Dodany: 03.07.2017 11:21|Autor: Aivalar
Mała (narkotykowa) księżniczka
Piękna, intrygująca, inteligentna – to i wiele innych rzeczy można powiedzieć o Pilar, Kolumbijce pochodzącej z wyższych sfer. Przed kimś takim jak ona kariera w niemal każdej dziedzinie stała otworem. Ona wybrała jednak... narkobiznes. Jako stewardessa poznała Ernesta, dilera kokainy, który wprowadził ją w nieznany dotąd świat. Znakomicie się w nim odnalazła, szybko stając się osobą pożądaną i cenioną, czyli prawdziwą narkotykową księżniczką.
„Uwikłana” to znakomity przykład dobrej, niesamowicie dopracowanej literatury faktu. Historia kobiety, która najpierw zawojowała kokainowy świat, a później wcieliła się w rolę agentki, tajnej informatorki, pomagającej policji w schwytaniu najgroźniejszych przedstawicieli narkobiznesu. Ryzykując życiem swoim i bliskich, Pilar była nieustraszona w swojej nowej roli. Bruce Porter, który wykłada w Podyplomowej Szkole Dziennikarstwa na Uniwersytecie Columbia, opisał jej niezwykłe losy. Trzeba powiedzieć jedno: ta książka to kawał ciężkiej dziennikarskiej roboty, za którą chylę czoła przed autorem.
Czytelnik ani przez chwilę nie wątpi w rzetelność, z jaką Bruce Porter musiał zbierać wszystkie potrzebne informacje, by później skomponować je w książkę; nie należy ona zresztą do najcieńszych, bo liczy sobie niemalże 500 stron. Postać Pilar została przedstawiona bardzo barwnie i przede wszystkim precyzyjnie, wiemy m.in., jak wyglądały jej najmłodsze lata, jednak prawdziwa akcja zaczyna się w chwili, w której poznała swojego pierwszego męża, Ernesta. W tym samym dniu jej życie zmieniło się całkowicie, ponieważ trafiła w sam środek kartelu zajmującego się szmuglowaniem kilogramów kokainy do Stanów Zjednoczonych. Autor nie koncentruje się wyłącznie na biografii kobiety; sporo miejsca poświęca także policjantom, którym później przyszło pracować z Pilar, znakomicie wprowadza również do narkotykowego światka. Z łatwością można przenieść się w czasie do lat 70. czy 80. i obserwować kokainową epidemię, z którą amerykański rząd radził sobie niezbyt skutecznie. Zatrważające ilości narkotyków, dilerzy czający się na każdym rogu ulicy, zabójstwa, porwania, pobicia, niewyjaśnione zniknięcia – to wszystko tuż pod nosem policji, która nie była w stanie nad tym zapanować. Pomoc Pilar, która przez lata zajmowała się przemytem kokainy, okazała się nieoceniona, choć niekoniecznie... doceniona.
Jestem pod ogromnym wrażeniem „Uwikłanej”. Autor dotarł do naprawdę wielu ludzi, w tym również do rodziny i znajomych bohaterki. Poszczególne rozdziały przeplatane są cytatami z wypowiedzi różnych osób, co wzmacnia wiarygodność; wątpię, by autor w którymkolwiek miejscu koloryzował, zamiast tego z niezłym dziennikarskim zacięciem zaprezentował fakty, od czasu do czasu dodając coś od siebie, jednak nienachalnie. Nie czuję, bym została poddana jakiejkolwiek perswazji; obiektywizm został zachowany na tyle, że pozwolił mi swobodnie ustosunkować się do przedstawianych wydarzeń.
W oczy rzuciła mi się także szczegółowość. Miejscami nawet nieco nadmierna, np. jeśli pojawia się nazwa jakiejś wyspy, Porter dodaje informacje geograficzne, które brzmią jak wyjęte z podręcznika szkolnego. Uważam, że aż tak duża dbałość o detale była całkowicie zbędna. Na szczęście w większości przypadków można ją w pełni uzasadnić. Dzięki niej nie czułam, by cokolwiek zostało pominięte, narracja – prowadzona konsekwentnie do samego końca – zawiera odpowiedzi na wszelkie pytania, które mi się nasuwały. Bardzo mi się spodobało, że książka wychodziła naprzeciw moim oczekiwaniom i nie pozostawiła po sobie nawet odrobiny niedosytu.
Sama historia jest po prostu warta uwagi. Pilar, choć może nie była aniołkiem, wzbudziła we mnie podziw. Wykazywała się ogromną odwagą i pewnością siebie, szczególnie w sytuacjach kryzysowych (dwukrotnie została uprowadzona). Mój szacunek dla niej mimowolnie rósł, zwłaszcza że stale sobie przypominałam, iż to nie zmyślona bohaterka literacka, tylko człowiek z krwi i kości. „Operacja Księżniczka”, która stała się jedną ze skuteczniejszych policyjnych akcji mających ograniczyć przemyt kokainy oraz pranie brudnych pieniędzy, mogła równie dobrze zakończyć się jej śmiercią. Bardzo się cieszę, że Bruce Porter odnalazł tę kobietę, dotarł też do wielu innych ludzi i materiałów, które pozwoliły mu opisać historię wciągającą jak dobra powieść sensacyjna. Tyle że ta wydarzyła się naprawdę.
Polecam każdemu, kto interesuje się podobną tematyką. Historia Pilar to znakomity materiał dla kina akcji, a przyjemny w odbiorze, drobiazgowy styl autora sprawia, że nie odczuwa się znużenia czy przytłoczenia tymi wszystkimi faktami. Chapeau bas, panie Porter.
[Recenzję opublikowałam również na swoim blogu oraz innych portalach]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.