Dodany: 21.07.2017 20:43|Autor: dorsz

Astrid, wyjątkowa osoba


Urodzona w 1907 roku w szwedzkim Vimmerby Astrid Ericsson pochodziła z długowiecznej rodziny, a właściwie z dwóch. Z obu stron dożywanie dziewięćdziesiątki to nic nadzwyczajnego. Była córką Samuela Ericssona, który nazwisko miał po ojcu, Samuelu Erikssonie (znanemu potem na całym świecie jako dziadziuś z Bullerbyn). Ten jednak nosił nie nazwisko, tylko patronimik, po ojcu imieniem Erik. W Szwecji patronimiki były w powszechnym użyciu do drugiej połowy dziewiętnastego wieku, potem zostały wyparte przez nazwiska.

Krótkie drzewo genealogiczne Astrid Lindgren znajduje się na wyklejce ślicznej biografii napisanej przez Margaretę Strömstedt, która od lat sześćdziesiątych blisko znała pisarkę. Pierwsza wersja książki powstała w 1977 roku, początkowe rozdziały traktujące o dzieciństwie w Vimmerby nie zostały zmienione. "Dzieci z Bullerbyn" w dużej mierze są oparte na wczesnym życiu Astrid, i choć oczywiście wyidealizowane, to wcale nie tak bardzo. Astrid była szczęśliwym dzieckiem bardzo kochających się ludzi, być może dlatego tym dzieckiem została do końca życia. Nigdy nie chciała pisać dla dorosłych, interesowały ją wyłącznie dzieci, co w tamtych czasach zupełnie nie było w modzie. Mając 19 lat urodziła nieślubnego syna, Larsa - Lassego. Jego ojciec, żonaty z inną kobietą, podobno proponował jej ślub, ale uznała, że nie chce mieć z nim nic wspólnego i wyjechała z Vimmerby do Sztokholmu, by tam pracować jako stenografka i maszynistka. Astrid mimo bycia w dwudziestoleciu międzywojennym kiepsko opłacaną panną z dzieckiem, poradziła sobie znakomicie, szybko poznała Sture Lindgrena, który zostawił dla niej żonę, i urodziła Karin. I całe szczęście, bo to właśnie córka zażądała pewnego dnia opowieści o "Pippi Pończoszańce".

Wydawnictwo odrzuciło pierwszą wersję książki, bojąc się jej obrazoburczości. Złagodzona wersja ukazała się drukiem, i tak się zaczęła popularność, która potem tylko się nasilała. Astrid debiutowała w wieku 37 lat i tyle samo trwała jej kariera pisarska. Bibliografia wygląda całkiem imponująco, niemal co roku ukazywała się nowa książka (choć zazwyczaj były krótkie, na przykład znane nam "Dzieci z Bullerbyn" były oryginalnie podzielone na trzy części). We Francji "Pippi" w pełnej wersji ukazała się dopiero w 1995 roku. Rosjanie za to są fanami "Karlssona z dachu", wydali go sześćdziesiąt razy, a w 1996 roku poprosili o zgodę na nazwanie asteroidy imieniem autorki ("Nazywajcie mnie od dzisiaj Asteroid Lindgren", odpisała na to autorka).

Margareta Strömstedt pięknie opisuje osobę, która na zawsze potrafiła w środku zostać dzieckiem. Która odpisywała na 150 listów od dzieci tygodniowo, nie skarżąc się. Która walczyła o prawa dzieci i zwierząt w czasach, kiedy to wcale nie było oczywiste. Która wcale nie miała ochoty być popularna i otrząsała się ze zgrozą na sugestie o Noblu albo o fotelu w Akademii Szwedzkiej. Która przez ponad 60 lat mieszkała w tym samym mieszkaniu na Dalagatan, gdzie wprowadziła się z mężem i dziećmi w 1941 roku. Która odeszła od umoralniających opowiastek dla najmłodszych i stworzyła coś zupełnie nowego. Nic dziwnego, że jej książki były tłumaczone na 95 języków.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 386
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: