„Szczęście to rzecz niezwykle subiektywna…”[1]
Pak T’aewǒn to jeden z najwybitniejszych dwudziestowiecznych koreańskich pisarzy. Urodził się w Seulu w 1909 roku (zmarł w 1986). Był członkiem artystycznej grupy „Stowarzyszenie Dziewięciu”. Od połowy 1934 roku zaczął publikować w gazecie „Chosǒn Chunggang Ilbo” swoją na wpół autobiograficzną książkę o znamiennym tytule „Dzień z życia pisarza Kubo”. Kubo to pseudonim artystyczny koreańskiego pisarza, Paka T’aewǒna – pseudonim, który mimowolnie przywodzi na myśli kubofuturyzm bądź kubizm…
Niewielkich rozmiarów dzieło[2] dotyczy tytułowego jednego dnia z życia Kubo. Dwudziestopięcioletni Kubo jest niespełnionym pisarzem i człowiekiem – po pierwsze, z powodu niemocy twórczej, po drugie, z powodu wyrzutów sumienia względem matki, która przypomina mu łagodnie, że już czas się ożenić, założyć rodzinę, ustatkować się. „Dzień z życia pisarza Kubo” jest zapisem wędrówki młodego człowieka ulicami Seulu (Korea wówczas była pod okupacją Japonii) od około dwunastej w południe aż do późnych godzin nocnych. Młody pisarz, z notesem i laską w ręku, chodząc po mieście, spotyka różnych ludzi – pisarzy, intelektualistów, przyjaciół i znajomych, ludzi prostych, hostessy, dzieci. Wchodzi do kawiarń, jedzie tramwajem, spaceruje, przygląda się, rozmyśla, wspomina spotkanie z dziewczyną, którą kiedyś kochał. Zastanawia się nad ludzkimi wyborami, nad poszukiwaniem i istotą szczęścia. Czym jest szczęście? Otrzymaniem nowego zegarka, nowej spódnicy, arbuza? A może szczęście to uśmiech, chwilowa radość, dobre słowo, spokój ducha, wyciszenie? Czy słowo „szczęście” dla każdego znaczy to samo? W którym momencie można powiedzieć, że jest się szczęśliwym? Jak być szczęśliwym?
Kubo to niespieszny przechodzień, obserwator i „rejestrator” drobnych wydarzeń, pozornie błahych sytuacji, chwil, a także – co istotne – relacji międzyludzkich. W myślach próbuje odnaleźć powody, dla których niektórzy ludzi przebywają z innymi albo wręcz przeciwnie – unikają ich, odwracają wzrok, odsuwają się.
Jak się zdaje, dopełnieniem dzieła są czarno-białe, na wpół kubistyczne rysunki przyjaciela Paka T’aewǒna – Isanga, również pojawiającego się w „Dniu z życia pisarza Kubo”. Rysunki stanowią jednak tyleż interesującą ilustrację dla narracji Paka T’aewǒna, ile osobliwy kontrapunkt.
Oczywiście, można powiedzieć, że Pak T’aewǒn nawiązuje do „Ulissesa” Jamesa Joyce’a – bez trudu dostrzeżemy subtelne aluzje, choćby w budowie dzieła. Nie ma jednak dwóch niemal równorzędnych i poszukujących się postaci, jak w „Ulissesie”, nie ma epickiego rozmachu w tworzeniu wizerunku miasta czy dogłębnych charakterystyk mijanych ludzi. Jest zamiast tego kameralny, mały świat. Jest neurasteniczny Kubo i jego „walki” z melancholią. Są trafne i celne spostrzeżenia dotyczące ludzkich zachowań. Są plastycznie i urzekająco „odmalowane” emocje, uczucia zarówno matki Kubo, jak i samego pisarza.
Zdania są najczęściej krótkie i przypominają migawki, urywki z życia, podpisy pod zdjęciami w albumie. Charakterystyczna dla „Dnia z życia pisarza Kubo” jest oszczędna narracja i właściwie permanentne stosowanie mowy pozornie zależnej. Z jednej strony zdajemy sobie sprawę, że oglądamy rzeczywistość oczami Kubo, z drugiej zaś – narrator mówi o Kubo w trzeciej osobie. Tym samym dzieło Paka T’aewǒna staje się niebanalną kartką z dziennika pisarza, pozornie luźnymi notatkami (które są przyczynkiem do napisania przyszłej, potencjalnej książki) czy wreszcie rozważaniami i refleksjami (między innymi nad istotą szczęścia) z pogranicza eseistyki oraz filozofii… Bez wątpienia jednak „Dzień z życia pisarza Kubo” to niezwykle subtelny, ujmujący i kruchy utwór. Piękna i poruszająca „miniatura”.
---
[1] Pak T’aewǒn, „Dzień z życia pisarza Kubo”, przeł. Justyna Najbar, wyd. Kwiaty Orientu, Skarżysko-Kamienna 2008, s. 46.
[2] Prawie 100 stron w wydaniu „kieszonkowym”.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.