Dodany: 09.02.2005 12:15|Autor: dorsz

Drobiazgowe opisy, powolna akcja - a jednak warto


Do lektury „Otchłani w niebie” należy podejść z pełną świadomością tego, że jest to twarda fantastyka: science fiction z mocnym naciskiem na science. Jeśli kogoś przerażają sformułowania takie jak egzotermy czy demarchia konsensualna, to lepiej niech sięgnie po inne książki. Jednak i tym, których mój wstęp nie przeraził, przyda się krótkie wprowadzenie w akcję, ponieważ ta rozwija się bardzo powoli i opornie. Z powodu wielości wątków, osób, i szczegółowości opisu, która jest znakiem firmowym Vinge’a, przez pierwsze 50 stron nie wiedziałam, o co właściwie chodzi i kto jest głównym bohaterem. Potem jednak lektura zaczyna sprawiać prawdziwą przyjemność.

W odległej przyszłości istnieją w kosmosie dwie cywilizacje ludzkie, z których jedna to Queng Ho, czyli Kupcy, wędrujący między gwiazdami i zajmujący się handlem. Ich cywilizacja oparta jest na rodzinnym posiadaniu dóbr. Dzięki hibernacji przeżywają tysiąclecia i mogą podróżować we wszechświecie. W pewnym momencie odkrywają, że na planecie krążącej wokół gwiazdy OnOff (w tym kontekście oznacza to coś w rodzaju „WłączWyłącz”, ale nazwa angielska brzmi zdecydowanie lepiej) rozwinęło się rozumne życie. Gwiazda ma pewną szczególną cechę: świeci normalnie przez jakieś 30 lat z każdych 250. Przez pozostałe jest „wyłączona”, a na powierzchni planety zapada wieczna Ciemność i absolutna zima. Kupcy decydują się wysłać tam flotę pięciu okrętów. W pobliżu OnOff odkrywają, że druga cywilizacja ludzka – Emergenci – również wpadła na ten sam pomysł. O Emergentach nie wiemy praktycznie nic, Queng Ho zresztą też nie, poza tym, że najprawdopodobniej kierują się w życiu zupełnie innymi zasadami postępowania niż etyczni i moralni Kupcy. Rywalizacja między nimi i odkrywanie mrocznych tajemnic Emergentów to jeden z dwóch głównych wątków książki.

Drugim jest życie na planecie gwiazdy OnOff, Arachnie - nazwanej tak, ponieważ jej mieszkańcy przypominają olbrzymie pająki. Wbrew początkowym przypuszczeniom ludzi, Pająki nie giną, gdy ich słońce gaśnie, lecz schodzą do otchłani - czyli zapadają w coś, co przypomina stan hibernacji. Po ponownym wybuchnięciu słońca wybudzają się i kontynuują życie. Tak w każdym razie było, dopóki nie pojawił się wśród nich szalony wynalazca–wizjoner, Sherkaner Underhill (jednym z najzabawniejszych pomysłów autora jest nadanie ludziom dość egzotycznie brzmiących imion i nazwisk, natomiast Pająkom klasycznie angielskich – ma to zresztą swoje uzasadnienie w dalszym ciągu akcji). Sherkaner wymyśla, jak pod osłoną Ciemności zniszczyć główne kwatery wojskowe Tiefstadtu, pająki bowiem prowadzą między sobą wojnę. Jest to pierwsze przebudzenie Pająków w Ciemności. Sherkaner idzie dalej, chce, by Pająki, korzystając z jego wynalazków, żyły nawet w Ciemności, by już nie schodziły do otchłani. Wierząc mocno w swoje ideały, łamie jedno z najsilniejszych tabu pajęczych (bardzo mocna strona powieści, zresztą w ogóle Pająki są znakomicie przemyślane przez autora i opisane z całą perfekcją warszatową).

Uff. Wygląda, jakbym streściła ze dwie powieści, prawda? A to dopiero wstępne wprowadzenie w całe bogactwo świata Vinge’a! Drobiazgowość autora może drażnić osoby przywykłe do szybkiej akcji, ale naprawdę warto poświęcić trochę trudu, żeby zagłębić się w ten świat. Nie ma tu właściwie jednego głównego bohatera, choć akcję toczącą się wśród ludzi oglądamy przeważnie oczami Ezra - kadeta i potomka rodziny Vinh, posiadającej dwa okręty spośród pięciu należących do Kupców. Akcja wśród Pająków skupia się z kolei na osobie Sherkanera Underhilla i jego rodzinie. Vinge jednak daje szerokie tło socjologiczne z mnóstwem analiz i doskonałym prawdopodobieństwem psychologicznym. Trzeba przywyknąć do specyficznego sposobu wtrącania kursywą myśli postaci, na której aktualnie skupia się akcja, ale to daje jeszcze większe wrażenie, że znajdujemy się tam razem z nią.

Mam tylko pretensję o okładkę, która oczywiście nijak nie przystaje do zawartości - aż wstyd ją komukolwiek pokazać i przyznać, że coś takiego się czyta. Poza tym szkoda, że książka nie została szerzej rozreklamowana. Gdyby nie namowa koleżanki, nigdy w życiu bym po nią nie sięgnęła – i miałabym czego żałować.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3862
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: utaka.pl 22.12.2006 00:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Do lektury „Otchłani w ni... | dorsz
Mam podobne odczucia (nawiązuję do pierwszego akapitu), chciałbym dodać, że jest momentami nudnawa, mogłaby być krótsza.
Użytkownik: nonperson 15.06.2016 20:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Do lektury „Otchłani w ni... | dorsz
Kobitka czyta twarde sf. Nice :)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: