich zrozumieć. Sądzę, że kocha tylko siebie i swoje poglądy. W końcu zna łacinę i potrafi użyć słowa a priori, więc może przeglądać się w lustrze (złośliwy komentarz!). Ciekawe, czy potrafiłby wyjaśnić różnicę pomiędzy sądami a priorii i a posteriorii oraz syntetycznych i analitycznych (Kant), no a potem był jeszcze Wittgenstein z problemem metafizycznym (ujęcie w języku zjawisk wewnętrznych, psychologicznych). Bardzo bym autorowi cytatu polecała ostatnie zapiski Wittgensteina zebrane przez jego uczniów, a Hannah Arendt tak na deser, jako powtórkę, ponieważ pewnie już kiedyś przeczytał.
3/ Postmodernizm. Tu już zupełnie „zgłupiałam” - o co chodzi? Postmodernizm to innymi słowy „ponowoczesność”, a więc odpowiedź na szalony lęk przed modernizmem utożsamianym z systemami totalitarnymi i powojennym schyłkiem wiary w linearny postęp cywilizacyjny. U podstaw postmodernizmu stoi egzystencjalizm, marksizm, psychoanaliza, teoria krytyczna szkoły frankfurckiej, poststrukturalizm, dekonstrukcja oraz feminizm. Przedstawiciele to: Bauman, Rorty, Joyce, Woolf, Cortazar. I dlaczego autor cytatu nazywa to „cut-and-past history”. Tego akurat nie można im zarzucić. Nie wiem. Domyślam się, że chodziło o zakwestionowanie kanonów kulturowych, zachęcanie do odrzucenia struktur i schematów życia społecznego, opisywanie rzeczywistości jako nieskończenie pluralistycznej i nie poddającej się prostej ocenie. Przecież to się dzieje i nie ma już powrotu, w dodatku to opis sytuacji z końcówki dwudziestego wieku. To resentyment, powrót do przeszłości, a ostrzej pisząc - "zawracanie Wisły kijem” i nie spowodował tego żaden postmodernizm - on tylko pokazywał, co się dzieje, był reakcją.
4/ Kończąc, napiszę złośliwie - a może autor cytatu zdobyłby się na jakąś empirię, a nie tylko komentarz. Gdula to zrobił, „Elegia dla bidoków” też powstała. Jest też Piłat i jego "Krzywda i zadośćuczynienie" (wolny, elektroniczny dostęp).

Wyjaśnienia
*„sine ira et studio”, z łaciny: bez gniewu i upodobania; obiektywnie, bezstronnie (Tacyt, „Roczniki”); słynne zapewnienie (na początku dzieła) o obiektywizmie autora.”
*W zasadzie zaczęło się od Kartezjusza - "Myślę więc jestem", ale to pominę, podobnie jak Greków. Kant rozróżniał: sądy a priori i a posteriori oraz syntetyczne i analityczne. Pierwsza para - niezależność od doświadczenia (mogą mieć źródło w samym tylko umyśle i muszą być konieczne), drugie są empiryczne (wyprowadzane z doświadczenia, więc są przypuszczalne i względne). Druga para - sądy analityczne wypowiadają tylko to, co jest zawarte w podmiocie zdania czyli to, co należy do definicji podmiotu, bądź też daje się z niej wyprowadzić (objaśniają wiedzę już poznaną). Syntetyczne - sądy, które wypowiadają coś, co w podmiocie nie jest zawarte i wyprowadzić się nie da (rozszerzają wiedzę dodając nowe cechy). Obie pary Kant połączył i otrzymał: sądy analityczne, które zawsze są a priori, bo do rozczłonkowania pojęcia nie potrzeba doświadczenia, syntetyczne a posteriorii oparte na doświadczeniach i syntetyczne a priori. Co ciekawe, dalej uznał, że to właśnie syntetyczne a priori stanowią jądro wiedzy, ponieważ pierwsze wspomniane analizują tylko pojęcia, drugie powiększają wiedzę lecz nie są pewne i powszechne. Dla Kanta wiedza miała być pewna i powszechna. Przeświadczenie, że istnieją sądy syntetyczne a priorii, Kant czerpał z matematyki i czystego przyrodoznawstwa. Dalej "rozbierała" to filozofia analityczna - asem był tu Wittgenstein.
Użytkownik: antypater 05.05.2018 15:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Kiedy wyraziłam powyższą ... | yyc_wanda
Coś takiego jak ''kultura zachodnia'' istnieje tylk w sensie geograficznym, w znaczeniu ''kultury na zachodzie'', których bym razem do jednego wora nie wrzucał.

Podane przez ciebie przykłady ''świętokrowia'' wymagają małego komentarza źródłowego.

A ofiara jest ''świętą krową'', powstałego w kręgach lewicowców frankfurckich w latach 30-tych i 40-tych XX wieku, marksizmu kulturowego, który walczy o umysły współczesnych, rozleniwionych powszechnym dobrobytem mas, schlebiając im, że bycie słabym, leniwym, głupim, czy ''innym'' (najczęściej w jak najgłubszym sensie tego słowa) to coś dobrego, z czego należy być dumnym i domagać się z tego tytułu przywilejów. W ten sposób wymieniony typ marksizmu rekrutuje swój własny proletariat, za pomocą którego idzie po władzę, ze szkodą dla nas wszystkich i wszystkiego co twórcze, wymagające, rozwijające i piękne.

Pozdrawiam

Antypater

Użytkownik: yyc_wanda 05.05.2018 22:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Coś takiego jak ''kultura... | antypater
Masz rację, kultura zachodnia kojarzy się bardziej z określeniem geograficznym, więc zmieniłam tytuł na kulturę Zachodu.

Podłączyłam również linki do źródeł informacyjnych.

Dziękuję za komentarz. Otworzył mi oczy na ukryte intencje stojące za rozpieszczaniem i faworyzowaniem ofiar – często własnej głupoty. Bo po co nam ludzie silni, którzy biorą odpowiedzialność za siebie i swoje czyny i tego samego oczekują od innych? Takimi trudniej rządzić. Lepiej wychować sobie społeczeństwo mazgajów.

Pozdrawiam
Użytkownik: antypater 06.05.2018 20:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Masz rację, kultura zacho... | yyc_wanda
Proszę bardzo. Warto przy całym obecnym szumie informacyjnym, którym zasypują nas oficjalne media, pamiętać jeszcze, że dla marksistów każdego rodzaju (pan Juncker i jego koledzy z administracji brukselskiej pokazali w Trewirze kto jest im bliski) człowiek nie jest samodzielną, myślącą jednostką. Jest on dla nich tylko gromadnie działającym bydlęciem, które samo nie myśli i które trzeba poprzez instytucje państwowe całkowicie i dowolnie kształtować. Stąd różne, sztucznie tworzone grupy ''świętych krów'', które gromadnie lepiej dają sobą kierować, ponieważ myślą, że np. państwo zadba o ich interesy. Im są to grupy głupsze, i liczniejsze, tym lepiej dla rządzących, ponieważ społeczeństwo jest rozbite i skłócone.

Miło mi, że pomogłem Tobie w zrozumieniu czegoś istotnego.

Pozdrawiam

Antypater
Użytkownik: Anna125 06.05.2018 04:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Coś takiego jak ''kultura... | antypater
Kochany Antypaterze, prosiłabym o weryfikację lewicowości-prawicowości szkoły frankfurckiej. To, że ktoś kiedyś zachłysnął się utopijną ideą powszechnej sprawiedliwości, równości, wolności nie oznacza od razu, że trafnie nie wypunktował sprzeczności i grozy ulokowanej w wizji liniowego postępu i wolnego rynku, tego rozleniwienia o którym piszesz. Dla mnie to słabość instytucji państwa, w Stanach obecnie tę funkcję przejmuje kościół.
Polecanki:
Dialektyka oświecenia: Fragmenty filozoficzne (Adorno Theodor Wiesengrund, Horkheimer Max)
Poza mapą: Utracone przestrzenie, niewidzialne miasta, zapomniane wyspy, dzikie miejsca (Bonnet Alastair)

Żyjemy w czasach interregnum, zobaczymy, co się wykluje (mam nadzieję, że tak się stanie) i że będzie to pozytywne, wierzę w rodzaj ludzki"i
Piszesz: "W ten sposób wymieniony typ marksizmu rekrutuje swój własny proletariat, za pomocą którego idzie po władzę, ze szkodą dla nas wszystkich i wszystkiego co twórcze, wymagające, rozwijające i piękne". Dla mnie to nie są odwołania do marksizmu lecz kłamstwo, marketing polityczny i przede wszystkim słaba edukacja oraz lenistwo (zgoda!) społeczności i globalizacja (w znaczeniu korporacji). Długa droga czeka nas (ludzkość), może pomocne będą też: technologia i walka klas. Trudno marzyć.
Użytkownik: antypater 06.05.2018 21:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Kochany Antypaterze, pros... | Anna125
Witaj! Dziękuję za komentarz. Moim zdaniem to obecna cywilizacja, być może i nawet wszystkie obecne cywilizacje na globie są ba równi pochyłej. Więc skutek jest łatwy do przewidzenia, mianowicie, ci którzy przeżyją upadek zaczną od samego początku.

Do gromadki panów, ktorych cytujesz, owych frakfurtczyków dodałbym jeszcze, architekta ruchu hipisowskiego, pana Marcuse'a.

Dla mnie owo frankfurckie towarzystwo nie było idealistyczne, tylko składało się ono z cyników i zręcznych manipulatorów (zwłaszcza pan Marcuse), którzy widząc nadchodzącą porażkę marksizmu zastosowanego w gospodarce (kraje komunistyczne), ukuli jego kulturową wersję, w której wabią naiwnych ludzi wizją „powszechnej sprawiedliwości, równości, wolności'' (jak sama piszez) oraz wolnej miłości fizycznej bez zobowiązań.

Jak narazie są to niestety bardzo skuteczne metody manipulowania masami ludzi.

A jeśli chodzi o instytucje państwa, ktore wspomniałas w swojej wypowiedzi to powiem tyle, że im mniej ich w życiu ludzkim, tym jest ono lepsze i prawdziwie wolne.

Pozdrawiam

Antypater
Użytkownik: Anna125 07.05.2018 16:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Witaj! Dziękuję za koment... | antypater
Teraz riozumiem, miałeś na myśli Marcuse’a.
Bardzo wielu, niejako przynależy do szkoły frankfurckiej, to był Instytut i jednocześnie prąd. Do Polski w zasadzie nigdy nie dotarł, był kompletnie niezrozumiały, jako i teraz jest.
Cholernie, ciekawa szkoła - myśli, a prócz wspaniałych dialogujących:Horkheimera i, Adorno, też Benjamin, Habermans, Fromm. W zasadzie nożna powiedzieć iż wszystkie prądy i idee dwudziestego wielu w jakimś stopniu musiały się „odbić” od dorobku tej szkoły, a była ona niejednolita.
Użytkownik: antypater 07.05.2018 19:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Teraz riozumiem, miałeś n... | Anna125
Wymienieni przez Ciebie panowie, a raczej ich pokrętne i odrealnione myśli są mi znane. W zasadzie to im możemy w wielkim stopniu podziękować za dewiacje społeczne, z jakimi obecnie się na codzień spotykamy.

Warto jest zauważyć jeszcze jedno, że ludzie głoszący pokrętne i odrealnione postulaty żyli w każdej z epok (chociażby średniowieczni katarzy). Obecnie, czyli mam tutaj na myśli czasy od lat 60-tych dwudziestego wieku (symbolicza może być tu data rewolty hippisowej, czyli 1968), społeczeństwa na świecie doświadczają niespotykanego od wielu wieków dobrobytu materialnego na szeroką skalę. Dobrobyt ten stopniowo rozlał się na całe społeczeństwa, a takie warunki, jak wiemy nie od dziś, sprzyjają rozwojowi wielu dewiacji (casus prosty lecz genialny eksperyment Calhouna).

Marksiści z Frankfurtu okazali się wielkimi szczęściarzami, ponieważ w, żyjących w dobrobycie i wygodzie społeczeństwach (tych z wielkich miast w szczególności) ich idee trafiły na podatny grunt.

Masz racje, ponieważ odrealnione idee tych panów ''odbijają'' się nam wielką czkawką już dosć długo.

Pozdrawiam

Antypater
Użytkownik: Anna125 07.05.2018 22:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Wymienieni przez Ciebie p... | antypater
Kilka pytań, na które nie oczekuję odpowiedzi, ponieważ są bardzo trudne:
1/ Skąd ta rewolta w 1968? Co się stało? Jak do tego doszło? Dlaczego ta młodzież ruszyła, bez powodu? Skąd to "odbicie". Z dobrobytu piszesz? A postkolonializm, a Wietnam, a zimna wojna, a rola kobiet? Pomijam zupełnie cień obecny, choć zepchnięty głęboko, na samo dno europejskich dusz po szabrach, współpracy z okupantem, czasem przyłożenia ręki do śmierci przez reakcję lub jej brak. Jeśli o czymś się nie mówi to nie znaczy, że tego nie ma, każda tajemnica w duszy gra.

Dzisiaj usłyszałam o pewnym filmie, o małej szwajcarskiej mieścinie, "Boży porządek". Podobno nudny lecz opowiedziano mi go wstrząsająco. Rzecz o zwyczajnej kobiecie, matce bliźniąt, interesowała się geografią. Zamykała oczy, dzieci wprawiały w ruch globus, ona zatrzymywała go, wtedy otwierała oczy i mówiła o miejscu, którego dotykał jej palec. Rzecz, tak w ogóle jest o uzyskaniu przez kobiety praw wyborczych w Szwajcarii - 1971 rok.

2/ Budowała się Unia Europejska - po co? Co skłoniło mocarstwa, "udzielne księstwa" europejskie do tak silnego parcia w kierunku zbudowania względnie trwałego pokoju, ładu i odejścia od negocjowania każdego z każdym? Habermans (piękne eseje) analizował głębokie sprzeczności leżące u podłoża zapisanych w traktatach praw: godności każdego i wolności dla każdego.

A co do Marksa to on nawet nie lubił robotników, co więcej brzydził się nimi, byli tacy nieokrzesani ;). Natomiast trafnie zwrócił uwagę na konflikt, ludzki bicz, który kręci sobie ludzkość budując "kapitalizm". W końcu na nazizm możemy patrzeć jak na bardzo sprawną, efektywną organizację, w pełni wykorzystującą weberowskie nauki ;).
Myślę sobie, tak po prostu, może prymitywnie, że każdą konstatację można wykorzystać do złego i dobrego.
Użytkownik: antypater 08.05.2018 20:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Kilka pytań, na które nie... | Anna125
Witaj !!!

Odpowiedzi na Twoje pytanie o rewolucję hippisową z 1968 roku można udzielić w prosty sposób. Ludziom, zwłaszcza w Zachodniej Eutopie i Ameryce Północnej zaczynało się wtedy żyć bardzo dobrze i wygodnie. Rodzice pracowali, bogacili się i swoje rodziny (wtedy jeszcze liczne), a ich dorastające w dobrobycie dizeci miały dużo wolnego czasu i środków materialnych, aby używać życia. Jak to młodzi ludzie bez opieki starszych, robili to oni w typowy dla siebie głupi sposób. Taki człowiek jest najlepszym materiałem do ulepienia dla takich oto ''czerwonych frankfurtczyków''.

Zauważ, że rewolucje, same z siebie, wybuchają tam, gdzie jest największa autonomia, jak to słusznie zauważył '' pan de Tocqeville''. Inne ''rewolucje'' są przywożone, tak jak rosyjska w postaci nieco wygadanego pseudointelektualisty z zaawansowanym syfilisem, w pancernych pociągach, z grubym portfelem na opłacenie opryszków od brudnej roboty. W prawdziwym reżimie, w którym ludzie muszą walczyć o przetrwanie każdego dnia nikomu zorganizowanie tego przedsięwzięcia się nie uda, bo jest za mało środków na to i walczące codziennie o przetrwanie masy ludzkie są bardzo apatyczne.

Unia Europejska jest dobrym przykładem na to jak dobra idea (współpracy gospodarczej zwłaszcza) jest przejmowana przez ideologicznych politykerów, koloru czerwonego, dla których nie liczy się rzeczywistość, tylko niekończące się ''poprawianie'' świata, bez względu na koszty tego ''poprawiania''.

Pozdrawiam

Antypater
Użytkownik: Anna125 08.05.2018 22:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Witaj !!! Odpowiedzi n... | antypater
Odpowiem, odpowiem :))) ale czas mi się skurczył. Jakże ciekawe odpowiedziałeś. W tym pancernym wagonie to pewnie chodzi Ci o Lenina przewożonego „w tę i we wtę”. Ciągle nie jestem pewna, jak pisze się to co zawarłam w cudzysłowie, w poprzednim zdaniu i dodam, że pomimo sprawdzania, nie trzyma się pamięci, przynajmniej mojej, nic a nic.

Jeszcze tylko szybko napiszę - a moźe ten bunt przeciwko mieszczaństwu był, co na to powiesz? Zwróć uwagę, co było wykluczane tam i wtedy.
A druga sprawa to skąd silna chadecja, nurt chrześcijański, przedstawiciele związków zawodowych w zarządach firm, czyż to był tylko interes, a nie chęć poprawienia świata, pod przymusem - zgoda lecz ta presja była obecna.
Użytkownik: antypater 09.05.2018 18:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Odpowiem, odpowiem :))) a... | Anna125
Witaj !!!

Ja nie patrzę na idee, które czemuś oficjalnie przyświecały, tym bardziej, że w przypadku ruchu hippisowskiego były to idee typowe dla niedojrzałej młodzieży, która nigdy nie musiała sama zapracować na dobra, z których korzystała. Takich oto osobników, którym materialnie niczego nie brakowało, ale byli już wszystkim znudzeni, bo życie szło im za łatwo wybrał sobie za cel pan Marcuse.

Chadecja jest sama w sobie czymś wybitnie pokracznym, bo jakim cudem można próbować połączyć religijny monoteizm, który sam z siebie jest oparty na hierarchii i posłuszeństwie z demokracją, która w pierwszym rzędzie to właśnie odrzuca? Ten wewnętrzny konflikt u podstaw jest przyczyną ogólnej miałkości chadecji na całej linii.

Związki zawodowe, co pokazuje historia i rzeczywistość myślą tylko o sobie, a robotników traktują tylko jako tępe narzędzie do realizacji własnych celów (w zasadzie chodzi tu tylko o napychanie własnych kieszeni).

Typowe mieszczaństwo samo w sobie jest grupą wybitnie nieładną, ponieważ myśli tylko o bogaceniu się i o wygodach życiowych, nie mając przed sobą żadnych wyższych celów. Jest to typowa ''arystokracja pieniądza'', jak to mawiał Cesarz Francuzów jest ''najlichszą z nich wszystkich''. To właśnie dzieci z ''arystokracji pieniądza'' głównie zasiliły ten ruch, niczego złego swojej grupie społeczej w zasadzie nie czyniąc. Powiem dosadniej. Utorowały te buntownicze dzieci owej ''arystokracji pieniądza'' (banki, wielkie firmy, itd.) drogę do władzy, poprzez ograniczenie roli tradycyjnych wartości w życiu społeczeństw.

Pozdrawiam

Antypater
Użytkownik: Anna125 09.05.2018 23:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Witaj !!! Ja nie patrz... | antypater
Nie mogłam nie odpisać :)
Hippisi, coś więcej w tym było! To nie była tylko niedojrzałość, moim zdaniem. Bunt miał swoje powody, młodzież to nie niemowlęta. Marcuse, akurat nie jest moim idolem, chociaż pewnie gdybym słuchała go tam i wtedy - to sama nie wiem.

Chadecja pokraczna jest, lecz była to próba rozwiązania dylematów/sprzeczności. Niedostateczne rozwiązanie (techniczne) ale nie sam zamysł. Tak na marginesach, dzisiaj usłyszałam o tzw. „panelach obywatelskich”. W telegraficznym skrócie - losowanie obywateli (jak w amerykańskim sądzie i filmie o „Dwunstu gniewnych ludzi”) i oni deliberuja o sprawie, spotykają się z ekspertami i jeźli powyżej 80% za, przeciw to staje się obowiązujące, może stać się takim, ponieważ to eksperyment. Interesujące dla mnie z trzech powodów: losowanie (osoby różnych o różnych przekonaniach), konieczność rozmawiania i podjęcia decyzji, uznanie wyniku przez władze samorządowe.
Widzisz dla mnie kłopot tkwi w reprezentatywności (różnorodność doświadczeń i przekonań oraz wiedzy) oraz respektowaniu (słuchaniu) ważnych kwestii.

Możemy odrzucić chadecję i związki zawodowe lecz chyba nie idee za nimi stojące. Dla mnie na tym polega problem.
Mieszczaństwo - co te dzieciaki naprawdę odrzucały zanim się zuniformizowały - nie mam
pewności, za mało wiem i przeczytałam. Przecież, w gruncie podążyły utartą ścieżką indywidualnego bogacenia się. Przy czym od razu napiszę, źe nie mam nic przeciwko pomnażaniu swojego majątku, natomiast interesuje mnie, jak ten proces przebiega. Każda przewaga, dyskryminacja boli. Nie przyjmuję wyjaśnień typu: bo tak być musi.

Pozdrawiam, chomik


Użytkownik: antypater 10.05.2018 23:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie mogłam nie odpisać :)... | Anna125
Witaj,

Widzę, żę masz słabość do idei jakko takich, łącznie z tymi nie działającymi. Z tymi właśnie co nie działają w praktyce jest największy problem, bo w imię ich wprowadzania na siłę do realnego życia popełnia się największe zbrodnie. Jak coś nie działa to zwyczajnie nie działa i po co starać się to ''ulepszać'', jak i tak to nic nie da.

Ja też nie mam nic przeciwko bogaceniu się i jeśli dokładnie przeczytasz mój poprzedni tekst, to zobaczysz, że skrytykowałem tylko bogacenie się dla samej akumulacji pieniądza oraz dla samego, ślepego korzystania z wygód życiowych. Natomiast bogacenie się po to, aby dokonać rzeczy dobrych, pięknych i pożytecznych popieram jak najbardziej. Pierwszy z brzegu przykład na to, przy wszystkich zastrzeżeniach do metod jego pracy oraz poczynionych przez niego interpretacji, to chociażby odkrywca materialnych podstaw istnienia trojańskiego grodu, pan Schliemann.

O demokracji już się wypowiedziałem tutaj swego czasu co myśle. Dlatego nie będę się powtarzał.

Pozdrawiam

Antypater
Użytkownik: Anna125 11.05.2018 01:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Witaj, Widzę, żę masz ... | antypater
Pewnie, że mam słabość:). Iluzja szukania sprawiedliwych rozwiązań, a co nie działa to gołym okiem widać (no, czasami nie, ponieważ brakuje danych i nigdy ich nie będziemy mieli). Wprowadzanie idei, ideologii nie jest dobre - masz rację. Filozofowie powtarzają o sobie samych, że rządy filozofów byłyby okropne i nawet jeszcze gorzej.
Jednak nie zgadzam się z generalnym twierdzeniem, aby nie ulepszać tego, co nie działa. Jeśli coś nie działa to przyjrzyjmy się, o co chodzi, co nie działa, dlaczego. Jeśli pomysł/rozwiązanie było chybione, jasne trzeba zarzucić, a nie brnąć w nie, podobnie jak na giełdzie. Masz rację, że nie warto się uparcie trzymać, tego nauczyła mnie gra na giełdzie (dawno temu, kiedy jeszcze spółek na niej było niewiele , więc do ogarnięcia). I zgodziłabym się z tym, że to trudne, ponieważ porzucasz marzenia i wirtualne zyski. Trzymasz się kurczowo i w gruncie rzeczy bez sensu, niepotrzebnie. Kilka razy popłynęłam na tym, wtedy i zrozumiałam.
Polemizowałabym z tezą, że nic się nie da ulepszać. Uważam, że mamy swój udział w świecie i jego urządzaniu. Każdy głos jest ważny i zainteresowanie każdego. Niekiedy dopada mnie czarna rozpacz lecz chyba nie zrezygnuję z prób zrozumienia świata i formułowania opinii, wiesz wydaje mi się to takie ludzkie, człowiecze. Mogłabym się zamknąć w swoim świecie, po wielokroć się nad tym zastanawiam i chociaż wiele mnie to kosztuje, to za każdym razem dochodzę do wniosku, że nie mogę odpuścić. Gdzieś czuję to jako swoją odpowiedzialność, to wyrażanie zdania i "śledzenie" - co się dzieje. To moje, tak myślę.

Ja z kolei mam kilka myśli naprzeciwko bogaceniu, zdecydowanie przeciw, wbrew - chodzi o sprawiedliwość, wkład i zyski, lecz rozwiązań brak. nie mam ich. Ostatnio coraz bardziej staję się przywiązana do różnych form partycypacji, chociaż są nieznośne w praktyce. Mam za sobą udział we wspólnotach mieszkaniowych, nieprzyjemne doświadczenia. Nie wiem lecz czuję, że angażować się trzeba.

Wiem, domyślam się, że jesteś orędownikiem rzeczy pięknych i dobrych. Chyba w tym, że w gruncie rzeczy sporo nas takich jest i właśnie w tym pokładam nadzieję na pomyślny rozwój społeczności ludzkich.
Eh, piszę mętnie jednak wiedz, że Schliemanna podziwiam i bardzo, bardzo szanuję. W tym kontekście czasami zastanawiam się nad tym, czy nie skoncentrować się na swoich pasjach. Jednak każdy z nas jest inny, i szuka swojej drogi, spełnienia. Cóż, jestem roztrzepana i na razie nieukierunkowana. Ciągle podejmuję próby spełnienia i hm. wywiązania się ze swojego życia, a udaje mi się so-so :DDD.
Ostatnio obijam się od tego, co chcę przeczytać do tego, co muszę. Testuję granice. Strasznie trudno to ustalić.
Użytkownik: antypater 11.05.2018 20:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Pewnie, że mam słabość:).... | Anna125
Witaj !!!

Wysiłek moim zdaniem należy inwestować w idee, które działają i tylko je należy doskonalić. Inne, które nie działają trzeba zosrtawić.

A jeszcze jedno. Wspomniałaś, że w rewolcie hippisowskiej było coś więcej niż młodzieńcza niedojrzałość. Oczywiście, że było, bo nawet talenty takich manipulantów, jak Marcuse by nie pozwoliły osiągnąć aż tak wielkiego sukcesu, gdyby nie wsparcie z zewnątrz. Pisząc ''z zewnątrz'' mam na myśli z Moskwy, bo tak jak to się nie dawno okazało także w odniesieniu do tak zwanej ''teologii wyzwolenia'', której zręby stworzyli twardogłowi z Łubianki, aby wejść z komunizmem w tamtejsze społeczności. Promowanie takich ogłupiających, a przez to destrukcyjnych ruchów u swojego przeciwnika, a u siebie ich bezwględne tępienie, jest klasyczną i skuteczną metodą na jego zniszczenie w dłuższym czasie (Sun-Tzu się kłania bardzo nisko).

Pozdrawiam

Antypater
Użytkownik: Anna125 15.05.2018 20:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Witaj !!! Wysiłek moim... | antypater
Cześć :)
Dalej świat kręci się dla mnie za szybko, jednak na tyle zwolnił, że piszę o przyzwoitej porze :). Kochane są te przyzwoite pory, jeszcze dwie godziny, trzy, No trzy i pół.

Idei, myśli tępić nie należy, jeśli nie jest wbrew człowiekowi, tak uważam. Skąd wiadomo, że ona zła, jeśli się jej nie przyjrzymy. Natomiast zachowania głupie, bezmyślne, a złe to już na pewno tak, trzeba piętnować, zabraniać. Czasami nie jest to łatwe, nie mamy szklanej kuli i konsekwencji od razu nie widać vide rozszczepienie atomu. Inni mogą wykorzystywać analizy, poglądy, wyniki badań. Co nam może pomóc, skłaniałabym się ku moralności, etyce, wykształceniu lub po prostu zdrowemu rozumowi (hi, hi, a skąd wiadomo, że rozum jest zdrowy???, wyrażnie szkodzi mi ta filozofia:D) i złota zasada: postępuj tak, aby mogło stać się to prawem powszechnym, żyjemy przecież w społeczności. Zgoda, że należy doskonalić idee sprawdzające się, jednak też są przełomy, do których dorasta nauka, a pewnie i humanistyka też w ten sposób się rozwija. Na razie, moim zdaniem, przełomu nie mamy, jeśli chodzi o organizację społeczeństw, rozwijamy się liniowo.
Przyszli mi do głowy millenialsi, dużo się o nich mówi od jakiegoś czasu, że są inni niż wcześniejsze pokolenie. Nie chcą poświęcać się dla pracy w oczekiwaniu na mityczne nagrody, ponieważ wiedzą, że „ciężka praca wcale nie popłaca”, a „temu kto wcześnie wstaje niekoniecznie pan Bóg daje”.

Za Marcusem, jak już napisałam, nie przepadam. Różne są przyczyny tej młodzieżowej rewolucji, wybuchła ona nie tylko we Francji. Zdecydowanie był to bunt rzucony zastanej rzeczywistości. Nie zgodziłabym się z inspiracją, o której napisałeś, raczej była to niewiedza i uwierzenie w iluzję, reklamę. Pamiętam jak dziadek śmiał się, opowiadając mi historię o pierwszej podróży morskiej swojego szwagra (marynarza) do Ameryki. O tym, jak ten, zaraz po ucałowaniu żony na kei, przybiegł do niego podzielić się nowiną, że to kłamstwo z tymi kartonami zagranicą. To jest rzeczywistość, a nie kartony propagandowe. Nikt tego nie ustawia, powtarzał. Dziadek odpowiedział: „Zawsze ci to powtarzałem, a ty byłeś uparty jak osioł”.

A Sun-Tzu, uczciwie powiem - nie czytałam, chociaż jedna jego książka stoi na półce. Za to uwielbiam książkę trochę opartą na jego myśleniu, naturalnie scfi: Taktyka błędu (Dickson Gordon R. (Dickson Gordon Rupert)) Kolejne tomy - niestety - nie były już takie zajmujące.
Pozdrowienia chomikowe ślę.
Użytkownik: Phi 14.09.2018 06:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Coś takiego jak ''kultura... | antypater
Uhm, wszystko co złe na świecie wina lewicy i "marksizmu kulturowego", określenia wymyślonego przez prawicę.
"schlebiając im, że bycie słabym, leniwym, głupim, czy ''innym'' (najczęściej w jak najgłubszym sensie tego słowa) to coś dobrego, z czego należy być dumnym i domagać się z tego tytułu przywilejów."
Poproszę cytaty z szkoły frankfurckiej z tymi pochlebstwami wobec wymienionych i że mają domagać przywilejów. Pewnie przywilejem, że słabi chorzy, domagają się wózka inwalidzkiego.
Reszta za przeproszeniem bełkot.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 11.09.2018 21:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Kiedy wyraziłam powyższą ... | yyc_wanda
Polecam bardzo tekst o politpoprawnej paranoi na amerykańskich uniwersytetach:

https://holistic.news/felieton/polityczna-poprawnosc-20-czyli-kultura-ofiar,1787.html

fragmenciki:

"Pewien znany mi wykładowca został niedawno poproszony przez studentkę, by nie używał na zajęciach słowa „pogwałcić” w kontekście „pogwałcenia prawa”, bo słowo to może zadziałać jak wyzwalacz traumy. Niektóre studentki wprost sugerują, by nie uczyć prawa odnoszącego się do przestępstw zgwałcenia, jako zbyt niepokojącego."

"Dziś chodzi o to, by możliwie najgłębiej zidentyfikować się z doznającymi opresji. Bo gdy bycie ofiarą jest cnotą, to występkiem staje się posiadanie przywilejów. Toteż przedstawiciele kultury ofiar dążą do czystości częstokroć przez umniejszenie i negowanie ich własnej pozycji. Niewiele trzeba, by ich urazić. Stawiają na monolog – wszyscy, którzy próbują z nimi polemizować, stają się z automatu homofobami, mizoginami, rasistami."

"Jeśli komuś wydaje się, że kultura ofiar to fenomen czysto lewicowy – jest w błędzie. To samo zaczyna się także po stronie prawicy. Szykuje się świat rozdarty wielką, społeczną wojną o to, komu gorzej, kto jest bardziej ofiarą i kto widzi wokół siebie więcej nieprawości. Nie wierzycie? Popatrzcie na ruch Me Too z jego tendencją do rzucania łatwych oskarżeń, publicznym linczem i paniką moralną. A to dopiero początek."
Użytkownik: Anna125 11.09.2018 22:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Polecam bardzo tekst o po... | LouriOpiekun BiblioNETki
Amerykańskie uniwersytety poprawnością stoją, i to ból tam (przeczytaj esej M.Lille). U nas się nie zaadoptuje, nie bój nic. U nas za mało nauki, za dużo podległości i brak czasu na wolność myśli. Zdolność rozmawiania pomijam.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 14.09.2018 07:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Amerykańskie uniwersytety... | Anna125
Przeczytam, не бойся! Co do kryzysu amerykańskiego uniwersytetu, to najbardziej sztandarowym dziełem krytycznym jest słynny Umysł zamknięty (Bloom Allan) , ale na ten temat warto też poczytać Oni wiedzą lepiej: Samozadowolenie jako podstawa polityki społecznej (Sowell Thomas) albo Intelektualiści mądrzy i niemądrzy (Sowell Thomas) , gdzie jest wiele o źródłach owego upadku w intelektualno-obyczajowy regres pod płaszczykiem postępu itp.
Użytkownik: Anna125 14.09.2018 20:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Przeczytam, не бойся! Co ... | LouriOpiekun BiblioNETki
Umysł zamknięty (Bloom Allan) jest ciekawy, bo kontrowersyjny, zdecydowany, wzburzył oceany lecz trochę przesadzał, Sowell - interesujący. Kłopot polega na tym, że używamy pojęcia "postęp" w różnych znaczeniach. Zmieniają się podług przekonań i "beliefs". Krytykowanie rocka przez Blooma - dla mnie niepotrzebne, a "wytykanie" intelektualistom XX wieku, że stali/przyłączali się i wspierali "przeciwczłowiecze" działania, jest dla mnie dziwne, gdyż od Greków już tak było. Przypominam, że programowo Heideggera na razie nie czytam, po wstrząsie sprzed dwóch lat wywołanym odkryciem "czarnych zeszytów".
A tak w ogóle to cieszę się, że był Bloom, jest Sowell - niesamowite jest dla mnie to, że jest czarny, nie lubię jednak jego bliskości z libertarianizmem, choć sam przyznawał, że nie wszystkie jego idee są mu bliskie.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 14.09.2018 21:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Umysł zamknięty jest ciek... | Anna125
Bloom u mnie od paru ładnych lat czeka na półce-wyrzucie sumienia ;) A co do postępu - dziś właśnie dodałem zapowiedź książki jednego z moich ulubionych autorów, może i Ciebie zainteresuje: Nowe Oświecenie: Argumenty za rozumem, nauką, humanizmem i postępem (Pinker Steven)

Tak, mówi się, że gdyby Sowell nie był sam Murzynem, to by go oskarżano o rasizm, co ciekawie współgra z tym tematem, pod którym się wypowiadamy. A tak w ogóle to i ja poczuwam się do bliskości z libertarianizmem, choć prawdziwi wolnościowcy wyklęliby mnie, bo jestem umiarkowanym zwolennikiem państwa minimum, czyli minarchistą.
Użytkownik: Anna125 14.09.2018 22:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Bloom u mnie od paru ładn... | LouriOpiekun BiblioNETki
Tak, o Pinkerze slyszałam, lecz na razie mnie odrzuca. Dla mnie odpowiedzią na pytanie o libertarianizm jest kluczowe jest to, gdzie stawia się granicę? W tej okropnej francuskiej rewolucji wznoszono hasła: wolność, równość i braterstwo. Wolność jest problematyczna, ponieważ musi być uzgadniana inaczej jest realizowana kosztem innych, równość - zależy od siły i warunków, braterstwo nigdy nie doczekało się materializacji. Pewnie jest za trudne :(.
Wiem, że w kwestii ingerencji państwa się różnimy. Moja obecna pozycja (po ekonomicznych kryzysach) to więcej państwa: instytucjonalnego, reguł, zasad. Dla mnie "wolny rynek" nic nie reguluje, ponieważ funkcjonuje w określonych warunkach (założeniach). Preferuję grę sił, uzgadnianie, rozmawianie, a gdy ktoś uzyskuje przewagę, to natychmiast bym mu ją zabrała.
Użytkownik: imogena 15.09.2018 10:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak, o Pinkerze slyszałam... | Anna125
Zainspirowała mnie ta Wasza wymiana zdań, już mam w schowku Sowella :)

Jeśli chodzi o opozycję wolny rynek vs. interwencja państwa, to od dawna jestem zwolenniczką raczej tego pierwszego, ale z podkreśleniem słowa "raczej". Bo, po pierwsze, nigdy nie będzie czegoś takiego jak całkowicie wolny rynek (jesteśmy ludźmi, istnieje lobbing, istnieje korupcja, itd) a po drugie - czy naprawdę to, co wybiera większość jest tym, co dla większości najlepsze? Żeby nie być zbyt abstrakcyjną: przecież miliony much nie mogą się mylić... ;) Bardzo dobrze widać to na rynku usług związanych z szeroko pojętym nauczaniem (rozmaite Szkoły Wyższe Czegośtam, ale też ośrodki szkolenia kierowców). Większość klientów nie chce być rzetelnie nauczona, chce jedynie, żeby proces nauki był łatwy i przyjemny. A skoro klient wymaga, to trzeba się dostosować. I mamy potem straszliwe równanie w dół. Tu nie mogę się powstrzymać przed dodaniem tego, co już od dawna powtarzam na temat współczesnego szkolenia kierowców: jest ono idealnie skrojone na miarę typowego "japiszona" i jego dzieci. Charakterystyka grupy: chorobliwe przewrażliwienie na własnym punkcie i duże zasoby pieniędzy, a co za tym idzie, nastawienie na niekończące się szkolenie, ale za to w jakże cudownej "bezstresowej" atmosferze.... I na tym skończę, bo już za bardzo odchodzę od tematu głównego, choć mogłabym ciągnąć ten wątek długo i namiętnie.
Użytkownik: Anna125 15.09.2018 23:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Zainspirowała mnie ta Was... | imogena
Ciekawa jestem Twojej recepcji Sowella:).
Generalnie i ja jestem za wolnym rynkiem lecz tak jak napisałaś nie ma absolutnie wolnego, a poza tym również i nasza osobista wolność raczej bliższa jest mitom, złudzeniom niż faktom.
Wlk.Odnośnie większości - nie zawsze dobrze wybiera tj. miliony much mogą się mylić:). Z drugiej strony zawsze stanę po stronie słabszych, z trzeciej walory dostosowania do rynku (praktyczność, użyteczność) nie określają ich wartości, mogą być nawet szkodliwe, tak jak w przypadku nauki, ktora ma być łatwa i przyjemna. Kiedy zysk (cena, koszt) jest jedynym kluczem, kiedy zadowolenie i satysfakcja klienta determinuje usługę to zaczyna decydować statystyka, a to prowadzi do do teg, że świat staje się nieprzyjazny, ponieważ ludzie głupieją.

Czytam obecnie (na przemian) książki z Jeżycjady (odrabiam zaległości) i inne. Teraz trafiłam na Homo deus: Krótka historia jutra (Harari Noah Yuval). Ciekawy i klarownie przedstawia swoje myśli, izraelski intelektualista (tak w notce przeczytałam).
Użytkownik: yyc_wanda 13.09.2018 02:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Polecam bardzo tekst o po... | LouriOpiekun BiblioNETki
Świetny artykuł. Dobrze wiedzieć, że są ludzie, którzy dostrzegają tę bezgraniczną głupotę i fanatyzm jaki opętał niektóre grupy społeczne. A że są to głównie grupy ludzi młodych, którzy dopiero wchodzą w dorosłe życie, to strach się bać, co nas czeka w przyszłości.
„Wyobrażacie sobie dobrze działającą firmę z takimi pracownikami? A demokrację z takimi obywatelami?” – pyta prof. Jonathan Haidt. No właśnie. Lepiej sobie tego nawet nie wyobrażyć.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 13.09.2018 07:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Świetny artykuł. Dobrze w... | yyc_wanda
Czytam właśnie "Na wschód od Edenu" i zapisałem sobie bardzo ważny wg mnie cytat:

"Więcej jest piękna w prawdzie, nawet jeżeli to piękno jest straszne. Bajarze spod miejskich bram przekręcają życie tak, że wydaje się słodkie trutniowi, głupcowi i człowiekowi słabemu, a to jedynie potęguje ich ułomności, nie uczy niczego, nie leczy niczego i sercu nie pozwala się wznieść."[509]

Jakkolwiek tekst ten jest dla mnie obroną nieuładzonych bajek i baśni dla dzieci, to może być także diagnozą owej postawy "programowej ofiary" - "nie używajmy < < negatywnych > > słów, to świat cudownie ozdrowieje; zamknijmy oczy na zło, a zło zniknie; uraża mnie wszystko, co mnie nie koi".
Użytkownik: yyc_wanda 14.09.2018 05:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Czytam właśnie "Na wschód... | LouriOpiekun BiblioNETki
A mnie się wydaje, że są to przypadki grupowej magalomanii. Tym osobom się wydaje, że to one i ich bolączki - prawdziwe, czy urojone – są najważniejsze i należy o nich każdemu przypominać. Wiele przypadków graniczy z histerią, jak zachowanie studentek, które na znak protestu i dezaprobaty dla poglądów prelegentki...
„...tuż przed debatą zażądały utworzenia specjalnej strefy bezpieczeństwa, w której osoby przytłoczone poglądami McElroy mogłyby szukać schronienia. Na kampusie powstał pokoik wypełniony poduszkami, kocykami, z projekcją bawiących się szczeniaczków, relaksującą muzyczką, ciasteczkami oraz ekipą terapeutów wyszkolonych w pracy z osobami po doświadczeniach traumatycznych. Zupełnie jakby samo uczestniczenie w debacie już było formą gwałtu.”
No tak. Ekipa wyszkolonych terapeutów dla studentek, które nie akceptują innych poglądów jak swoje własne.

Obserwuje się ostatnio całkowite zagubienie proporcji „Naprawdę chcecie mi powiedzieć, że nie istnieje różnica między studentką rzekomo obmacaną przez profesora a moją ciotką, która przeżyła obóz koncentracyjny?” – to z wspomnianego w artykule esseju prof. Laury Kipnis.
Otóż to. Kiedy słucham o oskarżeniach typu: Bo on mi parę lat temu w windzie powiedział „You’re yammy” (czyli: wygłądasz smacznie; jesteś mniam-mniam) i ona teraz, po latach, w ramach ruchu MeToo wywleka to na forum publiczne jako molestowanie seksualne, to zakrawa to już na żart. Ale żartem nie jest. Zdarzyło się naprawdę...

https://calgaryherald.com/news/politics/calgary-mp-kent-hehr-resigns-from-cabinet

I jak tu traktować poważnie ruch MeToo i te wszystkie oskarżenia o molestowanie seksualne, które wyskakują jak grzyby po deszczu i dziwnym trafem mierzą wyłącznie w osoby z nabitym portfelem? Człowiek się uodparnia na ten patos, na te płacze i lamenty i kiedy ktoś naprawdę będzie potrzebował naszego wsparcia czy współczucia, być może przejdziemy koło niego obojętnie.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 14.09.2018 07:36 napisał(a):
Odpowiedź na: A mnie się wydaje, że są ... | yyc_wanda
Tak, już nie chciałem przesadzać z przeklejaniem fragmentów artykułu, ale wybrałbym te same, które zacytowałaś!

Jeszcze a propos akcji MeToo - historia jej liderki/twórczyni: najciemniej pod latarnią? a może przyganiał kocioł garnkowi? albo tzw. projekcja, czyli oskarżanie innych o to, co się samemu popełnia? Bo "Liderka akcji #metoo oskarżona o molestowanie" i "teraz sama Argento została oskarżona przez młodego aktora Jimmy'ego Benneta o napaść seksualną. Chcą uniknąć skandalu zapłaciła mu 380 tysięcy dolarów." http://kobieta.dziennik.pl/aktualnosci/artykuly/57​9639,liderka-akcja-metoo-oskarzona-molestowanie-seks-z-17-latkiem.html

No ale tak jest - niektórym WYPADA być ofiarą, a niektórym wręcz przeciwnie...
Użytkownik: yyc_wanda 15.09.2018 04:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak, już nie chciałem prz... | LouriOpiekun BiblioNETki
Nie mogłam się oprzeć tym cytatom. Najchętniej wkleiłabym cały artykuł. Ale czy to coś pomoże? To tak jak dyskusja z tymi studentkami z powyższego cytatu. One nie mogły wysłuchać prelekcji Wendy McElroy, bo oburza je głoszony przez nią pogląd, że coś takiego jak „kultura gwałtu” nie istnieje. Przynajmniej nie w naszej kulturze. One, studentki, wiedzą lepiej i nie będą wysłuchiwać argumentów strony przeciwnej. I za nic mają fakt, że prelegentka, Wendy McElroy, sama kiedyś w przeszłości padła ofiarą brutalnego gwałtu. To się nie liczy. Liczą się tylko one i ich wrażliwe psyche, które już w zetknięciu ze słowem „gwałt” dostaje traumatycznego wstrząsu.

A historia liderki-twórczyni MeToo, która sama została oskarżona o molestowanie nieletniego chłopaka, to najlepszy dowód na to, że ani tego ruch ani jego krzykliwych przedstawicielek nie można traktować poważnie.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 15.09.2018 09:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie mogłam się oprzeć tym... | yyc_wanda
Co prawda sądzę, że wiele skrzywdzonych kobiet mogło wziąć akcję MeToo za wartościową inicjatywę, ale przy takich liderach i przy takiej dewaluacji pojęcia gwałtu - robi się większą krzywdę. Niektórzy zdają się nie rozumieć, że jeżeli "gwałtem" nazywamy napaść z wymuszeniem stosunku seksualnego NA RÓWNI Z mimowolnym spojrzeniem poniżej kobiecej szyi, to w końcu ludzie trywializują to pierwsze. To się łączy z tą rzekomą "kulturą gwałtu" (co za semantyczny potworek, służący jedynie stygmatyzacji!):

https://mensrightspolska.wordpress.com/2018/09/11/​obalamy-feministyczne-mity-kultura-gwaltu-w-polsce/

"Określenie „kultura gwałtu” sugerowałoby, że sprawcy tego przestępstwa są gloryfikowani. Czy w takiej kulturze właśnie żyjemy? Czy gwałciciele zostają autorytetami moralnymi? Czy czerpią jakieś benefity z tego tytułu?

Rzeczywistość oczywiście wygląda dokładnie odwrotnie. To własnie przestępcy seksualni należą do najbardziej potępianych przez społeczeństwo grup ludzi. Nawet wśród innych przestępców znajdą się oni na dnie przestępczej hierarchii.

Jednocześnie ofiary gwałtów w naszej kulturze są przedstawiane wręcz jako metafora cierpienia, ktoś komu trzeba współczuć. Można się spotkać z określaniami, że np. coś „było jak gwałt”, w rozumieniu, że to było coś okropnego, krzywdzącego."

I teraz idealnie w temacie, który poruszasz tą czytatką:

"Feministki jako „dowód” na istnienie kultury gwałtu lubią przytaczać różne medialne wypowiedzi pasujące pod ich teorie o bagatelizowaniu gwałtu czy obwinianiu ofiary. Jednocześnie jednak ignorują, jaki jest społeczny odbiór takich wypowiedzi. Tymczasem to zawsze wygląda tak: ktoś coś „palnie” i zaczyna mieć przesrane z tego tytułu. Musi tysiąc razy przepraszać i tłumaczyć się przed społeczeństwem. I nawet po latach jest mu to wypominane. Temat gwałtu niewątpliwie jest tematem bardzo delikatnym, przez jedno nieostrożnie rzucone słowo można się wpakować na minę."

A dalej właśnie o źródłach dewaluacji słowa/pojęcia "gwałtu":

"Najlepszy sposób to oczywiście do gwałtów dodać molestowanie, które według feministycznych definicji oznacza po prostu wszystko. Prymat wiodą rzecz jasna słynne badania Fundacji Ster. Według nich 87% Polek padło ofiarą „jakieś formy molestowania”. Ale w tym całe 77,5% przypadków zaliczonych tu jako „molestowanie” to…. opowiadanie nieprzyzwoitych dowcipów i włączanie podtekstów seksualnych do rozmowy. W dodatku badanie zostało przeprowadzone na zaledwie 451 kobietach (typowy błąd małej próby badawczej), a w samym raporcie możemy przeczytać, że „próba nie jest reprezentatywna”. Tego nawet nie można nazwać manipulacją, to jest dosłowne robienie sobie jaj z poważnego tematu."

I właśnie o to chodzi, o potępienie trywializacji poważnej krzywdy przez osoby, które są jak księżniczki na ziarnku grochu - zrównują lekką niedogodność z byciem ofiarą brutalnego przestępstwa!
Użytkownik: Raptusiewicz 28.09.2018 17:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie mogłam się oprzeć tym... | yyc_wanda
Co do oskarżenia twórczyni akcji o gwałt: no, jak to? Przecież ten mężczyzna był pod wpływem alkoholu, a wiadomo powszechnie, że kto pije, ten jest winny własnego gwałtu (o czym co chwila przypominają jakieś akcje: http://krytykapolityczna.pl/narkopolityka/polskien​arko/z-seksistowska-swinia-sie-nie-napijesz/ ). Poza tym, skoro poszedł z nią do jej mieszkania, albo wpuścił ją do własnego, to, no cóż, jeśli ktoś włazi do klatki z tygrysem, to nie powinien później mieć pretensji, że ten go pogryzie, prawda? No i, ostatecznie, to chyba nie przypadek, że liderka akcji została oskarżona o napaść seksualną: typowy spisek przeciw znanym i wpływowym!
Użytkownik: Raptusiewicz 14.09.2018 18:15 napisał(a):
Odpowiedź na: A mnie się wydaje, że są ... | yyc_wanda
"I jak tu traktować poważnie ruch MeToo i te wszystkie oskarżenia o molestowanie seksualne, które wyskakują jak grzyby po deszczu i dziwnym trafem mierzą wyłącznie w osoby z nabitym portfelem? Człowiek się uodparnia na ten patos, na te płacze i lamenty i kiedy ktoś naprawdę będzie potrzebował naszego wsparcia czy współczucia, być może przejdziemy koło niego obojętnie".

Naprawdę, przeraża mnie to, co piszecie. Noże dlatego, że osobom "z nabitym portfelem" zwykle wiele rzeczy uchodzi bezkarnie? A co do przechodzenia obojętnie obok tego, kto potrzebuje wsparcia i pomocy, to to właśnie widać w tej całej logice, według której ofiary nie istnieją.
Użytkownik: yyc_wanda 15.09.2018 03:18 napisał(a):
Odpowiedź na: "I jak tu traktować poważ... | Raptusiewicz
Oczywiście, że ofiary istmieją. Tylko, że nie biorą udziału w ruchu MeToo. W MeToo udzielają się pseudo ofiary pseudo molestowania typu „On mi powiedział – you’re yammy – i zdarzyło się to w windzie 5-10 lat temu”.
Użytkownik: Raptusiewicz 21.09.2018 18:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Oczywiście, że ofiary ist... | yyc_wanda
Naprawdę, naprawdę nie rozumiem, jak możesz z takim absolutnym przekonaniem twierdzić, że "prawdziwe ofiary" nie biorą udziału w tej akcji? Bo prawdziwe ofiary mają siedzieć cicho? Pozazdrościć pewności :/
Użytkownik: yyc_wanda 22.09.2018 19:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Naprawdę, naprawdę nie ro... | Raptusiewicz
Jak mogę mieć taką pewność? Bo za dużo jest fałszywych oskarżeń. Bo ta akcja przypomina polowanie na czartownice, a tych mieliśmy wystarczająco dużo w przeszłości. Bo zgodnie z przysłowiem „A bad apple spoils the bunch”, akcja MeToo została skompromitowana przez jej nieuczciwe przedstawicielki i ich karygodne zachowanie.
Użytkownik: benten 22.09.2018 22:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak mogę mieć taką pewnoś... | yyc_wanda
No i jak łatwo przekreślić jakąś "akcję" i ignorować jej główny problem, bo pojawiły się osoby, które postanowiły wykorzystać ją, najpewniej dla własnego zysku albo zemsty.
Uważam, że spisując całą akcję na straty, na podstawie przypadków, które ją kompromitują wykazujecie,że tak naprawdę nie chce Wam się zgłębić problemu, który ma wiele odcieni i głębi. Karygodne zachowanie nieuczciwych przedstawicielek jest przez Was bardziej nagłaśniane, niż ______(jakie?) zachowanie osób, które faktycznie molestowały i wykorzystywały swoją władzę, żeby mobbować innych.
Polecam inne grupy społeczne, które warto skreślić i nigdy nie słuchać ich argumentów, ze względu jednostki wypaczające jej zamysły:
feministki - no bo przecież to kobiety, które zabraniają władać różowe ubrania
kler - no bo to przecież banda sukienkowych zboczeńców
osoby o prawicowych poglądach - no bo przecież sami Macierewicze, albo z ONR
entuzjastów piłki nożnej - bo sami kibole
muzułmanów - bo terroryści
ekolodzy - bo greenpeace...


Użytkownik: yyc_wanda 23.09.2018 01:10 napisał(a):
Odpowiedź na: No i jak łatwo przekreśli... | benten
Nie pojawiły się, a zainicjowały ją osoby, które postanowiły ją wykorzystać dla własnego zysku albo zemsty. Jak dla mnie – to jest zasadnicza różnica.
Użytkownik: benten 23.09.2018 09:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie pojawiły się, a zaini... | yyc_wanda
No to całe szczęście, że możesz skreślić całą akcję. Chociaż ja bym bardziej za inicjatorkę podała Alyssę Milano, Ronana Farrowa albo Rose McGowan.
Użytkownik: yyc_wanda 23.09.2018 16:58 napisał(a):
Odpowiedź na: No to całe szczęście, że ... | benten
Podstawą akcji są donosy i pomówienia. Jeśli na tym ma się opierać sprawiedliwość to gratuluję wizji przyszłości.
Użytkownik: benten 23.09.2018 19:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Podstawą akcji są donosy ... | yyc_wanda
Dziękuję. Tobie pozostaje życzyć, żeby nigdy nie spotkała Cię sytuacja, gdy to Twoje słowo względem kogoś wpływowego będzie decydowało o Twoim dobrobycie.
Użytkownik: Raptusiewicz 27.09.2018 18:42 napisał(a):
Odpowiedź na: No i jak łatwo przekreśli... | benten
"Uważam, że spisując całą akcję na straty, na podstawie przypadków, które ją kompromitują wykazujecie,że tak naprawdę nie chce Wam się zgłębić problemu, który ma wiele odcieni i głębi".

Właśnie, mam wrażenie, że najłatwiej jest zaprzeczyć jakiemuś problemowi, bo wtedy można wierzyć, że świat jest bezpieczny - każda ofiara jest sama sobie winna, a te prawdziwe podobno gdzieś tam są (lecz nie wiadomo, gdzie, jak pszczółka Maja :P).
Użytkownik: ktrya 22.09.2018 23:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak mogę mieć taką pewnoś... | yyc_wanda
Czytając Twoje komentarze, sugerujące, że ofiary są cicho, na myśl przyszedł mi film "Stado", w którym bohaterce zarzuca się kłamstwo, przez to całe miasteczko piętnuje ją i jej rodzinę oraz staje w obronie oprawcy, bo dziewczyna nie zachowuje się jak ofiara gwałtu, czyli nie siedzi cicho, miast tego zgłasza się na policję.
Myślę, że powinnaś obejrzeć ten film.
Użytkownik: Raptusiewicz 27.09.2018 18:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Czytając Twoje komentarze... | ktrya
Nie wiem, jak autorka wątku, ale ja sobie zapisuję do obejrzenia. :)
Użytkownik: Raptusiewicz 27.09.2018 18:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak mogę mieć taką pewnoś... | yyc_wanda
Ale skąd wiesz, że są fałszywe? Skąd ta pewność? A "czarownicami" są tutaj właśnie te dziewczyny, które piszą o gwałtach albo innej przemocy seksualnej, a są piętnowane jako kłamliwe megalomanki, jak przeczytałam w tym wątku (ten cały dialog dotyczący polowania na czarownice, i tego, kto poluje, a kto jest czarownicą, bardzo dobrze skomentowała Lena Dunham w "Dziewczynach", odc. "American Bitch", polecam https://www.newyorker.com/culture/culture-desk/the-cunning-american-bitch-episode-of-girls ).
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 03.11.2018 12:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak mogę mieć taką pewnoś... | yyc_wanda
Kolejna cegiełka:

W artykule https://www.linkedin.com/pulse/pretty-little-liars-club-nannette-laree-hernandez/ Nannette LaRee Hernandez obnaża oszustwo #MeToo. Kobieta zadała sobie trud sprawdzenia tysięcy tweetów na Twitterze ze wspomnianym hasztagiem. Jak się okazuje ponad połowa tweetów opisujące rzekome historie o byciu ofiarą wykorzystania seksualnego, molestowania czy gwałtu są całkowicie zmyślone. Są to zwykłe plagiatowane historie, zaczerpnięte od innych internautek lub z historii z filmów, książek, czy też z opowieści o innych kobietach, które opisały prawdziwe akty przemocy.

Wśród różnych komentarzy i artykułów można też łatwo znaleźć wypowiedzi feministek, które szczerze przyznają, że celem #MeToo jest nienawiść do mężczyzn, niszczenie ich i przejmowanie władzy przez kobiety.

Wszystko to ma zostać dokładnie udokumentowane w nowej książce autorki pt. "Feminism Extermination Manifesto".
Użytkownik: Anna125 03.11.2018 16:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Kolejna cegiełka: W ar... | LouriOpiekun BiblioNETki
Cieszę się, że taka książka zostanie wydana lecz... nie zmienia to samej sprawy, jej istoty. Chyba to wiesz ;), chociaż zdecydowanie słusznie (moim zdaniem) kieruje nas w stronę odpowiedzialności indywidualnej, a nie zbiorowej.

Zważ jednak na ośmielenie kobiet, nawet te ostatnie polskie doniesienia związane z zachowaniem trenera polskiej reprezentacji kolarstwa górskiego. A kiedy rozejrzysz się po świecie to ogromnie smutny jest, dopiero co, ogłoszony raport HRW opisujący skalę przemocy seksualnej w Korei Północnej. Sytuacja tam jest dramatyczna (naturalnie nie z tego powodu) lecz mnie uderzyło to, że:
"...Pochylenie się nad problemem utrudnia już sam język koreański, który pełen jest eufemizmów przesłaniających fakty. Naukowcy twierdzą nawet, że terminy takie jak „przemoc seksualna” czy „przemoc w rodzinie” nie mają tam jasnej definicji..."
A jeśli o słowa chodzi to zachwyciły mnie stare, polskie słowa pięknie opisujące depresję, choć naturalnie przyczyny i rozumienie melancholii męskiej i kobiecej - w początkach naszej rodzimej psychiatrii - są do przewidzenia, więc pozostajemy niejako w temacie. Za to, na osłodę, ciekawostka symboliczna dotycząca Pani Bovary i żółtych firanek w karecie krążącej po Rouen Emmą i Leonem. Ciekawy wywiad z Mirą Marciniak (Słońce wśród czarnego nieba: Studium melancholii: Historia polskiego szaleństwa: Tom 1 (antologia; Marcinów Mira, < praca zbiorowa / wielu autorów >))
https://www.dwutygodnik.com/artykul/7708-smutnodur-posepnica.html
Użytkownik: imogena 15.09.2018 11:20 napisał(a):
Odpowiedź na: A mnie się wydaje, że są ... | yyc_wanda
Cieszę się, że podjęłaś ten temat i że jest on co jakiś czas odświeżany, że pojawiają się nowe wpisy. Jakże łatwo jest - sprzeciwiając się takiemu jak ww. ujęciu kwestii sprawcy i ofiary - otrzymać natychmiastową łatkę "cynicznego prawaka" i osoby, która na pewno nie wie z doświadczenia jak to jest paść ofiarą, czy to molestowania w pracy, czy np. bullyingu w szkole.

I też zawsze będę podkreślać, że takie kompletne zatracenie proporcji, nazywanie gwałtem zerknięcia w dekolt, nie tylko nie pomaga realnym ofiarom gwałtu, ale wręcz przynosi skutek odwrotny.
Użytkownik: benten 22.09.2018 23:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Cieszę się, że podjęłaś t... | imogena
Zgodzę się z Tobą, że jest różnica między aktywną napaścią seksualną, a tym dziwnym odruchem facetów, który nakazuje im od razu sprawdzić, jak tam w kwestii biustu. Ale z drugiej strony śmieszą mnie też mężczyźni, którzy zaczęli płakać, bo "boją się teraz odzywać do kobiety, żeby nie zostać oskarżeni o napaść seksualną". Nie wydaje mi się, żeby mieli ten problem w kontaktach z innymi mężczyznami. Kobiety zresztą nie pozostają dłużne i niejednokrotnie byłam świadkiem sytuacji, w której to kobieta rzuciła do faceta tekstem, który wprowadzał super-dziwną atmosferę.
Ale uważam, że największym problemem w tej sytuacji jest taki sam język, w jaki donosi się o zachowaniach zarówno aktywnej napaści seksualnej, jak i mikro-agresji, która zdarza się codziennie. Nie jest to ten sam kaliber, a media raportują używając tych samym terminów. Myślę, że jest to jeden z powodów, dla których ciężko dostrzec pewne spektrum problemu.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 04.12.2018 19:40 napisał(a):
Odpowiedź na: A mnie się wydaje, że są ... | yyc_wanda
Jest już pokłosie akcji MeToo, tragiczny dowód na prawdziwość powiedzenia "najlepsze intencje mogą przynieść najgorsze skutki":

https://www.bloomberg.com/news/articles/2018-12-03/a-wall-street-rule-for-the-metoo-era-avoid-women-at-all-cost

Mężczyźni ze strachu przed oskarżeniami o molestowanie w przypadku dowolnych zachowań, po prostu nie mają zamiaru wchodzić w indywidualne interakcje z kobietami. Feministyczna akcja prowadzi do segregacji płciowej, straszne zwycięstwo...
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 25.09.2018 08:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Świetny artykuł. Dobrze w... | yyc_wanda
O proszę, i kolejny przykład: Brett Kavanaugh, nominowany przez Trumpa na prezesa Sądu Najwyższego, zostaje oskarżony o gwałt sprzed 35 lat. Żaden ze świadków obecnych na imprezie nie potwierdza historii gwałtu. Są różnice między notatkami psychiatry a zeznaniami kobiety. Co na to Demokraci? Uwierzyć w wersję gwałtu, "bo tak".

https://www.washingtonexaminer.com/opinion/columni​sts/byron-york-for-democrats-in-ford-kavanaugh-fight-believing-is-enough

Widać, że jest to nowa religia - bo wierzy się "ofierze" na słowo, dowody niepotrzebne, wyrok zapadł. Kiedy wróci lincz jako "dopuszczalny w pewnych sytuacjach"?
Użytkownik: imogena 25.09.2018 12:27 napisał(a):
Odpowiedź na: O proszę, i kolejny przyk... | LouriOpiekun BiblioNETki
Tak się zastanawiam z drugiej strony, czy tego typu skrajność nie jest odpowiedzią, przesadną, na inną skrajność. Wiem z wiarygodnych opowieści, a także z raportów, które miałam okazję czytać na studiach psychologicznych, że nadal istnieją przypadki, i to wcale nie takie sporadyczne, wtórnej wiktymizacji. Ofiara gwałtu zgłasza na policję przestępstwo, po czym musi za wszelką cenę udowadniać, że nie jest wielbłądem, że naprawdę nie "prowokowała", a wszystko to w atmosferze wrogości i poniżenia. Tego typu przesłuchania potrafią być dla ofiar taką samą traumą jak sam gwałt. Jeśli chodzi o przyczyny tego zjawiska, to nie szukałabym ich nawet w "kulturze gwałtu", a szerzej - w podejściu policjantów do swojej pracy. Kto zgłaszał jakiekolwiek przestępstwo, choćby kradzież, ten wie, że zgłaszający - jeśli jest zwykłym obywatelem, a nie jakąś ważną osobistością - jest traktowany jako zło konieczne. Akurat tego typu podejście niestety najbardziej uderza w ofiary gwałtu, bo np. ofiara kradzieży raczej nie będzie aż tak zdewastowana psychicznie. Ale schemat jest moim zdaniem ten sam.
Użytkownik: yyc_wanda 26.09.2018 05:28 napisał(a):
Odpowiedź na: O proszę, i kolejny przyk... | LouriOpiekun BiblioNETki
No to jeszcze przykład z Kanady:
Premier Trudeau, który jest bardzo frontem do kobiet (żeby nie powiedzieć feministą) i pół rządu ma płci niewieściej, był wielkim poplecznikiem akcji MeToo. Głosił maksymy typu: „Kiedy kobiety się wypowiadają na temat seksualnego molestowania, naszym obowiązkiem jest ich słuchać i im wierzyć”.
No i słuchał i wierzył i wyciągał konsekwencje.
Kent Hehr wyleciał z ministerialnego stanowiska, bo powiedział urzędniczce w windzie – You’re yammy.
Patrick Brown, przewodniczący PC Party w Ontario został oskarżony o upojenie alkoholem i chęć wykorzystania seksualnego nieletniej uczennnicy szkoły średniej. Miało to mieć miejsce 11 lat temu, w jego domu, w sypialni na piętrze. Momentalnie Brown wyleciał ze stanowiska, a jego kariera polityczna legła w gruzach. Kiedy jednak sprawa przeniosła się do sądu, okazało się, że 11 lat temu dziewczyna miała już 19 lat, była pełnoletnia, a Brown w tym czasie mieszkał w apartmencie i nie miał sypialni na piętrze. Jednym słowem nic się nie zgadza. Ale Brown stanowiska już nie ma, jego opinia została zszargana, a pani adwokat kobiety oskarżającej stara się sprawę zbagatelizować – oh, takie tam drobne nieścisłości.
Ale, ale... parę tygodni temu sam premier Trudeau został oskarżony przez dziennikarkę o to, że 20 lat temu na jakiejś tam imprezie publicznej dotknął ją w sposób nieprzyzwoity. Bomba! Według tego co głosił wcześniej powinnien był poddać się do dymisji. No i co? I nic. Pan Trudeau powiedział, że nic takiego sobie nie przypomina i najprawdopodobniej ta pani niewłaściwe sobie zainterpretowała jakiś jego gest.

Jaki z tego wniosek? Pod sztandarem MeToo bardzo łatwo rzucać oskarżenia, media się cieszą, bo jest o czym mówić, politycy zacierają ręcą, patrząc jak ich oponenenci spadają z piedestału, a my po prostu nie wiemy co jest prawdą, co gierką polityczną, a co zwykłą kobiecą zemstą lub chęcią rozgłosu.

https://www.google.com/url?sa=t&rct=j&q=&esrc=s&so​urce=web&cd=5&cad=rja&uact=8&ved=2ahUKEwiT0_a92dfd​AhXcCDQIHddfDsUQFjAEegQIABAB&url=https%3A%2F%2Fipo​litics.ca%2F2018%2F02%2F16%2Frushing-judgement-metoo-hysteria-hurts-us%2F&usg=AOvVaw3Ge9lf9xNWP_XIRWpjkZHw
Użytkownik: janmamut 26.09.2018 18:42 napisał(a):
Odpowiedź na: No to jeszcze przykład z ... | yyc_wanda
Dopóki za fałszywe oskarżenie o takie czyny nie będzie kary co najmniej równwnej tej przewidzianej za nie, tego typu patologie będą się szerzyć.
A ucierpią przy okazji prawdziwe ofiary zgwałceń (bo Mickiewicza "gwałt niech się gwałtem odciska" znaczy jednak co innego).
Użytkownik: Anna125 27.09.2018 23:03 napisał(a):
Odpowiedź na: No to jeszcze przykład z ... | yyc_wanda
Zaczęłam się zastanawiać nad czymś innym i niejako tym samym. Czy warto w takim razie podnosić różne kwestie, ponieważ i tak ktoś je wykorzysta do swoich partykularnych celów? Gdyby spróbować to rozebrać na czynniki pierwsze to:
1/ Sprawa wykorzystywania kobiet była obecna w przeszłości i jest ważna.
Czy zmniejszyła się wskutek akcji? Nie wiem - brak danych, lecz uwrażliwiła na problem niewątpliwie. Czy możliwe byłoby to bez nagłośnienia - raczej wątpię., ponieważ tylko mówienie, pisanie mogło to sprawić.
2/ Czy istnieje ryzyko nadużyć, niesprawiedliwych osądów w odniesieniu do akcji metoo? Z pewnością tak, niestety jak zawsze, fala wznosi wszystko?
3/ Chyba nie zgodziłabym się z opinią, że wszystkie wpisy to "fake" i próba wygrania na fali zemsty, chęci rozgłosu lub korzyści materialnych, aczkolwiek rzeczywiście trudno tu o weryfikację prawdy, a zniesławienie jest błyskawiczne. Chyba najbardziej boli mnie to "skreślenie", jednakże można to położyć na stole jako problem do rozwiązania i drugie jednakże - nikogo to nie obchodzi.
4/ Powiedziałabym - nie generalizujmy, rozpatrzmy, każdą sprawę z osobna, lecz w jakiejś mierze technologia nam to uniemożliwia przez szybkość osądów.
5/ Nie znajduję na razie rozwiązania lecz milczenie nie jest też dobrym wyjściem.
Użytkownik: Anna125 27.09.2018 23:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Zaczęłam się zastanawiać ... | Anna125
Muszę dopisać słówko. Właśnie przeczytałam kilka tekstów dotyczących kandydatury Kavanaugha na sędziego SN w USA. Strasznie to trudne, ponieważ to zdarzyło się lub nie trzydzieści lat temu. Chyba opierałbym się na tym, co dzisiaj.
Użytkownik: yyc_wanda 28.09.2018 03:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Muszę dopisać słówko. Wła... | Anna125
I tu się z Tobą zgadzam w stu procentach. Zajmijmy się tym, co się dzieje dzisiaj. Nagłaśniajmy sprawy, które się wydarzyły dzisiaj, a nie te sprzed 30 lat. Ja nie twierdzę, że wszystkie oskarżenia są fałszywe, ale też nie należę do tych, co wierzą bezgranicznie we wszystko, co ktoś powiedział.
W sprawie Ford – Kavanaugh mam tylko jedno pytanie. Dlaczego pani Ford czekała z oskarżeniem do momentu, gdy Kavanaugh został nominowany do Supreme Court? Akcja MeToo trwała już od jakiegoś czasu, czemu więc nie zgłosiła tego wcześniej?
Użytkownik: Anna125 28.09.2018 18:13 napisał(a):
Odpowiedź na: I tu się z Tobą zgadzam w... | yyc_wanda
No właśnie, pytanie, które zadajesz jest bardzo, bardzo mocne i nawet jeśli udałoby się udzielić w miarę sensownej odpowiedzi (wygenerować ją, wymyślić) to niestety będzie nieprzekonywująca, ja przynajmniej nie potrafię jej znaleźć.
Użytkownik: Raptusiewicz 02.10.2018 17:30 napisał(a):
Odpowiedź na: No właśnie, pytanie, któr... | Anna125
Ale mam nadzieję, że widać, że moja wypowiedź powyżej jest satyrą, Chomiku?
Użytkownik: Raptusiewicz 02.10.2018 17:32 napisał(a):
Odpowiedź na: No właśnie, pytanie, któr... | Anna125
Pomyliłam się w kolejności komentarzy, ale już widzę, że to nie do mnie, ups.
Użytkownik: Anna125 02.10.2018 19:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Pomyliłam się w kolejnośc... | Raptusiewicz
Iii tam :), teź zdarza mi się ups, a satyrę wychwyciłam :D.
To, na co zwracasz uwagę jest ważne - manewr „zamiany miejsc” i zdyskredytowanie ofiary, osoby słabszej, W najprostszym wariancie opisuje to powiedzenie „najlepszą obroną jest atak”.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 04.10.2018 13:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Muszę dopisać słówko. Wła... | Anna125
Proszę, to tu jest więcej o Kavanaughu - ze szczególnym naciskiem na to, co się w USA wyczynia dzisiaj, w jaki sposób kreuje się podstawione "ofiary", i jak niewinnie wygląda przy takich rozgrywkach nasze polskie poletko "walki o sądy i konstytucję":

http://wei.org.pl/article/ktoredy-plyna-scieki-w-waszyngtonie-czyli-jak-brett-kavanaugh-kandydowal-do-sadu-najwyzszego-stanow-zjednoczonych/
Użytkownik: Anna125 05.10.2018 17:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Proszę, to tu jest więcej... | LouriOpiekun BiblioNETki
Sprawę Kavanaugha trochę śledzę z boku i niestety sprawa nie jest taka jak pisze autor artykułu w zamieszczonym przez Ciebie linku. Nominat nie był grzecznym ideowym harcerzem, wspaniałym studentem, ani o "puszczanie bąków" nie chodziło.
Inną dla mnie sprawa natomiast jest: czy i w jakim stopniu grzechy przeszłości, głupstwa i szaleństwa młodości mogą wpływać na teraźniejszość, co może je zmazać. Co akceptujemy, na co się godzimy - my lud. Pytanie, kim jest lud. W Atenach było z tym łatwiej tzw. ostracyzm ateński, chociaż, sama nie wiem (za mało o tym czytałam). Mechanizm składał się z dwóch części: pierwsza to porozumienie elit (na poziomie Zgromadzenia Narodowego, około 6000 osób zainteresowanych, nie letnich), druga to sławetna Agora, a więc ponad 40000 obywateli (pomijamy tu tych, którzy prawa głosu nie posiadali). Co ciekawe ta dwuetapowość powodowała, że elity zaczynały grać w dylemat więźnia z klasycznym uczeniem się opłacalności współpracy (nie dla samej idei współpracy lecz dążenia do punktu równowagi).
Użytkownik: Phi 14.09.2018 06:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Kiedy wyraziłam powyższą ... | yyc_wanda
Co do przykładów
AD1 Widzę z USA. Naczytawszy się Grishama i o przypadkach z sieci, tam prawnicy zrobili z odszkodowań niezły biznes. Oni łażą po szpitalach, jeżdżą za wypadkami samochodowymi, namawiając ofiary, żeby składały pozew, to dostaną odszkodowanie. Zatem wcale nie musi być głupota, a kombinowanie cwaniaków jak wywalczyć pieniądze.
AD2 Papierosy są szkodliwe, a producenci to ukrywają. Mnie ich nie żal, może szybciej zwiną interes.
AD3 Rodziny często bronią swoich, obojętnie coby nie przeskrobali. Chcieli odwrócić uwagę od winy chłopaków. Może tam z odszkodowaniami to jak w Stanach. Szkoła powinna zabezpieczyć przed złodziejami. Nie widzę powodu do oburzenia, że prawo nakazuje właścicielowi zabezpieczyć dach. A co będzie jak przyjdzie kominiarz albo potrzeba wykonania robót konserwatorskich.
"Takich przypadków jest tysiące" - i zawsze były, zatem czym tu podniecać. W mojej rodzinie krąży historia, która podobno była w telewizji, lata temu i działo się w Polsce. Otóż złodziej wspiął się po rower, na 6 lub 7 piętro. Właścicielka mieszkania utworzyła drzwi balkonowe, a złodziej przestraszył i spadł. Połamał się i oskarżył kobietę, że spowodowała mu uszczerbek na zdrowiu.
Kto chcę sobie może iść do sądu i są z powodu głupie sprawy. A szukanie w tym winy kultury zawodu jest śmieszne.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: