Nieznana, znana Gruzja
Literatura radziecka, a zwłaszcza jej menedżerowie, trochę folgowali pisarzom historycznym innych narodowości, a zwłaszcza kiedy chodziło o małe narody. Gruzini mają niezwykle bogatą historię, ściśle wplecioną w gordyjski węzeł Bliskiego Wschodu. Można więc przemycać trochę myśli o niezależności, trochę gorzkich uwag o niesprawiedliwości, niedoli chłopa i nisnaskach panów feudalnych, co akurat wpisuje się w oficjalną wizję tzw. marksowskiej historii.
Syn królowej Tamar: Kronika gruzińska z XIII w. (
Abaszydze Grigoł)
to kolejna opowieść historyczna ze sporym rozmachem. Autor - w nieco już trącącym myszką stylu - próbuje opowiedzieć historię kraju sprzed inwazji mogolskiej. Schematycznie więc przedstawia rozdźwięki pomiędzy feudałami, lirycznie nieszczęśliwą i jakże występną miłość, postać szlachetnego i zapiekłego w swojej skierowanej przeciwko niegodziwości zemście awansowanego chłopa.
Przypomniała mi się znacznie większa powieść Anny Antonowskiej - "Wielki Mourawi", którą jako nastolatek zachwycałem się, ale której wszystkich tomów nie zdłałem przeczytać. Tamta powieść była wielka, miała bardziej rozbudowane wątki, ale było w niej coś wspólnego z "Synem Królowej Tamar" - silne wątki narodowe, wspólnotowe i wolnościowe ze stygmatem nieziszczenia się nigdy.
Po tej lekturze chyba jeszcze lepiej zdaję sobie sprawę z pociągu byłego prezydenta do tego górzystego kraju.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.