Dodany: 27.07.2017 10:16|Autor: LouriOpiekun BiblioNETki

Czytatnik: Półka pełna książek do przeczytania

3 osoby polecają ten tekst.

"Ginekolodzy" - zamienił stryjek...?


Mniej lub bardziej obiektywne notki z Ginekolodzy (Thorwald Jürgen (właśc. Bongartz Heinz))

Nie da się ukryć, że onegdaj opieka lekarska, a szczególnie "obsługa" kobiet rodzących i mających problemy w sprawach "kobiecych", była w większości przypadków okrucieństwem i powiększaniem cierpienia. Słusznie (i łatwo z perspektywy współczesnej) jest owe czasy krytykować tak, jak robi to Thorwald. Jednak mam głębokie wrażenie, że w tej książce albo trochę przeszarżował, starając się wytworzyć specyficzne napięcie, albo zwyczajnie przesunął się ku skrajnemu subiektywizmowi w ocenie tego, czym ginekologia się stała i jakie powinny być jej zadania, kreśląc jej obraz przez pryzmat własnych poglądów.
Zaczyna się z grubej rury - zjadliwą filipiką antykościelną, proaborcyjną, nafaszerowaną przesądami i manipulacjami jak oświeceniowa propaganda: wypowiedzi ekstremalne są prezentowane jako reprezentatywne, Thorwald trzyma się kurczowo tak przebrzmiałych teorii jak maltuzjanizm, no i crème de la crème - postuluje jedno okrucieństwo (badań i działań pra-ginekologii) zastąpić drugim (aborcji). Jednak Thorwald jest dobrym gawędziarzem, przez to trudno być na niego długo złym - później rozpościera się przed czytelnikiem wciągająca, choć budząca dreszcze historia tego, jak było i jak w wielkich bólach (porodowych?) dochodzono do okazania kobietom szacunku nie poprzez niepatrzenie na ich ciało, lecz na leczenie owego ciała niedomagań.

Mimo tego w książce są słabe punkty: brak info o roli wiejskich położnych (jakkolwiek na s.58 pisze: "W Paryżu nie było specjalisty chorób kobiecych. Większość studentów uczyła się położnictwa od akuszerek (...)."), badaniach własnych żon, prostytutek.

Autor jest niekonsekwentny i krótkowzroczny w swej krytyce - jakkolwiek słusznie wytyka oczywistości typu: "Ponadto [Mensinga] żywił przekonanie, że miłość małżeńska według kalendarza jest nie mniej nienaturalna niż wstrzemięźliwość."[167] (no i antykoncepcja) - to brak mu już krytycyzmu podobnego do tego, który pokazał snując arcyciekawą (choć przerażającą!) historię o początkach cesarki czy owariektomii, nie zachowuje pewnej dozy sceptycyzmu dotyczącego niebezpieczeństw wczesnych wynalazków antykoncepcyjnych, omija także niepewność (niższą niż "watykańskiej ruletki") uniknięcia zapłodnienia przy zastosowaniu pesariów, kondomów czy pigułek. A co najważniejsze - pisze np. o tragicznej w skutkach niewiedzy dot. gospodarki hormonalnej (w czasie ciąży czy menstruacji), a zapomina o różnych zagrożeniach czy to mechanicznych, czy też o długofalowych i nieznanych wówczas niebezpieczeństwach zw. np. z pigułkami czy plastrami hormonalnymi (szczególnie dla nieródek).

Ogólnie sytuacja tutaj przypomina trochę sprawę "frankowiczów" - jeśli stosujesz antykoncepcję, to musisz liczyć się z ryzykiem jej niezadziałania, a jak łykasz pigułki, to wiedz o potencjalnych kłopotach z płodnością i późniejszą możliwością zajścia w ciążę, a także komplikacjami, które gotujesz swojemu organizmowi z powodu faszerowania go chemią i rozregulowywania gospodarki hormonalnej.

Dalej pisze: "Socjolodzy i młodsi lekarze wytykali mówcy, że żaden hodowca zwierząt nie pozwoli swojemu stadu rozrastać się do granic możliwości wyżywienia go."[187] i jest to podejście bardzo dziwne - wcześniej Thorwald zżyma się na to, że któryś z lekarzy bada samice psów i porównując ludzi do zwierząt suponuje jakieś (szkodliwe) postępowanie wobec kobiet, a tutaj pozytywnie prezentowany jest postulat eugeniczny (przy okazji - hodowcy albo pasą oddzielnie samice i samce, a inseminują sztucznie bądź planowanie, albo zwyczajnie kastrują większość stada - zaiste, celne porównanie!). Nie mówiąc już o niezbyt trafnych wnioskach dotyczących możliwości "wyżywienia ludzkiego stada" - obecnie raczej występuje nadprodukcja żywności (oczywiście w krajach 1. świata i pretendentów), przeludnienie także okazało się średnim zagrożeniem. Poza tym - wciąż się rozwijamy jako cywilizacja i znajdujemy lekarstwa na cywilizacyjne bolączki (choć, jak powiedział Thoreau: "While civilization has been improving our houses, it has not equally improved the men who are to inhabit them. It has created palaces, but it was not so easy to create noblemen and kings.").
Co ciekawe - konflikty pewnych pomysłów Thorwald zapomina weryfikować: kontrola urodzeń słabo idzie w parze z ideą powszechnych "ubezpieczeń społecznych" i systemem emerytalnym - wymyślony za czasów Bismarcka, zakładał właśnie stały wzrost populacji, a nie jej zmniejszanie się. Ci, którzy popierają kontrolę urodzeń, powinni zająć się także tą kwestią.


Zastanawiające - jak to pewni ludzie chętnie chcieliby regulować liczebność "ludzkiego stada", zaś regulacja populacji dzików, niszczących pola i wałęsających się po miastach, budzi ich głębokie moralne oburzenie...

Dobra, na koniec popis wątpliwej jakości sofistyki i kulawej argumentacji w wykonaniu Thorwalda.
Zarzewiem do tych filipik była sprawa brutalnie zgwałconej przez kilku żołnierzy 14-latki, która przez to zaszła w ciążę. Cokolwiek by o tym nie sądzić - uważam, że poniższe usprawiedliwienia są zupełnie niecelne. Bardzo mnie także uderzają niektóre (kuriozalne wręcz) pogardliwe, stereotypowe określenia:

"Od 1920 roku śledził, jak Związek Radziecki znosił ustawę aborcyjną poprzedniej władzy. Obserwował próbę przełamania skostniałego światopoglądu chrześcijańskiej burżuazji. (...) Konserwatyści wykorzystali wszystkie mankamenty drogi obranej w Związku Radzieckim, by usprawiedliwić samych siebie." [próby "przełamania skostniałego światopoglądu chrześcijańskiej burżuazji" dobrze pamiętamy z roku 1920, z łagrów, z Wielkiego Głodu, z czasów terroru i ogólnego szacunku do życia, np. krasnoarmiejców, wysyłanych na śmierć przez wodzów; oczywiście to nie bolszewicy usprawiedliwiali siebie, tylko ci źli konserwatyści! Thorwald ofiarą propagandy...]
"(...) profesor Paul Mathes, kilka lat wcześniej uznał względy socjalne za powód do aborcji. W jego opinii jednak ta kwestia wykraczała poza ginekologię. Uważał ponadto, że takie zadania powinny przejąć specjalne instytucje państwowe "na wzór instytucji kata"." [o! bardzo celne porównanie - stawia aborcję na równi z karą śmierci. Z tym, że skazanemu na śmierć było dane się urodzić, a najpewniej skazany został za odebranie cudzego życia]
"Nad Austrią od kilku tygodni powiewała niemiecka flaga, a w sercu Europy wszystkie inicjatywy na rzecz humanitarnej idei regulacji urodzeń zostały zmiecione ze sceny politycznej." [zabijanie dziecka w łonie matki to "humanitarna idea"! cóż za kunsztowny sofizmat!]
"Jaki akt prawny i jaki wrażliwy człowiek mogą zakładać, że dziewczynka mogłaby nosić w sobie przez dziewięć miesięcy wspomnienie okrutnego przestępstwa i przeżywać męki porodowe, nie ponosząc trwałego uszczerbku na zdrowiu?"
"Ze swojego doświadczenia wiedział, że u zgwałconych kobiet rozwijają się zmiany psychiczne, ze schizofrenią włącznie, nie radzą sobie później w małżeństwie i pożyciu. Przed całkowitą dewastacją psychiki uchroniłaby je aborcja."
[sic!!! trauma związana z aborcją na pewno nie pogorszy, a polepszy stan psychiki, choć nie miał tu "swojego doświadczenia"! Te dwa cytaty to prawdziwe Himalaje hipokryzji.]

Podsumowując: Thorwald, tak ostrożny w ferowaniu wyroków i zwracający uwagę na nieprzewidziane skutki takiego a nie innego działania pionierów ginekologii, gdy chodzi o aborcję, ulega totalnemu zaślepieniu. Jakkolwiek i dla mnie sprawa aborcji w przypadkach spornych (zagrożenie życia matki, ciąża na skutek gwałtu) wymaga indywidualnego podejścia, obie strony sporu mają pewną słuszność, to argumentacje Thorwalda są żenujące i psują skądinąd dobrą i wciągającą książkę. Tak więc polecam czytać "Ginekologów" - ale bez rozdziałów 1., 15., 27-28. z trzydziestu.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1026
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 3
Użytkownik: Marylek 31.07.2017 22:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Mniej lub bardziej obiekt... | LouriOpiekun BiblioNETki
O, a cóż to, cenzura?

Autor napisał książkę. Czytelnik ma prawo zrobić z nią, co zechce: czytać lub nie, czytać wybiórczo lub dokładnie, zacząć i nie skończyć, skakać po tekście, zakreślać fragmenty, wielbić lub potępić i rzucić w kąt. Nie ma jednak prawa nakazać innemu czytelnikowi, które rozdziały z książki należy czytać, a których nie. To jest przekroczenie kompetencji.


A na marginesie: czy regulacji liczebności "ludzkiego stada" i stad dzików sugeruje się dokonywać tymi samymi metodami? Pytam z ciekawości, bo książki (jeszcze) nie czytałam, ale skoro porównujesz te sytuacje...

Użytkownik: janmamut 01.08.2017 06:26 napisał(a):
Odpowiedź na: O, a cóż to, cenzura? ... | Marylek
"Polecam" naprawdę nie znaczy "wydaję polecenie", czyli "nakazuję", jak zdajesz się sugerować. Inaczej oznaczałoby to, że napisy po prawej stronie "Polecają Użytkownicy" i "Poleca Redakcja" oznaczają, że koniecznie muszę to przeczytać.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 01.08.2017 09:52 napisał(a):
Odpowiedź na: O, a cóż to, cenzura? ... | Marylek
Mamut Cię wypunktował tym razem Marylku ;) Polecam "Ginekologów" jako książkę, ale nie polecam tych kilku rozdziałów - powody zresztą wyłuszczyłem. Co więcej - jestem przekonany, że wiele osób właśnie te rozdziały będzie uważać za nadzwyczaj celne i pełne "humanitarnej idei".

Thorwald nie pisze o dzikach, mam nadzieję, że nie dałem tego do zrozumienia :D To tylko moje skojarzenie. Akurat w tej sprawie wiem, jakie jest Twoje zdanie Marylku, więc aby nie offtopować - uważam, że jeżeli kogoś porusza los regulacji populacji zwierząt poprzez odstrzał, powinien być również poruszony losem dzieci, usuwanych z łona matek. Ups, znowu to "powinien" jak "polecam" ;p
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: